W programie Orka nie sprawdziły się żadne deklaracje zarówno byłego, jak i obecnego składu resortu obrony. Przypomnijmy tylko jedną z pierwszych zapowiedzi poprzedniego ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka z marca 2013 r., że pierwsze dwa okręty podwodne zostaną wprowadzone do 2018, a trzeci będzie dostarczony po 2022 r. Natomiast dwa lata później, w styczniu 2015 r., wiceminister Czesław Mroczek, zapowiadał rozpoczęcie postępowania w sierpniu 2015 r., a podpisanie umowy na przełomie lat 2016 i 2017.
Możliwość wprowadzenia pocisków manewrujących do uzbrojenia Orek pozwoliła na dalsze przesuwanie terminu ogłoszenia przetargu. Najpierw więc trwały wielomiesięczne „analizy”, czy takie rakiety są w ogóle potrzebne, a później kilkunastomiesięczny proces wprowadzania zmian w dokumentacji. Tymczasem rozpoczęto rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi na temat możliwości pozyskania pocisków Tomahawk. Jednak na zapytanie wysłane do Amerykanów w styczniu 2015 r., do dzisiaj nie otrzymano jednoznacznej odpowiedzi (przynajmniej oficjalnie). Należy przy tym pamiętać, że „na stole” leży nadal francuska deklaracja sprzedaży rakiet manewrujących NCM (pod warunkiem jednak, że zostaną one kupione razem z okrętami podwodnymi typu Scorpène), złożona podczas dialogu technicznego, który odbył się w dniach 26 i 27 lutego 2014 r.
Powyborcze zmiany personalne w resorcie obrony nie przyśpieszyły całego procesu, ale go urealniły – głównie w kwestii harmonogramu. Ostatnie deklaracje ministerstwa pochodzą z odpowiedzi na interpelację nr 2127 posła Norberta Obryckiego w sprawie stanu modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP. Sekretarz stanu w MON, Bartosz Kownacki, odpowiedział na nią 22 kwietnia br. informując, że w ramach programu pk. „ORKA” planuje się pozyskać trzy jednostki pływające w latach 2024–2026. Wprowadzenie pierwszego okrętu przesunięto więc o sześć lat w odniesieniu do pierwszych deklaracji ministra Siemoniaka i dlatego dziwnie zabrzmiało stwierdzenie wiceministra Kownackiego w odpowiedzi do ww. interpelacji, że pozyskanie okrętów podwodnych jest jednym z priorytetowych zadań SZ RP.
Oficjalnie nadal nie wiadomo, co powoduje opóźnienia w programie. Ministerstwo Obrony zaprzecza, by miał na to wpływ projekt ewentualnego wypożyczenia jednego lub dwóch okrętów podwodnych, ponieważ – według Kownackiego – będzie to tylko rozwiązanie przejściowe i …nie powinno również być łączone z terminową realizacją projektu pozyskania okrętów podwodnych nowego typu pk. „ORKA”. W rzeczywistości to wypożyczenie używanych okrętów podwodnych stało się w tej chwili priorytetem. Według MON pozwoli ono bowiem na czasowe i częściowe pokrycie luki w zakresie zdolności Marynarki Wojennej do zwalczania sił przeciwnika przez okręty podwodne, która powstanie po opuszczeniu bander na […] okrętach typu
KOBBEN. Pozyskanie jednego lub dwóch (ilość optymalna) okrętów podwodnych, o parametrach zbliżonych do parametrów określonych dla okrętu nowego typu, pozwoli na częściowe uzupełnienie braków w zdolnościach operacyjnych sił Marynarki Wojennej oraz realizację zadań przewidzianych dla okrętów tej klasy, zgodnie z narodowymi i sojuszniczymi dokumentami normatywnymi. Przy takiej ocenie nie można nawet marzyć o kupnie w najbliższym czasie trzech nowych okrętów podwodnych, tym bardziej, że wypożyczenie (leasing) dwóch „jakichś” jednostek oraz utrzymanie w służbie ORP „Orzeł” uznano w MON za wystarczające, by podtrzymać odpowiednie zdolności.
Nową „ideę leasingu” motywuje się również korzyściami związanymi z możliwością zapewnienia ciągłości szkolenia morskiego i specjalistycznego załóg oraz utrzymania wyszkolonych marynarzy do czasu pozyskania okrętów podwodnych nowego typu. Nadal jednak pozostaje pytanie, na ile umiejętności nabyte na starych okrętach przydadzą się na nowych (najprawdopodobniej całkowicie różnych) i ilu członków załóg „starych” jednostek będzie chciało się przeszkolić na nowe. Odpowiedź mogłaby zaskoczyć zwolenników opierania MW RP jedynie na „starych” i komuś już niepotrzebnych okrętach.
Trzeba przy tym zaznaczyć, że termin wprowadzenia pierwszej Orki wyznaczony na 2024 r. jest wreszcie terminem realnym. Specjaliści szacują bowiem, że dostarczenie pierwszego okrętu podwodnego jest możliwe dopiero 5,5–6 latach od podpisania kontraktu (bez transferu technologii) i 6–7 (z transferem). Ale warunkiem dotrzymania założonego terminu (2024 r.) jest rozpoczęcie postępowania jeszcze w tym roku.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu