Zaloguj

Nowości defilady w Pjongjangu

Nowe 152 mm armatohaubice samobiezne na podwoziu gasienicowym, ktore zostaly po raz pierwszy zaprezentowane 9 wrzesnia podczas defilady z okazji 70. rocznicy proklamowania KRLD.

Nowe 152 mm armatohaubice samobiezne na podwoziu gasienicowym, ktore zostaly po raz pierwszy zaprezentowane 9 wrzesnia podczas defilady z okazji 70. rocznicy proklamowania KRLD.

Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna jest zapewne ostatnim znaczącym producentem broni na świecie, który nie promuje jej na międzynarodowych targach i wystawach. Okazją do prezentacji nowego sprzętu są zwykle defilady wojskowe, organizowane w stolicy kraju Pjongjangu, czasem kilka razy w roku.

Ostatnia defilada odbyła się 9 września, z okazji 70. rocznicy proklamowania KRLD i było to pierwsze takie przedsięwzięcie od początku najnowszego „sezonu politycznej odwilży” między Koreą Północną a resztą świata. Przywódca KRLD Kim Dzong Un pozuje obecnie na prawdziwego pacyfistę – chciałby doprowadzić do błyskawicznego rozbrojenia na Półwyspie Koreańskim i skoncentrować się na kierowaniu procesem rozwoju gospodarczego swego kraju. To najprawdopodobniej kolejne stadium „polityki sinusoidalnej” – po okresie napięcia i balansowania na krawędzi wojny następuje odwilż, a gdy władze KRLD uznają, że do maksimum wykorzystały ten klimat (czyli otrzymały pomoc gospodarczą), wrócą do gróźb i demonstracji siły. Obecna runda to pasmo sukcesów Kima Trzeciego – najpierw, jak równy z równym, spotkał się z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem, o czym nie mogli nawet marzyć jego ojciec i dziad. Następnie doprowadził do rezygnacji przez Stany Zjednoczone i Republikę Korei z cyklicznych wielkich ćwiczeń wojskowych, które zawsze były solą w oku władz Północy. Obecnie trwają ciche negocjacje na temat denuklearyzacji Republiki Korei. Na dodatek Kim Dzong Un ośmieszył swych protektorów – Chińczyków, organizując najnowsze polityczne akcje bez ich błogosławieństwa, czego dowodem była opóźniona i niespójna reakcja na nie ze strony Pekinu.
Na tym tle nie sposób było przewidzieć charakteru zapowiedzianej defilady wojskowej, sam fakt jej organizacji nie pasował do klimatu ostatnich miesięcy. Doboru sprzętu dokonano jednak starannie – w kolumnie nie było np. pocisków balistycznych. Pojawiły się natomiast dwie znaczące i jedna mniej istotna nowinka. Obydwie nowości stanowiły oczywiście całkowitą niespodziankę, a z defiladowego komentarza spikera północnokoreańskiej telewizji nie sposób wyciągnąć żadnych wniosków, co do ich rzeczywistych możliwości. Pozostają analiza dostępnych fotografii i analogie do podobnego sprzętu.
Pierwsza nowość należy do ulubionego nurtu północnokoreańskich wojskowych i konstruktorów – artylerii samobieżnej. Koreańska Armia Ludowa używa większej liczby typów gąsienicowych dział samobieżnych niż połowa świata razem wzięta. Na dodatek prawie wszystkie są podobne do siebie – działa są umieszczone w odkrytych od góry kazamatach, a ich kaliber waha się, z nielicznymi wyjątkami, od 100 do 152 mm. Jak dotąd ujawniono tylko dwa typy dział samobieżnych z uzbrojeniem umieszczonym w obrotowych wieżach – – 120 mm haubicomoździerz (po debiucie nie uczestniczy w publicznych prezentacjach już od ponad 20 lat) i 122 mm armatohaubicę, umownie nazywaną Typ 1991. Ta druga uczestniczy w defiladach regularnie i była nawet poddawana kosmetycznym modernizacjom: na bokach wieży zainstalowano wyrzutnie granatów dymnych, a na prawym włazie stanowisko zdwojonego karabinu maszynowego. Cała konstrukcja ma jednak od początku istotne słabości. Przede wszystkim jej lufa jest pozbawiona przedmuchiwacza, przez co podczas strzelania przedział bojowy musi szybko wypełniać się gazami prochowymi. Po drugie, wieża jest ciasna i np. prowadzenie ognia przy małych kątach podniesienia może przedstawiać spory problem. Działo ma dwukomorowy hamulec wylotowy i dwucylindrowy oporopowrotnik. W literaturze zachodniej dość powszechnie podaje się, że działo ma kaliber 130 mm i wywodzi się z radzieckiej armaty polowej M-46, ale nie jest to oczywiste. Równie prawdopodobna, jako dawca, jest ciągniona armata obrony wybrzeża SM-4-1 tego samego kalibru. Mimo niewielkiego rozpowszechnienia tej ostatniej, na pewno była i zapewne jest nadal używana przez pododdziały Marynarki Wojennej KAL.
W tegorocznej defiladzie uczestniczyły działa Typ 1991 w kolejny raz zmodyfikowanej postaci. Przede wszystkim na lufie pojawił się wreszcie przedmuchiwacz. Cylindry oporopowrotników zostały osłonięte lekkim pancerzem. Oprócz tego zewnętrzny wygląd wieży zmienił się na skutek dodania w jej przedniej części kanciastych zasobników na wyposażenie. Można domniemywać, że znalazła się w nich część osprzętu, zajmującego dotąd miejsce wewnątrz wieży, co choćby częściowo poprawiło komfort pracy obsługi. Nośnik nie uległ zmianom – jest nim wyspecjalizowany „artyleryjski” pojazd lokalnej konstrukcji. Można go śmiało nazwać twórczą adaptacją układu jezdnego czołgu T-54 – identyczna jest konstrukcja kół nośnych, napędowych i napinających, koła nośne mają jednak nieco mniejszą średnicę od czołgowych, a odstępy między nimi są nieco większe. Koła zawieszone są na krótkich wahaczach amortyzowanych drążkami skrętnymi. Gąsienice mają konstrukcję całkowicie metalową, choć ostatnio pojawiły się na nich gumowe nakładki. Z przodu, po lewej stronie kadłuba, umieszczono przedział kierowcy, zapewne niepołączony z przedziałem bojowym. Przedział napędowy znajduje się po prawej stronie, a za stanowiskiem kierowcy obejmuje całą szerokość kadłuba. Co ciekawe, starsze północnokoreańskie działa samobieżne, wykorzystujące nośniki z identycznym układem jezdnym, mają silniki umieszczone poprzecznie za przedziałem kierowcy i dużą rurę wydechową z prawej burty.
Drugie działo samobieżne było zupełną nowością i niespodzianką, gdyż o jego istnieniu nie informowały wcześniej źródła wywiadowcze. Kaliber działa to niemal na pewno 152 mm i można je zaliczyć do kategorii nowoczesnych armatohaubic, czyli dział o długości lufy bliższej armatom, ale przystosowanych do prowadzenia ognia z kątami podniesienia znacznie przekraczającymi 35°. Lufa ma przedmuchiwacz i hamulec wylotowy. Długość lufy jest znaczna, zapewne przekracza 50 kalibrów. Oporopowrotnik ma nieczęsto spotykany układ symetryczny – cztery cylindry są umieszczone wokół lufy. Wieża nowego działa jest prostopadłościenna i stosunkowo przestronna. Najbardziej przypomina konstrukcję chińskiego działa PLZ-05.
Gąsienicowe podwozie to najprawdopodobniej odwrócony tyłem do przodu kadłub czołgu Pookpongho z sześcioma parami kół nośnych, czyli wydłużonego T-54. Wydaje się, iż koła mają nieco większy rozstaw, co może oznaczać, że kadłub został kolejny raz wydłużony, być może o ponad metr. Koreańczycy już wiele lat temu zastosowali podobne rozwiązanie, instalując 170 mm armatę na odwróconym kadłubie czołgu T-54. Taki sam nośnik, ale z silnikiem z tyłu, zastosowano do wyrzutni systemu rakietowego Nodong-17, czyli gruntownie przebudowanego Elbrusa. Wydaje się, że silnik został umieszczony nie w poprzek, jak w czołgu, a wzdłuż prawej burty. Z lewej znajduje się stanowisko kierowcy, a z przodu – przekładnia główna. Koła napędowe są umieszczone z przodu, co jest wynikiem odwrócenia kadłuba. Ich przemieszczenie do tyłu kadłuba, korzystne ze względu na walory trakcyjne, wymagałoby zastosowania nowego układu przeniesienia mocy z długim wałem, a to najwyraźniej przekraczało granice kompetencji koreańskich inżynierów i zapewne nie było konieczne.

Przemysł zbrojeniowy

 ZOBACZ WSZYSTKIE

WOJSKA LĄDOWE

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Wozy bojowe
Artyleria lądowa
Radiolokacja
Dowodzenie i łączność

Siły Powietrzne

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Samoloty i śmigłowce
Uzbrojenie lotnicze
Bezzałogowce
Kosmos

MARYNARKA WOJENNA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Okręty współczesne
Okręty historyczne
Statki i żaglowce
Starcia morskie

HISTORIA I POLITYKA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Historia uzbrojenia
Wojny i konflikty
Współczesne pole walki
Bezpieczeństwo
bookusercrosslistfunnelsort-amount-asc