O posiadaniu jednostek artylerii nadbrzeżnej w odtwarzanej Marynarce Wojennej zdecydowano już na początku maja 1945 r. Dwa miesiące przed powołaniem do życia Dowództwa MW, podczas wizyty w Moskwie delegacji z Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego ustalono, że na początek w kilku miejscach wybrzeża zostanie rozmieszczonych pięć czterodziałowych baterii armat 122 mm. Nie było to uzbrojenie typowo morskie, ale od czegoś musiano zacząć. Na początku sierpnia pełniący obowiązki dowódcy MW kmdr Iwan Szylingowski wystąpił do Naczelnego Dowódcy Wojska Polskiego (NDWP) z prośbą o przydzielenie do Marynarki Wojennej obsług dla nich. Obsady miały być gotowe do 10 września 1945 r. W dokumentach niestety brak lokalizacji wybranych dla tych baterii – wiadomo tylko, że co najmniej dwie zostały morskim siłom zbrojnym przekazane. Ich główne zadanie stanowiła obrona przeciwdesantowa. Było to rozwiązanie przejściowe, niebawem bowiem miały je zastąpić armaty typowo morskie 130 mm.
Decyzja o przejęciu armat 130 mm zapadła zresztą bardzo szybko. We wrześniu 1945 r., ponownie w Moskwie, radziecki dowódca polskiej MW kontradmirał M. Abramow i radziecki dowódca Marynarki Wojennej ZSRR admirał M. Kuzniecow ustalili, że w ramach przyznanych Polsce 15 proc. tonażu Kriegsmarine przejętego przez Rosjan otrzymamy nie tylko okręty ze składu Floty Bałtyckiej, ale również m.in. trzy 4-działowe baterie artylerii nadbrzeżnej 130 mm z armatami typu B-13, zapasem amunicji i systemem kierowania ogniem. W październiku ustalono, że zostanie z nich sformowany dywizjon z trzema bateriami (plus ewentualnie czwartą przedwojenną baterią cyplową z działami Boforsa 152 mm) w różnych lokalizacjach – z założeniem, że będą bronić wejść do poszczególnych polskich portów. Szczegóły przekazania całego sprzętu w ramach reparacji wojennych zostały ustalone na przełomie stycznia i lutego 1946 r. Pod koniec tego roku na Oksywiu znalazły się dwa działa szkolne i przyrządy kierowania ogniem, wiosną 1947 r. zaś transportem kolejowym dotarło wyposażenie dla dwóch pierwszych baterii.
Tymczasem – jakby nie znając ustaleń z września 1945 r. – miesiąc później w Dowództwie MW, obsadzonym przecież na najważniejszych stanowiskach przez oficerów radzieckich, został sporządzony plan rozwoju Marynarki Wojennej na najbliższe miesiące. Wpisano do niego m.in. sformowanie dwóch 3-bateryjnych dywizjonów artylerii nadbrzeżnej, ale dla odmiany z armatami 152 mm. W skład pierwszego z nich miały wchodzić: Bateria 511 – IV x 152 mm, Heubude (jest to nazwa części Gdańska położonej między Martwą Wisłą a Zatoką Gdańską; po wojnie otrzymała nazwę Sianki, a później stosowaną obecnie Stogi); Bateria 512 – IV x 152 mm, Redłowo; Bateria 513 – IV x 152 mm, Hel. Z kolei drugi miał się składać z baterii o numerach 611, 612 i 613. W ich przypadku nie podano miejsc dyslokacji, tereny wokół Świnoujścia były bowiem w tym czasie jeszcze całkowicie obce naszej flocie. Dokumentu jednak nie podpisano i w planach pozostał tylko pierwszy zaproponowany dywizjon z działami 130 mm.
W związku z brakiem odpowiednich kadr i zaplecza formowanie 31. Dywizjonu Artylerii Nadbrzeżnej zostało zainicjowane w Toruniu. Na mocy rozkazu NDWP nr 0129/Org. z 19 sierpnia 1946 r. miał on być utworzony do 15 września ze składu osobowego Manewrowego Pułku Artylerii. Pierwszym dowódcą został kmdr por. Zbigniew Przybyszewski, dowódca baterii cyplowej we wrześniu 1939 r. Stan osobowy określono na 388 żołnierzy i 6 pracowników cywilnych. Numer etatu – 4/26 – wskazywał na lądowe korzenie jednostki. Dywizjon otrzymał też numer JW5013. Zgodnie z rozkazem w dniu zakończenia formowania jednostka została przekazana w skład Marynarki Wojennej.
W swojej nadmorskiej lokalizacji, czyli koszarach na redłowskim wzgórzu, skład osobowy dywizjonu pojawił się 2 października 1946 r. Po przybyciu dwóch dział szkolnych na przełomie listopada i grudnia ustawiono je w Redłowie na tymczasowych podstawach, a przyrządy optyczne kierowania ogniem i przeliczniki artyleryjskie zamontowano na prowizorycznych obiektach imitujących wieżę kierowania ogniem i centralę artyleryjską, dzięki czemu można było przystąpić do poznawania nowego sprzętu przez obsługi. Gorzej niestety wyglądała sytuacja z lokalizacjami poszczególnych baterii. Pierwsza miała zostać zbudowana od podstaw właśnie na Redłowie (decyzją z tego samego miesiąca). Prace ziemne rozpoczęto jednak dopiero latem 1947 r. W Szefostwie Inżynierii Dowództwa MW w ekspresowym tempie przygotowano dokumentację techniczną do budowy – w pierwszej kolejności – stanowisk ogniowych. Ich ogólną koncepcję oparto na przedwojennych stanowiskach baterii cyplowej, to znaczy działobitnia została ustawiona na górnej części całej konstrukcji, a pod stropem z żelazobetonu umieszczono podręczny skład amunicji. Przesyłanie amunicji odbywało się dzięki podnośnikom łączącym dolne pomieszczenia (były dwa: jedno dla pocisków, drugie dla ładunków miotających) z działobitnią. Montaż dział typu B-13 na gotowych podstawach odbywał się w czerwcu 1948 r. Po nich wykonano strzelanie techniczne, a następnie 12 sierpnia tego samego roku strzelanie taktyczne do celu morskiego. Jego zaliczenie oznaczało pełną gotowość baterii do rozpoczęcia normalnej służby.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu