W 1936 r. Dyrektorem ds. Mechanizacji (Director of Mechanisation) w Ministerstwie Wojny (War Office) został płk Alexander E. Davidson, z jednoczesnym awansem na generała majora. Ten saper z wykształcenia, w latach 1927-1931 był przewodniczącym Mechanical Warfare Board – komisji ds. działań bojowych sił zmechanizowanych. W czasie I wojny światowej zajmował się motoryzowaniem kolumn transportowych. Był to więc człowiek ze sporym doświadczeniem w mechanizacji i motoryzacji armii. Był jednak oficerem konserwatywnym, który został mianowany podporucznikiem w 1899 r. Dobiegał zatem kresu swojej wieloletniej służby wojskowej i w 1940 r. faktycznie, mimo wybuchu II wojny światowej, przeszedł na emeryturę.
W istocie większą rolę w rozwoju brytyjskich czołgów po 1936 r. odegrał podpułkownik, wyznaczony równocześnie na zastępcę Dyrektora ds. Mechanizacji – Giffard Le Quesne Martel, też saper z wykształcenia. To właśnie on stał za stworzeniem pierwszych brytyjskich tankietek, z których w linii prostej wywodzą się słynne wozy Carden-Loyd (a z nich nasze polskie TK i TKS), z których z kolei powstała linia brytyjskich czołgów lekkich Mark I do Mark VI, a także znacznie bardziej udana rodzina transporterów opancerzonych znanych jako Universal Carrier. Był to zatem młodszy, energiczny wizjoner, który stymulował rozwój techniczny wielu brytyjskich opancerzonych wozów bojowych.
W latach 1939-1940 dowodził 50. DP, z którą wziął udział w kampanii francuskiej w 1940 r., a po ewakuacji spod Dunkierki został wyznaczony na stanowisko dowódcy Royal Armoured Corps. W 1942 r. zlikwidowano to stanowisko i korpus stał się tylko zbiorem jednostek pancernych. Rola szefostwa Royal Armoured Corps została ograniczona do nadawania nazw i przekazywania tradycji. Kwestie koncepcji rozwoju taktyki działań pancernych i technik operacyjnych oraz kierowanie zakupami sprzętu przekazano do War Office. A konkretnie, za organizację jednostek, przygotowanie personelu i za struktury organizacyjne całej armii odpowiadał pion Adjutant-General to the Forces (adjutantura generalna), a w jego ramach Directorate of Organisation (struktury i planowanie rozwoju armii), Directorate of Army Personal Service (szkolenie personelu, kadry), Directorate of Recruiting and Organisation (rekrutacja i formowanie jednostek). Z kolei za doktrynę użycia Wojsk Lądowych, a w ich ramach – różnych rodzajów wojsk i służb, odpowiadał Directorate of Military Operations and Intelligence w Imperialnym Sztabie Generalnym, który też był częścią War Office, a za wdrażanie doktryny w życie – Directorate of Military Training, z owego sztabu.
Za dokonywanie zakupów dla wojsk odpowiadał Quartermaster-General to the Forces (główny kwatermistrz), a w nim Directorate of Works, który był też czymś w rodzaju naszego Departamentu Infrastruktury w MON. Natomiast za określanie potrzeb sprzętowych i opracowywanie wymagań taktyczno-technicznych, odpowiadał pion Master-General of the Ordnance (generała zarządzającego służbą uzbrojenia), a w nim z kolei – Directorate of Ordnance Services. Na czas II wojny światowej, kiedy utworzono oddzielne Ministerstwo Zaopatrzenia (Ministry of Supply), rozwój broni pancernej został przekazany do istniejącego w nim Director General of Munitions Development (departament ten przetrwał do 1959 r., wraz z samym Ministerstwem Zaopatrzenia).
Dlatego, kiedy w 1942 r. stało się jasne, że ten podział kompetencji powoduje, że dowódca Royal Armoured Corps nie ma w zasadzie wpływu na nic, stanowisko to oraz sztab zlikwidowano. Sam gen. por. Giffard Le Quesne Martel został w 1943 r. dyrektorem Wojskowej Misji Brytyjskiej w ZSRR i w dalszym ciągu wojny wpływu na rozwój konstrukcji pancernych już nie miał.
Ale wracajmy do 1936 r. Jesienią tego roku gen. mjr Archibald P. Wavell, dowódca 2. DP, wyjechał do ZSRR jako obserwator przeprowadzonych z dużym rozmachem manewrów Armii Czerwonej. Towarzyszył mu ppłk Martel, który był nimi zachwycony. Szczególnie podobały mu się czołgi szybkie BT-5. Miały one dobre, jak na owe czasy zawieszenie z amortyzacją wewnętrzną (koła zawieszono na wleczonych wahaczach, których potężne sprężyny ukryto wewnątrz kadłuba czołgu), dość dobre opancerzenie i uzbrojenie, a dzięki silnikowi o dużej mocy były one także szybkie i dysponowały znacznymi możliwościami pokonywania terenu.
Z tego powodu ppłk Martel natychmiast po powrocie do Wielkiej Brytanii zaczął nalegać na opracowanie czołgu tej klasy z wykorzystaniem rozwiązań zastosowanych na BT-5, a także na budowę cięższego czołgu, tzw. Heavy Cruiser, dobrze opancerzonego i z uzbrojeniem rozmieszczonym w co najmniej trzech wieżach, w tym dwóch z karabinami maszynowymi. Chodziło o to, że Heavy Cruiser miały iść przodem i torować drogę formacjom pancernym, nie oglądając się na piechotę. Dlatego ten podtyp miał mieć silne opancerzenie i silne uzbrojenie, a jednocześnie miał dysponować dużą prędkością. Za nimi miały podążać pozostałe czołgi rodziny „cruiser” wraz z piechotą zmotoryzowaną (a nawet zmechanizowaną, na transporterach opancerzonych), a dalej artyleria o ciągu motorowym, saperzy, jednostki dowodzenia i łączności oraz tyłowe.
W wyniku sugestii płk. Johna S. Crawforda, asystenta Dyrektora ds. Mechanizacji, w październiku 1936 r. ppłk Martel zwrócił się do firmy Nuffield Organisation w celu dokonania zakupu ostatniego dostępnego podwozia czołgu J. Waltera Christie.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu