Należy pamiętać, że obszary Równiny Niniwy i sam Mosul są silnie związane z lokalną chrześcijańską tradycją. Wkraczając na te tereny ISIS prowadziło eksterminację chrześcijan. Od pierwszych dni okupacja Mosulu stała pod znakiem profanacji kościołów, podpalania i niszczenia chrześcijańskich świątyń w mieście – w tym tych pamiętających początki owej religii na tych ziemiach. Domy chrześcijańskich rodzin znaczono, samych wyznawców Chrystusa mordowano, kobiety i dzieci trafiały do niewoli, gdzie były maltretowane. Po zdobyciu Mosulu i następnych atakach na Równinę Niniwy los innych uchodźców podzieliło ponad 100 000 chrześcijan. Tych, których nie zamordowano, a którym nie udało się uciec, obłożono specjalną kontrybucją i nakazano konwersję na islam lub czekała ich „śmierć od miecza” albo ukrzyżowanie. W tych dramatycznych okolicznościach podjęto decyzję o powołaniu zbrojnych oddziałów chrześcijan do walki z Daesh. Musieliśmy chwycić za broń – powiedział mi jeden z żołnierzy takiego oddziału, gdy w trakcie ofensywy dotarłem do jego jednostki.
Ofensywa na Mosul – operacja uderzenia na bastion dżihadystów w Iraku i wyparcia ich z zajętych jeszcze przez ISIS terenów rozpoczęła się 17 października 2016 r. Nie dotyczy ona tylko walk o samo miasto, ale także o miejscowości i wsie zajęte przez Daesh. Opinii publicznej dostępne są tylko fragmentaryczne obrazy całej operacji. Musimy pamiętać, iż w tle przeprowadzanej ofensywy są skomplikowane relacje geopolityczne, państwowe, etniczne i religijne w regionie, rzutujące także na porozumienie w ramach koalicji. Oczywiście, nikną one wobec zbrodni wspólnego wroga, jakim jest tzw. Państwo Islamskie, ale są istotne także w ocenie sukcesów koalicji. Poziom skomplikowania tych relacji, istny „węzeł gordyjski” w regionie, to także powód, iż samo rozpoczęcie natarcia i zawiązanie wcześniej porozumienia między stronami, uznawane jest za osiągnięcie. Niniejszy artykuł dotyczy wąskiego wycinka frontu – czyli chrześcijańskich oddziałów uczestniczących w operacji. Aby jednak zrozumieć całą sytuację należy pamiętać także o specyfice tego regionu już w ramach koalicji walczącej przeciwko islamistom. Przykładem tych skomplikowanych relacji w przededniu ofensywy jest właśnie opisany przeze mnie teatr działań, czyli Równina Niniwy. Część tej prowincji formalnie należy do tzw. terenów artykułu 140, czyli spornych obszarów, które zgodnie z art. 140 irackiej konstytucji miały podlegać referendum w sprawie przyłączenia do irackiego Kurdystanu. Równina Niniwy, leżąca na północy Iraku, jest obecnie na części terytoriów kontrolowanych przez kurdyjską Peszmergę – do których pretensje zgłasza Irak. Z kolei rdzenną ludnością tych terenów są Asyryjczycy (i Chaldejczycy) – będący chrześcijańską społecznością rozsianą po Bliskim Wschodzie, nieposiadającą własnej państwowości. Żyją na terenach kontrolowanych przez Peszmergę, w irackim Kurdystanie, w Iraku, wielu z nich podzieliło los uchodźców, a ich ziemie są wciąż w dużej mierze okupowane przez dżihadystów. Na tym przykładzie widać, iż „tarcia” w koalicji nie tylko mogą być na poziomie geopolitycznym (zaangażowanie np. Turcji czy Iranu), etnicznym (np. relacje między Kurdami a Irakiem), religijnym (np. szyici i sunnici), ale także dotyczącym samej prowincji. Ponadto, z perspektywy Bagdadu, iracki Kurdystan jest integralną częścią Iraku, a w Irbilu (stolicy irackiego Kurdystanu) wyczekują dnia ogłoszenia niepodległości Kurdystanu. Przy takiej mozaice etniczno-religijnej udało się stworzyć wspólny front walki z Daesh i w pierwszych tygodniach kampanii doprowadzić do rozpoczęcia ofensywy.
Należy podkreślić, iż operacja mosulska rozpoczęła się z wieloma znakami zapytania, także w kwestiach militarnych. Na poziomie strategicznym w przededniu operacji Mosul nie był otoczony. Dopiero w miesiąc po rozpoczęciu kampanii na zachód od miasta udało się go odciąć – po zdobyciu lotniska Tell Afar, a później łącząc się z pozycjami kurdyjskimi na północy. Do tego czasu stan posiadania Daesh na zachód od miasta umożliwiał dostarczenie zaopatrzenia czy ewakuację politycznych przywódców, a także części „szeregowych” dżihadystów. Zwłaszcza, że z frontu na południe od miasta armia iracka uderzała, mając za plecami wciąż nieoczyszczone „enklawy” dżihadystów. Wielu ekspertów podkreślało, iż może to tylko przedłużyć wojnę z tzw. Państwem Islamskim, bo część sił z Iraku wycofa się do Syrii i tam utworzy bazę na kolejne lata walki. Impet uderzenia w pierwszych dniach i tygodniach był również dlatego bardzo ważnym czynnikiem, gdyż dowództwo koalicji ma świadomość, że pogoda będzie działała na korzyść sił IS.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu