Rok 1948 był przełomowy dla sił podwodnych Royal Navy (dalej – RN). Zakończony został burzliwy okres przechodzenia na stopę pokojową. W wyniku reorganizacji liczba aktywnych jednostek została zmniejszona o połowę. Równocześnie traktowane przedtem po macoszemu siły podwodne, jako uzupełnienie potężnych pancerników i krążowników, zostały dostrzeżone jako pełnowartościowe narzędzie na polu walki. Oręż, na barkach którego miał spocząć ciężar operacji prowadzonych przeciwko ZSRR.
Narastający rozłam pomiędzy dawnymi sojusznikami koalicji antyhitlerowskiej oraz początek polityki konfrontacji między mocarstwami zachodnimi i ZSRR, której symbolem stał się kryzys berliński, zmusił Admiralicję do opracowania nowej strategii. W obliczu drastycznej redukcji floty nawodnej, zdecydowano o zaangażowaniu sił podwodnych do działań ZOP, a konkretnie do przechwytywania radzieckich okrętów podwodnych próbujących „prześlizgnąć” się na Atlantyk. Zagrożenie to traktowano poważnie, wywiad szacował, że w połowie lat 50. Wojenno-Morskoj Fłot ZSRR będzie posiadał ponad 350 jednostek tej klasy.
Dla brytyjskich sił podwodnych, których głównym zadaniem było – jak do tej pory – atakowanie okrętów nawodnych i szlaków handlowych przeciwnika, nowe zadanie stanowiło duże wyzwanie. Przykład HMS Ventu-
rer i kmdr. por. Jamesa Laundersa pokazywał, że możliwe jest wykonanie skutecznego ataku torpedowego na okręt podwodny idący w zanurzeniu, jednak przy ówczesnym poziomie techniki było to bardzo problematyczne i wymagało dużo szczęścia.
Tymczasem w połowie 1948 r., kadm. Geoffrey Oliver, pełniący obowiązki zastępcy szefa sztabu RN, posunął się krok dalej i zaproponował jeszcze bardziej ofensywne działania. Mianowicie od tej pory brytyjskie okręty podwodne miały operować na wodach Dalekiej Północy, prowadząc regularną inwigilację obszarów wokół baz floty radzieckiej na Półwyspie Kolskim i śledząc okręty potencjalnego przeciwnika. W przypadku wybuchu otwartego konfliktu, miały zatapiać jednostki nawodne i podwodne wroga zanim nawet zbliżą się do linii GIUK.
W momencie zakończenia działań wojennych w Europie flota podwodna RN liczyła 123 okręty. Trzon stanowiły jednostki typów S, T i U/V oraz kilka starych typów O, P i R powstałych jeszcze w latach 20. ub.w. W szkoleniu sił ZOP i nowych pokoleń podwodniaków nadal wykorzystywano kilka „rekinów” typów H i L, które pamiętały jeszcze I wojnę światową. Ambitne plany zakładały pozyskanie w krótkim czasie kilkudziesięciu dalszych okrętów, w tym najnowszych, nowego typu A.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu