Przez większą część lat 30. XX w. władzę dyktatorską w Rumunii sprawował król Karol II, niestety jednak sprawy obronności i gospodarki nie leżały w kręgu jego zainteresowań. Królestwo Rumunii czuło się bezpieczne dzięki układowi sojuszy, więc armia dbała przede wszystkim o bezpieczeństwo wewnętrzne. Stosunki wewnątrz kraju bardzo się komplikowały – nie tylko ze względu na liczną mniejszość węgierską, ale również na brutalność życia politycznego. Przemysł rumuński był mocno powiązany z kapitałem zagranicznym, w związku z czym jego innowacyjność była ograniczona, wielkie znaczenie miał zaś import uzbrojenia z Francji i Czechosłowacji. Olbrzymie opóźnienia dostaw – przede wszystkim z Czech – sprawiły, że Rumunia stała się podatna na niemiecki szantaż i ostatecznie stanęła po stronie Berlina.
W roku 1939 i 1940 Niemcy podporządkowali sobie dotychczasowych sojuszników Rumunii – a jednocześnie protektorów i dostarczycieli uzbrojenia – Czechosłowację, Polskę i Francję. Pozycja Rumunii znacznie się pogorszyła; sąsiedzi wysunęli roszczenia terytorialne. Sowieci zagarnęli Besarabię i Północną Bukowinę, Węgrzy – Siedmiogród, Bułgarzy – Południową Dobrudżę. Straty Rumunii wyniosły 99 738 km², 6 821 000 ludzi – 1/3 terytorium i 1/3 ludności. Pod względem militarnym oznaczało to utratę fortyfikacji nadgranicznych oraz ograniczenie bazy mobilizacyjnej.
Król abdykował na rzecz swojego syna Michała, a władza dyktatorska – wraz z tytułem „Conducător” – dostała się w ręce generała Iona Antonescu. Jego „współrządcą” był Horia Sima, przywódca radykalnego (i brutalnego) Legionu Archanioła Michała. Przewartościowana została nie tylko rumuńska polityka wewnętrzna, ale również zagraniczna.
W czerwcu 1940 r., w obliczu ultimatum Moskwy, Niemcy poparli swojego sowieckiego sojusznika, odprawiając z niczym proszących o wsparcie Rumunów. Wehrmacht był zresztą wówczas zaangażowany we Francji, więc pomocy i tak mógłby udzielić dopiero po zakończeniu kampanii na zachodzie. Rumunia wypowiedziała jednak układ sojuszniczy z Francją, a po kilku miesiącach zrezygnowała również z gwarancji brytyjskich. Jednak to właśnie Wielka Brytania była państwem, które uratowało istnienie Rumunii: zacięty opór Brytyjczyków zmusił III Rzeszę do szukania pośrednich sposobów wygrania wojny, w tym także zredefiniowania układu sojuszy europejskich i zainteresowania się Rumunią.
Latem 1940 r. Bukareszt kilkukrotnie ponawiał prośby o przysłanie do Rumunii wojsk niemieckich. Hitler wyraził na to zgodę dopiero 19 września 1940 r., dwa dni po zrezygnowaniu z operacji „Seelöwe” (Lew Morski), czyli niemieckiego desantu na Anglię. Co ciekawe, według Bukaresztu przybycie Wehrmachtu do Rumunii miało być narzędziem nacisku na Moskwę, według Berlina natomiast – na Londyn. Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero 12 listopada 1940 r., gdy doszło do wizyty sowieckiego ministra spraw zagranicznych, Wiaczesława Mołotowa, w Berlinie. W zamian za dołączenie do paktu antykominternowskiego zażądał nie tylko kontroli Zatoki Perskiej i wyjścia na Morze Arabskie – na co III Rzesza wyrażała zgodę – ale także Cieśnin Tureckich, a wraz z nimi kontroli nad Turcją i krajami bałkańskimi. Hitler odpowiedział odmownie i oba państwa zaczęły szykować się do starcia zbrojnego.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu