Od pewnego czasu docierają do nas informacje o cywilnych pokazach niewielkich bezzałogowych aparatów latających (BAL) prezentujących iluminacje świetlne i operujących w formacjach kilku tysięcy sztuk, a wszystko ma być zarządzane poprzez komputer klasy PC jaki znaleźć można w każdym niemal domu. Nietrudno zatem dojść do wniosku jak niewiele dzieli nas od uzbrojenia takich formacji w niewielkie ładunki wybuchowe i wypuszczenia ich w kierunku baz lotniczych przeciwnika.
Ładunki wybuchowe wcale nie muszą być mocne. Współczesne środki łączności i radiolokacyjne są na tyle delikatne, że kilka-kilkadziesiąt miniaturowych eksplozji może przynajmniej czasowo wyłączyć je z działania. Rodzi się zatem pytanie: jak bronić bazę lotniczą przed takim atakiem? Jak bronić kluczowe dla systemu obrony kraju środki radiolokacyjne? Jak zabezpieczyć infrastrukturę krytyczną? Są to z pewnością kwestie które już dziś powinniśmy rozważać, a nakreślony scenariusz jest jednym z wielu hipotetycznych wektorów ataku nad jakimi pracuje się obecnie z zachowaniem maksymalnej dyskrecji.
Musimy wręcz założyć, że skoro partyzanci są w stanie domowymi sposobami wytwarzać proste, uzbrojone w prymitywne ładunki bojowe BAL, to dla przemysłu nie jest to żadne wyzwanie. Wydaje się, że główny ciężar badań spoczywa obecnie na sztucznej inteligencji wspomagającej operowanie miniaturowych aparatów latających w dużych grupach i dopiero jej dopracowanie pozwoli na efektywne użycie BAL w rojach. Dziś mamy zatem wszelkie elementy, przynajmniej w podstawowej formie, potrzebne do przygotowania zaskakującego, niszczącego ataku i jesteśmy w fazie ich integracji.
Ze względu na to, że używane obecnie systemy przeciwlotnicze są przeciwko tego typu zagrożeniom niewystarczające i nieskuteczne sytuacja jest bardzo poważna i wymaga szybkiego znalezienia nowych metod zabezpieczenia kluczowych obiektów wojskowych.
Najprostszym sposobem eliminowania zagrożenia tego typu byłoby zastosowanie zagłuszania wyłączającego komunikację BAL z centrum dowodzenia lub pojedynczym operatorem. Tego typu systemy są dostępne już dziś, a docelowymi odbiorcami mają być lotniska oraz inne obiekty o znaczeniu strategicznym. Zazwyczaj składają się one z czujnika wykrywającego komunikację radiową, małogabarytowego radiolokatora monitorującego chroniony rejon, wysokiej jakości systemu obserwacji wizyjnej pozwalającego namierzyć cel wzrokowo oraz systemu zakłócania. Wszystkie one dostarczają dane i są sterowane z centrum dowodzenia, a całość charakteryzuje się stosunkowo niewielkimi rozmiarami i dużą mobilnością. Na marginesie można dodać, że opracowano również systemy plecakowe pozwalające zabezpieczyć poszczególne pododdziały operujące we wrogim środowisku poprzez zagłuszenie komunikacji pomiędzy operatorem, a aparatem.
W układzie stacjonarnym czujnik wykrywa w najbliższym rejonie komunikację radiową, co inicjuje radar namierzający BAL zbliżający się do zakazanej strefy. Następnie po jego zlokalizowaniu możemy za pomocą systemu kamer zidentyfikować go wzrokowo i wreszcie zakłócić jego dalsze operowanie. Do tego systemu obecnie można dołożyć broń, która zniszczy cel, ale opcja ta jest niedostępna dla instalacji cywilnych, a w przypadku ewentualnych zastosowań wojskowych w okresie pokoju rodzi wiele kłopotów prawnych. Pomimo tego kwestie tego typu będą musiały być szybko rozwiązane czego dobitnym przykładem jest niedawne całkowite sparaliżowanie portu lotniczego Londyn-Gatwick oraz czasowe wstrzymanie lotów na lotnisku Londyn-Heathrow (największe obecnie lotnisko komunikacyjne w Europie).
System tego typu ma jednak istotną wadę. Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że BAL mogą mieć zaprogramowane scenariusze na wypadek utraty łączności z centrum dowodzenia. Cywilne aparaty bezzałogowe po utracie łączności zazwyczaj lądują, ale w przypadku bojowych BAL jest wysoce prawdopodobne, że wbudowane oprogramowanie umożliwi wykorzystanie alternatywnej opcji, czyli wykonanie ataku na cel zapasowy. W związku z tym klasyczne zakłócanie nie jest w stanie zapewnić nam odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. Połączenie zaś tychże systemów z pociskami rakietowymi wydaje się nieefektywne kosztowo, ponieważ docelowo będziemy musieli zwalczać olbrzymie ilości BAL. Z kolei działka automatyczne lub karabiny maszynowe mogą nie zapewnić odpowiedniej precyzji oraz mogą nie wytrzymać dużego i długotrwałego natężenia ognia jaki mógłby być wymagany przy odpieraniu zmasowanego ataku.
W obliczu możliwości spotkania się z atakiem nowego typu musimy zacząć rozważać wprowadzenie dodatkowych systemów obrony przeciwlotniczej wykorzystujących inne niż dotychczas znane rozwiązania. Nie oznacza to oczywiście w możliwej do przewidzenia przyszłości rezygnacji z rozwiązań konwencjonalnych bazujących na pociskach rakietowych czy broni lufowej. Raczej można zakładać trend mający doprowadzić do dalszego uszczelnienia systemów obrony i dołożenia kolejnej warstwy jaką będą systemy laserowe bądź inny rodzaj kierunkowej broni energetycznej takiej jak dźwiękowa, mikrofalowa czy cząsteczkowa.
Wielowarstwowe systemy obrony powietrznej (przeciwlotniczej i przeciwrakietowej) są już dziś stosowane w Stanach Zjednoczonych i Federacji Rosyjskiej, a najbardziej chyba rozbudowane i medialnie nośne są rozwiązania wielowarstwowe stosowane przez Izrael, które mają na celu zabezpieczyć terytorium kraju nawet przed pojedynczymi zagrożeniami, również tymi o niewielkich rozmiarach.
Jeśli spojrzymy na zagadnienie obrony przeciwlotniczej z perspektywy możliwości to z wszystkich wymienionych wcześniej systemów jedynie laser rokuje szanse na szybkie wprowadzenie do linii, a jedną z kluczowych zalet rozwiązań tego typu będzie z pewnością efektywność kosztowa. Pojedynczy strzał będzie nieporównywalnie tańszy od pocisku rakietowego jak i pocisku do działka przeciwlotniczego. Odpowiednio duża dawka energii będzie potrafiła w ułamku sekundy zniszczyć obiekt, a następnie system będzie mógł przystąpić do zwalczania kolejnego celu. Kluczową tutaj wydaje się możliwa do dostarczenia w jednym strzale dawka energii oraz możliwość całego systemu do błyskawicznego przenoszenia ognia.
Samo słowo LASER to skrót od Light Amplification by Stimulated Emission of Radiation, co tłumaczymy jako wzmocnienie światła poprzez wymuszoną emisję promieniowania. Zazwyczaj promień laserowy powstaje poprzez wzbudzanie atomów lub molekuł w materiale w sposób ściśle kontrolowany, aż do momentu kiedy w sposób zorganizowany wyemitowane zostaną fotony. W zastosowaniach wojskowych wyróżniamy dwa główne rodzaje laserów, chemiczne bazujące na reakcjach chemicznych oraz lasery typu solid state, które m.in. przewiduje się dla wielozadaniowego samolotu myśliwskiego Lockheed Martin F-35 Lightning II. Coraz szerzej prowadzone są również prace nad elektrolaserami i laserami światłowodowymi, który są półtora do dwóch razy efektywniejsze od laserów typu solid state. Kolejna grupą laserów nad którymi trwają badania są tzw. liquid laser z możliwością lepszego zarządzania ciepłem.
Wskaźniki laserowe znamy już od kilkudziesięciu lat, ale w ostatnim czasie możemy zaobserwować pojawienie się na rynku cywilnym ręcznych urządzeń laserowych zdolnych np. odpalić zapałkę, przebić balon czy też przepalić cienką powierzchnię płaską. Wyraźnie zatem widać, że większe moce opracowywane na potrzeby wojska przenikają już na rynek cywilny, a to niechybnie oznacza, że systemy opracowywane na potrzeby przyszłego pola walki musiały pójść znacząco do przodu pod względem mocy i niezawodności.
Wadą systemów laserowych jest ich ograniczenie do obiektów znajdujących się w zasięgu wzroku. Cel nie może znajdować się za przeszkodą terenową lub budynkiem co w pewnym zakresie ogranicza skuteczność tego rozwiązania, ale jak już wspomniano ma ono być dodatkową warstwą, a nie remedium na wszystkie zagrożenia i w domyśle stanowić raczej najbliższą linię obrony, za którą pozostaje nam już jedynie ogień z broni lekkiej realizowany przez poszczególnych żołnierzy, ale trudno spodziewać się by był on skuteczny. W związku z tym od dłuższego czasu trwają prace nad stworzeniem efektywnych systemów laserowych zdolnych do wsparcia sił własnych na polu walki.
Firma Rafael rozpoczęła prace nad systemem Iron Beam w 2009 r., a jego ujawnienie miało miejsce w 2014 r. podczas targów w Singapurze. System jest okryty ścisłą tajemnicą i poza skąpymi oficjalnymi komunikatami oraz broszurą informacyjną nie wiemy o nim zbyt wiele. Prace nad Iron Beam mają być w toku, ale można zakładać że jesteśmy już blisko gotowości operacyjnej tego urządzenia. System został zaprojektowany jako warstwa obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej zdolnej do przechwytywania i neutralizowania pocisków rakietowych krótkiego zasięgu, pocisków moździerzowych oraz aparatów bezzałogowych. Ma cechować się szybkością działania, możliwością zwalczania celów manewrujących oraz walki z wieloma celami. Kolejną zaletą systemu jest skrytość operowania.
W porównaniu z tradycyjnymi rodzajami uzbrojenia użycie promienia lasera nie powoduje powstania odgłosów dźwiękowych typowych dla prowadzania ognia artyleryjskiego czy też odpalenia pocisku rakietowego. Również oko ludzkie nie jest w stanie stwierdzić, czy system operuje. Iron Beam składa się z działających wspólnie i ulokowanych w różnych miejscach mobilnych laserów, systemu nakierowywania z wiązką naprowadzającą oraz zestawu czujników pozwalających na prowadzenie precyzyjnego ognia.
Po otrzymaniu danych z systemu dowodzenia i kontroli Iron Beam przechwytuje cel rozpoczynając jego śledzenie, następnie obiekt zostaje podświetlony i zaatakowany za pomocą jednego lub więcej laserów. Można zakładać, że przy mniejszych obiektach wystarczający będzie jeden system laserowy, ale dla większych celów wykorzystywane będzie ich więcej. Spowodowane jest to prawdopodobnie niewystarczającą mocą pojedynczego lasera, ale można się spodziewać, że z czasem nastąpi skokowy wzrost ilości energii generowanej przez pojedyncze urządzenie. Zniszczenie celu odbywa się przez podgrzanie jego powierzchni i detonację albo przez przepalenie się przez osłonę i zniszczenie podzespołów krytycznych dla funkcjonowania celu.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu