25 stycznia prezydent Joe Biden poinformował, że Stany Zjednoczone Ameryki przekażą Siłom Zbrojnym Ukrainy 31 czołgów podstawowych rodziny M1 Abrams. Wcześniej ta informacja była podawana nieoficjalnie, m.in. przez agencję Bloomberg.
Nie wiadomo, kiedy dojdzie do przekazania wozów. Według amerykańskich mediów, nastąpi to nie wcześniej, niż za kilka miesięcy. Spekuluje się, że w trzecim bądź nawet czwartym kwartale roku. Szkolenie i organizacja systemu logistycznego zajmą wiele tygodni, bowiem Abramsy będą ‒ obok Challengerów 2 i być może Leclerków ‒ jednymi z najbardziej nietypowych czołgów Sił Zbrojnych Ukrainy. Powodem jest stosunkowo duża masa czołgu (chyba, że na Ukrainę trafią M1A1 lub starsze wozy ‒ te nie są cięższe od niemieckich Leopardów 2A6) oraz turbowałowy silnik AGT-1500, niezwykle paliwożerny, co utrudni zaopatrywanie oddziałów czołgów w paliwo. Nie wiadomo, jakie Abramsy zostaną przekazane Ukrainie, ale zapewne będą to wozy wywodzące się z jednej z odmian wersji M1A1 (może niedoszłe polskie M1A1 SA?) lub M1A2 (raczej w najstarszej wersji) ze względu na ujednolicenie amunicji z Leopardami 2 i Leclerkami. Według agencji prasowej Bloomberg, nowa partia pomocy amerykańskiej dla Ukrainy, obejmująca zapewne także pojazdy wsparcia działań, wsparcie szkoleniowe i logistyczne oraz amunicję, została wyceniona na 400 mln USD.
Aby uciąć dyskusje na temat tego, czy wysyłka kolejnego rodzaju uzbrojenia dla Ukrainy może stanowić zagrożenie dla państw NATO poprzez rosyjski odwet, prezydent Biden postanowił uspokoić stronę rosyjską. Powiedział, że w tym kroku „nie ma żadnego zagrożenia dla Rosji, rosyjscy żołnierze mogą w każdej chwili wrócić do domów”.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu