Najprostsze do zaplanowania i przeprowadzenia są misje patrolowe. Pojazd porusza się po zadanej, często znanej trasie, np. wokół chronionego obiektu lub wzdłuż granicy. Poszukuje obiektów uznanych za niebezpieczne lub rejestruje rozbieżności między stanem rzeczywistym a zapisanym w jego pamięci. Podczas misji rozpoznawczych pojazd porusza się w nieznanym terenie, musi pokonywać różnorodne przeszkody, a zakres możliwych zagrożeń jest znacznie szerszy. Najtrudniejsze są misje bojowe, które także mają różny stopień złożoności. Prostsze są działania w obronie, gdy pojazdy zajmują wyznaczone stanowiska, kontrolują przydzielony odcinek odpowiedzialności, i po dostrzeżeniu przeciwnika, identyfikują go. Potem informują o potencjalnym celu operatora, ten decyduje o dalszym postępowaniu, a w konsekwencji o sposobie jego zniszczenia. W trybie automatycznym roboty same wybierają priorytetowe cele, w razie potrzeby dzielą między siebie zadania i przystępują do walki.
Najtrudniejsze są misje ofensywne. W trybie zdalnego sterowania roboty poruszają się przed pojazdami dowodzenia. Każdy taki pojazd może „prowadzić” jeden lub więcej robotów. Operator kieruje ich ruchem i decyduje o użyciu przez nie uzbrojenia. Tryby: półautomatyczny i automatyczny są podobne, jak w przypadku działań w obronie, ale wymagają dodatkowo szybkiej reakcji na pojawiające się przeszkody terenowe, nagłe ograniczenie pola widzenia itd.
W przypadku działań bojowych, czyli z zastosowaniem przez roboty uzbrojenia, ogromną rolę odgrywa kwestia decyzji o jego użyciu. Nie chodzi tu oczywiście o sławne pierwsze prawo robotyki Isaaca Asimova, czyli zakaz działania robota na szkodę człowieka, a o banalną kwestię ryzyka zaatakowania przez robota swoich i niemożności jego zatrzymania w takiej sytuacji, gdy działa w trybie autonomicznym. Najprostszym sposobem rozwiązania problemu jest „man in the loop”, czyli nieustanny nadzór operatora nad bojowymi robotami i autoryzacja przez niego użycia broni. Jak długo robotów jest na polu walki niewiele, nie stanowi to wielkiego problemu, choć wymaga nieprzerwanej łączności, co w warunkach bojowych bywa problematyczne. Gdy jednak użycie robotów przybierze rozmiary masowe, nie będzie mowy o ich ciągłym nadzorowaniu przez operatorów. Wtedy właściwy algorytm postępowania i odporność na uszkodzenia oraz wrogie działanie zadecydują o skutkach ich użycia.
Istnieją także liczne, na razie potencjalne, obszary bojowych zastosowań robotów. Na przykład zrobotyzowane zestawy przeciwlotnicze można wysyłać na „ziemię niczyją”, żeby atakowały z zasadzki samoloty szturmowe i śmigłowce nieprzyjaciela nad terenami pozornie bezpiecznymi dla nich, a więc niewymagającymi użycia pułapek termicznych, celów pozornych itp. Miniaturowe roboty mogą wykonywać zadania dywersyjne, rozpoznając i wybierając cele, włącznie z określonymi instalacjami wewnątrz budynków.
O zastosowaniach pojazdów-robotów bojowych, inaczej niż w przypadku samolotów bezzałogowych, nie ma dotąd potwierdzonych informacji.
Według dostępnych informacji, pierwszą tego rodzaju konstrukcją, którą zaproponowano Siłom Zbrojnym Federacji Rosyjskiej, był robot MRK-27BT, opracowany w Moskiewskim Państwowym Uniwersytecie Technicznym im. Baumana (MGTU) i ujawniony w 2009 r. Była to klasyczna platforma gąsienicowa, skopiowana z cywilno-policyjnych robotów zachodnich.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu