9 kwietnia szwedzkie Ministerstwo Finansów przedstawiło Riksdagowi, czyli tamtejszemu parlamentowi, projekt ustawy 2019/20:99, zawierającej propozycje zmian odnoszących się do dochodów i wydatków rządu centralnego na rok budżetowy 2020. Zawiera ona ciekawe zapisy dotyczące ujawnionej jesienią ubiegłego roku polskiej koncepcji ratowania sił podwodnych Marynarki Wojennej poprzez kolejne rozwiązanie pomostowe.
Dokument zawiera rekomendację sprzedaży Polsce dwóch używanych okrętów podwodnych typu A17S, znanego szerzej jako Södermanland. Jest to reakcja na wystosowaną przez Warszawę prośbę o wycenę pary przeszło trzydziestoletnich jednostek. Riksdag miałby autoryzować taką transakcję w jednym z wariantów: sprzedaż nastąpiłaby w drodze umowy międzyrządowej bądź rząd Królestwa Szwecji ‒ będący właścicielem okrętów ‒ odstąpiłby je stronie przemysłowej (czyli spółce Saab Kockums), po czym ta stałaby się sygnatariuszem umowy z Polską.
Sztokholm upatruje w tej transakcji sposobu na zacieśnienie strategicznego partnerstwa z Warszawą w dziedzinie broni podwodnej, będącej ważnym ogniwem zapewniania bezpieczeństwa na naszym wspólnym morzu. Jednocześnie Szwedzi widzą w tym możliwość utrzymania, a nawet rozwoju ich kompetencji w zakresie produkcji okrętów tej klasy.
Östergötland został wycofany z eksploatacji już w 2011 r. Od tamtej pory jest zacumowany w stoczni Saab Kockums w Karskronie na konserwacji. Natomiast Södermanland ma operować do 2021 r. Aby mógł kontynuować służbę pod szwedzką banderą, konieczny byłby jego remont i modernizacja. Wspomniany na wstępie dokument stwierdza, że wymagałoby to tak szeroko zakrojonych środków, że nie można tego rozpatrywać jako odpowiedniego sposobu na wzmocnienie szwedzkich sił podwodnych w perspektywie długoterminowej. Jednocześnie sprzedaż nie pociągnie za sobą wcześniejszego wycofania Södermanlanda, ponieważ czas potrzebny na zawarcie umowy będzie zapewne dłuższy. Ustawa budżetowa stanowi, że rząd może podjąć decyzję o zbyciu własności, jeżeli nie jest już ona potrzebna do działania państwa lub stała się bezużyteczna albo jeżeli nie została pozyskana ze środków państwowych. Sprzedaż wymaga modyfikacji okrętów podwodnych (remontu i modernizacji), co może prowadzić do zobowiązania finansowego państwa. Ponieważ Södermanland jest nadal używany przez Marinen, a więc potrzebny do działań państwa, wymagana jest zgoda Riksdagu.
Sprzedaż ma być przeprowadzona na zasadach komercyjnych, aby zagwarantować, że Sztokholm otrzyma przynajmniej pokrycie wszystkich kosztów poniesionych w związku z remontem okrętów, szkoleniem polskich załóg i innym wsparciem ze strony szwedzkiej. Ostateczną zgodę na sprzedaż musi też wydać Inspektorat ds. Produktów Strategicznych, podlegający Ministerstwu Spraw Zagranicznych, co zapewne będzie tylko formalnością.
Przypomnijmy, pogłoski słyszane od wrześniowego salonu MSPO 2019 w Kielcach uzyskały oficjalne potwierdzenie 28 listopada w Porcie Wojennym w Gdyni, w czasie uroczystości z okazji 101. rocznicy utworzenia Marynarki Wojennej i pierwszego podniesienia bandery na korwecie patrolowej ORP Ślązak. Szef resortu obrony Mariusz Błaszczak ogłosił rozpoczęcie negocjacji ze Szwedami w sprawie pozyskania od nich używanych okrętów podwodnych jako „rozwiązania pomostowego” dla programu Orka, czyli jednostek podwodnych nowego typu. Błaszczak podkreślił wówczas kilkukrotnie, że chodzi o rozwiązanie tymczasowe, zaś program Orka będzie kontynuowany w przyszłości. Nie potwierdził natomiast, o jakie okręty chodzi, ale od razu było niemal pewne, że sprawa dotyczy pary jednostek typu A17S.
Södermanland i Östergötland weszły do służby dokładnie 31 lat temu. Po niespełna dekadzie zdecydowano o ich modernizacji. Prace przeprowadziła stocznia w Karlskronie. Do kampanii powróciły w 2003 i 2004 r. W ramach prac wstawiono w rozcięty za kioskiem kadłub dodatkowy blok mieszczący zespół napędowy z silnikami spalinowymi Stirlinga, działający w zanurzeniu bez dostępu powietrza atmosferycznego (AIP), unowocześniono elektronikę i przeprowadzono „tropikalizację”. Zabiegi te, oprócz zwiększenia potencjału okrętów, miały je przystosować do udziału w misjach międzynarodowych. Zmodernizowane Södermanlandy mierzą 60,5 m, wypierają pod wodą 1500 ton i osiągają w zanurzeniu prędkość około 16-18 węzłów. Załogę stanowi 27 ludzi. System AIP pozwala wydłużyć okres przebywania pod wodą bez konieczności ładowania baterii akumulatorów za pomocą hałaśliwych diesli do ponad 10 dni. Uzbrojenie stanowi sześć wyrzutni torped ciężkich kalibru 533 mm do niszczenia jednostek nawodnych i trzy lekkich kalibru 400 mm do zwalczania okrętów podwodnych. Po kolejnych latach intensywnej służby, jednostki dziś wymagają remontów i modernizacji.
To właśnie w nich strona szwedzka upatruje „możliwości utrzymania, a nawet rozwoju ich kompetencji w zakresie produkcji okrętów tej klasy”. Saab Kockums niedawno zakończył podobny program odmłodzenia dwóch nowszych okrętów typu A19 Gotland dla szwedzkiej floty. Zamontowano w nich część nowoczesnych urządzeń i systemów wytypowanych równocześnie do instalacji na budowanej od podstaw dla Marinen parze nowego typu - A26 Blekinge, stanowiącego również szwedzką propozycję w Orce. Ale skoro na nowe nas nie stać, tamtejszy przemysł odświeży za nasze pieniądze okręty, których Sztokholm już nie potrzebuje.
Jesienne niepotwierdzone doniesienia medialne mówiły o kwocie miliarda złotych za oba Södermanlandy, ale cena ostateczna wykrystalizuje się w trakcie prowadzonych negocjacji, zaś na jej wielkość będzie miał wpływ zakres modernizacji, jakiej zażąda strona polska. Można przyjąć, że nowa „pomostówka” będzie musiała wytrzymać pod biało-czerwoną banderą co najmniej dekadę ‒ nawet jeśli zapewnienia polityków będą inne. Przykre doświadczenia z ponad półwiecznymi Kobbenami z Norwegii i trochę młodszymi fregatami z USA wskazują, że rozwiązania pomostowe w Polsce nigdy nie trwają planowanych kilku lat, lecz kilkanaście i dłużej. Trałowiec bazowy ORP Mewa, przebudowany na niszczyciel min jako rozwiązanie pomostowe dla Kormoranów, przetrwał w linii dwie dekady. Banderę na 52-letnim weteranie spuszczono 30 grudnia ubiegłego roku.
Używane okręty podwodne to oczywiście nie szczyt marzeń polskich podwodniaków, ale w obliczu realnej zapaści systemu szkolenia, zaopatrywania i logistyki naszych sił podwodnych, pozostaje pogodzić się z tą myślą. Od podpisania umowy będziemy musieli poczekać około dwóch lat, które zajmą prace stoczniowe, aby otrzymać pierwszy z okrętów. Do tej pory ostatnie dwa Kobbeny ‒ OORP Sęp i Bielik ‒ opuszczą bandery. Zaletą tego rozwiązania będą okręty wykorzystujące co prawda stare platformy, ale nowocześnie wyposażone i uzbrojone.
(TG) | Foto: Tomasz Grotnik |
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Brawo Tomku. Tomek.