Z prawie stuprocentową pewnością można stwierdzić, że na ORP Bałtyk trafiły działa, w jakie wyposażona była bateria salutacyjna Pułku Artylerii Nadbrzeżnej (dalej PAN). Po rozwiązaniu PAN w 1922 r. większość jego uzbrojenia przekazano do wojsk lądowych, natomiast cztery działa baterii salutacyjnej (mała szybkostrzelność oraz donośność 3500 m powodowały, że były wycofywane z wojsk lądowych) prawdopodobnie oddano do zbrojowni Portu Wojennego w Modlinie. Ze względu na rodzaj materiału, z jakiego wykonano lufy tych dział (o czym dalej), doskonale nadawały się do oddawania strzałów salutacyjnych. Poza tym posiadano do nich spory zapas ładunków ślepych. Zgodnie z wykazem uzbrojenia PAN z grudnia 1921 r. dysponowano 2000 ładunków do tego typu dział.
W PAN bateria salutacyjna wyposażona była w 9 cm austro-węgierskie armaty polowe. Niestety, źródła milczą na temat wzoru tego uzbrojenia. Natomiast na pokładzie Bałtyka zamontowano cztery działa kal. 9 cm, również produkcji austro-węgierskiej oznaczone jako wz. 1875/96 i ze względu na nietypowość tego rodzaju sprzętu można przyjąć, że to były te same armaty.
Armata kal. 9 cm wz. 1875/96 miała lufę monoblokową wykonaną z brązu Uchatiusa, dzięki czemu lepiej nadawała się do odpalania z niej ładunków czarnoprochowych. Lufy ówczesnych dział produkowane ze stali były bardziej narażone na szkodliwe działanie prochu czarnego, niż te wykonane z brązu. W środkowej części lufy znajdowały się dwa czopy, które spoczywały na panwiach łoża.
W tylnej części (po prawej) znajdowała się szczerbinka, która wraz z muszką służyły do celowania bezpośredniego. Do celowania pośredniego używano kwadrantu artyleryjskiego, który montowano na płasku znajdującym się w tylnej części lufy. Wlot lufy zamykał poziomy zamek klinowy również wykonany z brązu. Tuż przed zamkiem znajdował się kanał zapałowy z gniazdem do zapłonnika tarciowego. Łoże działa typu sztywnego składało sięz dwóch ścian bocznych połączonych ścianą przednią oraz ścianą górną znajdującą się w tylnej części. Całość wzmocniona była kilkoma poprzecznicami, z której środkowa stanowiła podstawę śrubowego mechanizmu podniesieniowego. Do pokładu Bałtyka łoże (pozbawione kół oraz osi) przymocowane było w przedniej części dwoma kątownikami do burty okrętu. Natomiast w środkowej części za pomocą dodatkowego podparcia a tył łoża za pomocą specjalnych łap.
Do strzelania wykorzystywano naboje salutacyjne składające się z woreczka jedwabnego, który mieścił 300 g czarnego prochu oraz trzech krążków z filcu owiniętych tekturą. Masa całkowita naboju wynosiła 500 g. Naboje odpalane były przy pomocy zapłonnika tarciowego wz. 93, który po załadowaniu naboju wkładano do gniazda w lufie. Sam zapłonnik zbudowany był z miedzianej rurki (o średnicy 6 mm i długości 80 mm), która na dnie wypełniona była masą zapalającą. Zapłonu dokonywano poprzez wyszarpnięcie drucika tarciowego, który zapalał masę zapalającą w zapłonniku, ta zaś zapalała właściwy nabój. Jednak aby ułatwić zapalenie prochu w naboju, przed strzałem należało przedziurawić jego woreczek. Gazy prochowe powstające podczas wystrzału powodowały wypchnięcie zużytego zapłonnika z gniazda.
Obsługa działa składała się z trzech marynarzy: działonowego (powinien być to specjalista artylerzysta), zamkowego oraz ładowniczego. Aby sprawnie współdziałać każdy członek obsługi zajmował konkretne miejsce przy dziale, i tak: działonowy z prawej strony działa, zamkowy z lewej strony działa, a ładowniczy za działem z lewej strony zwrócony twarzą w kierunku lufy.
Na komendę „do działa” obsługa każdego działa zajmuje swoje miejsca wynikające z przydziału, po czym zamkowy zdejmuje kaptur zamka i otwiera go, sprawdzając czy nie nosi on śladów wypalenia. Następnie ładowniczy zdejmuje korek wylotowy i przy pomocy zamkowego zakładają rękaw ładowniczy. W tym czasie działonowy przygotowuje zapłonniki oraz pobiera sznur spustowy i melduje: „działo gotowe”. W dalszej kolejności ładowniczy wkłada do lufy ładunek prochowy (krążkami filcowymi w kierunku jej wylotu) i dobija go przy pomocy stempla do tego momentu, aż oznaczenie na stemplu zrówna się z tylnym paskiem lufy. Po „dobiciu” ładunku zamkowy zamyka zamek, a działonowy przy pomocy przebijaka dziurawi worek z ładunkiem i wkłada do kanału zapałowego zapłonnik, do którego przyczepiony został wcześniej sznur spustowy. Po wykonaniu tych czynności pada komenda „działo gotowe”, a na rozkaz „działo pal” działonowy pociąga za sznur.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu