Zdobycie pod koniec listopada 1943 r. Wysp Gilberta stanowiło pierwszy etap amerykańskiego natarcia przez archipelagi środkowego Pacyfiku1. Następnym celem były, położone dalej na północ, Wyspy Marshalla. Ta rozległa grupa 33 atoli rozciąga się na przestrzeni około 1100 km z północy na południe i 1300 km ze wschodu na zachód.
Amerykanie wyciągnęli wiele wniosków z walk o Wyspy Gilberta, zwłaszcza krwawego szturmu na atol Tarawa. Aż trzykrotnie wydłużyli okres wstępnych nalotów lotnictwa pokładowego i przygotowania artyleryjskiego z morza, a w planie operacji „Flintlock” uwzględnili konieczność zdobycia w pierwszej kolejności miejsc, z których artyleria polowa mogła na bieżąco wspierać piechotę. Kolejną nowością było użycie specjalistycznego zespołu nurków (Underwater Demolition Team) do przeprowadzenia rozpoznania spod wody podejść do plaż, na których miał nastąpić desant.
Przede wszystkim jednak na potrzeby operacji „Flintlock” zgromadzono tyle gąsienicowych transporterów pływających LVT (Landing Vehicle, Tracked), potocznie zwanych amtrakami, by żołnierze pierwszego rzutu mogli przejechać nimi kilkusetmetrowy pas przybrzeżnej rafy, zamiast brodzić w wodzie po pas pod ostrzałem z brzegu. Ponadto amtraki opancerzono. Nowa wersja LVT(A)-2 (Armored) otrzymała płyty pancerne grubości pół cala (12,7 mm), chroniące kabinę kierowcy, natomiast resztę kadłuba obłożono płytami grubości ćwierć cala (6,4 mm). Każdy amtrak tego typu był uzbrojony w dwa, czasem trzy karabiny maszynowe i wielkokalibrowe karabiny maszynowe, a niektóre również w miotacz ognia. Inną nowością były amtraki typu LVT(A)-1, wyposażone w wieżę czołgu Stuart z armatą kal. 37 mm (będące w istocie czołgami pływającymi), których zadanie polegało na bezpośrednim wsparciu ogniowym desantu. Kolejną innowacją były improwizowane kanonierki typu LCI(G), powstałe z przebudowy barek desantowych LCI (Landing Craft, Infantry). Każdą uzbrojono w pięć wielkokalibrowych karabinów maszynowych kal. 12,7 mm, dwa działka kal. 20 mm i trzy kal. 40 mm oraz sześć wyrzutni, które łącznie mogły wystrzelić 72 pociski rakietowe kal. 114 mm o zasięgu około 1000 m. W operacji „Flintlock” miały wziąć udział 24 okręty typu LCI(G).
W ślad za pierwszym rzutem piechoty w amtrakach miały przybyć czołgi. Dowiezione na skraj rafy przez barki desantowe typu LCM (Landing Craft, Mechanized), dalej ruszały do brzegu o własnych siłach. Jednym z najpoważniejszych niedociągnięć taktycznych podczas walk o Tarawę była słaba komunikacja i koordynacja między czołgami a piechotą. Wprowadzono więc środek łączności w postaci telefonu w metalowej skrzynce przymocowanej z tyłu wieży każdego czołgu. Telefon był wyposażony w przełącznik, który uruchamiał sygnał świetlny wewnątrz czołgu, informujący dowódcę, że ktoś chce z nim rozmawiać. Inną nowością podczas operacji „Flintlock” było użycie, pierwszy raz na tak dużą skalę w wojnie na Pacyfiku, sześciokołowych pojazdów pływających DUKW, które mogły zabrać 25 żołnierzy
lub 2250 kg ładunku.
Także US Navy otrzymała nowy oręż – samoloty pokładowe uzbrojono w pociski rakietowe typu FFAR (Forward Firing Air Rocket) kal. 127 mm, wystrzeliwane z prowadnic pod skrzydłami. Co więcej, lotniskowce floty po raz pierwszy zabrały ze sobą dwa nowo sformowane, nocne dywizjony myśliwskie. VF(N)-76 dysponował samolotami F6F-3N Hellcat, natomiast VF(N)-101 – F4U-2 Corsair; jedne i drugie były wyposażone w pokładowe stacje radiolokacyjne. Ponadto dowódcy kluczowych zespołów floty desantowej przesiedli się ze starych pancerników, w których notorycznie zawodziła łączność radiowa, na nowoczesne, specjalistyczne
okręty dowodzenia.
Wkrótce po zajęciu Wysp Gilberta bataliony inżynieryjne US Navy powiększyły zdobyczne lotnisko na wyspie Betio w atolu Tarawa, następnie zbudowały kolejne trzy: drugie na Tarawie oraz po jednym w atolach Makin i Abemama. Mimo że admirał Nimitz, głównodowodzący Floty Pacyfiku i wydzielonego teatru działań wojennych POA (Pacific Ocean Areas), miał do dyspozycji potężne siły morskie, to właśnie lotniska stanowiły klucz do sukcesu. W przeciwieństwie do lotnictwa pokładowego, działającego dorywczo, samoloty USAAF (Sił Powietrznych Armii) i USMC (Korpusu Piechoty Morskiej), operując z baz lądowych, mogły zapewnić stałą obecność na danym obszarze, dzięki czemu US Navy nie musiała narażać swoich lotniskowców częściej niż to było konieczne.
Japończycy na obszarze Wysp Marshalla dysponowali sześcioma lotniskami – po jednym w atolach Eniwetok, Wotje, Maloelap i Mille oraz dwoma w atolu Kwajalein (na wyspach Roi-Namur i Kwajalein) – a także bazami wodnosamolotów w atolach Jaluit, Kwajalein i Wotje. Środkowy Pacyfik był domeną lotnictwa japońskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej. Przez długi czas jedynymi jednostkami myśliwskimi na Wyspach Marshalla były 252. Kokutai, który pododdziały swoich A6M Zero rozmieścił na kilku atolach, oraz 802. Kokutai, wyposażony w A6M2-N (pływakową wersję myśliwca Zero), stacjonujący w atolu Jaluit. Dopiero po utracie Wysp Gilberta Japończycy sprowadzili znaczne posiłki lotnicze. Po koniec listopada 1943 r. z atolu Truk, głównej bazy ich floty wojennej w tej części Pacyfiku, przybyły na Roi-Namur myśliwce z grup pokładowych 1. Floty Powietrznej (lotniskowce Zuikaku, Shokaku i Zuiho) w sile 30 A6M Zero. W następnym miesiącu zjawił się 281. Kokutai (38 Zero), który wcześniej stacjonował na Wyspach Kurylskich.
Pomimo zdobycia Wysp Gilberta, z rozmieszczonych tam samolotów tylko czterosilnikowe bombowce B-24 i PB4Y-1 Liberator miały wystarczający zasięg, by móc dotrzeć nad środkową i północną część Wysp Marshalla. Atole Wotje i Kwajalein od najbliższej bazy USAAF i USMC na wyspie Butaritari (w atolu Makin) dzieliło odpowiednio około 650 i 900 km. Z tego względu konieczna była interwencja US Navy.
Zespół w składzie lotniskowce floty Lexington, Yorktown, Bunker Hill, Enterprise i Essex, lotniskowiec lekki Cowpens, po pięć krążowników ciężkich i lekkich oraz tuzin niszczycieli niepostrzeżenie podkradł się od wschodu do Wysp Marshalla2. O świcie 4 grudnia 1943 r. do ataku wystartowało 246 samolotów. Podczas porannego nalotu na atol Kwajalein bombowce torpedowe TBF Avenger i nurkujące SBD Dauntless zatopiły cztery frachtowce. W tym czasie myśliwce F6F Hellcat ostrzelały lotnisko na wyspie Roi-Namur, niszcząc na ziemi 19 samolotów, a na kotwicowisku u brzegu pobliskiej wyspy Ebeye zatopiły ogniem broni pokładowej 18 wodnosamolotów i łodzi latających.
Ens. Edward Wendorf z VF-16, dywizjonu myśliwskiego lotniskowca Lexington, tego dnia stoczył swoją pierwszą walkę. Nie napotkawszy przeciwnika nad Roi-Namur, ostrzelał hangary i samoloty zaparkowane na skraju lotniska. On sam wspominał:
Właśnie zbierałem się do powrotu, gdy dostrzegłem dwusilnikowy bombowiec typu Betty, przemykający nisko nad wodą. Nie wiem, czy właśnie wystartował, czy szukał miejsca do wylądowania. W każdym razie, musiałem raptownie przymknąć przepustnicę, ponieważ podczas nurkowania rozpędziłem się tak, że minąłbym go w mgnieniu oka. Odbiłem ostro w prawo i jeszcze raz w lewo, zachodząc Betty od ogona. Wystrzeliłem krótką serię z wszystkich sześciu półcalówek. Przeszła tuż nad nim. Opuściłem nieco celownik i wystrzeliłem dwie długie serie. Bombowiec zaczął się rozpadać. Dymiąc obficie, powoli opadał łukiem w prawo, aż uderzył w wodę.
Dałem pełną moc silnika i zacząłem nabierać wysokości, rozglądając się za moim prowadzącym. Wspiąłem się na ponad 2000 m, gdy dostrzegłem powyżej, na tle tarczy słońca, sekcję czterech samolotów. Uznałem, że to nasi, ponieważ nie słyszałem, żeby ktoś ostrzegał przez radio o nieprzyjacielskich myśliwcach w powietrzu. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że te kilka wstrząsów, które poczułem, ostrzeliwując lotnisko, spowodowały trafienia w kadłub mojego samolotu pociskami przeciwlotniczymi kal. 37 mm, które uszkodziły radiostację.
Podleciałem od dołu, niezauważony, do tamtych myśliwców. Nagle ze zdumieniem stwierdziłem, że na wszystkich widnieją czerwone koła wschodzącego słońca i że mam przed sobą sekcję czterech Zero. Nie zastanawiając się wiele, wziąłem na cel pierwsze dwa z prawej i otworzyłem ogień. Zero po zewnętrznej niemal natychmiast eksplodował. Ten obok niego zapalił się i wypadł z szyku, wykręcając w prawo. W tej samej chwili prowadzący sekcji i jego skrzydłowy dostrzegli mnie. Gdy odbili w przeciwne strony, nie miałem wyboru, jak podążyć za którymś z nich. Wybrałem prowadzącego. On jednak wykonał ciasny zwrot w lewo i wkrótce go zgubiłem.
Tymczasem jego skrzydłowy zaszedł mnie od tyłu i wsiadł mi na ogon. Wykręcając ostro w prawo, zobaczyłem strugi pocisków smugowych przelatujących mi nad głową. Zanurkowałem, by się od niego oderwać, ale gdy zobaczyłem, że wciąż trzyma się blisko, raptownie odbiłem w górę. Zbliżając się do pionu i wytracając prędkość, postanowiłem zrobić pętlę. Przechodząc na grzbiet, zauważyłem, że Zero za mną robi jeszcze ciaśniejszą pętlę i za moment złapie mnie w celownik. Pchnąłem więc drążek sterowy do przodu i przez parę sekund leciałem w odwróconej pozycji, brzuchem do góry. Pilot Zero był tak skoncentrowany na tym, by mnie zajść po wewnętrznej, że mój manewr musiał go zaskoczyć. Straciwszy mnie z oczu, dalej zataczał ciasną pętlę. Odczekałem jeszcze parę sekund, aż znalazł się przede mną. Zwiększyłem obroty silnika i dogoniłem go. Nie sądzę, by się zorientował, gdzie jestem aż do momentu, gdy otworzyłem ogień. Wtedy było już za późno. Zapalił się i runął do morza.
To było bardzo ekscytujące kilka minut, które przyniosły mi cztery zwycięstwa – Betty i trzy myśliwce Zero. W pobliżu toczyło się kilka potyczek, dlatego postanowiłem wspiąć się ponad najbliższą, zanurkować dla nabrania prędkości i zobaczyć, czy może któryś z naszych nie potrzebuje pomocy. Nabierając wysokości, muszę przyznać, że byłem skoncentrowany na tym, co dzieje się przed, a nie za mną. Nagle zobaczyłem, jak kule kal. 7,7 mm i pociski z działek kal. 20 mm wyrywają kawałki poszycia z mojego skrzydła, a obok migają strugi smugaczy. Odruchowo obejrzałem się do tyłu, wyglądając zza krawędzi pancernej płyty w oparciu fotela. W tej samej chwili kula kal. 7,7 mm przeleciała nad moim lewym barkiem, uderzyła mnie w skroń powyżej lewego oka i wybiła dziurę w owiewce kokpitu. Poczułem, jakby ktoś walnął mnie na odlew grubą deską. Byłem oszołomiony i zamroczony. Nie pamiętam, ile czasu zajęło mi zorientowanie się, że oberwałem. Moją pierwszą myślą było, żeby zwiewać stamtąd jak najszybciej.
Uczono nas, że najlepszym manewrem w takiej sytuacji jest rozpędzić się w nurkowaniu do prędkości granicznej – o ile pamiętam, maksymalna dopuszczalna prędkość wynosiła ok. 400-425 węzłów [740-780 km/h] – a potem ostro wykręcić w prawo. Właśnie tak zrobiłem i ewidentnie podziałało, ponieważ pilot Zero odpuścił, za co jestem mu dozgonnie wdzięczny. Kiedy wyprowadziłem samolot z nurkowania, zauważyłem krew tryskającą na lewą rękę, którą trzymałem dźwignię przepustnicy. Natychmiast przycisnąłem lewą dłonią żyłę, która prowadziła do rany na głowie. Trochę pomogło, ale krew wciąż sączyła się, ściekając w dół ramienia i po nogawce.
Chwilę później Ens. Wendorf zauważył, że w jego samolocie, oprócz radiostacji, nie działa również uszkodzony kompas. Ustaliwszy kierunek na podstawie położenia pasów startowych lotniska na Roi-Namur, po blisko godzinie samotnego lotu nad bezkresem oceanu odnalazł macierzysty lotniskowiec, następnie zdołał na nim wylądować, widząc na jedno oko i pilotując jedną (prawą) ręką! Ogółem tego dnia piloci Hellcatów zgłosili zestrzelenie czterech G4M Betty i aż 34 A6M Zero. Straty Amerykanów wyniosły pięć samolotów i trzech pilotów. Ten nalot odpierało m.in. 53 pilotów A6M Zero (26 z grup pokładowych 1. Flotylli Powietrznej i 27 z 281. Kokutai). Łącznie zgłosili siedem zestrzeleń, ale zespół z 1. Flotylli Powietrznej stracił sześciu pilotów, a 281. Kokutai aż dziesięciu. Ponadto 12 myśliwców Zero zostało zniszczonych na ziemi.
Popołudniowy nalot na atol Wotje przyniósł znikome rezultaty. W tym samym czasie zespół lotniskowców zaatakowało osiem samolotów torpedowych B6N Jill. Wszystkie zostały zestrzelone ogniem przeciwlotniczym. Po zmroku Japończycy przeprowadzili kolejny kontratak, siłami uzbrojonych w torpedy G4M Betty – dziewięciu z 752. Kokutai, które wystartowały z atolu Maloelap, i ośmiu z 753. Kokutai, które przybyły na Roi-Namur w atolu Kwajalein po południu tego samego dnia. Japońscy lotnicy, oświetlając sobie cele flarami, raz za razem próbowali trafić któryś z lotniskowców. OPL zestrzeliła dwa bombowce (oba z 753. Kokutai), ale krótko przed północą celna torpeda ciężko uszkodziła lotniskowiec Lexington. Niedługo później dowódca zespołu, kontradm. Charles Pownall, postanowił odwołać turę nalotów zaplanowaną na następny dzień (5 grudnia) i wycofać się poza zasięg japońskich samolotów. Za tę decyzję, uznaną za pochopną, został odwołany ze stanowiska.
Po tym pierwszym, dość kosztownym dla Japończyków starciu nad Kwajalein piloci 1. Flotylli Powietrznej otrzymali rozkaz powrotu do Truk. Na Wyspach Marshalla pozostał 281. Kokutai, z 25 myśliwcami Zero na Roi-Namur (w atolu Kwajalein), i 252. Kokutai z 30 Zero na wyspie Taroa (w atolu Maloelap). Tymczasem Amerykanie, dysponując nowymi lotniskami na Wyspach Gilberta, na przełomie 1943/44 r. zintensyfikowali kampanię nalotów na Wyspy Marshalla. Atole w południowej części archipelagu znalazły się teraz w zasięgu nawet myśliwców jednosilnikowych: P-39Q Airacobra i P-40N Warhawk z dywizjonów 7. Armii Powietrznej USAAF stacjonujących na wyspie Butaritari w atolu Makin. Rankiem 19 grudnia osiem P-39 z 72. FS zaatakowało lotnisko w odległym o 350 km atolu Mille, gdzie od paru dni stacjonował pododdział z 281. Kokutai w sile 13 A6M Zero. Doszło do starcia, w efekcie którego Amerykanie zestrzelili jednego Zero, ale sami stracili dwa samoloty. Piloci 72. FS ponownie starli się z pododdziałem 281. Kokutai nad Mille 23 grudnia, zestrzeliwując dwa Zero. Następnego dnia Lt. James Carlyle z 72. FS, patrolując nad atolem Makin, zgłosił strącenie dwóch bombowców nurkujących D3A Val, które wybrały się z rewizytą.
Airacobry i Warhawki, oprócz defensywnych i ofensywnych patroli powietrznych, regularnie eskortowały 531. BS, dywizjon bombowców nurkujących A-24 Banshee (armijnego odpowiednika SBD Dauntless lotnictwa US Navy i USMC), którego domeną były naloty na południowy skraj archipelagu. Podczas jednej z tych wypraw zginął dowódca dywizjonu, Lt.Col. Roy Wigley, zestrzelony 18 stycznia 1944 r. nad atolem Jaluit. Eskortę bombowcom zapewniały również Hellcaty z VF-1 – dywizjonu US Navy, który podczas zdobywania Wysp Gilberta stacjonował na lotniskowcach eskortowych Nassau i Barnes, następnie został na Tarawie (do początków lutego). Japończycy rewanżowali się nocnymi nalotami na Wyspy Gilberta – w grudniu 1943 i styczniu 1944 r. przeprowadzili ich aż 34 na Tarawę i trzy na atol Abemama. Straty na ziemi wyniosły 33 samoloty i pięciu zabitych. Za dnia pokazywali się rzadko – 15 stycznia pilot P-39 z 46. FS, patrolując nad Makin, strącił bombowiec typu G3M Nell, który przypuszczalnie prowadził rozpoznanie. Następnego dnia piloci 46. FS ścigali dwa G4M Betty aż nad atol Mille, gdzie zestrzelili oba.
Kolejnym celem nalotów na Wyspach Marshalla był, położony ok. 650 km od najbliższej bazy USAAF na Butaritari, atol Maloelap – ze szczególnym uwzględnieniem lotniska na wyspie Taroa, gdzie stacjonował 252. Kokutai. Między 26 listopada 1943 a 10 stycznia 1944 r. tylko Liberatory bombardowały ten cel, za każdym razem odpierając ataki japońskich myśliwców; w tym okresie przepadło dziewięć B-24. Począwszy od 11 stycznia, naloty na Maloelap stały się domeną dwusilnikowych samolotów bombowo-szturmowych B-25G Mitchell, które po zrzuceniu bomb dodatkowo ostrzeliwały cele z wielkokalibrowych karabinów maszynowych kal. 12,7 mm i pokładowego działa kal. 75 mm. Do 25 stycznia ich załogi zgłosiły zniszczenie 15 japońskich myśliwców, ale przepadło sześć Mitchelli. Dzień później (26 stycznia) dziewięć B-25G zaatakowało lotnisko na Taroa, następnie zawróciły one w kierunku Butaritari, umykając nisko nad wodą, ścigane przez kilkanaście Zero. Te ok. 50 km na południe od Maloelap zostały zaskoczone atakiem z góry przez tuzin Warhawków z 45. FS. Ich piloci zgłosili aż dziesięć zestrzeleń; faktyczne straty 252. Kokutai wyniosły czterech pilotów. Kolejne japońskie lotnisko dalej na północ, w atolu Wotje (ok. 650 km od Butaritari), mimo że znajdowało się poza zasięgiem myśliwców USAAF, było bombardowane przez Liberatory i Mitchelle bez przeszkód, ponieważ Japończycy praktycznie nie reagowali na te naloty. Neutralizację lotnisk w odległych atolach Kwajalein i Eniwetok pozostawiono grupom pokładowym US Navy.
W ramach przygotowań do inwazji na Wyspy Marshalla, Amerykanie rozmieścili w pobliżu sześć okrętów podwodnych: Skipjack, Guardfish i Permit wokół atolu Truk, natomiast Sunfish, Seal i Searaven w rejonie, odpowiednio, wysp Kusaie i Ponape w archipelagu Karolinów oraz atolu Eniwetok. Nocą 26/27 stycznia Skipjack przechwycił japoński konwój płynący z Truk do Eniwetok i zatopił niszczyciel Suzukaze, następnie transportowiec Okitsu Maru. Z kolei 1 lutego Guardfish dopadł płynący z Saipanu konwój i u południowego wejścia do atolu Truk zatopił niszczyciel Umikaze.
Pierwotny plan operacji „Flintlock” zakładał, że desant nastąpi 1 stycznia 1944 r., nieco ponad miesiąc od inwazji na Wyspy Gilberta. Wkrótce jednak okazało się, że przygotowanie tak dużej operacji wymaga więcej czasu, dlatego termin jej rozpoczęcia przesunięto na 31 stycznia. Początkowo Nimitz zamierzał zdobyć trzy atole: leżący w centrum archipelagu Kwajalein oraz Maloelap i Wotje na wschodnim skraju Wysp Marshalla. Natomiast pozostałe japońskie lotniska i garnizony zamierzał trzymać w szachu blokadą powietrzno-morską. Wkrótce jednak doświadczenia z szturmu na Tarawę skłoniły go do większej koncentracji sił, co wymagało rezygnacji z większości założonych celów. Postanowił zająć jedynie Kwajalein. Jego podwładni admirałowie, skonsternowani perspektywą zdobycia i utrzymania pojedynczego atolu w samym środku wrogiego terytorium, zaprotestowali, ale Nimitz postawił na swoim. Zgodził się jedynie, by dodatkowo opanować niewielki atol Majuro w południowo-wschodnim rogu archipelagu, by służył marynarce za wysuniętą bazę. Plan operacji „Flintlock” był nader śmiały, ponieważ Wyspy Marshalla, w przeciwieństwie do Wysp Gilberta, znajdowały się pod kontrolą Japonii jeszcze przed wojną, dlatego Amerykanie musieli liczyć się z tym, że będą tym lepiej przygotowane do obrony. Było to jednak ryzyko kalkulowane – Nimitz, w przeciwieństwie do jego podwładnych, wiedział z odszyfrowanych depesz nieprzyjaciela, że Japończycy przesunęli gros swoich sił na Wyspach Marshalla na obrzeża archipelagu, ponieważ tam spodziewali się ataku.
Kwajalein, największy atol koralowy na świecie, składa się z 97 wysp i wysepek. Ich łączna powierzchnia to zaledwie 16,4 km², natomiast powierzchnia laguny, którą otaczają, wynosi aż 2174 km². Teren jest praktycznie płaski; przeciętna wysokość n.p.m. to 1,8 m. Na północnym krańcu atolu znajduje się wyspa Roi-Namur. Zdobycie jej powierzono 4. MarDiv, nowo sformowanej (w połowie sierpnia 1943 r.) dywizji piechoty USMC. Na środkowy Pacyfik wyruszyła 13 stycznia z Kalifornii. Wsparcie pancerne 4. MarDiv stanowił integralny 4. Batalion Czołgów, w sile trzech szwadronów – dwa czołgów lekkich M5A1 Stuart i jeden czołgów średnich M4A2 Sherman – po 18 pojazdów każdy. Ponadto dywizja miała na stanie samobieżne działa przeciwpancerne M3A1 GMC kal. 75 mm na podwoziu półgąsienicowym, haubice holowane kal. 75 i 105 mm, armaty przeciwpancerne kal. 37 mm oraz moździerze kal. 60 i 81 mm.
Na przeciwległym, południowym krańcu atolu, w odległości około 80 km, znajduje się jego największa wyspa (4,5 km długości, w najszerszym miejscu ok. 700 m), która nosi tę samą nazwę, co sam atol – Kwajalein. Zadanie jej zdobycia otrzymała 7. InfDiv, dywizja piechoty US Army. W drogę wyruszyła, razem z trzonem sił inwazyjnych, 22 stycznia 1944 r. z Hawajów. W porównaniu z dywizją Marines, miała m.in. liczniejszą i silniejszą artylerię polową, która obejmowała samobieżne haubice M8 kal. 75 mm i haubice holowane kal. 155 mm. Wsparcie pancerne zapewniał natomiast dołączony, samodzielny batalion czołgów – 767. TB, liczący trzy szwadrony czołgów średnich Sherman po 17 pojazdów i jeden szwadron czołgów lekkich, liczący 18 Stuartów. Te ostatnie, oprócz armaty kal. 37 mm w wieży, miały w kadłubie, zamiast karabinu maszynowego, miotacz ognia. Ponadto 767. TB dysponował plutonem pięciu niszczycieli czołgów M10. Dywizja miała pewne doświadczenie bojowe, zdobyte podczas walk o Aleuty.
Do zdobycia atolu Majuro, gdzie Amerykanie spodziewali się zastać garnizon liczący około 300-400 żołnierzy, wyznaczono zespół złożony z kompanii rozpoznawczej V Korpusu Desantowego USMC i batalionu piechoty (2/106) z 27. InfDiv US Army, łącznie około 1500 żołnierzy. Odwód wojsk desantowych stanowiły pozostałe dwa bataliony ze 106. pułku piechoty 27. InfDiv, które nie brały udziału w lądowaniu na Majuro, oraz 22. RCT – samodzielny, wzmocniony pułk piechoty Marines, który miał w swoim składzie m.in. szwadron czołgów średnich M4A1 Sherman.
Plan podboju północnej części atolu Kwajalein przez 4. MarDiv zakładał, że pierwszego dnia operacji (31 stycznia 1944 r.) jeden z trzech pułkowych zespołów bojowych dywizji (RCT; Regimental Combat Team) zdobędzie pięć wysepek sąsiadujących z Roi-Namur. Dwie z nich, położone kilka kilometrów na południowy zachód od Roi-Namur, strzegły głębokowodnego przejścia do laguny, którym flota desantowa mogła wpłynąć do wnętrza atolu. Z kolei na południowy wschód od Roi-Namur znajdował się ciąg trzech wysepek, które podobnie jak pozostałe dwie zostały uznane za przydatne do rozmieszczenia tam artylerii polowej. Szturm na Roi-Namur miał nastąpić dzień później, 1 lutego. Fala przyboju na północnym, oceanicznym wybrzeżu była zbyt wysoka, by przeprowadzić desant tam, dlatego Marines mieli lądować od strony laguny.
Plan zdobycia południowej części atolu był podobny. Pierwszego dnia 7. InfDiv miała zdobyć ciąg czterech wysepek na północny zachód od wyspy Kwajalein. Między Ninni i Gea znajdował się głębokowodny przesmyk do laguny. Kolejne dwie wysepki, Ennylabegan i Enubuj, wybrano do rozmieszczenia tam artylerii polowej. Szturm na główny cel, wyspę Kwajalein, miał nastąpić drugiego dnia operacji. Sama wyspa ma kształt półksiężyca. Jego wklęsły, północny bok znajduje się po wewnętrznej stronie atolu. Po doświadczeniach z Tarawy, gdzie najwięcej strat spowodował ostrzał z flanki, Amerykanie wystrzegali się desantu w takim miejscu. Z kolei od strony oceanu dostęp do brzegu utrudniała wysoka fala. Ostatecznie więc na miejsce lądowania wybrano krótki, zachodni bok. Stamtąd 7. InfDiv miała nacierać całą szerokością wyspy w kierunku przeciwległego krańca.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu