O pozyskaniu nowych czołgów podstawowych dla Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych (WPiZ) Wojsk Lądowych dyskutuje się co najmniej od dwóch dekad, a obecnie stało się to palącą koniecznością. W 2021 r. Wojsko Polskie dysponowało 247 Leopardami 2A4/PL/PLM1/A5 i ok. 500 T-72M/M1/M1R (z czego część zmagazynowanych i niezdatnych do remontu) oraz 232
PT-91. Przekazanie ponad 250 T-72 i PT-91 (dane na koniec lipca 2022 r.) Siłom Zbrojnym Ukrainy w ramach pomocy wojskowej poważnie uszczupliło stany polskich pododdziałów pancernych, które wg stanu etatowego powinny liczyć co najmniej 754 czołgi w 13 batalionach (bez wozów szkolnych czy zapasowych), a przecież pojawiają się ze strony polityków zapowiedzi formowania kolejnych dywizji i wzmacniania już istniejących. Lukę po części zapełnić ma – wciąż budzący kontrowersje – zakup 250 egzemplarzy M1A2 SEPv3 w Stanach Zjednoczonych (patrz m.in. WiT 5/2016, 4/2021, 8/2021), któremu towarzyszy dostawa 28 wypożyczonych przez US Army czołgów M1A2 SEPv2, mających posłużyć do szkolenia. To jednak wciąż zbyt mało wobec rosnących – przynajmniej na papierze – potrzeb, a poza tym dostawy nowych Abramsów mają zostać zrealizowane w latach 2025–2027 (w optymistycznym scenariuszu 2024–2026), a następcy czołgów przekazanych Ukrainie potrzebni są od razu. Fiaskiem zakończyły się plany pozyskania z Niemiec kolejnych Leopardów 2 w ramach mechanizmu „pierścienia wymiany” (niem. Ringtausch – kanclerz RFN Olaf Scholz sugerował, że państwa Europy Środkowej mogłyby otrzymywać niemiecką broń w zamian za przekazaną Ukrainie broń postsowiecką), stąd konieczność poszukania innych rozwiązań. Znaleziono je w Stanach Zjednoczonych i Republice Korei w postaci 116 używanych Abramsów M1A1 SA i 180 nowych K2.
W połowie lipca dowiedzieliśmy się o pozyskaniu kolejnych Abramsów, tym razem z pustyni. 14 lipca wicepremier i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak zapowiedział w jednym z wywiadów, że Polska kupi dodatkowe czołgi M1 Abrams jednej ze starszych wersji (przy okazji potwierdził prowadzenie rozmów z Republiką Korei na temat zakupu K2, ale o tym dalej): Będziemy mieć też uzupełnione jednostki przez starszego typu czołgi Abrams, również rozmawiamy z Koreą Południową. Byłem w Seulu, były to bardzo dobre rozmowy. Szef resortu obrony nie sprecyzował, o jakie czołgi może chodzić. Już następnego dnia opinia publiczna dowiedziała się, że uzgodniono już zakup 116 wozów. Miałyby one uzupełnić potencjał polskich WPiZ, uszczuplony po przekazaniu Siłom Zbrojnym Ukrainy czołgów rodziny T-72. Z czasem sprecyzowano, że do Polski trafią M1A1 SA w „atrakcyjnej cenie” (cokolwiek to znaczy – w momencie publikacji tego artykułu umowa wciąż nie została podpisana), tzn. strona polska miałaby ponieść jedynie koszty rozkonserwowania wozów, niezbędnych napraw czy remontów, a także transportu. Zapewne będzie to możliwe dzięki zastosowaniu programu pomocowego Excess Defense Articles (EDA), a więc w podobny sposób, w jaki pozyskano MRAP-y Cougar i samoloty transportowe C-130H Hercules. W ramach tej samej umowy Polska otrzymać ma również pojazdy wsparcia działań – mosty szturmowe M1074 JAB i wozy zabezpieczenia technicznego M88A2, a poza tym znaczne ilości amunicji nieujawnionego typu (aczkolwiek z dużą dozą prawdopodobieństwa przestarzałej). Co do czołgów, w przyszłości miałyby zostać zmodernizowane do nowszego standardu – M1A2 SEPv3, a może nawet nowszego (SEPv4 lub jakiejś odmiany „hybrydowej”?), co będzie kosztowało kilkanaście mln USD za czołg ze względu na bardzo duży zakres przebudowy. Czołgi te trafić mają do Polski w latach 2023–2024 i wejść do uzbrojenia dwóch batalionów jednej z brygad 18. Dywizji Zmechanizowanej (prawdopodobnie nowo sformowanej), która dzięki temu w 2027 r. ma dysponować 366 Abramsami.
W lipcu do Polski dotarły pierwsze, wypożyczone przez US Army, czołgi M1A2 SEPv2 przeznaczone do szkolenia załóg czołgów i techników w tzw. Akademii Abrams w Biedrusku w ramach Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu. Czasowe przekazanie 28 takich wozów na czas poprzedzający dostawę pierwszych wozów w docelowej wersji, jest elementem umowy z 5 kwietnia br. na zakup 250 czołgów M1A2 SEPv3 (szerzej w WiT 5/2022). Pierwszych siedem „przejściowych” Abramsów dotarło do CSWL 18 lipca, a wszystkie mają trafić do Polski do końca sierpnia.
O ile czołg wersji M1A2 SEPv3 został już szczegółowo omówiony na łamach „Wojska i Techniki” (WiT 8/2021), to warto pokrótce przybliżyć Czytelnikom wozy M1A1 SA. Abrams został zaprojektowany pod koniec lat 70. wobec fiaska niemiecko-amerykańskiego programu KPz-70/MBT-70 i rezygnacji z zakupu Leoparda 2 (który we wczesnej wersji eksportowej AV nie do końca odpowiadał US Army). Formalnie M1 wszedł do służby w 1980 r. i początkowo, w porównaniu choćby z Leopardem 2, był czołgiem raczej przeciętnym, choć o sporym potencjale rozwojowym, wspieranym przez upór i finanse Pentagonu. Z czasem kolejne wersje czołgu otrzymywały efektywniejszy pancerz, nowe uzbrojenie w postaci 120 mm armaty M256 (licencyjna odmiana Rheinmetall 120 mm L/44) i przyrządy obserwacyjno-celownicze – tak powstał M1A1 z 1985 r., również rozwijany (wersje HA i HC). W 1992 r. pojawił się nowocześniejszy M1A2, który stał się podstawą do opracowywania tzw. cyfrowych wersji SEPv1, SEPv2 i najnowszej SEPv3 (szczególnie mocno się od poprzednich różniącej) – był też ostatnim wariantem produkowanym od podstaw dla US Army (do 1995 r.). Pojazdy z tej linii rozwojowej ostatecznie dogoniły europejską konkurencję, co zaowocowało powstaniem bezdyskusyjnie jednego z najlepszych, choć niepozbawionego nierzadko poważnych wad, czołgów świata.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu