O świcie 22 czerwca 1941 r. niemiecka III Rzesza rozpoczęła operację „Barbarossa”, czyli inwazję na Związek Sowiecki. Do wsparcia tej gigantycznej operacji Luftwaffe wystawiła blisko 3000 samolotów, których podstawowym zadaniem w pierwszym tygodniu działań było zniszczenie na ziemi sowieckiego lotnictwa i jego lotnisk oraz wsparcie wojsk lądowych. Luftwaffe zaatakowała wyznaczone cele i na lotniskach zniszczono setki samolotów i składy paliwa. Ataki trwały przez cały dzień i do wieczora WWS straciły co najmniej 890 samolotów na ziemi i 222 w powietrzu. Uderzenie Luftwaffe było porażające, w ciągu pierwszych trzech dni walk WWS straciły łącznie 3922 samoloty!
Jednym z głównych kierunków natarcia wojsk niemieckich było wyprowadzone z terenów Prus Wschodnich uderzenie na Leningrad poprzez Dyneburg, Ostrow i Psków. Natarcie w tym kierunku prowadziła Grupa Armii „Północ”, którą z powietrza wspierała Luftflotte 1, w skład której wchodziło m.in. 138 myśliwców Messerschmitt Bf 109F-2 ze Stab, I., II. i III./JG 54 oraz II./JG 53.
Piloci jednostki myśliwskiej Jagdgeschwader 54 „Grünherz” (Zielone serca) walczyli w Polsce, kampanii na zachodzie Europy, w bitwie o Anglię oraz na Bałkanach, ale ich osiągnięcia pozostawały w cieniu JG 2, 26 czy 51, które wiodły prym w Luftwaffe. Nie znaczy to jednak, że nie było w jej szeregach wyróżniających się asów. Najskuteczniejszy jak do tej pory był dowódca 4./JG 54, Oblt. Hans Philipp, który zgromadził już 26 zestrzeleń i był odznaczony Krzyżem Rycerskim. Jednak to właśnie wybuch wojny z ZSRS dał wielu innym pilotom możliwość odniesienia licznych sukcesów w starciach z mniej doświadczonym i technicznie słabszym przeciwnikiem.
Kiedy niemieckie samoloty wyprowadzały cios za ciosem niespodziewanie już o godzinie 5:00 (czasu berlińskiego) sowieckie bombowce z 7. SAD (9. i 46. SBAP) zbombardowały dworzec kolejowy w Tilsit i bezkarnie odleciały. Na wieść o nalotach na lotniskach JG 54 oraz podporządkowanej jej II./JG 53 ogłoszono alarm i w powietrze wystartowały pary Messerschmittów.
Niebawem nadleciało 18 SB z 46. SBAP, na które w powietrzu czekały już niemieckie myśliwce, a baterie artylerii plot. były w pełnej gotowości bojowej. Rosjanie twierdzili, że nalot wykonali zrzucając 72 bomby FAB-100 i 36 FAB-50 i w trakcie bombardowania doszło w powietrzu do licznych starć. Stracono 10 bombowców, a kolejne dwa ciężko uszkodzone SB rozbiły się podczas przymusowych lądowań na swoim lotnisku w Szawlach.
Piloci Messerschmittów zgłosili 11 zestrzeleń. Między 5:51, a 5:58 na konto I./JG 54 zapisano siedem zwycięstw, z czego trzy zaliczył dowódca 1. Staffel, Hptm. Reinhard Seiler, dwa Lt. Günther Raub, a po jednym Oblt. Adolf Kinzinger i Uffz. Peter Stiegler. Lt. Raub zgłosił pokonanie dwóch przeciwników w ciągu zaledwie 60 sekund. Kolejne cztery strącenia zaliczyli piloci II./JG 53. Dwa bombowce SB zgłosił Ofw. Stefan Litjens, a jednego Fw. Herbert Rollwage – obaj należeli do 4./JG 53. Czwartego bombowca trafił dowódca II./JG 53, Hptm. Heinz Bretnütz. Odznaczony Krzyżem Rycerskim właśnie wywalczył swoje zwycięstwo numer 33, które okazało się być ostatnim sukcesem niemieckiego asa. Pozostali piloci widzieli jak po trafieniu bombowca jego Bf 109F-2 (W.Nr 6674, podwójny szewron) szybuje ku ziemi i ląduje na brzuchu między Eržvilkas a Nemakščiai. Po powrocie jego piloci zdecydowali się wysłać na poszukiwanie Fi 156 z eskortą myśliwców, ale pilota nie udało się odnaleźć. Dopiero po czterech dniach, gdy tereny te zajęły oddziały Wehrmachtu, zgłosił się do nich litewski rolnik twierdząc, że w jego stodole jest niemiecki oficer, którego ukrywał przed Rosjanami. Dzięki temu ciężko ranny Bretnütz trafił do szpitala, gdzie okazało się, że z braku natychmiastowej pomocy w rany wdała się gangrena. Amputowano mu lewą nogę, ale 27 czerwca zmarł z powodu powikłań pooperacyjnych.
Dowódca JG 54, Major Hannes Trautloft, tak wspominał pierwszy dzień wojny z Rosją: Przybyłem na lotnisko o godzinie 2:30, kiedy gwiazdy wciąż świeciły na ciemnym niebie. Wskutek chłodnej nocy rosa pokryła koniczynę pod stopami, przez co moje futrzane lotnicze buty stały się mokre. Lotnisko tętniło życiem.
Na stoiskach obsługa naziemna rozgrzewała 45 silników wydających monotonny ryk, gdy mechanicy je regulowali. Z rur wydechowych wystrzeliwały jasne, niebiesko-żółte płomienie, a powietrze wypełniał zapach ziemi, kwiatów, trawy, benzyny i oleju. Gdy niebo na wschodzie zaczynało zabarwiać się kolorami, słychać było pierwsze ćwierkanie ptaków, a cienie i ciemność szybko zniknęły. Wszyscy na lotnisku wiedzieli, że był to świt brzemiennego w skutki dnia.
Z dreszczem na plecach wsiadłem do swojego samolotu. Metalowy fotel był zimny, a uprząż wilgotna. Mechanik przypiął mnie pasami i życzył powodzenia, gdy zamykałem osłonę. Silnik uruchomił się z grzmotem. Jak zawsze przed misją bojową miałem suche gardło i serce biło mi szybciej niż zwykle. Wystartowaliśmy o 2:50. Nakazano, aby wszystkie Geschwader z 1. Fliegerkorps przekroczyły granicę o godzinie 3:00, a kiedy nad nią przelatywaliśmy, front ożył. O 3:05 do akcji wkroczyła ciężka artyleria i wszędzie, na całym froncie, widać było błyski dział. Porywająca scena, w tym momencie rodził się Front Wschodni. Z naszej wysokości widać było na północy rzekę Niemen, a na południu Puszczę Romnicką. Wszyscy czuliśmy, że rozgrywa się ogromny dramat, że otwiera się rozdział nowej fazy historii, ale takiej, która prawdopodobnie będzie dla nas wszystkich zgubna.
Polecieliśmy w kierunku Kowna. Piloci kołysali się nerwowo. Znałem to z pierwszych operacji poprzednich kampanii. Wynikało to z niepokoju, bo teraz tak wiele było niewiadomych: co zrobią Rosjanie? Czy nasz atak z zaskoczenia się powiedzie? Czy rosyjskie myśliwce zaangażują się w walkę? Czy ich samoloty są lepsze od naszych? Przed nami i pod nami na ciemnym tle ziemi znajdowało się miasto i lotnisko Kowno, które można było rozpoznać tylko po jego zarysie i konturach. W tej chwili daleko na wschodzie słońce wzniosło się nad horyzontem, nagle rzucając migoczące promienie światła na nasze samoloty, gdy lecieliśmy w krystalicznie czystym powietrzu świtu nowego dnia.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu