Dla bałtyckich flot Układu Warszawskiego (UW) w przygotowaniach do ewentualnej wojny z NATO najważniejszym zadaniem ofensywnym w planach III wojny światowej było wyjście z izolacji, czyli przeniesienie działań wojennych na Morze Północne i Atlantyk. W opinii radzieckich strategów, podobnie jak w czasie poprzedniego światowego konfliktu akweny te miały bowiem służyć jako najważniejszy szlak przerzutowy amerykańskich wojsk i wszelkiego zaopatrzenia do walczącej Europy. Na szczęście nie przekonamy się już, jak wyglądałoby starcie flot NATO i UW w walce o opanowanie wyjścia z Bałtyku.
Oba przeciwstawne sobie bloki polityczno-militarne przygotowywały różne scenariusze, szykowały do nich wiele sił i środków. Lata 50. były okresem mozolnego odbudowywania potencjałów. Zagrożenie od strony morza stwarzane przez WMF ZSRR czy naszą MW było
w tym czasie raczej znikome. Swoją oceaniczną flotę Związek Radziecki będzie dopiero budował, Volksmarine powstała formalnie – w pewnym uproszczeniu jeśli idzie o nazwę (pierwotnie jako Siły Morskie, Seestreitkräfte) i czas – równolegle z Bundesmarine, czyli w 1956 r.,
a Polska do 1955, poza wyjątkami liczonymi na palcach jednej ręki, praktycznie nie miała sił zdolnych do operowania poza Zatoką Gdańską. Ofensywne zamiary bałtyckich flot UW rozwijane były dopiero od początku następnej dekady wraz z ogólną koncepcją wojny ofensywnej polegającej na jak najszybszym dotarciu przez Niemcy do wybrzeży Morza Północnego i Atlantyku. W tych planach opanowanie rejonu Cieśnin Duńskich miało być jednym z pierwszych zadań dla nacierających od wschodu wojsk. To opanowanie miało się dokonać poprzez desant z morza i powietrza na wybrane punkty duńskiego wybrzeża i po opanowaniu strategicznych rejonów czekanie na połączenie się z wojskami idącymi lądem wzdłuż morza. Aby można było tego dokonać potrzebne było zdobycie panowania na morzu i w powietrzu. Wiadomo było, że Dania samodzielnie nie będzie w stanie oprzeć się agresji. Niezbędna będzie pomoc sąsiadów oraz sojuszników z NATO. Najwięcej zależałoby oczywiście od Bundesmarine, która błyskawicznie od 1956 r. zbudowała swój potencjał bojowy, będący zbieraniną okrętów starszych i nowych, większych do operowania na wodach oceanicznych i mniejszych zdolnych do prowadzenia działań na Bałtyku
i w Cieśninach Duńskich. W latach 1958- -1960 otrzymała z US Navy i Royal Navy 6 niszczycieli i 7 eskortowców wojennej budowy, w latach 1964-1968 wcieliła do służby nowo zbudowane 4 niszczyciele typu 101 (Hamburg) i 6 eskortowców typu 120 (Köln). W 1962 r. uruchomiona została produkcja małych okrętów podwodnych. W latach 1957-1963 pojawiło się także łącznie 40 kutrów torpedowych. Stanowiły one wyposażenie czterech eskadr, które zostały rozlokowane w portach bałtyckich (Flensburg, Neustadt in Holstein i Kilonia) oraz nad Morzem Północnym (Wilhelmshaven). Ta ostatnia w 1970 r. również została przeniesiona na Bałtyk, do portu w Olpenitz, u ujścia rzeki Schlei. Wraz z siłami przeciwminowymi, korwetami ZOP, małymi U-Bootami i lotnictwem morskim stanowiły one trzon sił NATO przeznaczonych do obrony wód łączących Bałtyk z Morzem Północnym. Ponieważ morski teatr działań wojennych miał mieć charakter pomocniczy w stosunku do operacji lądowych, działania operacyjne okrętów były uzależnione od sytuacji na froncie przebiegającym w Niemczech.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu