W czasie II wojny światowej radzieckim konstruktorom udało się stworzyć rodzinę doskonałych czołgów ciężkich. Wywodziły się one z niezbyt udanego, przedwojennego T-28 i zupełnie nieudanego superciężkiego T-35. Po nich zbudowano serię niezbyt udanych prototypów z dwuwieżowym T-100 na czele. Na jego kadłubie ostatecznie umieszczono pojedynczą wieżę i tak powstał KW-1 (Kliment Woroszyłow). Po nim pojawił się „niszczyciel fińskich schronów” KW-2, potem KW-85 z nową wieżą, a wreszcie IS-2 (Iosif Stalin) z powiększoną wieżą i potężną armatą kal. 122 mm.
Jeszcze w czasie wojny projektowano kolejne czołgi ciężkie, wywodzące się wprost z KW, powstawały też konstrukcje, w których wykorzystywano inne rozwiązania. Ich źródłem były zdobyczne konstrukcje niemieckie, a warto pamiętać, że to w III Rzeszy powstawały najlepsze i najbardziej innowacyjne czołgi na świecie. Po wojnie do ZSRR trafiły nie tylko zdobyczne czołgi seryjne, ale i prototypy, dokumentacja, a nawet niektórzy projektujący je inżynierowie. Cały szereg niemieckich rozwiązań, np. stereoskopowe dalmierze i mechanizmy wspomagające ładowanie armaty mogły być wdrożone bez trudu. Inne, jak zaawansowane silniki, elektryczna transmisja, regulowane zawieszenie, wymagały dłuższego procesu wdrożenia – radziecki przemysł wiele lat po wojnie nie był w stanie skopiować wielu niemieckich zaawansowanych konstrukcji.
Jeszcze w czasie trwania wojny, a konkretnie 5 lutego 1945 r. na najwyższym szczeblu podjęto decyzję o potrzebie zaprojektowania całkowicie nowego czołgu ciężkiego, czym miały się na zasadach konkursu zająć wszystkie biura konstrukcyjne. W rzeczywistości jednak w owym czasie czołgi ciężkie projektowano jedynie w SKB-2 (specjalne biuro konstrukcyjne) CzKZ (Kirowskiej Fabryki w Czelabińsku). Pierwszym jego projektem, opracowanym przez zespół pod kierunkiem N. Duchowa i przedstawionym już w czerwcu 1945 r. był Obiekt 705 powstały najwyraźniej pod wpływem niemieckiego czołgu superciężkiego Maus. Miał on silnik z przodu kadłuba i obłą wieżę (to ostatnie, to powtórzenie rozwiązania z czołgu IS-3). Jego masa miała wynosić początkowo 50 ton, a po wzmocnieniu opancerzenia – 65 ton. Uzbrojeniem miała być armata dużej mocy kal. 122-130 mm. Projekt miał jednak charakter wstępny i wymagał kompleksowego dopracowania.
Ostatni radziecki czołg ciężki, przyjęty na uzbrojenie w czasie II wojny światowej, czyli IS-3, był konstrukcją nadzwyczaj nowoczesną. Wywodził się wprawdzie z rodziny KW produkowanych od 1938 r., ale zachował jedynie konstrukcję ich układu jezdnego i napędowego. Jego armata była natomiast taka sama, jak stosowana w IS-2. Nowa była konstrukcja kadłuba oraz wieży. Tę ostatnią wykonano jako odlew o niemal półsferycznym kształcie. Siła ognia nowego czołgu była taka sama, jak IS-2, ale odporność na ostrzał wzrosła, podobnie, jak właściwości trakcyjne. Pogorszyły się natomiast warunki pracy załogi, gdyż przedział bojowy i stanowisko kierowcy były ciaśniejsze, niż w poprzednich czołgach ciężkich.
IS-3 nie cieszył się sympatią czołgistów i jego produkcja trwała niedługo, bo do 1946 r. Używano ich intensywnie przez pierwszą powojenną dekadę, razem z nieznacznie zmodernizowanymi IS-2M. W 1949 r. zarządzono modernizację czołgu, a po przetestowaniu 2 prototypów i 10 wozów serii informacyjnej uruchomiono proces modernizacji w zakładzie leningradzkim i czelabińskim. W pierwszym z nich zmodernizowano 754 czołgi, w drugim – 314. Główne zmiany konstrukcyjne obejmowały zwiększenie sztywności kadłuba, wymianę silnika W-11 na W-54K-IS o mocy 380 kW z wydajniejszym filtrem powietrza i podgrzewaczem NIKS-1. Zamontowano nowszą radiostację, przeciwlotniczy karabin maszynowy DSZKM, noktowizor kierowcy TWN-2 i dowódcy TPK-1.
Użycie bojowe IS-3 miało charakter epizodyczny: uczestniczyły w interwencji na Węgrzech w 1956 r. oraz w bliskowschodniej wojnie sześciodniowej, podczas której bez powodzenia używała ich armia egipska. Zdobyczne IS-3 znalazły się potem na uzbrojeniu armii izraelskiej. Wiele czołgów trafiło na długo do składów mobilizacyjnych. Ostatnia rola IS-3, to pancerne punkty oporu w łańcuchach radzieckich fortyfikacji granicznych na Dalekim Wschodzie, gdzie, choć pozbawione napędu, pozostały w służbie do lat 80. Oficjalne wycofanie ze służby IS-3M nastąpiło dopiero we wrześniu 1997 r.
Gdy w połowie 1945 r. z jednostek zaczęły masowo napływać skargi na najnowsze czołgi ciężkie IS-3, „przypomniano sobie” o innej konstrukcji powstałej w czasie wojny, ale nie skierowanej wtedy do produkcji. Był to Obiekt 701. Prace nad nim rozpoczęto w Czelabińsku pod kierunkiem N. Duchowa w połowie 1943 r., pierwszy prototyp został ukończony 10 kwietnia 1944 r., a w listopadzie tego samego roku w próbach uczestniczyło już sześć wozów. W praktyce był to udoskonalony IS-2, a główna różnica dotyczyła opancerzenia, które znacząco wzmocniono, choć wskutek tego czołg był cięższy od swego poprzednika aż o 10 ton. Aby choć częściowo skompensować wzrost masy, liczbę kół bieżnych zwiększono do siedmiu, a silnik W-2IS zaopatrzono w sprężarkę (otrzymał oznaczenie W-12 i miał moc 550 kW). Zaprojektowano nowy, planetarny układ przeniesienia mocy złożony z trzystopniowego reduktora, multiplikatora, przekładni zwrotnej i mechanizmu skrętu. Sprzęgła i hamulce umieszczono na zewnątrz skrzyni przekładniowej.
Wzrost zużycia paliwa i zmniejszenie zbiorników wewnętrznych spowodowały ograniczenie zasięgu wozu do 110 km w terenie i 140 km po drodze bitej. Próby poligonowe zakończyły się już w styczniu 1945 r. i pojazd rekomendowano do przyjęcia na uzbrojenie. Władze uznały jednak, że przestawienie fabryki w Czelabińsku na produkcję nowego wozu spowoduje kilkumiesięczny spadek liczby produkowanych czołgów ciężkich, a osiągnięcie pełnej wydajności nastąpi zapewne po zakończeniu działań wojennych.
Decyzję o rozpoczęciu produkcji Obiektu 701 i przyjęciu go na uzbrojenie pod nazwą IS-4 podjęto postanowieniem Rady Ministrów i Komitetu Centralnego KPZR nr 961-404ss z 29 kwietnia 1946 r. Pierwsze sześć seryjnych czołgów było gotowych dopiero w połowie 1947 r., a do końca roku zbudowano ich jeszcze 46 zamiast planowanych 200. Początek próbnej eksploatacji przyniósł jednak rozczarowanie. Pojazd miał mnóstwo wad, przede wszystkim moc silnika była zbyt mała, a wentylatory układu jego chłodzenia pracowały bardzo głośno – było je słychać z odległości 7 km!
Trwałość licznych podzespołów była bardzo niska. W związku z tym dokonano 250 zmian w konstrukcji kadłuba i aż 420 w konstrukcji układu napędowego. Do końca 1948 r. zbudowano 155 czołgów (spośród nich tylko 86 przeszło odbiór techniczny), a w następnym roku tylko dwanaście. Produkcję wstrzymano następnie na prawie dwa lata, od fabryki zażądano kompleksowej modernizacji już wyprodukowanych wozów w celu usunięcia wad konstrukcji i dostarczenia dwunastu poprawionych czołgów w celu przeprowadzenia powtórnych prób.
Wozy rozdzielono między poligon w Kubince, 5 Gwardyjską Armię Zmechanizowaną i 16 Dywizję Zmechanizowaną Gwardii. Wyniki prób uznano za zadowalające i w ten sam sposób zmodernizowano wszystkie wyprodukowane dotąd czołgi (odpowiedzialny za modernizację był główny konstruktor M. Bałżi). Zastosowano zmodyfikowany silnik (stopień sprężania zwiększono z 13,5 do 15, zastosowano chromowane pierścienie cylindrów, nowe filtry powietrza itd.), nowy układ przeniesienia mocy, wydajny wentylator w wieży i wąskie fartuchy burtowe, których głównym zadaniem było zmniejszenie ilości pyłu wyrzucanego przez gąsienice. Nie zdecydowano się na wymianę przyrządów obserwacyjno-celowniczych, które były piętą achillesową wozu ani na zwiększenie wewnętrznych zbiorników paliwa. W połowie 1951 r. wyprodukowano 25 zmodernizowanych bardziej kompleksowo IS-4M. Łączna produkcja wyniosła tylko 244 czołgi.
W międzyczasie dopracowano bowiem IS-3 i okazało się, że przewyższa on IS-4 pod każdym względem poza opancerzeniem. IS-4 był na dodatek bardzo drogi – kosztował tyle, ile trzy najnowsze wówczas T-54. Nie bez znaczenia był także nieplanowany wzrost masy. IS-4 ważył 60 ton (o cztery więcej niż prototypy Obiektu 701) i nie mógł korzystać z większości mostów oraz typowych platform kolejowych. Czołgi tego typu trafiły do pułków czołgów ciężkich 5 Gwardyjskiej Armii Zmechanizowanej w Białoruskim Okręgu Wojskowym, a część od razu (!) skierowano do składu rezerwy czołgów nr 22. Osiem wozów przydzielono do jednostek szkolnych w Czelabińsku. W 5 armii IS-4 służyły do początku lat 60., a potem skierowano je do składów na Dalekim Wschodzie ZSRR, gdzie w razie konfliktu z ChRL miały wzmocnić graniczne pozycje obronne. W tej biernej roli przetrwały bardzo długo, gdyż oficjalnie wycofano je z uzbrojenia dopiero
23 września 1997 r.
Prototypami pozostały: czołg dowódczy IS-4K z dodatkową radiostacją RSB-F-3T, agregatem prądotwórczym i noktowizorem, czołg z miotaczem ognia oraz wóz z kompleksem uzbrojenia D-35, który był armatą D-25 sprzężoną z karabinem maszynowym KPWT kal. 14,5 mm i SGMT kal. 7,62 mm. Zaprojektowano także nowocześniejszy czołg dowodzenia z radiostacjami RTU i RTK, działo samobieżne z armatą kal. 152 mm i most towarzyszący o nośności 65 ton.
Czołg miał układ klasyczny z przedziałem kierowania z przodu, bojowym w środku kadłuba i napędowym z tyłu. Ten ostatni był podzielony na dwie części: silnikową i przeniesienia mocy/przekładniową. Kierowca zajmował miejsce w osi czołgu, co ułatwiało kierowanie i miał do dyspozycji dwa peryskopy, wbudowane w pokrywę włazu. Jego właz był najsłabszym punktem opancerzenia czołgu. Po lewej stronie wieży znajdowały się miejsca celowniczego i dowódcy, a po prawej – ładowniczego. Dowódca miał do dyspozycji przyrząd obserwacyjny TPK-1 i pięć oszklonych szczelin obserwacyjnych, a celowniczy i ładowniczy – pomocnicze peryskopy MK-4. Z armatą był sprzężony teleskopowy, przegubowy celownik TSz-45.
Wóz dysponował radiostacją 10RK-26, potem 10RT-26, 10RT-26E i wreszcie R-113 oraz telefonem wewnętrznym TPU-4-Bis-F-26 (potem TPU-47 i R-120) Silnik W-12 był umieszczony centralnie, wzdłuż osi kadłuba. Rozruchu silnika dokonywano elektrycznie za pomocą rozrusznika ST-700 o mocy 11 kW lub sprężonym powietrzem z dwóch pięciolitrowych butli. Silnik dysponował podgrzewaczem powietrza wlotowego oraz cieczy chłodzącej. Na dolocie zamontowano dwa filtry typu multicyklon. Zapas paliwa w zbiornikach wewnętrznych wynosił 410 litrów, w czterech zbiornikach dodatkowych – 360 l.
Układ przeniesienia mocy składał się ze skrzyni przekładniowej, dwóch multiplikatorów i mechanizmu skrętu, wszystkie sprzęgła były suche, wielodyskowe (stal po stali), hamulce taśmowe, suche zamontowane na bębnach wałów dwurzędowych, planetarnych reduktorów burtowych. Kierowanie skrzynią przekładniową odbywało się za pośrednictwem wzmacniacza hydraulicznego, czołg dysponował sześcioma przełożeniami do jazdy do przodu i trzema wstecznymi. Zasilanie w energię elektryczną zapewniała bateria czterech akumulatorów 6STE-128 o pojemności 250 Ah i generator G-73 o mocy 1,5 kW.
Układ jezdny był analogiczny do stosowanego w czołgach KW i IS – metalowe, dwudyskowe koła bieżne były zamocowane na krótkich wahaczach do wałków skrętnych i nie miały dodatkowych amortyzatorów. Szerokość gąsienic z metalowymi sworzniami zwiększono z 650 do 720 mm dla utrzymania zadawalającego nacisku jednostkowego przy zwiększonej masie wozu.
Uzbrojenie stanowiła armata D-25T kal. 122 mm z klinowym zamkiem i dwukomorowym hamulcem wylotowym. Długość lufy wynosiła 48 kalibrów, zakres kątów podniesienia: -3 do +19°. Energia wylotowa, to 8,1 MJ. Maksymalna prędkość obrotu wieży sięgała 10 /s. Armata była ładowana amunicją rozdzielną: pociskiem i łuską z materiałem miotającym, a praktyczna szybkostrzelność wynosiła 2-3 strz./min.
Stosowano pociski przeciwpancerne i burzące, donośność ognia na wprost do celu o wysokości 2,5 m wynosiła 1100 m, maksymalna – 13 500 m. Pocisk przeciwpancerny o masie 25 kg osiągał prędkość początkową 795 m/s i na dystansie 1000 m przebijał pionową płytę pancerną o grubości 170 mm. Zapas amunicji wynosił 30 szt.
Dodatkowe uzbrojenie stanowił karabin maszynowy DSzK kal. 12,7 mm, obsługiwany z otwartego włazu przez ładowniczego. Armata miała, jak na owe czasy, niezłą balistykę, ale rozdzielne ładowanie ograniczało jej szybkostrzelność, a stosowana amunicja przeciwpancerna była od początku przestarzała i mało efektywna.
Reakcją biura konstrukcyjnego filii doświadczalnego zakładu nr 100 z Leningradu na zamówienie w lutym 1945 r. nowego czołgu ciężkiego był projekt z maja tego roku, który poprawiono i przedstawiono w dwóch wariantach w drugiej połowie 1945 r.
Nosił oznaczenie Obiekt 257. Jeden z wariantów wykorzystywał nietypowe dla radzieckich czołgów zawieszenie w postaci dwukołowych wózków kół bieżnych. Było to naśladownictwo konstrukcji amerykańskiej – najwyraźniej próbowano wyciągnąć wnioski z powszechnych w Armii Czerwonej pozytywnych opinii o wysokim komforcie jazdy czołgów M4A2 Sherman, dostarczanych w ramach ustawy lend lease. Pojazd miał poza tym bardzo konwencjonalną konstrukcję: kadłub był w całości spawany, w niewielkiej wieży mieściła się armata kal. 122 mm rozdzielnego ładowania pozbawiona urządzeń wspomagających ładowanie. Także przyrządy obserwacyjno-celownicze były bardzo proste.
Projekt był pierwszą próbą zaistnienia na „rynku” ciężkich czołgów podjętą przez nieliczny wtedy zespół konstruktorów, nie zyskał aprobaty, ale był świetną bazą do dalszych prac projektowych, które zaowocowały powstaniem czołgu IS-7.
O ile IS-4 powstał w wyniku doskonalenia już istniejącej konstrukcji, to Obiekt 260, czyli późniejszy IS-7 konstruowano niemal do podstaw z zamiarem zastosowania w nim najnowszych i najbardziej perspektywicznych rozwiązań. Po części było to wynikiem zmian organizacyjnych w radzieckim przemyśle pancernym. W 1941 r. leningradzkie Zakłady Kirowskie ewakuowano do Czelabińska wraz z dobrze funkcjonującym biurem konstrukcyjnym i zakładem doświadczalnym nr 100. Pod koniec wojny w Leningradzie wznowiono produkcję wozów bojowych (były to ciężkie działa samobieżne ISU-152) i dla nadzorowania ich produkcji stworzono niewielką komórkę technologiczną będącą formalnie filią zakładu doświadczalnego z Czelabińska. Leningrad był znacznie atrakcyjniejszym miejscem pracy niż daleki Czelabińsk i pod różnymi pretekstami zaczęli do niego wracać dawni konstruktorzy, przybywało też młodych zdolnych inżynierów.
Gdy na początku 1945 r. GBTU (Gławnoje BronieTankowoje Uprawlenie – Główny Zarząd Wojsk Pancernych Sztabu Generalnego Armii Czerwonej) przygotowało założenia taktyczno-techniczne nowego czołgu ciężkiego, jego opracowaniem miał się zająć zespół z Czelabińska pod kierunkiem N. Duchowa i Ż. Kotina. Ponieważ wysiłki czelabińskich inżynierów koncentrowały się wówczas na Obiekcie 701, nowej konstrukcji nie poświęcano należytej uwagi. Wstępny projekt Obiektu 705, którego wiodącym inżynierem był P. Isakow, był gotowy dopiero pod koniec 1946 r. i okazał się zupełnie nieudany – aby spełnić wymagania, dotyczące opancerzenia odpornego na ostrzał pociskami kal. 128 mm (taki miały ostatnie armaty przeciwpancerne Wehrmachtu) i instalacji armaty kal. 130-152 mm zamierzano stworzyć pojazd o masie ok. 100 ton! Do jego napędu planowano zastosować silnik o mocy 15 000 kW, który nie istniał wówczas nawet na papierze. Prace projektowe zakończono dopiero w 1948 r. i cały program zamknięto jesienią roku następnego.
Natomiast konkurencyjny, wstępny projekt z Leningradu, noszący oznaczenie Obiekt 257 był gotowy już w maju 1945 r. Po uzyskaniu wstępnej akceptacji rozwinięto go w aż cztery projekty pochodne – Obiekty 258-261, każdy w dwóch wariantach: z mechanicznym i elektrycznym układem przeniesienia mocy. Najlżejszy ważył 60 ton, najcięższy – 65. Uzbrojenie miała stanowić armata BŁ-13-1 kal. 122 mm lub S-26 kal. 130 mm. Pancerz przedni miał grubość 150 mm, przód wieży 240-350 mm.
Przewidywano wykorzystanie szeregu rozwiązań, skopiowanych z czołgów niemieckich: kół bieżnych z wewnętrzną amortyzacją, dalmierza optycznego, nocnych, podczerwonych przyrządów obserwacyjnych, mechanizmu ładowania armaty. Także elektryczna transmisja miała być wzorowana na rozwiązaniu niemieckim.
Ogólna koncepcja zyskała aprobatę wojskowych i do realizacji wybrano Obiekt 260 opracowany pod kierunkiem A. Jermołajewa. Uzbrojony w armatę kal. 130 mm strzelającą pociskami przeciwpancernymi o masie 33,4 kg i prędkości początkowej 900 m/s. Energia początkowa armaty była 1,9 raza większa, niż D-25T stosowanej w IS-3. Armata, konstruowana pod kierunkiem sławnego W. Grabina wywodziła się z okrętowej B-13, ale miała klinowy, półautomatyczny zamek, szczelinowy hamulec wylotowy i pneumatyczny przedmuchiwacz.
Dodatkowe uzbrojenie miało składać się z pięciu karabinów maszynowych, z których dwa miały mieć kal. 14,5 mm. Jeden z nich miał być przeciwlotniczy, a drugi, zamontowany współosiowo z armatą miał służyć do jej przystrzeliwania. Dwa karabiny maszynowe miały znaleźć się w miniaturowej, zdalnie sterowanej wieżyczce z tyłu wieży (to również pomysł inżynierów z III Rzeszy, który dziś nazwalibyśmy modułem bojowym).
Co ciekawe, zamierzano zastosować lotnicze karabiny maszynowe konstrukcji B. Szpitalnego SzKAS i KPSz, ponieważ to dla nich konstruowano/kopiowano mechanizm zdalnego sterowania, a układy pneumatycznego przeładowania i elektrospusty EK-1 były gotowe. Pancerz przedni, o kształcie podobnym do zastosowanego w czołgu ciężkim IS-3 zabezpieczał przed pociskami kal. 128 mm. Napęd miały stanowić dwa silniki W-16 o mocy 440 kW każdy. Masa wozu miała oscylować w granicach 65 ton. Decyzję nr 350-142ss z 12 lutego 1946 r., dotyczącą rozpoczęcia prac nad nowym czołgiem, który otrzymał oznaczenie IS-7, podpisał osobiście Stalin.
Terminy realizacji prac były bardzo krótkie i szybko okazało się, że nie nadążają przede wszystkim kooperanci. Ponieważ lotnicze zdalnie sterowane stanowisko ogniowe, wzorowane na amerykańskim Glen Martin było dalekie od gotowości do prób, konstruktorzy z Leningradu skonstruowali własne, instalując w nim zwykłe karabiny maszynowe, co rozwiązało problem zaopatrzenia czołgów w nietypową, lotniczą amunicję. Pneumatyczny mechanizm ładowania armaty opracowywany w NII AW nie mieścił się w wieży IS-7 i znowu konstruktorzy czołgu błyskawicznie opracowali własne rozwiązanie – mechanizm z napędem elektrycznym, wzorowany na okrętowych podajnikach amunicji.
Oryginalnym rozwiązaniem był „zautomatyzowany przyrząd kierowania strzałem” Szturm. Składał się z celownika optycznego TSz-46 z niezależnym stabilizatorem i układu nadążnego. Wystarczyło naprowadzić na cel sam celownik, a armata podążała za nim. Gdy oś lufy pokrywała się z linią celowania, automatycznie następował strzał. Czołg miał dysponować dalmierzem optycznym o metrowej bazie i radiodalmierzem. Ten ostatni miał być adaptacją konstrukcji, opracowywanej dla samolotów myśliwskich. Pierwszy dalmierz radiolokacyjny nosił nazwę Tajga, drugi – TRŁD Klon, był adaptacją lotniczego RP-1.
Oba te przyrządy powstawały z wielkim trudem i ostatecznie nie zainstalowano ich na żadnym z prototypów. O ile radiodalmierz nie miał raczej szans na dopracowanie (echa od przeszkód terenowych uniemożliwiłyby pomiar odległości do celu), to dalmierz optyczny był konstrukcją relatywnie prostą i produkowaną od lat dla jednostek przeciwlotniczych, a problem stanowiła jedynie jego stabilizacja. Postanowiono zastosować także nocne przyrządy obserwacyjne dla dowódcy i kierowcy.
Ponieważ radziecki przemysł ich jeszcze nie produkował, zwrócono się do Ministerstwa Obrony ZSRR o przekazanie zdobycznego sprzętu. Przyrząd kierowcy miał współpracować z dwoma reflektorami podczerwonymi o średnicy 250 mm, a dowódcy – z jednym, ruchomym reflektorem o średnicy 350 mm. Wynika z tego, że kierowca miał otrzymać przyrząd FG-1250 Falke,
a dowódca – ZGt-1221.
Co ciekawe, radzieccy inżynierowie oceniali praktyczne możliwości tych urządzeń znacznie ostrożniej, niż ich producent i pierwszy użytkownik. Mimo najwyższego priorytetu nadanego programowi przez Ministerstwo Obrony to samo ministerstwo zignorowało zapotrzebowanie konstruktorów. Wobec powyższego budowę noktowizorów rozpoczął od podstaw „zaprzyjaźniony” z NII 100 Instytut nr 801, ale zadanie przerosło jego siły.
Kolejnym problemem był napęd. Brak silnika czołgowego o mocy 880 kW spowodował podjęcie decyzji o instalacji na prototypach dwóch, pracujących na wspólną skrzynię przekładniową silników W-16 o mocy 440 kW. Jednak fabryka nr 77 nie była w stanie wykonać na czas odpowiedniej skrzyni sprzęgającej, a dostarczona ze znacznym opóźnieniem jednostka napędowa nie nadawała się w praktyce do użycia. Natomiast fabryka Zwiezda nr 800, która miała zaprojektować i wyprodukować docelowy silnik dla seryjnych czołgów nawet nie zaczęła prac nad nim. Wobec powyższego Fabryka Kirowska wraz z fabryką nr 500 ministerstwa przemysłu lotniczego przystąpiły do budowy silnika TD-30 na bazie lotniczego ACz-30.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że pod kierunkiem A. Czaromskiego jeszcze przed wojną konstruowano lotnicze silniki wysokoprężne dużej mocy inspirując się podobnymi konstrukcjami niemieckimi. O ile jednak w III Rzeszy Jumo-205/207 użyto tylko jako napędu kilku wersji Ju-86, to w ZSRR montowano je na dwusilnikowych bombowcach Jer-2 i części czterosilnikowych TB-7. Powojenny ACz-30B miał moc 1100 kW, którą w wersji czołgowej ograniczono do 900 kW za cenę wzrostu resursu. Silnik spełnił oczekiwania, dotyczące rozmiarów, masy, mocy i zużycia paliwa, ale okazał się nadmiernie delikatny i zawodny, podobnie jak lotnicze ACz. Ostatecznie cztery z pięciu takich silnikach, zamontowanych na prototypach uległy błyskawicznie poważnym awariom. Na papierze zostały więc plany zwiększenia mocy silnika TD-30B do 1000 kW. Wszystko to skłoniło do poszukiwań alternatywnego silnika. Ponieważ leningradzka fabryka nr 800 w międzyczasie podjęła produkcję silników wysokoprężnych dla kutrów torpedowych, postanowiono zbudować czołgową wersję jednego z nich. M-50T miał sprężarkę i osiągał moc 770 kW.
Co zabawne, była to okrętowa wersja… lotniczego silnika ACz-30. W czołgowej wersji otrzymał eżekcyjny układ chłodzenia, nowy układ wydechowy i układ pneumatycznego rozruchu. Modernizacja przebiegła sprawnie i w krótkim czasie dostarczono pierwszych pięć z 12 zamówionych silników. Także oryginalne miękkie zbiorniki paliwa o pojemności 800 l wykonano z gumowanej tkaniny, opracowanej „po znajomości” przez jeden z leningradzkich instytutów przemysłu chemicznego.
Wymienione wyżej działania konstruktorów czołgu Obiekt 260 są z jednej strony dowodem ich entuzjazmu i potencjału twórczego, a z drugiej świadectwem słabości i niewydolności sieci kooperacji. Jeśli specjalistyczne biura konstrukcyjne nie potrafiły opracować zamówionych komponentów, które później byli w stanie samodzielnie stworzyć młodzi konstruktorzy czołgu, to można było te specjalistyczne biura zlikwidować, co z resztą wówczas nierzadko się zdarzało.
Układ przeniesienia mocy Obiektu 260 miał także dwie wersje. Pierwszy zaprojektowano w MWTU im. Baumana (moskiewska politechnika). Był ośmiostopniowy, planetarny z mechanizmem skrętu ZK (to przedwojenny patent amerykańskiego inżyniera Christie) i hydraulicznym wspomaganiem. Po próbach tę wersję uznano za perspektywiczną, czyli obecnie niedopracowaną. Druga wersja była sześciostopniowa z dwustopniowymi planetarnymi mechanizmami skrętu.
Układ jezdny składał się z dwudyskowych kół z wewnętrzną amortyzacją zamocowanych na wałkach skrętnych i wspomaganych przez amortyzatory hydrauliczne dwustronnego działania. Zastosowano lane gąsienice o szerokości 710 mm z gumowo-metalowymi przegubami. Była to pierwsza taka gąsienica w ZSRR i przy jej opracowaniu w zakładach kirowskich przebadano szereg gąsienic zagranicznych i we współpracy z leningradzką fabryką wyrobów gumowych opracowano recepturę gumy do produkcji tulei.
Skorupa czołgu miała być wykonana przez doświadczoną fabrykę Iżorską z Leningradu. Przód kadłuba miał kształt klina, podobny do zastosowanego w IS-3, ale był mniej zaostrzony. Jego górne płyty ze stali 53S miały grubość 150 mm i były ustawione pod kątem 68° od pionu i 58° od osi wzdłużnej czołgu. Dolna płyta miała taką samą grubość i kąt 50°. Dno kadłuba miało przekrój silnie rozwartej litery V (kąt 63°) i było złożone z dwóch części: górnej, powyżej gąsienic o grubości 100 mm i dolnej o grubości 16 mm. Burty były wąskie, silnie nachylone (52°) i miały grubość 150 mm. Wieża, ważąca 12 ton była odlewem ze stali 75Ł o grubości ścian do 240 mm z przyspawanym stropem o grubości 30 mm ze stali 49S. Średnica jej pierścienia wiodącego wynosiła 2000 mm.
Dwa pierwsze kadłuby z wieżami przewieziono w sierpniu 1946 r. do podmoskiewskiej Kubinki, gdzie poddano je ostrzałowi z armat kalibru od 57 do 152 mm. Stwierdzono szereg błędów w konstrukcji i wykonaniu wieży. W tym samym czasie w warsztacie SB-1 fabryki Kirowskiej brygada, złożona z 85 pracowników montowała pierwszy prototyp. Kompletny kadłub z napędem i układem jezdnym był gotowy 8 września 1946 r. (to szalone tempo – oficjalnie prace rozpoczęto w lutym tego roku), a wieżę z uzbrojeniem dodano 2 października. Do końca roku ten prototyp przejechał ok. 1000 km. Drugi prototyp ukończono 25 grudnia. Podczas prób zdarzały się wypadki, np. 18 kwietnia 1947 r. pierwszy prototyp spadł z mostu, a jego ewakuacja zajęła prawie miesiąc. Ten sam wóz 12 listopada 1947 r. zderzył się na przejeździe kolejowym z parowozem. Oficjalne próby dwóch prototypów zakończyły się pomyślnie już 1 sierpnia 1947 r.
Uzbrojenie stanowiła armata S-26 kal. 130 mm ze szczelinowym hamulcem wylotowym, przedmuchiwaczem, klinowym zamkiem i mechanizmem ładowania o pojemności 6 pocisków i sześciu ładunków miotających. Wszystkie mogły być wystrzelone w ciągu minuty, a uzupełnianie amunicji w mechanizmie było proste, a dokonywało go dwóch ładowniczych. Zakres kątów podniesienia armaty wynosił -3 do +15°. Naprowadzanie armaty w obu płaszczyznach mógł prowadzić celowniczy lub dowódca.
Napęd stanowił silnik TD-30 o mocy 880 kW z zapasem paliwa 1200 l w czternastu zbiornikach, których część była wykonana z gumowanej tkaniny. Zapas paliwa pozwalał na przejechanie 300 km. Skrzynia przekładniowa była sześciostopniowa, trzywałowa, połączona z wielodyskowym suchym sprzęgłem głównym. Ze skrzynią były połączone dwa dwustopniowe, planetarne mechanizmy skrętu i dwa planetarne reduktory burtowe. Hamulce były taśmowe, suche. Zastosowane wspomaganie hydrauliczne układu kierowania gwarantowało siły na dźwigniach kierowcy nie przekraczające 8 kG. Czołg o masie 66 t osiągał prędkość 60 km/h, nacisk jednostkowy wynosił 0,98 kg/cm2.
Jeszcze w czasie trwania prób postanowiono skonstruować zmodernizowaną wersję czołgu i już 9 kwietnia 1947 r. zostało wydane stosowne postanowienie Rady Ministrów nr 935-288. Zgodnie z nim do końca września (pół roku!) fabryka miała dostarczyć na poligon trzy prototypy zmodernizowanego czołgu, a do końca roku zbudować jeszcze 10 czołgów „serii informacyjnej”. Wozy miały otrzymać nowe wieże, nowe silniki, nowe armaty, kadłuby o zmodyfikowanym kształcie i konstrukcji, zmodernizowany układ jezdny i przeniesienia mocy. Gdyby takie zmiany zlecono współczesnym konstruktorom, to zajęłoby to kilka lat, a wóz otrzymałby nowe oznaczenie. Prowadzącym konstruktorem zmodernizowanego wozu został N. Szaszmurin.
W konstrukcji kadłuba wprowadzono gięte arkusze pancerza bocznego o grubości 150 mm. Po pierwsze było to duże osiągniecie technologiczne, a po drugie wzmacniało i upraszczało konstrukcję. Zaprojektowano nową, bardziej obłą wieżę, która, mimo zwiększonej odporności balistycznej, była o tonę lżejsza od poprzedniej, a na dodatek średnicę jej pierścienia wiodącego zwiększono do 2300 mm, co pozytywnie wpłynęło na komfort pracy załogi. Wieża była też o 200 mm niższa od poprzedniej. W wieży zamontowano armatę S-70 kal. 130 mm z półautomatycznym zamkiem klinowym. Zastosowano karabiny maszynowe zasilane typową, nielotniczą amunicją (KPW i RP-46) oraz nowe przyrządy obserwacyjne: peryskop dowódcy TKP-2 lub stabilizowany przyrząd obserwacyjny dowódcy TKB-8.
Pierwsze dwie wieże nowej konstrukcji odlano w zakładach Iżorskich już w grudniu 1946 r. Odlewy uznano wprawdzie za wadliwe, ale mimo tego wysłano je na poligon celem próbnego ostrzału, który zniosły znacznie lepiej, niż wieże poprzedniej konstrukcji. Niedopracowane silniki TD-30 trzeba było zastąpić M-50T, co wymagało niewielkich przeróbek przedziału napędowego. Wymieniono także układ przeniesienia mocy na dopracowany w międzyczasie wariant z MWTU. Pierwszych pięć silników dostarczono przed końcem 1947 r. Armat S-70 także brakowało – zbudowano 3 sztuki, a zamówienie na kolejne uzależniono od pomyślnego przebiegu ich prób.
Do dyspozycji były tylko trzy stabilizatory, wyprodukowane przez fabrykę nr 212 podlegającą ministerstwu przemysłu stoczniowego, układy elektrycznego napędu wieży były cztery, pozyskano trzy zdobyczne przyrządy nadążne (dla aparatury Szturm), ale celownik TSz-46W był tylko jeden, podobnie jak peryskop dowódcy TKP-2. Wpłynęło to na decyzję o opóźnieniu prac nad partią informacyjną czołgów, dla której po prostu brakowało podstawowych podzespołów, dostarczanych przez kooperantów.
Pierwszy prototyp zmodernizowanego IS-7 ukończono w lipcu 1947 r., drugi – 6 października, trzeci – 30 grudnia. Pierwszy prototyp do końca roku przejechał ok. 2500 km, drugi prototyp przejechał do marca 2015 km bez poważniejszych awarii, dzięki czemu tzw. ministerialne próby (później nazywane próbami państwowymi) uznano za zakończone ze skutkiem pozytywnym. Nie bez znaczenia była opinia kierowcy testowego ministerstwa J. Kulczyckiego, który stwierdził, że prowadzenie czołgu jest wyjątkowo łatwe, wręcz przyjemne, a maszyna jest całkowicie posłuszna kierowcy.
Niestety, 22 marca 1948 r. zapalił się silnik prototypu nr 2, automatyczny układ gaśniczy nie zdołał go zgasić i czołg spłonął. Już w maju wóz był wyremontowany, ale używano go tylko do prób fabrycznych. Pod koniec czerwca na poligonie Rżewka koło Leningradu rozpoczęto próby ogniowe, podczas których wystrzelono 671 pocisków. Wojskowi uczestnicy prób potwierdzili dobrą ergonomię wozu, podkreślając zalety takich rozwiązań, jak obrotowa podłoga wieży, sprawnie działający mechanizm ładowania i przedmuch lufy po strzale, znacząco zmniejszający zadymienie przedziału bojowego.
Czwarty prototyp, w którym wprowadzono kolejne udoskonalenia, był gotowy na początku czerwca 1948 r., a piąty – pod koniec tego miesiąca. Ten ostatni zbudowano w celu sprawdzenia wytrzymałości kompletnego czołgu na ostrzał (wcześniej testowano tylko skorupę, bez wyposażenia). Na poligonie w Kubince trafiło w niego 81 pocisków kal. od 88 do 152 mm i najpoważniejszym uszkodzeniem było oderwanie przez rykoszet jednego z kół bieżnych, choć pojazd zachował zdolność jazdy. Kolejny raz stwierdzono natomiast niską jakość odlewu wieży.
W wyniku wszechstronnych prób stwierdzono, że IS-7 wykazuje odchylenia od wymagań, sformułowanych postanowieniem nr 350-142ss z 12 lutego 1946 r. i 6518ss z 26 maja 1948 r. I tak: masa czołgu wynosi 68 t zamiast 65 t, zasięg to 200 km zamiast 300. Szerokość czołgu to 3440 zamiast 3400, minimalny kąt podniesienia armaty wynosi -1,5° zamiast -3°. Nacisk jednostkowy, to 1 kg/cm2 zamiast 0,95. Średnia prędkość podczas prób wyniosła 31,5 zamiast wymaganych 35 km/h. Najpoważniejszy zarzut dotyczył resursu silnika. Miał on wynosić co najmniej 300 godzin, natomiast pierwsze M-50T pracowały do pierwszej awarii średnio 84 h. Nadal na czołgu nie zamontowano dalmierza, nocnych przyrządów obserwacyjnych i nowoczesnej radiostacji, a także zdalnie sterowanego stanowiska strzeleckiego.
Nie uwzględniono przy tym, że M-50T jest czwartym typem silnika, przeznaczonego dla czołgu i jego próby zaczęły się dopiero w 1948 r. W związku z tym zaproponowano wykorzystanie pierwszych dwóch, kolejny raz zmodyfikowanych czołgów z partii informacyjnej do powtórnych prób państwowych. Opracowanie zmodyfikowanej dokumentacji produkcyjnej planowano zakończyć w listopadzie 1948 r. Propozycja została zaakceptowana osobiście przez Stalina, a mimo to problemy z kooperantami nie ustały.
Niezależnie od tego nadal planowano wykonanie w 1949 r. partii informacyjnej, liczącej 15 wozów i rozpoczęcie produkcji pierwszej serii, złożonej z 50 szt. Dowódca wojsk pancernych wyznaczył nawet jednostki, do których miały trafić nowe czołgi. Były to dywizje 8 Armii Zmechanizowanej.
Na nośniku IS-7 zaprojektowano także działa samobieżne dwóch typów. W 1947 r. powstał Obiekt 261 z zamkniętą z góry kazamatą, umieszczoną w przedzie kadłuba i przeznaczoną dla 152 mm armaty dużej mocy M-31. Rok później pojawił się projekt Obiektu 262 z otwartą kazamatą w tyle kadłuba i armatą M-48 kal. 152 mm.
Tymczasem 18 lutego 1949 r. podpisano decyzję Rady Ministrów nr 701-270ss, zgodnie z którą masa czołgu ciężkiego nie powinna przekraczać 50 ton. Oznaczało to wstrzymanie programu IS-7 i innych czołgów ciężkich oraz rozpoczęcie prac nad znacznie lżejszą konstrukcją, stanowiącą faktycznie wersję rozwojową czołgu IS-3. W ten sposób arbitralną biurokratyczną decyzją, nie skonsultowaną z wojskiem i przemysłem, a związaną głównie z kwestiami ekonomicznymi zaprzepaszczono szansę na bliskie przyjęcie na uzbrojenie Armii Radzieckiej najdoskonalszego czołgu ciężkiego w historii. Na dodatek pojazd dysponował ogromnym potencjałem modernizacyjnym i przez całe dziesięciolecia mógł stanowić podstawę sił uderzeniowych.
Prace nad nim przebiegały w nieprawdopodobnie szybkim tempie, którego nigdy później nie udało się osiągnąć w odniesieniu do czołgów kolejnych generacji. Co ciekawe, nieprawdą jest powtarzane powszechnie stwierdzenie, że rozwój wojsk pancernych ZSRR został wstrzymany nieprzemyślanymi decyzjami Chruszczowa, kluczową decyzję w tej sprawie podjęto bowiem cztery lata przed śmiercią Stalina.
Czołg miał układ klasyczny z przedziałem kierowania z przodu, bojowym w środku kadłuba i napędowym z tyłu. Kierowca zajmował miejsce w osi czołgu, co ułatwiało kierowanie i miał do dyspozycji trzy peryskopy MK-4 (później TKSP): dwa były ustawione ukośnie i wbudowane w pancerz, trzeci, skierowany do przodu był wbudowany w pokrywę włazu. Sam właz umieszczono w niemal poziomej płycie pancerza przedniego, dzięki czemu ryzyko bezpośredniego trafienia w stosunkowo cienką pokrywę włazu było bardzo małe. W przedniej części wieży znajdowały się stanowiska dowódcy (z prawej) i celowniczego – z lewej. Za nimi siedzieli dwaj ładowniczowie, którzy nie mieli oddzielnych włazów.
Dowódca miał do dyspozycji przyrząd obserwacyjny TKB-8 zamontowany w obrotowej obudowie włazu, w przedniej części wieży znajdowały się także cztery pomocnicze peryskopy TKSP-2. Z armatą był sprzężony teleskopowy, przegubowy celownik TSz-46W z dalmierzem optycznym lub peryskopowy TP-47A. Wóz dysponował radiostacją 10RT-26 oraz telefonem wewnętrznym TPU-47.
Dwunastocylindrowy, widlasty silnik wysokoprężny M-50T był umieszczony centralnie, wzdłuż osi kadłuba. Silnik dysponował odśrodkową sprężarką i wodnym chłodzeniem z eżektorowym wymiennikiem ciepła. Rozruchu silnika dokonywano elektrycznie za pomocą dwóch rozruszników ST-15 o mocy 11 kW każdy lub sprężonym powietrzem z jednej z ośmiu 5-litrowych butli. Silnik dysponował podgrzewaczem powietrza wlotowego oraz cieczy chłodzącej. Zapas paliwa znajdował się w 11 zbiornikach wewnętrznych i wynosił 850 litrów. Sześć z tych zbiorników znajdowało się na półkach nadgąsienicowych w metalowych obudowach nazywanych „po marynarsku” bunkrami.
Układ przeniesienia mocy składał się z planetarnej skrzyni przekładniowej, mechanizmu skrętu typu ZK oraz dwóch reduktorów burtowych. Wszystkie sprzęgła były suche, wielodyskowe (stal po stali), hamulce taśmowe, suche zamontowane na bębnach wałów dwurzędowych, planetarnych reduktorów burtowych. Kierowanie skrzynią przekładniową odbywało się za pośrednictwem wzmacniacza hydraulicznego, czołg dysponował ośmioma przełożeniami do jazdy do przodu i dwoma wstecznymi.
Koła bieżne miały średnicę 730 mm i wewnętrzną amortyzację. Były zwieszone na krótkich wahaczach przymocowanych do pakietowych wałków skrętnych (19 szt. o średnicy 25 mm każdy). Gąsienica o szerokości 700 mm i masie 2332 kg składała się z 93 ogniw połączonych gumowo-metalowymi przegubami.
Zasilanie w energię elektryczną zapewniała bateria czterech akumulatorów 6STEN-128 o pojemności 250 Ah i generator GT-17F o mocy 3 kW. Instalacja elektryczna o napięciu 24V była jednoprzewodowa.
Uzbrojenie stanowiła armata S-70 kal. 130 mm z półautomatycznym zamkiem z klinem pionowym i perforowanym hamulcem wylotowym. Długość lufy wynosiła 57,2 kalibra, zakres kątów podniesienia: -1,5 +19°. Masa ruchomej części armaty wynosiła 4760 kg. Prędkość początkowa pocisku przeciwpancernego o masie 33,4 kg wynosiła 900 m/s, a donośność ogniem na wprost do celu o wysokości 2 m osiągnęła 1100 m. Armata była ładowana amunicją rozdzielną: pociskiem i łuską z materiałem miotającym za pomocą sześcionabojowego mechanizmu, a praktyczna szybkostrzelność wynosiła 6-8 strz./min. Zapas amunicji wynosił 30 szt.
Dodatkowe uzbrojenie stanowił karabin maszynowy KPW-44 kal. 14,5 mm sprzężony z armatą i drugi tego samego typu przeznaczony do strzelań przeciwlotniczych, umieszczony na wysokiej kolumnie i obsługiwany przez ładowniczego. Oprócz tego IS-7 był uzbrojony w 6 karabinów maszynowych kal. 7,62 mm. Dwa były sprzężone z armatą, dwa, strzelające do przodu umieszczono nad półkami nadgąsienicowymi na wysokości przedziału napędowego (!), a dwa kolejne zamocowano w pancernych obudowach z boków wieży i strzelały one do tyłu.
Kolejne projekty czołgów ciężkich powstały dziesięć lat po pierwszej powojennej generacji, w połowie lat 50. i miały zastąpić produkowany wówczas czołg T-10. Decyzję w tej sprawie, opatrzoną numerem 1498-837 podjęła Rada Ministrów 12 sierpnia 1955 r. Obiekt 277 został zaprojektowany przez biuro Leningradzkiej Fabryki Kirowskiej pod kierunkiem Ż. Kotina z wykorzystaniem rozwiązań zastosowanych zarówno w T-10, jak i IS-7. Inżynierem prowadzącym był N. Szaszmurin, który sprawdził się w takiej samej roli podczas modernizacji IS-7. Wieża miała kształt podobny do IS-7, ale dowódca otrzymał właz na niewysokim cokole z obrotowym przyrządem obserwacyjnym. Maksymalna grubość pancerza wieży produkowanej przez Odlewnię im. Ilicza z Mariupola wynosiła 290 mm. W rozbudowanej niszy wieży mieścił się zmechanizowany magazyn amunicji na 23 pociski i 13 łusek. Mechanizm napędu wieży był elektrohydrauliczny.
Kadłub wykonano jako konstrukcję spawaną z elementów płaskich, giętych i odlewanych. Odlewem był m.in. cały przód kadłuba o maksymalnej grubości 170 mm. Dno kadłuba miało kształt wanny. Maksymalna grubość pancerza wieży sięgała 290 mm.
Zastosowano morski, widlasty, 12-cylindrowy silnik M-850 z odśrodkową sprężarką, który rozwijał moc 800 kW przy 1850 obr./min. Produkowała go leningradzka fabryka im. Woroszyłowa. Układ przeniesienia mocy był mechaniczny, planetarny, ośmiobiegowy. Skrzynię przekładniową połączono z planetarnym mechanizmem skrętu. Zastosowano tarczowe hamulce. Pierwszy silnik przepracował tylko 120 h, skrzynia przekładniowa uległa zniszczeniu po przejechaniu 1700 km, a jej poprawiony wariant – po 700 km.
Układ jezdny składał się z ośmiu par całkowicie metalowych kół bieżnych (takich samych, jak stosowane w IS-3 i T-10) amortyzowanych przez wiązki wałków skrętnych. Dodatkowe amortyzatory hydrauliczne umieszczono na pierwszej, siódmej i ósmej parze kół bieżnych.
Uzbrojenie stanowiła armata M-65 kal. 130 mm z zamkiem o poziomym klinie, podciśnieniowym przedmuchiwaczem i szczelinowym hamulcem wylotowym. Długość lufy wynosiła 7330 mm, a jej energia wylotowa – 16,4 MJ. Niezależnie od tego droga odrzutu wynosiła tylko 260 mm. Armata była stabilizowana w dwóch płaszczyznach za pomocą stabilizatora Groza. Zakres kątów podniesienia wynosił od -5 do +16°, a prędkość naprowadzania w azymucie za pomocą napędu hydraulicznego – 18°/s. Szybkostrzelność wynosiła 5-6 strz./min, ale przewidziano instalację kasetowego półautomatycznego mechanizmu ładowania, który miał zapewnić szybkostrzelność 7-10 strz./min. Zapas amunicji wynosił 26 pocisków, z których 15 było umieszczonych w zmechanizowanym magazynie.
Pociski były w nim ustawione pionowo w łańcuchowym podajniku, ustawionym w tylnej części podłogi wieży, a częściowo spalające się łuski z materiałem miotającym były ułożone poziomo w transporterze umieszczonym w niszy wieży. Pocisk był wyciągany z podajnika, układany poziomo na prowadnicy dosyłacza i łączony z łuską, a następnie jednym suwem podawany do komory zamkowej. Stosowano pociski przeciwpancerne BR-482 o prędkości początkowej 1020 m/s i przebijalności 280 mm (pionowa płyta na odległości 1000 m) i odłamkowe
OF-482M. Donośność strzału na wprost do celu wysokości 2 m wynosiła 1230 m. W 1959 r. w NII-24 opracowano pocisk podkalibrowy z oddzielającym się płaszczem. Powstały także pierwsze radzieckie bezwirowe pociski kumulacyjne o dużym wydłużeniu.
W 1959 r. zbudowano, przeznaczoną m.in. dla Obiektu 277 armatę M-65GŁ Mołot-T kal. 140 mm z gładkim przewodem lufy o wydłużeniu od 55 do 60 kalibrów. Jej stabilizowane aerodynamicznie pociski osiągały prędkość początkową 1650 m/s. Jeszcze większa była armata M-69 Taran-1 kal. 152 mm (prędkość początkowa 1700 m/s).
W wozie zainstalowano stereoskopowy celownik-dalmierz TPD-2S o bazie 1100 mm i zautomatyzowany system kierowania ogniem. Dalmierz testowano na czołgu Obiekt 269 w latach 1953-54. W OKBT i CNII 173 pracowano także nad dalmierzem radiolokacyjnym Skała-2. Dla uniknięcia zakłóceń, wywoływanych przez przeszkody terenowe, planowano wprowadzić dopplerowską selekcję celów ruchomych. W 1960 r. rozpoczęto prace nad radiolokacyjnym celownikiem dla armaty M-65, który był oznaczony TRD-T Tiulpan. Kierowca, dowódca i celowniczy dysponowali aktywnymi nocnymi przyrządami obserwacyjnymi. Celowniczy używał przyrządu TPN-1-36A-25 z reflektorem Ł-2.
Obiekt 277 był pierwszym w ZSRR, na którym zainstalowano elementy układu ochrony przed bronią atomową. Zastosowano w tym celu dodatkowe uszczelnienia włazów, jarzma armaty (nadmuchiwane!), przyrządów celowniczych i pierścienia wieży, wprowadzono filtr powietrza i wentylator, wytwarzający w przedziale bojowym niewielkie nadciśnienie. Przyrządy optyczne zaopatrzono w osłony z przezroczystego tworzywa, które nie mętniało pod wpływem promieniowania gamma. Pojazd otrzymał także przyrząd do pomiaru poziomu promieniowania i automat, uruchamiający procedury przeciwatomowe po skokowym wzroście radiacji. Pierwszym krokiem było pneumatyczne aktywowanie blokady wieży, co zapobiegało jej zrzuceniu przez falę uderzeniową. Równocześnie następowało nadmuchanie uszczelnień, wyłączenie silnika i włączenie aparatury filtrowentylacyjnej.
Pierwszy projekt ukończono w 1956 r., ale został on odrzucony przez GABTU. Dosłownie miesiąc później – w marcu 1956 r. zaprezentowano poprawiony projekt, który został zaaprobowany. W maju 1957 r. wieżę z prototypową armatą M-65 zamontowano na zmodernizowanym kadłubie czołgu T-10. Planowano, że prototyp będzie gotowy pod koniec 1957 r., a dwa kolejne wozy w połowie 1958 r. Opóźnienie wyniosło jednak aż dwanaście miesięcy. W grudniu 1959 r. na obu wozach zainstalowano nowe wieże z podwyższoną i poszerzoną niszą. Trzeci prototyp ukończono w połowie 1960 r., czwarty nie został dokończony. Prób państwowych nie rozpoczęto.
W 1960 r. dla zmniejszenia masy czołgu postanowiono niektóre jego podzespoły: gąsienice, koła bieżne z wahaczami wykonać ze stopu tytanu WTZ-1, który był prawie dwukrotnie lżejszy od stali.
Planowano budowę Obiektu 278 napędzanego turbiną gazową. Decyzję 1498-837 o opracowaniu takiej turbiny podjęto 12 sierpnia 1955 r. Miała nosić oznaczenie Obiekt 26 i osiągać moc 1300 kW. Gdy okazało się, że oczekiwania są zbyt wysokie, uwagę skoncentrowano na turbinie GTD-1 o mocy 735 kW, ale i ona wymagała długoletnich prób i wielu udoskonaleń.
Rosnąca masa czołgów skutkowała wzrostem nacisku jednostkowego, a to z kolei prowadziło do ograniczenia przekraczalności terenu – pojazd nie mógł poruszać się po gruncie podmokłym, po śniegu, często także po piasku. Zwiększanie długości oporowej gąsienic, czyli wydłużanie kadłuba skutkowało spadkiem zwrotności czołgu, natomiast zwiększanie szerokości gąsienic prowadziło do ich nierównomiernego obciążenia i zużycia.
Radzieccy konstruktorzy wypróbowali oryginalne rozwiązanie: układ bieżny złożony z czterech gąsienic. Każda para była umieszczona na rodzaju wydłużonego cokołu, który był przymocowany do dna kadłuba. Czołg mógł być w związku z tym krótki, a nacisk jednostkowy był rekordowo niski. Nieuchronne były i problemy: kadłub znajdował się niemal w całości nad gąsienicami, a nie między nimi, wskutek czego pojazd był wyższy od klasycznego czołgu. Problem stanowiła także odporność balistyczna takiej konstrukcji.
Pierwszą próbę zbudowania takiego wozu bojowego podjęto w Leningradzie pod kierunkiem Ł. Trojanowa w 1946 r. – był to Obiekt 726. Miał cztery zespoły po 7 kół bieżnych zawieszonych na wahaczach w kształcie litery U, wieża miała przypominać czołg IS-3. Ostatecznie jednak dopiero w 1953 r. zbudowano nieuzbrojony i nieopancerzony pojazd do testów układu jezdnego.
Drugą próbę podjął ten sam zespół konstruktorów z OKBT Leningradzkich Zakładów Kirowskich oraz WNII-100 w 1952 r. Dwa lata później ukończono projekt pojazdu uzbrojonego w armatę M-62T2A kal. 122 mm, napędzanego 12 cylindrowym silnikiem W-11NC o mocy 480 kW z układem przeniesienia mocy z czołgu T-10. Z tego ostatniego przejęto także gąsienice i koła bieżne, amortyzowane pakietami wałków skrętnych. Także i tego projektu nie zrealizowano, ale posłużył on jako podstawa do stworzenia w 1957 r. bardziej zaawansowanej konstrukcji – Obiektu 279.
Kadłub Obiektu 279 miał kształt elipsoidalnego dysku i był konstrukcją spawaną z odlewów o dużych rozmiarach i złożonej geometrii. Maksymalna grubość pancerza wynosiła 270 mm. Przewidziano również montaż zewnętrznych ekranów przeciwkumulacyjnych. Na kadłubie umieszczono półsferyczną wieżę o maksymalnej grubości ścian 305 mm. Obiekt 279 miał najmniejszą ze wszystkich radzieckich czołgów ciężkich objętość kadłuba – tylko 11,5 m3, a to za sprawą umieszczenia zbiorników paliwa poza nim – w cokołach układu jezdnego.
Uzbrojenie było takie samo, jak Obiektu 277, zastosowano stabilizator Groza, mechanizm ładowania armaty, zmechanizowany magazyn amunicji, której zapas był ograniczony do 24 szt. Zastosowano nietypowy silnik – 16-cylindrowy DG-1000 o mocy 700 kW w układzie H. Docelowo miał to być silnik 2DG-8M w układzie boxer (z leżącymi cylindrami) o mocy 735 kW. Po raz pierwszy w radzieckim czołgu zastosowano hydromechaniczny układ przeniesienia mocy z kompleksowym hydrotransformatorem typu GMT-266 albo 4043. Układ jezdny stanowiły cztery sześciokołowe zestawy kół bieżnych z zawieszeniem hydraulicznym – efektywnym, ale skomplikowanym, a potem prostszym i lżejszym hydropneumatycznym, cztery potrójne zespoły rolek podtrzymujących górny bieg gąsienic i cztery koła napędowe, umieszczone w tyle pojazdu.
Pod koniec 1959 r. zbudowano prototyp Obiektu 279, kolejnych dwóch nie ukończono, a próby, mimo znakomitej przekraczalności terenu, przerwano na wstępnym etapie. Co ciekawe, podczas niektórych testów pojazd dociążano do masy 88 ton. Był to dowód na plany budowy na bazie układu jezdnego Obiektu 279 jeszcze cięższych pojazdów: nośnika wyrzutni rakietowych pocisków balistycznych, działa samobieżnego, terenowego ciągnika wielkiej mocy i in.
Na Obiekcie 279 zamierzano wypróbować nowe uzbrojenie – armatę o prędkości początkowej pocisku przekraczającej 2000 m/s. Prace w tym kierunku zostały usankcjonowane decyzją Rady Ministrów nr 505-253 z 8 maja 1957 r. Program Gejzer obejmował zastosowanie gazowego materiału miotającego (rozważano użycie wodoru, metanu i innych gazów palnych), natomiast program Strieła dotyczył bardziej konwencjonalnych armat o bardzo dużym wydłużeniu. Dla Obiektu 279 planowano armatę kal. 130 mm z lufą o długości 12-14 m i masie 8 ton. Potem kaliber zmniejszono do 85 mm, a masę lufy do 4 ton. Próby wykazały jednak, że przekroczenie prędkości początkowej rzędu 1800 m/s jest praktycznie niewykonalne.
Prace nad nowym czołgiem ciężkim rozpoczęto w SKB-2 Kirowskiej Fabryki w Czelabińsku w czerwcu 1952 r. Kierował nimi najpierw M. Bałżi, a potem osobiście P. Isakow. Wstępny projekt był gotowy w połowie 1953 r. Wzrost odporności balistycznej postanowiono osiągnąć nie tylko dzięki połączeniu elementów o różnej grubości, ale i wykonanych różnymi metodami. Przedni pancerz miał być odlany jako monolit o maksymalnej grubości 215 mm i minimalnej 90 mm, a do niego dospawane burty z arkuszy walcowanej, giętej blachy o grubości do 125 mm. W przekroju poprzecznym kadłub miał przekrój zbliżony do silnie rozwartej litery V. Odlewana wieża miała grubość od 260 do 115 mm.
Planowano zastosować przekładnię hydromechaniczną oraz hydrauliczne zawieszenie. Układ jezdny tworzyło sześć par kół o dużej średnicy. Silnik W-12-6 miał moc 550 kW, co w zupełności wystarczało dla czołgu o planowanej masie 45 ton. Jako uzbrojenie wybrano projektowaną wówczas armatę M-62T2 (2A17) kal. 122 mm, której pociski przeciwpancerne osiągały prędkość początkową 950 m/s, a podkalibrowe – 1500 m/s. W czołgu miało pomieścić się 40 nabojów rozdzielnego ładowania w przypadku zastosowania prostych mechanizmów wspomagających ładowniczego lub 28 pocisków w automacie ładowania (łuski miał i w tym przypadku podawać ładowniczy).
Zaprojektowano także wariant czołgu z dwuczęściową wieżą, której górna część była oparta na dwóch poprzecznych czopach i mogła kołysać się w płaszczyźnie pionowej. Dzięki temu armata zmieniała kąt podniesienia wraz z górną częścią wieży, która mogła być stabilizowana w płaszczyźnie pionowej. Rozwiązanie to powtarzało konstrukcję francuskich czołgów AMX-50 i AMX-13. Pierwszy z nich został ujawniony w połowie 1951 r. Prace nad Obiektem 752 przerwano w drugiej połowie 1953 r. po przekazaniu dokumentacji do oceny przez Ministerstwo budowy maszyn transpor-
towych i ciężkich.
Konkurentem dla Obiektu 277 miał być Obiekt 770 skonstruowany w SKB-2 Fabryki Kirowskiej w Czelabińsku pod kierunkiem J. Łapinskiego (prowadzącym inżynierem była M. Zalewska). W odróżnienia od wozu z Leningradu czołg nie bazował na sprawdzonych rozwiązaniach, a do maksimum wykorzystywał dostępne nowości. Trudno obecnie potwierdzić, czy konstruktorom z Czelabińska narzucono takie podejście, ale na pewno było to rozwiązanie sensowne. Leningrad oferował konstrukcję niskiego ryzyka, ale o umiarkowanych osiągach, wóz z Czelabińska miał być nowatorski, ale też obarczony większym ryzykiem technicznym.
Pancerna konstrukcja wozu ważyła 28,8 t, co stanowiło 53% jego masy bojowej. Kadłub wykonano jako konstrukcję odlewaną, przedni pancerz miał grubość od 187 do 85 mm, burtowy – od 105 do 79 mm. Poszczególne jego sekcje były nachylone pod różnym kątem – od 64 do 70°. Wieża czołgu miała ściany o grubości od 285 do 90 mm i była podobna do stosowanej w obiektach 277 i 279, takie samo było uzbrojenie i zestaw przyrządów celowniczych. Zapas amunicji wynosił 26 szt. Jako napęd wybrano nowy 10-cylindrowy silnik A-100, inaczej DTN-10 o mocy 735 kW z pionowo ustawionymi dwoma rzędami cylindrów i sprężarką. Silnik był umieszczony w poprzek kadłuba i połączony w jeden blok z hydromechanicznym układem przeniesienia mocy typu 4043 złożonym z hydrotransformatora i planetarnej skrzyni przekładniowej.
Zawieszenie było hydropenumatyczne z sześcioma parami kół bieżnych o dużej średnicy z dodatkową amortyzacją wewnętrzną. Nowością były także organy kierowania – zamiast typowych bocznych dźwigni zastosowano wolant, nazywany wtedy „kierownicą typu motocyklowego”. W niszy wieży znajdował się automat ładowania o pojemności 13 pocisków. Zaplanowano instalację nocnych przyrządów obserwacyjnych kierowcy i dowódcy typu Ugoł i Uzor oraz nocnego celownika TPN-1 Łuna-P.
Planowano zbudowanie prototypu do końca 1957 r. i dwóch kolejnych wozów do prób państwowych do połowy 1958 r. W listopadzie 1956 r. komisji rządowej przedstawiono pełnowymiarową, drewnianą makietę czołgu z również drewnianymi makietami całego wyposażenia wewnętrznego. Później zaczęły się kłopoty z kooperantami i terminy przesunięto najpierw o sześć miesięcy, a potem o kolejne pół roku. Ostatecznie prototyp Obiektu 770 był gotowy w listopadzie 1959 r., a dwa kolejne wozy – w sierpniu 1960 r.
Ponieważ zamówiony silnik nie był gotowy, zainstalowano doraźnie W12-6F (A-277) o mocy 680 kW. Dla docelowego silnika trzeba było potem przebudowywać przedziały napędowe zbudowanych wcześniej wozów. Prototyp był testowany na poligonie w Kubince, gdzie został zgodnie uznany za najbardziej perspektywiczny ze wszystkich ciężkich czołgów, skonstruowanych
w połowie lat 50.
Ten projekt powstawał w Czelabińsku równolegle z Obiektem 752, ale miał być bardziej nowatorski. W zespole I. Traszutina opracowywano dla niego nową jednostkę napędową o mocy 625 kW, oznaczoną W-7. Równolegle rozwijano jej wersje chłodzone powietrzem i cieczą. Bardziej zwarty był silnik chłodzony powietrzem i ułożony poprzecznie w kadłubie mieścił się w przedziale napędowym długości 2,1 m, podczas gdy przedział czołgu T-10 miał długość 3,5 m. Dzięki temu wieża mogła znaleźć się niemal w środku masy pojazdu, co korzystnie rzutowało na celność strzelania. Wóz miał być także rekordowo niski (2,1 m wobec 2,48 dla IS-4 i 2,6 dla IS-7). Rozważano zastosowanie amortyzatorów w postaci wałków skrętnych, cylindrów hydraulicznych i hydropneumatycznych. Kadłub miał konstrukcję podobną do opracowanej dla Obiektu 752, ale np. pancerz przedni był cieńszy (175 mm) i silniej nachylony, co dawało porównywalną
odporność balistyczną.
Podobnym zmianom poddano konstrukcję wieży, której ściany miały maksymalną grubość 195 mm. Przeciwlotniczy karabin maszynowy umieszczono w zdalnie kierowanej wieżyczce zamontowanej w tyle wieży. Dla ograniczenia masy zrezygnowano z mechanizmu wspomagania ładowania armaty. Niezależnie od tego szacunkowa masa czołgu wyniosła 50 ton, a w praktyce byłaby zapewne jeszcze o parę ton większa. Prace nad projektem przerwano w połowie 1954 r. po zbudowaniu makiety
wozu w skali 1:10.
Niezależnie od upływu czasu w historii rozwoju radzieckiej broni pancernej ciągle pozostają liczne białe plamy. Jednym z takich mało zbadanych tematów jest historia opracowania w 1949 r. projektów rodziny czołgów ciężkich w biurze konstrukcyjnym sprzętu wojsk lądowych (OKB IK SW). Samo biuro funkcjonowało niedługo, a po jego likwidacji wytworzona dokumentacja albo została zniszczona, albo trafiła do niewłaściwego archiwum ministerstwa obrony i nikt dotąd na nią nie natrafił.
Wiadomo, że zespołowi konstrukcyjnemu przewodził A. Krawcew. Pod oznaczeniem K-91 stworzono projekt klasycznego czołgu (z silnikiem z tyłu kadłuba), czołgu z silnikiem z przodu oraz działa samobieżnego. Silnik był niemiecki, układ jezdny w oczywisty sposób nawiązywał do rozwiązań niemieckich, a nadzwyczaj progresywnym rozwiązaniem było rozmieszczenie całej załogi w wieży. Dzięki temu kadłub
był bardzo płaski.
Stanowisko kierowcy znalazło się w cylindrycznej kabinie wewnątrz wieży, która w czasie obrotu tej ostatniej obracała się synchronicznie w przeciwnym kierunku i kierowca stale siedział twarzą w kierunku ruchu. Pomysł był doskonały, ale na ówczesnym poziomie rozwoju mechaniki precyzyjnej i elektroniki prawie nierealny. Chodziło o połączenie przyrządów i organów kierowania w obrotowej kabinie z resztą kadłuba. Nie wiadomo, jak daleko, czy może jak wysoko dotarły te projekty, ale nie ma o nich mowy we wspomnieniach żadnego ze znaczących wówczas konstruktorów.
17 lutego 1961 r. światło dzienne ujrzało postanowienie Rady Ministrów nr 141-5 o koncentracji wysiłku na priorytetowych projektach, wśród których nie było nowego czołgu ciężkiego. Oznaczało to ostateczny koniec prac nad pojazdami tej klasy. Niezależnie od tego w linii pozostały ciężkie czołgi T-10, nieliczne IS-4, zmodernizowane IS-3M, a nawet pamiętające lata wojny, wyremontowane i nieznacznie zmodyfikowane IS-2M. Do pomysłu budowy czołgu przełamania, silniej uzbrojonego i lepiej opancerzonego od czołgów średnich/podstawowych wracano kilkakrotnie w latach 70. i 80. ub. wieku, ale do dziś nie ujawniono, czy doszło do opracowania ich szczegółowych projektów.
Od autora
Jedyny seryjnie produkowany w ZSRR czołg ciężki, który nie miał wojennych korzeni, czyli T-10 (Obiekt 730) zostanie szczegółowo opisany w odrębnym artykule.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu