7 czerwca amerykańska agencja informacyjna Bloomberg podała, że program zachodnioeuropejskiego wielozadaniowego myśliwca nowej generacji Système de combat aérien du futur/Future Combat Air System utknął w martwym punkcie. Powodem jest brak możliwości osiągnięcia porozumienia między francuskim a niemiecko-hiszpańskim przemysłem lotniczym.
Bloomberg powołuje się na stanowisko francuskiej prywatnej spółki Dassault Aviation (teoretycznie kierującej całym projektem) i cytuje słowa jej dyrektora generalnego Érica Trappiera, który twierdzi, że ich „partner” przemysłowy, czyli niemiecko-hiszpański Airbus Defence and Space, blokuje podpisanie odpowiedniego porozumienia szczegółowo określającego zakres współpracy przemysłowej i podział prac. Trappier grozi jednostronnym wyjściem z programu SCAF/FCAS, jeżeli rządy stron programu nie wkroczą i nie rozwiążą sprawy. Dassault Aviation przygotował swoją ofertę modelu współpracy i przedłożył ją na przełomie tego i minionego roku. Jednak wg Tappiera Airbus Defence and Space blokuje zawarcie stosownej umowy. A Tappier (Dassault) nie zamierza więcej rozmawiać na ten temat z Airbusem. Poza tym Tappier powiedział, że Dassault Aviation dołączył do programu SCAF/FCAS pod warunkiem zachowania kontroli nad projektem samolotu (New Generation Fighter, NGF) i jego układu sterowania (nowy samolot to tylko jedna z części składowych systemu powietrznego, jakim ma być SCAF/FCAS). W pewnym sensie z Tappierem zgodził się dyrektor generalny Airbus Defence and Space Michael Schoellhorn, który stwierdził, że faktycznie spór i „krajobraz” współpracy przemysłowej powinni określić politycy, bo on nie wyobraża sobie pracy w trybie nakazowo-rozdzielczym narzuconym przez Dassault Aviation. Jest oczywiste, że Dassault Aviation chce wykorzystać swoją niewątpliwą przewagę techniczną i doświadczenie w konstruowaniu myśliwców nad pozbawionym takich atutów Airbusem. Natomiast dyrekcja Airbus Defence and Space liczy na większą wagę polityczną rządu federalnego w Berlinie.
Doniesienia Bloomberga to nie zaskoczenie. Media francuskie informowały już w marcu, że zapasy cierpliwości Dassault Aviation są na wyczerpaniu. Trappier oznajmił wówczas, że kierowana przez niego firma nie może gwarantować wyników końcowych prac (czyli NGF o odpowiednich charakterystykach taktyczno-technicznych), skoro nie ma wpływu na jego konstruowanie. Poza tym Tappier ostrzegał, że kolejne lata zwłoki w zawarciu umowy oznaczają, że zakładana gotowość NGF w 2040 r. nie będzie dotrzymana. Będzie to najwyżej samolot wstępnej konfiguracji, a docelowy wariant operacyjny to raczej kwestia 2050 r. Trappier dodatkowo oznajmił, że zebrany przez niego zespół ponad stu konstruktorów i inżynierów, którzy mieli zająć się projektowaniem NGF, wraz z początkiem 2022 r. została skierowana do innych zadań, gdyż firmy nie stać, by tylu specjalistów pozostawało bezczynnych. Przy czym należy przypomnieć, że program SCAF utknął w fazie 1A, czyli budowy latającego demonstratora (prefiguracji przyszłego prototypu). Cieniem na programie SCAF/FCAS kładzie się też ogłoszona przez rząd Scholza decyzja o zakupie samolotów F-35A. Biorąc pod uwagę czas ich dostawy, jak również, że pozostaną w linii zapewne nie krócej niż 30 lat, rodzi się pytanie o zasadność, a przynajmniej zdolność do finansowego angażowania się RFN w program SCAF/FCAS. Co więcej, także Hiszpania nie wyklucza zakupu F-35B dla swojego lotnictwa pokładowego w przypadku lepszej sytuacji budżetowej.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Francuzi będą musieli sami pociągnąć ten temat jeśli liczą na zrobienie czegoś konkurencyjnego w stosunku do Amerykanów. Jestem ciekaw czy Niemcy dołącza do tempesta gdy współpraca z Francją padnie na pysk.