Opracowany przez korporację Lockheed Martin i produkowany z udziałem licznych partnerów zagranicznych F-35 Lightning II miał być odpowiedzią na pole walki jutra. W ten sposób wpisywał się w amerykański pęd do doskonałości, popychany przez rewolucję informatyczną, która wybuchła w latach 90. ubiegłego stulecia. Owocami tej filozofii były m.in. myśliwce Lockheed Martin F-22A Raptor, bombowce B-2 Spirit, niszczyciele typu Zumwalt, niedoszłe wozy bojowe Future Combat Systems (FCS) i Ground Combat Vehicle (GCV), wozy amfibijne Expeditionary Fighting Vehicle (EFV), radiostacje programowalne Joint Tactical Radio System (JTRS) Ground Mobile Radio (GMR), śmigłowce Boeing-Sikorsky RAH-66 Comanche, wielozadaniowe okręty nawodne Littoral Combat Ship i lotniskowiec typu Gerald R. Ford. Patrząc z perspektywy lat widać, że większość z nich zakończyła się dla Departamentu Obrony katastrofą w postaci znacznego przekroczenia budżetu, wysokiego stopnia komplikacji, nieosiągnięcia deklarowanych parametrów technicznych, a także znacznego okrojenia planowanych zakupów bądź całkowitego anulowania programu (RAH-66, FCS, GCV, EFV, JTRS GMR). Coraz więcej problemów dotyka także program F-35, należy jednak podkreślić, że w przypadku kilku innych, dziś cenionych, zaawansowanych samolotów wielozadaniowych w pierwszym okresie ich służby pojawiały się liczne zastrzeżenia odnośnie niespełniania wszystkich postawionych wymagań czy zbyt niskiej niezawodności, a po latach zyskały status bardzo udanych (choćby F-16 Fighting Falcon tego samego producenta).
Co należy podkreślić na wstępie. Lockheed Martin dostarczył dotychczas ponad 600 samolotów wszystkich wersji, które wylatały blisko 370 000 godzin (w tym część w warunkach bojowych na obszarze Bliskiego Wschodu i nad Afganistanem). Dotychczasowe straty objęły pięć maszyn (w tym jedną należącą do Japońskich Powietrznych Sił Samoobrony), a także kilka uszkodzeń, których naprawa przekroczy wartość 2 mln USD. Plany Departamentu Obrony obejmowały zakup do 2456 egzemplarzy wszystkich wersji, które pozwolą na zastąpienie większości samolotów bojowych 4. generacji. Wiadomo już, że w niektórych przypadkach będzie to jednak po prostu niemożliwe ze względu na opóźnienia i inne czynniki, które wystąpiły w ostatnich latach (o czym dalej). Zgodnie z deklaracjami, maszyny mają być eksploatowane do lat 70. bieżącego stulecia. Takie też są przewidywania polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej, co upubliczniono w czasie kwietniowych obrad Sejmowej Komisji Obrony.
Kluczowe problemy trapiące F-35 od lat są te same. To trudne do rozwiązania problemy natury technicznej, niepozwalające osiągnąć charakterystyk założonych na etapie projektowania, a także wymagań zamawiającego. Ważne jest także niezakończenie wstępnych badań państwowych, co wstrzymuje rządową decyzję o uruchomieniu wieloletniego programu zakupowego. To zaś powoduje, że cały czas Departament Obrony kupuje maszyny dla siebie i sojuszników poprzez procedurę zamawiania partii wstępnych, które mogą znacząco różnić się od siebie, czyniąc produkcję i późniejsze wsparcie eksploatacji droższym. Do niedawna zakładano, że decyzja o zakończeniu wstępnych badań państwowych (Initial Operational Test and Evaluation, IOT&E) i akceptacja ich wyniku zostanie podjęta do końca roku 2020. Niestety, obecnie termin ten przesunięto na czas nieokreślony, a ostrożne szacunki części analityków wskazują, że decyzja może zapaść dopiero w 2022 r. Powodem tego jest niezakończony proces badań w locie (niektórych testów dotąd nawet nie zainicjowano) i prób symulacyjnych w symulatorze Joint Simulation Environment (JSE), w których powinny zostać zrealizowane 64 scenariusze misji przeciwko wrogowi dysponującemu zaawansowanymi systemami ofensywnymi i defensywnymi (w domyśle Rosji i ChRL). Aby ten etap IOT&E zaliczyć, należy najpierw zbudować centrum symulacyjne
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu