19 września amerykańska telewizja CNN wyemitowała materiał, w którym, powołując się na anonimowego urzędnika Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych, poruszono możliwość przekazania czołgów rodziny Abrams Siłom Zbrojnym Ukrainy.

Niestety, nie zawierał on wiele konkretów. Opcja przekazania Ukrainie czołgów rodziny M1 Abrams (przypuszczalnie w jednej z najstarszych dostępnych wersji, np. M1A1 SA ‒ takie wozy pozyskać ma Polska) ma być „absolutnie na stole”, cokolwiek miałoby to znaczyć. Do przekazania Ukrainie Abramsów mogłoby dojść w bliżej nieokreślonej przyszłości ‒ szybka dostawa nie jest możliwa, bowiem Ukraińcy nie mieli wcześniej do czynienia z czołgami tego typu i byłyby one dla SZU większym wyzwaniem szkoleniowym i logistycznym, niż np. ekswschodnioeuropejskie T-72 różnych wersji i odmian. Z oczywistych względów nie będzie to możliwe bez szerokiej pomocy Waszyngtonu.

Ewentualne przekazanie Abramsów Ukrainie ma być częścią perspektywicznej pomocy zachodniej dla Ukrainy. Stany Zjednoczone bowiem, wraz z państwami sojuszniczymi wspierającymi Ukrainę, wciąż prowadzą analizy możliwości wsparcia SZU nie tylko w krótkiej perspektywie, ale też w odleglejszych terminach. Wiadomo, że np. Niemcy nie są skore do przekazywania Leopardów 2 Ukrainie ani do udzielenia zgody państwom trzecim, aby te mogły przekazać własne wozy tego typu. Powodem ‒ oficjalnie ‒ ma być niechęć Berlina do „wychodzenia przed szereg”, co należy rozumieć tak, że jeżeli inne państwo zachodnie ‒ w praktyce Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja lub Włochy ‒ zdecyduje się przekazać własne czołgi Ukrainie, to Niemcy zrobią to samo. Warto wspomnieć, że wg francuskich mediów nad Sekwaną ma toczyć się obecnie debata na temat przekazania Ukrainie kilkudziesięciu czołgów Leclerc. Odnotować również należy, że na początku września premier Ukrainy Denys Szmyhal twierdził, że państwo to oczekuje przekazania eksamerykańskich i eksniemieckich czołgów. Wygląda na to, że przyjdzie jeszcze na nie poczekać.