Inne są także cele forum – ma to być przede wszystkim impreza „patriotyczna”, promująca zagadnienia obronności i zorientowana na masowych, nieprofesjonalnych zwiedzających. Prezentacja ofert firm należących do sektora obronnego jest formalnie drugorzędna, choć wraz z malejącym udziałem rosyjskich producentów w podobnych imprezach zagranicznych Armija staje się jednym z najważniejszych okien wystawowych rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego.
Kolejną specyficzną cechą forum są proporcje między liczbą wystawców krajowych i zagranicznych. Na całym (uprzemysłowionym) świecie w podobnych przedsięwzięciach uczestniczą przede wszystkim firmy krajowe, ale udział podmiotów zagranicznych jest zwykle znaczny, a w krajach rozwijających się nawet dominujący. Tymczasem od początku istnienia Armii udział firm zagranicznych jest symboliczny, maleje zresztą z roku na rok.
I wreszcie ostatnia, pozornie mało istotna różnica – otóż na świecie imprezy o podobnym profilu są organizowane przez instytucje cywilne, głównie centra targowe, natomiast Armija jest organizowana przez rosyjski resort obrony, ze wszystkimi tego plusami i minusami. Oczywiste plusy, to dostęp do obszernych poligonów (centrum Patriot zostało zbudowane od podstaw na skraju wielkiego poligonu wojsk lądowych) i logistycznego zaplecza sił zbrojnych. Minusy, to „ambiwalentny” stosunek do gości zza granicy i dziwne czasami ograniczenia oraz „przepisy porządkowe” (np. do niektórych hal nie wszyscy mają wstęp itd.).
Tegoroczna Armija była trzecią z rzędu, przebiegającą w szczególnych warunkach „zewnętrznych”. Dwie poprzednie odbyły się podczas pandemii COVID-19, co ograniczyło liczbę uczestników zagranicznych i wymusiło dodatkowe procedury bezpieczeństwa sanitarnego. Tegoroczna przebiegała natomiast niejako w cieniu rosyjskiej agresji na Ukrainę. Przed rozpoczęciem imprezy sporo było spekulacji na temat wpływu tego faktu na forum. Oczywiste było wprowadzenie szczególnych i uciążliwych procedur bezpieczeństwa w celu uniknięcia ewentualnej propagandowej aktywności ukraińskich tajnych służb (choćby wywieszenie ukraińskiej flagi na którejś z hal miałoby spory wydźwięk, nie wspominając o możliwości zamachów bombowych, szczególnie na wizytujących Armiję oficjeli). Trudne do przewidzenia było także nastawienie organizatorów do imprezy, część analityków spodziewała się rekordowych działań propagandowych – prezentacji najnowszego sprzętu i przytłaczających pokazów poligonowych. Inni przewidywali próbę bagatelizowania wojny przez organizację Armii „jak gdyby nic szczególnego się nie działo”.
Okazało się, że nie sprawdziły się ani jedne, ani drugie przewidywania. Nie dokonano prezentacji najnowszej techniki wojskowej, o czym niżej, nie zignorowano też toczącej się wojny. Pod względem liczby istotnych nowości była to jedna z najmniej atrakcyjnych wystaw, natomiast „piętno wojny” było widoczne na dwa sposoby. Po pierwsze, pokazano kolekcję zdobycznego sprzętu, a po drugie szereg prezentowanych przez przemysł rozwiązań był ewidentną reakcją na doświadczenia z wojny na Ukrainie.
Dla porządku wypada wymienić wzory uzbrojenia, które według optymistów miały zadebiutować na Armii-2022. Miały to być: system przeciwlotniczo-przeciwrakietowy S-500, system laserowy Pierieswiet, torpedy z napędem jądrowym Posejdon i pociski skrzydlate z takimż napędem Buriewiestnik, poważnie zmodyfikowane, „seryjne” wozy bojowe nowej generacji: T-14 i T-15 z rodziny Armata, gąsienicowe bwp Kurganiec-25 i kołowe Bumierang, 152 mm armatohaubica samobieżna na podwoziu kołowym Malwa. Miało dojść do kolejnej prezentacji makiety myśliwca Su-75, a także zmodernizowanych bombowców: T-22M3M, Tu-160M i Tu-95M2 wraz z pociskami skrzydlatymi Ch-101. Za pewną uznawano też prezentację irańskich i chińskich bezzałogowców, które Rosja jakoby zamierza zamówić, albo już zamówiła.
Tymczasem żaden z tych „pewniaków” nie pojawił się w ekspozycji i nowościami największej wagi okazały się liczne, czasem chyba niezbyt przemyślane, modyfikacje znanych od lat konstrukcji.
❚ Obrona przeciwlotnicza
W obszarze „dużego” sprzętu przeciwlotniczego, czyli systemów przeznaczonych do zwalczania samolotów i pocisków balistycznych nie było istotnych nowości, co nie powinno dziwić z dwóch powodów. Po pierwsze, prezentowany już wcześniej rosyjski sprzęt jest nadal bardzo atrakcyjny, a po drugie zupełnie niedawno, bo dwa lata temu, ujawniono na Armii kilka nowych systemów: Abakan, Antiej-4000 czy Wiking (Buk-M3).
Wśród stacji radiolokacyjnych nowej generacji wyróżniały się: 98Ł6 systemu Abakan i 9S38 systemu Wiking w wersji modułowej, zainstalowanej na niskopodwoziowej naczepie. Abakan jest eksportową odmianą systemu S-300W, wykorzystującą niektóre rozwiązania najnowszego S-500. Radar 98Ł6, pracujący w paśmie S, ma zasięg do 300 km, śledzi cele lecące z prędkością do 3000 m/s i wskazuje je wyrzutniom 51P6E2. Jego głównym przeznaczeniem jest wspomaganie zwalczania najtrudniejszych celów – balistycznych pocisków „ziemia-ziemia”, pocisków hipersonicznych, a także aerodynamicznych celów na bardzo dużych dystansach. Natomiast Wiking, czyli eksportowa wersja Buka-M3 mają spore szanse na eksportowy sukces dzięki znakomitym recenzjom, jakie zbierają na wojnie… ukraińskie Buki-M1. Uchodzą za najskuteczniejszą broń przeciwlotniczą w swej klasie toczącej się na Ukrainie wojny, w znacznej mierze za sprawą pełnej autonomiczności każdej z wyrzutni. Natomiast wersja M3 ma w porównaniu z nimi znacznie większe możliwości przy zachowaniu zalet starszych Buków. W tym roku debiutowała wyrzutnia 9A316 z dwunastoma gotowymi do odpalenia rakietami, ale bez własnego radaru naprowadzania. Współpracuje ona z wozem bojowym 9A317, również obecnym na Armii-2022.
Kolejną nowością był, prezentowany oficjalnie po raz pierwszy, „mały pocisk” do zestawów Pancyr. Powstał na skutek pierwszych rosyjskich doświadczeń z udziału w wojnie w Syrii i stanowi niejako „powrót do korzeni” tego zestawu. Był on bowiem początkowo przewidziany do zwalczania niezbyt odległych celów typu pociski skrzydlate, za pomocą stosunkowo niewielkich, dwustopniowych rakiet. Później wdrażano pociski o coraz większym zasięgu z nadzieją na skuteczne przechwytywanie nosicieli uzbrojenia stand-off klasy „ziemia-powietrze”, zanim te będą w stanie użyć swej broni. Były one coraz droższe i coraz mniej nadawały się do zwalczania małych oraz bliskich celów. Kropkę nad i postawiło powszechne użycie w Syrii bezzałogowców (zarówno przez lotnictwo izraelskie, walczące z syryjskimi Pancyrami, jak i przez islamskich fanatyków atakujących rosyjskie obiekty). Postęp techniczny umożliwił zbudowanie pocisków znacznie mniejszych niż dotychczasowe, zamiast jednego pojemnika ze starszą rakietą na wyrzutni można zamontować pakiet z czterema nowymi (czyli łącznie może ich być w gotowości do użycia aż 48). Ich zasięg wynosi 7000 m, maksymalna wysokość lotu zwalczanych celów 5000 m, a relatywnie duża głowica bojowa o masie 6 kg gwarantuje wysokie prawdopodobieństwo zniszczenia celu. Pocisk o średnicy 80 mm i masie 17 kg osiąga prędkość maksymalną 820 m/s. Nie podano informacji na temat sposobu naprowadzania nowych rakiet na cel, ani szczegółów dotyczących charakterystyk zapalnika zbliżeniowego. I jedno, i drugie determinuje skuteczność pocisków w zwalczaniu bezzałogowców różnych kategorii. Zarówno rakietę, jak i jej pojemnik transportowo-startowy (TPK) nieoficjalnie ujawniono już kilka lat temu, ale obydwa obiekty różniły się znacznie od demonstrowanych obecnie – pocisk miał prostszą konstrukcję, a w jednym cylindrycznym TPK mieściły się cztery rakiety. Zmiany świadczą o „dojrzewaniu” konstrukcji, a użycie lekkich, pojedynczych TPK może sugerować chęć wykorzystania tych pocisków w innych aplikacjach.
Znacząca była nieobecność zestawu bliskiego zasięgu Sosna/Pticełow, który teoretycznie powinien doskonale nadawać się do podobnych zadań. Nieoficjalnie wspominano o rozczarowujących wynikach jego prób poligonowych w części obejmującej zwalczanie bezzałogowców. Podobno pociski Sosny są z tego powodu kolejny raz (któryż to już w ponad trzydziestoletniej historii pracy?) przebudowywane i mają być gotowe „w przyszłym roku”. Ten ostatni termin jest bardzo często stosowany w Rosji wobec konstrukcji, które już dawno powinny wejść do służby, ale z różnych przyczyn tak się nie dzieje.
Pilna potrzeba skutecznego zwalczania bezzałogowców była na Armii-2022 dobrze widoczna. Prezentowano kilka nowych konstrukcji o takim przeznaczeniu. Całkowitą nowością był np. zainstalowany na samochodzie AMN-233114 Tigr-M moduł bojowy z zestawem ścianowych anten aparatury radiolokacyjnej, zapewniającym obserwację przedniej półsfery i głowicą optoelektroniczną do obserwacji sektorowej. Ich efektywność jest nieznana, podczas gdy wybrany efektor w postaci czterech sprzężonych 7,62 mm karabinów maszynowych 6P7K jest niemal na pewno nieskuteczny.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu