Chociaż w przededniu ataku media spekulowały o obecności samobieżnej wyrzutni systemu RS-26 Rubież na poligonie Kapustin Jar i możliwości jej użycia przeciw Ukrainie, nikt chyba nie brał tego poważnie, ponieważ z techniczno-wojskowego punktu widzenia taki atak po prostu nie ma sensu, o czym niżej.
A jednak tego samego dnia wieczorem potwierdził to sam Władimir Putin, stwierdzając, że to odpowiedź na ukraińskie ataki na terytorium Rosji zachodnimi pociskami rakietowymi. Prezydent Rosji oświadczył: W warunkach bojowych przetestowano m.in. jeden z najnowszych rosyjskich systemów rakietowych średniego zasięgu. W tym przypadku z rakietą balistyczną w niejądrowym, hipersonicznym wariancie załadowania. Nasi rakietowcy nazwali ją Oriesznik (pol. leszczyna).
W Internecie opublikowano filmy z kamer przemysłowych, które zarejestrowały moment ataku i pokazały nieznane dotąd sceny – spadające nagle, spod niskiej warstwy gęstych chmur, serie ognistych obiektów lecących z bardzo dużą prędkością. W sumie „z nieba” spadło sześć serii po sześć obiektów w ciągu sześciu–siedmiu sekund. Prawie wszystkie, jak się później okazało, spadły na teren kompleksu opisanych niżej zakładów Jużmasz, przemianowanych w niepodległej Ukrainie na Piwdenmasz. W momencie uderzenia nie zarejestrowano eksplozji chemicznego materiału wybuchowego, więc prawdopodobnie obiekty roztrzaskały się na kawałki lub wbiły w podłoże.
Widok pocisków balistycznych spadających na cele na Ukrainie, czy też pocisków irańskich, uderzających w izraelskie bazy lotnicze, pokazywano w Internecie wielokrotnie, ale atak Oriesznika zasadniczo różni się od tych obrazów. To kolejna nowość w technice rakietowej użytej przeciwko Ukrainie i następny rodzaj „cudownej” broni prezentowanej przez Putina. Nic więc dziwnego, że wokół Oriesznika podniósł się wielki szum medialny.
Następnego dnia rano biuro prasowe Pentagonu podało: Rosja rzeczywiście wystrzeliła eksperymentalny pocisk balistyczny średnio-dalekiego zasięgu.
Ten IRBM został oparty na międzykontynentalnym pocisku balistycznym RS-26 Rubież […]. Stany Zjednoczone zostały powiadomione na krótko przed wystrzeleniem za pośrednictwem kanałów redukcji ryzyka nuklearnego (IRBM – Intermediate Range Ballistic Missile, pocisk balistyczny średnio-dalekiego zasięgu tj. 1000÷5500 km).
Zamieszania co do typu użytej broni, jak i miejsca jej startu, dopełniły kolejne informacje. Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (HUR) podał, że: Rosja użyła pocisku balistycznego prawdopodobnie ze składu systemu Kiedr (pol. cedr). Czas lotu z obwodu astrachańskiego wyniósł 15 minut. W rakiecie zamontowano sześć głowic bojowych, z których każda zawierała sześć podpocisków. Ich prędkość przy uderzeniu wynosiła ponad Ma=10. W sieci pojawiły się następne filmy, tym razem zarejestrowane w Satpajewie, w Kazachstanie.
Pokazywały lot nieznanej rakiety na tle ciemnego nieba, który od razu powiązano z atakiem na Dnipro. Satpajew to miasto w centrum Kazachstanu, 2400 km na wschód od Dnipra, a więc rakieta lecąca na Ukrainę widziana z tego miasta nie mogłaby zostać wystrzelona z obwodu astrachańskiego.
W zamęcie informacyjnym przywołano nazwy aż trzech rosyjskich systemów rakietowych: RS-26 Rubież, Oriesznik i Kiedr. Pośród nich Oriesznik to nazwa dotąd nieznana, ani razu nie wymieniana wcześniej w rosyjskojęzycznej infosferze. Według Putina nazwa pochodząca od drzewa to kontynuacja tradycji nazewnictwa systemów RWSN (ros. Rakietnyje Wojska Strategiczeskogo Naznaczenija, Strategiczne Wojska Rakietowe) – po Topolu (pol. topola) i Jarsie (dawna nazwa czeremchy), co mogłoby wskazywać na przynależność nowego pocisku do broni strategicznej.
Wymieniony przez HUR system Kiedr to z kolei, jak twierdzą oficjalne źródła rosyjskie, przyszłość strategicznych wojsk rakietowych – nowy system mobilny, następca Jarsa, którego ma zastąpić po 2030 r. Pierwsze informacje o nim pojawiły się w 2021 r. Jak dotąd zakończono fazę badawczo-konstrukcyjną i przeprowadzono dwie próby w locie – w październiku 2023 i czerwcu 2024 r. Dlatego też wydaje się mało prawdopodobne, by po zaledwie dwóch odpaleniach można było myśleć o możliwości stworzenia na bazie strategicznego Kiedra dojrzałego pocisku średniego zasięgu, o ile założymy, że Kiedr jest zupełnie nowym systemem. Równie dobrze może on być kolejnym wcieleniem systemu RS-26 Rubież, o którym niżej, a który wydaje się być najbardziej prawdopodobnym przodkiem Oriesznika.
Rubież, jak większość rosyjskich rakiet strategicznych napędzanych paliwem stałym, powstał w Moskiewskim Instytucie Techniki Cieplnej (Moskowskij Institut Tiopłotiechniki, MIT). Jego rozwój – w ścisłej tajemnicy – rozpoczęto nie później niż w 2006 r. (obowiązywały jeszcze wtedy ograniczenia „Traktatu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych krótkiego i średniego zasięgu”, INF). W 2008 r. ujawniono, że MIT i białoruskie Mińskie Zakłady Ciągników Kołowych (Minskij Zawod Koliosnych Tiagaczej, MZKT) podpisały umowę na opracowanie nowego podwozia do elementów systemu rakietowego – wyrzutni i pojazdów transportowo-załadowczych (?). W 2011 r. istnienie projektu ujawnił główny konstruktor MIT Jurij Sołomonow.
Rubież miał być mobilnym systemem z małogabarytowym pociskiem międzykontynentalnym, opracowanym w celu zastąpienia starszego systemu 15P158 Topol (RS-12PM), który zbliżał się do końca resursu i wymagał zamiennika. Początkowo nośnikiem wyrzutni miało być pięcioosiowe podwozie w układzie 8×10, znacząco mniejsze od ośmioosiowego MZKT-79221 Topola-M w układzie 16×16, ale w trakcie prób okazało się, że ma ono zbyt małą nośność, więc zastąpiono je nowym, sześcioosiowym MZKT-79291 (12×12), o nośności 50 ton. Zaprezentowano je publicznie 3 lipca 2013 r. w Mińsku, podczas defilady z okazji Dnia Niepodległości Republiki Białorusi.
Próby systemu rozpoczęły się we wrześniu 2011 r. Pocisk wystrzelono po raz pierwszy z kosmodromu w Plesiecku, ale przeleciał tylko 8 km od miejsca startu. Zachodni eksperci upatrują w tym nieudanej próby, ale było to prawdopodobnie jedynie sprawdzenie wyrzutni i systemu startowego, kiedy wystrzeliwuje się makietę pocisku wyposażoną w silnik rakietowy pierwszego stopnia z minimalnym zapasem paliwa.
W kolejnych latach przeprowadzono jeszcze trzy udane starty próbne: najpierw z Plesiecka na cel na poligonie Kura na Kamczatce, odległy o ok. 5700 km (26 maja 2012 r.); a potem – dwukrotnie (24 października 2012 r. i 6 czerwca 2013 r.) – z poligonu Kapustin Jar na pola tarczowe poligonu Sary Szagan, na odległość ok. 2000 km. Ostatni, czwarty test przeprowadzono w grudniu 2013 r.
Zgodnie z zapowiedzią dowódcy RWSN gen. płk. Siergieja Karakajewa z grudnia 2013 r., Rubież miał zakończyć próby w locie w 2014 r. i jeszcze pod koniec tego samego roku wejść do produkcji, a w 2015 r. trafić do pułku rakietowego 29. Dywizji Rakietowej RWSN z dowództwem w Irkucku. Później terminy te przesunięto o rok. Co ciekawe, przed przyjęciem do uzbrojenia, w listopadzie 2015 r., pocisk miał zostać zademonstrowany specjalistom ze Stanów Zjednoczonych, zgodnie z zapisami porozumienia Nowy START („Traktat o redukcji zbrojeń strategicznych”).
Do prezentacji systemu Amerykanom jednak nie doszło, podobnie jak i do produkcji seryjnej oraz wejścia do uzbrojenia! Z bliżej nieznanych powodów cały projekt został „zamrożony”. Spekulowano, że środki finansowe przesunięto na system Awangard – nowy rodzaj ładunku do pocisków balistycznych, tzn. hipersoniczne, szybujące głowice bojowe, które ze względów operacyjnych lepiej wpisują się w środowisko coraz bardziej nasycone amerykańskimi systemami przeciwrakietowymi.
To jest skrócona wersja artykułu. Zobacz pełny artykuł w nowym wydaniu czasopisma Wojsko i Technika >>
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu