31 października sekretarz US Navy, Carlos Del Toro, poinformował o podjęciu decyzji o przedłużeniu służby niszczycieli typu Arleigh Burke.
Przedstawiona decyzja dotyczy wydłużenia resursów 12 najstarszych, należących do pierwszej transzy produkcyjnej (Flight 1), najsłynniejszych amerykańskich niszczycieli. Jak podkreślił Del Toro, Stany Zjednoczone Ameryki potrzebują każdego ze swoich niszczycieli, szczególnie w dobie obecnej sytuacji geopolitycznej i konieczności przeciwstawienia się nie tyle zapędom mocarstwowym niektórych z państw, ale i walką z coraz powszechniejszymi zagrożeniami o charakterze asymetrycznym, jak ma to miejsce np. na wodach Morza Czerwonego.
Do wspomnianego tuzina należeć będą niszczyciele: Barry (DDG 52), John Paul Jones (DDG 53), Curtis Wilbur (DDG 54), Stout (DDG 55), John S. McCain (DDG 56), Laboon (DDG 58), Paul Hamilton (DDG 60), Stethem (DDG 63), USS Carney (DDG 64), USS Gonzalez (DDG 66), słynny USS Cole (DDG 67) oraz USS The Sullivans (DDG 68).
14 marca 2023 roku, pierwszą tego typu decyzję podjęto w przypadku prototypowego USS Arleigh Burke (DDG 51). Warto w tym miejscu wspomnieć, że ustalona oryginalnie docelowa norma eksploatacji dla okrętów tego typu wynosiła 35 lat służby. O ile jednak służbę DDG 51 przedłużono o pięć lat (do 2031 roku), tak w przypadku wyżej wymienionych jednostek okres ten jest zmienny i wynosi od zaledwie jednego roku (DDG 63 oraz DDG 64), przez trzy lata (DDG 52 i 68), do pięciu lat (DDG 53–60, a także DDG 66 i 67). Sekretarz US Navy nie ujawnił co prawda dokładnych kosztów tego przedsięwzięcia, niemniej z danych zbliżonych do oficjalnych wynika, że koszt szacowany jest na 139,6 mln USD na rok na okręt.
Według początkowych założeń niszczyciele rakietowe typu Arleigh Burke, miały być niczym innym jak pływającą baterią pocisków przeciwlotniczych wyposażoną w system radiolokacyjny Raytheon AN/SPY-1. Było to odzwierciedlenie ówczesnej koncepcji działań morskich US Navy tj. maksymalizacji zdolności zwalczania szeroko pojętych środków napadu powietrznego ze szczególnym uwzględnieniem naddźwiękowych przeciwokrętowych pocisków kierowanych, przede wszystkim w rejonie operowania amerykańskich superlotniskowców. Obecnie, po upływie ponad 30 latach od podniesienia bandery na prototypowym USS Arleigh Burke (co nastąpiło 4 lipca 1991 roku), stały się one czymś znacznie więcej niż nieodzownym elementem eskorty lotniskowcowych grup uderzeniowych. To rdzeń sił nawodnych US Navy, prawdziwe „konie robocze”, które zapracowały na przydomek hartów oceanów. Począwszy od pierwszej połowy lat 90. ubiegłego wieku jednostki te obecne są w każdym rejonie świata, który USA uważają za istotny pod kątem geopolitycznym. Z tego też powodu są to także najczęściej widywane amerykańskie okręty cumujące w portach całego świata, w tym w polskich.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Proste do wyjasnienia, USN potrzebuje tych okretow zeby przetrwac okres przejsciowy do wdrozenia fregat Constellation. Luka ta powstala przez gigantyczna wtope z przeplaconymi i calkowicie nieudanymi okretami klasy lcs, ktore oczywiscie byly z premedytacja budowane az do teraz, a sa bezwartosciowe strategicznie. przedluzenie sluzby pierwszym okretom jest wiec tylko łataniem dziur, i stad tez ich rozne okresy i zapewne zakresy ewentualnych remontow. Przy 70-ciu niszczycielach mozna sobie pozwolic na wiele kombinacji 😉