Zaloguj

Czołgi maszerują z południa

W toku manewrów obie strony dysponowałydywizjonami myśliwskimi liczącymi po 20 samolotów PZL-11. Odrębnym dyonem składającym się z 30 maszyn rozporządzało kierownictwo ćwiczenia.

W toku manewrów obie strony dysponowały dywizjonami myśliwskimi liczącymi po 20 samolotów PZL-11. Odrębnym dyonem składającym się z 30 maszyn rozporządzało kierownictwo ćwiczenia.

Czołgi maszerują z południa. Zarys pracy lotnictwa wojskowego w trakcie pomorskich manewrów międzydywizyjnych

W 1937 r. przeprowadzono w Polsce pięć ćwiczeń międzydywizyjnych, w ramach których zaangażowano łącznie 14 DP. Pod względem liczby ujętych w przedsięwzięciu wielkich jednostek wynik był daleki od rekordu z roku 1935, kiedy pod koniec lata przeprowadzono 9 ćwiczeń międzydywizyjnych. Jednak to nie liczba oddziałów uczestniczących w podsumowujących letnie koncentracje ćwiczeniach była najistotniejsza. W 1937 r. kierownictwo armii podjęło decyzję dotyczącą organizacji znacznie bardziej skomplikowanych manewrów broni połączonych. Uwzględniały one udział nie tylko broni głównych (piechoty, kawalerii i artylerii) ale i znaczącą obecność broni technicznych, w tym oddziałów zmotoryzowanych, broni pancernych i wyposażonego w nowy sprzęt lotnictwa.

W przypadku manewrów pomorskich, bo o nich mowa, po stronie „niebieskiej” działała Wielkopolska BK (WBK) i 25. DP. Stronie „czerwonej” oddano do dyspozycji pułk kawalerii, 4. DP oraz rzeszowską brygadę pancerno-motorową funkcjonującą z uwagi na tajność samego przedsięwzięcia pod pierwotnym oznaczeniem 10. BK. Pierwszego dnia ćwiczeń, 10 września 1937 r., miała miejsce bitwa spotkaniowa w pasie środkowej Wełny, w rejonie Wągrowiec – Mieścisko. 11 września obie strony angażując gros swoich sił stoczyły tzw. bitwę wągrowiecką. W godzinach popołudniowych „czerwoni” zostali wzmocnieni 17. DP, co miało spotęgować ich natarcie. Trzeciego dnia ćwiczenia, 12 września, wycofującym się na przedmoście Nakło – Szubin „niebieskim” przydzielono 16. DP oraz silną artylerię (1. dan z moździerzami 220 mm oraz 2. dac) mającą wzmocnić tworzenie ugrupowania obronnego. Czwartego dnia „czerwoni” przypuścili natarcie na Nakło – Szubin natrafiając na przeciwnatarcie „niebieskich” z przedmościa nakielskiego. Co ciekawe, poza oznaczeniami kolorowymi walczące strony odróżniały się hełmami. Piechota „czerwonych” nosiła hełmy polskie wz. 31, a „niebieskich” hełmy francuskie. Ten krótki opis walk na ziemi nie odzwierciedla jednak przebiegu części lotniczej manewrów, która sama w sobie stanowiła odrębny ciąg zmagań.

Przed burzą

Zanim zreferowane zostaną wysiłki przeciwstawnych zgrupowań lotniczych warto spojrzeć na założenia sporządzone dla pomorskich manewrów broni połączonych pod względem przyporządkowania stronom określonych jednostek:

  • „niebiescy”: eskadra liniowa nr 51 (10 PZL-23), pluton lotnictwa towarzyszącego w każdej wielkiej jednostce (po 3 R.XIII), dyon myśliwski nr 140 liczący dwie eskadry (po 10 PZL-7 lub PZL-11), 2 samoloty łącznikowe RWD-8, kompania balonów obserwacyjnych. W momencie rozpoczynania ćwiczenia sztab „niebieskich” wiedział, że dzień wcześniej ich samoloty rozpoznawcze napotkały myśliwce „czerwonych” (PZL-11), które uniemożliwiły realizację zadań zwiadowczych w rejonie Poznań – Rokietnica;
  • „czerwoni”: eskadra liniowa tzw. F.76 (10 PZL-23), dyon myśliwski nr 130 (3 eskadry po 10 PZL-11), eskadra towarzysząca, tzw. H.67 (2 plutony po 3 R.XIII), pluton towarzyszący przy 10. BK, 2 samoloty łącznikowe RWD-8, 2 kompanie balonów obserwacyjnych.

Ponadto kierownictwo ćwiczeń dysponowało 2 dyonami po 2 eskadry PZL-23 (tzw. zgrupowanie bombardierskie – dyony 301 i 302), dyonem myśliwskim z 3 eskadrami PZL-11, plutonem transportowym z 3 Fokkerami, plutonem łącznikowym z 4 RWD-8 i plutonem towarzyszącym z samolotami R.XIII.

Czołgi maszerują z południa

Warunki lotniskowe w obszarze ćwiczeń określono jako trudne, na co wpływ miało m.in. zastosowanie po raz pierwszy w ćwiczeniach międzydywizyjnych samolotów PZL-23 Karaś. Wyjątek stanowiły rejony Poznania i Gniezna, gdzie stosunkowo łatwo udało się znaleźć tereny odpowiednie dla startów i lądowań nowego typu samolotu rozpoznawczo-bombowego. Najgorzej sytuacja prezentowała się w rejonie Wągrowca, Nakła i Bydgoszczy, gdzie teren nie spełniał kryteriów lotniskowych i został opisany jednoznacznie jako niekorzystny. W sprawozdaniu z ćwiczeń odnotowano:

W związku ze zmianą sprzętu zagadnienie lotnisk polowych nabiera wielkiej wagi na wypadek wojny. Sprawa sieci lotnisk polowych na obszarze całego kraju musi być rozwiązana zawczasu – jest bowiem nie do pomyślenia ograniczyć się do posiadanych lotnisk
garnizonowych.

Manewry pomorskie dla wojsk lądowych to m.in. sprawdzian zmotoryzowanej 10. BK. Natomiast lotnictwo badało przydatność samolotów PZL-23 Karaś oraz nowych struktur dowodzenia.

Manewry pomorskie dla wojsk lądowych to m.in. sprawdzian zmotoryzowanej 10. BK. Natomiast lotnictwo badało przydatność samolotów PZL-23 Karaś oraz nowych struktur dowodzenia.

Trudną sytuację pogarszała pogoda, która umożliwiła loty większości samolotów tylko przez pierwsze dwa dni ćwiczenia. Trzeciego dnia wystąpiły obfite odpady deszczu wyraźnie utrudniające pracę lotnictwa, a w ostatnim dniu nie był możliwy już start
PZL-11 i PZL-23 z lotnisk polowych z powodu ich rozmoknięcia.

Przebieg walk: „czerwoni”

W miesiąc po zakończeniu ćwiczenia pomorskiego, 12 października 1937 r., dowódca 3. Grupy Lotniczej, płk pil. Władysław Kalkus złożył na ręce Inspektora Obrony Powietrznej Państwa gen. bryg. Józefa Zająca sprawozdanie z ćwiczeń prowadzonych przez gen. bryg. Władysława Bortnowskiego. W opracowaniu zawarto szczegółowy opis prac jednostek lotniczych w trakcie omawianego ćwiczenia. 10 września „czerwony” V Korpus uderzał z rejonu Poznań – Oborniki po najkrótszej osi na skrzydło i tyły nieprzyjaciela w ogólnym kierunku na Bydgoszcz. Zmotoryzowanej 10. BK nakazano ruszyć przez Kiszkowo na Janowiec, uchwycić przeprawy na rzece Wełnie i podejść pod Damasławek, 4. DP działała z Obornik na Wągrowiec, 17. DP z Murowanej Gośliny na Mieścisko. Siły lotnicze rozdzielono następująco:

  • eskadra rozpoznawcza (liniowa) F.76 zbierała informacje na temat ruchu kolejowego i drogowego, za/wyładowań na tyłach nieprzyjaciela. Loty wykonano głównie nad lasami w rejonie Bydgoszcz – Nakło – Łabiszyn. Przemieszczenia wojsk meldowano od poprzedniego dnia w rejonie Szubina i Gołańczy (BK). Stwierdzono obecność kolumny artylerii o długości 4 km w marszu z Kcyni na Wągrowiec oraz kilka kolumn kawalerii. Na stacjach kolejowych w Zalesiu i Żninie stały pociągi pancerne;
  • eskadra towarzysząca H.67 rozpoznawała linię rzeki Wełny. W wyniku działań nie stwierdzono obsady chroniącej brody i mosty, podobnie jak nie wykryto sił „niebieskich” w rejonie Mieścisko – Janowiec;
  • jednostki myśliwskie działały na rzecz 10. BK z zadaniem osłony jej poruszeń. Efekty tych działań podsumowano następująco: 130 dyon myśliwski ubezpieczał poruszającą się 10. BK przed rozpoznaniem do godziny 15:00. Pracę tę wykonano kolejnym patrolowaniem przez 2-3 klucze. Ogółem latało 19 kluczy. Zadanie zasadniczo zostało wykonane i nieprzyjaciel nie uzyskał dostatecznych wiadomości o posuwaniu się 10. BK (zestrzelono 6 samolotów rozpoznawczych niebieskich). Osłona ta nie zabezpieczyła jednak brygady przed bombardowaniem, gdyż mimo braku dostatecznego rozpoznania niebiescy wprowadzili wyprawę, która zaatakowała skutecznie 10. BK.

Oceniający ogólną pracę lotnictwa rozpoznawczego w pierwszym dniu ćwiczenia płk Kalkus stwierdzał, że dowódca „czerwonych” oddał inicjatywę organizacji pracy eskadry liniowej F.76 dowódcy tej eskadry, narzucając mu do wykonania określone zadania. W rezultacie błąd ten powodował rozproszenie środków w sposób sprzeczny z intencją dowódcy lotnictwa „czerwonych”, a w dalszej konsekwencji brak ciągłości rozpoznania.

Ponadto nie rozgraniczono działań rozpoznawczych na rzecz korpusu i poszczególnych WJ, co powodowało dublowanie pracy i nieefektywne zużywanie środków. Efektem tych prac było wyrzucanie samolotów towarzyszących daleko do przodu, co doprowadziło do poważnych strat już pierwszego dnia walk.

Drugiego dnia działań elementy eskadry F.76 (2 samoloty) poszukiwały nowych sił nieprzyjaciela kierowanych w rejon walk oraz obserwowały poruszenia wykrytych poprzedniego dnia wielkich jednostek (BK oraz DP). Pozostałe PZL-23 (po 3 samoloty) znajdowały się w dyspozycji dowódcy korpusu, maszyny z eskadry H.67 przy 4. i 17. DP m.in. korygowały ogień artylerii. Myśliwce ubezpieczały działania H.67, a od 6:00 do 9:00 także przemarsz 10. BK.

Czołgi maszerują z południa

Na realizację ostatniego z zadań zużyto pracę ośmiu kluczy, co sprawiło, że zabrakło osłony dla maszyn korygujących ogień artylerii. Po doświadczeniach z napadem bombowym na przeprawę z poprzedniego dnia całą eskadrę ze 130 dyonu utrzymywano w gotowości do zwalczania lotnictwa nieprzyjacielskiego na polu walki. Dodajmy, że w wyniku wspomnianej akcji dowódca lotnictwa „czerwonych” otrzymał do dyspozycji około 13:00 dodatkowy dyon myśliwski (nr 131 liczący 3 eskadry, 30 maszyn) oraz dowództwo zgrupowania myśliwskiego.

Zmotoryzowana „czerwona” 10. BK stanowiła poważne zagrożenie dla „niebieskich”. Aby zatrzymać jej ruch już na początku do walki rzucono liczące 40 maszyn zgrupowanie bombowe.

Zmotoryzowana „czerwona” 10. BK stanowiła poważne zagrożenie dla „niebieskich”. Aby zatrzymać jej ruch już na początku do walki rzucono liczące 40 maszyn zgrupowanie bombowe.

W efekcie czego popołudniu PZL-11 osłaniały również marsz „czerwonej” 4. DP. Pracę plutonu lotnictwa towarzyszącego 10. BK w dniu 11 września oceniono jako bardzo intensywną ale dającą dobre wyniki. Referujący wykorzystanie „czerwonego” lotnictwa płk Kalkus zapisał:

Zarówno w dniu 10.IX jak i 11.IX uderza zbyt sztywne nastawianie zadań obserwacyjnych dla eskadr liniowych. Dowódca lotnictwa, podając zasadniczy cel rozpoznania, narzuca jednocześnie szereg kierunków dróg jakie dla wykonania tego zadania mają być zbadane, a które nie wyczerpują jednak możliwości mogących się zdarzyć w rzeczywistości. Formułując zadanie, należy sobie zdać sprawę o co w nim chodzi. Czy celem jest stwierdzenie ruchu na drodze, czy też odszukanie jakiejś jednostki, która w pewnym rejonie ma się znajdować? Sztywne łączenie tych dwóch odrębnych celów jest niebezpieczne, gdyż ogranicza niepotrzebnie inicjatywę obserwatora. (…)

Zarysowuje się konsekwencja ciągłości rozpoznania, z jednoczesnym utrzymaniem ciągłości przewidywania. Dowódca lotnictwa nie hipnotyzuje się faktem ustalenia poważnych sił nieprzyjaciela dnia poprzedniego. Siły te są dozorowane nadal i śledzone jest ich przemieszczanie. Jednocześnie myśl dowódcy lotnictwa wybiega dalej na te kierunki, z których nieprzyjaciel mógłby nowymi jednostkami zasilić walkę.

 

Zobacz więcej w nowym wydaniu czasopisma Wojsko i Technika Historia >>

Przemysł zbrojeniowy

 ZOBACZ WSZYSTKIE

WOJSKA LĄDOWE

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Wozy bojowe
Artyleria lądowa
Radiolokacja
Dowodzenie i łączność

Siły Powietrzne

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Samoloty i śmigłowce
Uzbrojenie lotnicze
Bezzałogowce
Kosmos

MARYNARKA WOJENNA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Okręty współczesne
Okręty historyczne
Statki i żaglowce
Starcia morskie

HISTORIA I POLITYKA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Historia uzbrojenia
Wojny i konflikty
Współczesne pole walki
Bezpieczeństwo
bookusertagcrosslistfunnelsort-amount-asc