W poniedziałek 14 października w Ośrodku Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych w Orzyszu odbyły się „ćwiczenia w zakresie testowania elementów do budowy Tarczy Wschód” z udziałem premiera Donalda Tuska, wicepremiera i ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz wiceministra obrony narodowej Cezarego Tomczyka.
Rozpoczęcie takich testów „w najbliższych tygodniach” zapowiedział 8 października m.in. minister Tomczyk, informując, że w Sztabie Generalnym WP, po ok. trzech miesiącach prac, „projektowanie Tarczy Wschód zostało zakończone” i ustalono, „gdzie będą różnego rodzaju umocnienia”, zbudowane „na długości ok. 800 km”. Co oznacza, że zakres przedsięwzięcia uległ zmianie (wcześniej podawano, że obejmie ono ok. 700 km, z czego fortyfikacje zajmą od 400 do 500 km ‒ tam, gdzie nie ma skutecznych przeszkód naturalnych) i obejmie ono granicę z Ukrainą, być może aż do Przemyśla. Tomczyk przekazał też, że jeszcze przed końcem roku ruszą prace budowlane. A 10 października, na posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej, dodał, że zapadła decyzja o zakupie „w najbliższych miesiącach” ciężkiego sprzętu dla wojsk inżynieryjnych za ok. 600 mln PLN – w tym zarówno potrzebnego do budowy zapór, jak i działań podczas klęsk żywiołowych.
Na terenie poligonu w Orzyszu powstał niedawno obiekt szkoleniowo-badawczy „Zapora”, który ma pełnić dwie funkcje. Według komunikatu MON umożliwi „empiryczne sprawdzenie rozwiązań stosowanych w programie Tarcza Wschód” i „opracowanie precyzyjnych danych taktyczno-technicznych, takich jak tempo budowy, parametry zapór, dobór sprzętu oraz liczba niezbędnych żołnierzy do wykonania zadania”, a zarazem będzie służył szkoleniu pododdziałów inżynieryjnych, którym przypadnie realizacja kluczowych zadań przy budowie umocnień. Zbudowano tu testowy odcinek ufortyfikowanej pozycji, na którym podczas ćwiczenia żołnierze z 16. Dywizji Zmechanizowanej i 2. pułku saperów wykonali dynamiczny pokaz obrony przed symulowanym atakiem.
Odcinek testowy składał się z elementów, znanych z prezentowanych w maju założeń „Tarczy Wschód”: zapory z kilku spiętrzonych concertin (zwojów drutu ostrzowego), następnie rowu przeciwczołgowego, trzech rzędów żelbetowych jeży przeciwczołgowych (a właściwie wykorzystanych w tym charakterze gwiazdobloków do budowy falochronów) połączonych stalowymi linami i uzupełnionych trzema zwojami concertiny, a paręset metrów dalej – okopów oszalowanych żelbetowymi płytami, dla piechoty – w postaci rowów strzeleckich ze schronami ‒ i dla wozów bojowych, w których zajęły miejsca kołowe bojowe wozy piechoty Rosomak i pojazdy minoodporne Cougar. W przerwach między gwiazdoblokami miały się znajdować zapory małowidoczne, ale na zdjęciach nie widać, czy faktycznie zostały założone.
Ćwiczenie rozpoczęło się od symulowanego ostrzału artyleryjskiego, potem rów próbowały ‒ oczywiście bez powodzenia ‒ sforsować czołgi (nie musiały pokonywać przeszkody drutowej, bo zostawiono w niej przerwy). Następnie strona atakująca położyła nad rowem mosty szturmowe, przejechały po nich kolejne czołgi i zatrzymały się przed gwiazdoblokami. W tym czasie obrońcy symulowali prowadzenie ognia z broni ręcznej i pokładowej oraz ze 120 mm moździerzy samobieżnych Rak. Relacjonujący ćwiczenie lektor poinformował, że czołgi nie zdołały pokonać jeży, a próbując je obejść ugrzęzły z zaporach małowidocznych i na minach, a ze względu na szerokość pola minowego – do 200 m – nie można w nich było wykonać przejść ładunkami wydłużonymi, i w efekcie atak został odparty.
Po ćwiczeniu zastępca Szefa Sztabu Generalnego gen. broni Stanisław Czosnek stwierdził: „Pokazaliśmy, że zapory wykonane przez naszych saperów są skuteczne (…) ruch obcych wojsk zostanie powstrzymany”. Także premier Tusk wyraził przekonanie, że zdały one egzamin i obrona zakończyła się sukcesem. Wicepremier Kosiniak-Kamysz podkreślił, że elementy „Tarczy Wschód” są testowane „w praktycznym wymiarze” by upewnić się o ich skuteczności i uniknąć błędów, jak przy projektowaniu zapory granicznej. Powtórzył informacje o przyspieszeniu budowy i sprecyzował, że w tym roku na wybranych odcinkach wzdłuż północnej oraz wschodniej granicy powstaną fortyfikacje i magazyny, które zaczną przyjmować sprzęt.
Trzeba zaznaczyć, że podczas ćwiczenia w rzeczywistości nie testowano elementów umocnień i nie wykazano ich skuteczności – była to jedynie poglądowa inscenizacja działań w ataku i obronie, luźno związana z realiami pola bitwy.
Nie było próby sforsowania jeży/gwiazdobloków ani zapory mało widocznej, a tylko ustnie zapewniono o ich efektywności. Nie pokazano nawet rozjechania przez czołgi zapory z drutu ostrzowego. Także próby pokonania rowu czołgami były mało energiczne, choć sprzyjał temu piaszczysty grunt i pospieszne wykonanie bez wyrównania i utwardzenia skarp. Nie wykorzystano czołgów saperskich MID, które powinny torować drogę czołgom, do wykonania przejazdu przez rów i próby usunięcia gwiazdobloków. Nie pokazano też, jak gwiazdobloki znoszą próby wysadzania, ostrzał artyleryjski i z armat czołgowych – bo to, że każda zapora może być zniszczona, jest oczywistością, istotny jest tylko czas, jaki to zajmie, umożliwiając obrońcom przeciwdziałanie. Z drugiej strony – nie wiadomo, czy wybrana do testów konstrukcja, produkowana na rynek cywilny, nie jest większa, niż jest to konieczne.
Trudno też mówić o testowaniu okopów – można tu było ćwiczyć tylko wybieganie żołnierzy ze schronów (a raczej ukryć) na stanowiska ogniowe. Ponadto gołym okiem widać było, że okopy nie mogłyby zapewnić skutecznej ochrony, ze względu na niestaranne wykonanie i różne braki, być może spowodowane pośpiechem. Okopy dla pojazdów były zbyt płytkie, z demaskującym je wysokim i zbyt cienkim przedpiersiem z nie ubitej ziemi, ze źle wyprofilowanym dnem – jego pochylenie sprawiało, że z okopu wystawał tył pojazdu, a cienki strop był narażony na ogień płaskotorowy. Zastanawiająca jest też decyzja o użyciu na pierwszej linii, na którą z pewnością spadłaby nawała ogniowa, dużych i słabo opancerzonych pojazdów, w tym zwłaszcza Cougara z odkrytą obrotnicą. Rów strzelecki nie miał krytych odcinków, był miejscami zbyt szeroki, a szalunek z dużych, prostokątnych i dość grubych płyt żelbetowych, co utrudniało ich łączenie na załamaniach rowu (użyto tam pojedynczych płyt trapezowych z lat 50.) i przy bliskich eksplozjach mogłoby stanowić zagrożenie dla żołnierzy. Nie wykonano też prawidłowo ziemnych przedpiersi, które powinny być szerokie, dobrze ubite, zamaskowane darnią i zaczynać się blisko krawędzi rowu. Nie wiadomo jaką ochronę zapewniałyby schrony, bo nie było możliwości im się przyjrzeć.
Najwyraźniej pokaz zorganizowano zbyt szybko, nie dając czasu na porządne przygotowanie umocnień i scenariusza. Pozostaje mieć nadzieję, że wszystkie opisane braki wynikały jedynie z pośpiechu, a w kolejnych dniach i tygodniach prowadzone będą prawdziwe, rzetelne próby poszczególnych elementów, w różnych wariantach, by można było wybrać rozwiązanie najlepsze. I że budowa umocnień nie ruszy zbyt szybko.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu