Pierwsze w naszym kraju podejście do innego zagospodarowania kadłubów jednostek projektu 254 miało miejsce na początku lat 60. Poszukiwania platformy dla nowego okrętu szkolnego dla WSMW zwróciły uwagę Służby Technicznej i Uzbrojenia w Dowództwie Marynarki Wojennej m.in. na świeżo wcielone do służby trałowce. Szybko jednak okazało się, że duża liczba jednorazowo szkolonych podchorążych wymagałaby zbudowania, względnie przebudowy, kilku takich jednostek, dlatego tę drogę szybko zarzucono.
Kolejny raz chciano wykorzystać kadłub trałowców projektu 254 pod zabudowę okrętu rozpoznania radioelektronicznego. W tym przypadku zapatrzono się na tego typu przeróbki dokonane w Związku Radzieckim. Po szczegółowej analizie wybrano jednak większą jednostkę, a mianowicie okręt hydrograficzny ORP Bałtyk.
Dopiero trzeci pomysł wypalił. W drugiej połowie lat 70. rozpoczęto badania nad stworzeniem krajowego okrętowego systemu obserwacji powietrznej dalekiego zasięgu. Dzięki rozwojowi polskiej myśli radiolokacyjnej powstawały kolejne projekty coraz nowocześniejszych radarów różnego przeznaczenia. Jednym z aktywniej rozpracowywanych w połowie lat 70. tematów były urządzenia do wykrywania celów lecących na małych i średnich wysokościach, czyli rodzina NUR-2X warszawskiego RADWAR-u. Zainteresowanie nowymi stacjami zgłosił również morski rodzaj sił zbrojnych, który jeszcze w 1969 r. w swoich długofalowych planach rozwoju wpisał zbudowanie serii okrętów dozoru radiolokacyjnego. Gdy w 1977 r. powstał pierwszy prototyp z serii NUR-2X Marynarka Wojenna musiała szybko znaleźć okręt, na którym można będzie przeprowadzić długotrwałe badania na morzu. Wybór padł na jeden z trałowców projektu 254K, i nie był on oryginalny, bo podobne jednostki od dawna pływały już we flocie radzieckiej, przebudowane według projektu 258.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu