27 lutego turecki minister spraw zagranicznych Mevlüt Çavuşoğlu ogłosił, że jego państwo w związku z agresją na Ukrainę ograniczy możliwość przejścia rosyjskich okrętów przez cieśniny czarnomorskie tj. Bosfor i Dardanele.
Teraz to nie jest kilka nalotów, sytuacja na Ukrainie jest oficjalnie wojną… Wprowadzimy w życie konwencję z Montreux – powiedział w wywiadzie telewizyjnym turecki minister spraw zagranicznych. Powtórzył on, że Turcja nie może zablokować wszystkich rosyjskich okrętów wpływających na Morze Czarne z powodu klauzuli w tej konwencji, która zezwala na powrót jednostek wojującego państwa do swych baz. Nie powinno się jednak nadużywać tego zwolnienia. Okręty, które deklarują powrót do swoich baz i przepłyną przez cieśniny, nie powinny brać udziału w wojnie – powiedział Çavuşoğlu.
Praktycznie oznacza to, że okręty Floty Czarnomorskiej operujące aktualnie na Morzu Śródziemnym będą mogły wrócić do swoich baz na Morzu Czarnym i potencjalnie uczestniczyć w działaniach zbrojnych. Według informacji strony tureckiej aktualnie na taką zgodę oczekują cztery rosyjskie okręty. Nie będzie mogła natomiast ona być wzmocniona przez jednostki z innych rosyjskich flot znajdujące się obecnie na Morzu Śródziemnym.
Dla przebiegu wojny na Ukrainie nie będzie to miało prawdopodobnie większego znaczenia Flota Czarnomorska tuż przed konfliktem została wzmocniona przez sześć dużych okrętów desantowych przez co jej potencjał desantowy wzrósł dwukrotnie. Jak pierwsze 8 lutego cieśniny te pokonały trzy okręty desantowe: Kaliningrad, Minsk proj. 775/II oraz Korolow proj. 775/III należące do 71. Brygady Okrętów Desantowych Floty Bałtyckiej. Dzień później tą samą trasę przebyły trzy kolejne okręty desantowe: Piotr Morgunow proj. 11711, Oleniegorskij Gorniak proj. 775 i Gieorgij Pobiedonosiec proj. 775/II, należące do 121. Brygady Okrętów Desantowych Floty Północnej.
Jednostki desantowe z Floty Północnej 11 stycznia br. weszły na Bałtyk. Z ogólnodostępnych źródeł nie wiadomo, gdzie się skierowały, ale należy założyć, iż weszły do którejś z rosyjskich baz. Natomiast jednostki Floty Bałtyckiej wyszły 15 stycznia z Bałtyjska i dwa dni później opuściły Bałtyk. Dzień później uczyniły to również okręty z Floty Północnej. Następnie oba zespoły okrążyły Europę i weszły na Morze Śródziemne. 4 lutego okręty te zawinęły w celu uzupełnianie zapasów paliw i smarów, wody pitnej i żywności do syryjskiego portu Tartus, gdzie znajduje się punkt bazowania rosyjskiej floty. Na Morzu Czarnym dołączą one do operujących tam dużych okrętów desantowych proj. 775 (Ropucha) i proj. 1171 (Tapir) należących do 197. Brygady Okrętów Desantowych Floty Czarnomorskiej tworząc silny zespół desantowy zdolny do przerzut pododdziałów piechoty morskiej wraz ciężkim sprzętem.
Ostrożna postawa Turcji wynika z tego, że ma ona dobre stosunki zarówno z Rosją jak i Ukrainą. Zbyt daleko posunięte kroki Ankary mogłyby zaszkodzić jej relacją gospodarczym z Rosją. Turcja jest m.in. dużym importerem rosyjskiej energii, zaś turyści z Rosji w liczbie 4,7 mln stanowili w zeszłym roku najliczniejszą grupę wśród turystów zagranicznych odwiedzających ten kraj.
Podobne z tej kategorii:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Ja to Turcy - cwaniaki. Po co są w Nato skoro ruskich wpuszczają i wypuszczeją z morza czarnego. Pieniądz dla większości państw świata jest ważniejszy niż ludzkie tragedie na ukrainie. To są właśnie globalne korporacje i globalizacja. Trzeba to zmienić