Jako pierwsze znalazły praktyczne zastosowanie samoloty bezzałogowe, a raczej samoloty-pociski, które stopniowo coraz bardziej zasługiwały na miano robotów. Już np. pocisk skrzydlaty Fieseler Fi-103, czyli sławna latająca bomba V-1, była prostym robotem. Nie miała pilota, po starcie nie wymagała sterowania z ziemi, kontrolowała samodzielnie kierunek i wysokość lotu, po osiągnięciu zaprogramowanego rejonu inicjowała atak. Z czasem domeną samolotów bezzałogowych stały się misje długotrwałe, monotonne, a także ryzykowne. Chodziło głównie o loty rozpoznawcze i patrolowe. Gdy te odbywały się nad terytorium nieprzyjaciela, ogromnie ważne było wyeliminowanie ryzyka śmierci lub wzięcia do niewoli załogi zestrzelonego samolotu. Także szybko rosnący koszt szkolenia pilotów i coraz większe trudności z rekrutacją kandydatów, o odpowiednich predyspozycjach, przyczyniły się do wzrostu zainteresowania latającymi robotami.
Jako następne pojawiły się bezzałogowe jednostki pływające. Oprócz zadań podobnych do bezzałogowych samolotów, miały one realizować dwa szczególne cele: wykrywanie i niszczenie min oraz wykrywanie okrętów podwodnych.
Spektrum zadań, jakie mogą wykonywać wojskowe pojazdy bezzałogowe, jest wbrew pozorom jeszcze szersze, niż w przypadku robotów latających i pływających (poza wykrywaniem okrętów podwodnych). Do zadań patrolowych, rozpoznawczych i bojowych dochodzi szeroko pojęta logistyka. Równocześnie robotyzacja działań lądowych jest bezsprzecznie najtrudniejsza. Po pierwsze: środowisko, w jakim poruszają się takie roboty, jest najbardziej zróżnicowane i najsilniej wpływa na ich mobilność. Obserwacja otoczenia jest najtrudniejsza, a pole widzenia najbardziej ograniczone. W dość powszechnie stosowanym trybie zdalnego sterowania problemem jest ograniczony zasięg obserwacji robota ze stanowiska operatora, a ponadto trudności z łącznością na większych dystansach.
Pojazdy bezzałogowe mogą działać w trzech trybach. Najprostsze jest zdalne sterowanie, kiedy operator obserwuje pojazd lub teren za pośrednictwem pojazdu i wydaje wszystkie niezbędne polecenia. Tryb drugi, to działanie półautomatyczne, kiedy pojazd porusza się i działa według zadanego programu, a w przypadku trudności z jego realizacją lub zaistnienia określonych okoliczności kontaktuje się z operatorem i czeka na jego decyzje. Niekoniecznie w takiej sytuacji następuje przejście na sterowanie zdalne, interwencja operatora może sprowadzać się do wybrania/zaaprobowania odpowiedniej procedury działania. Najbardziej zaawansowane jest operowanie autonomiczne, kiedy robot wykonuje zadanie bez kontaktu z operatorem. Może to być działanie dość proste, np. ruch po zadanej trasie, zbieranie określonych informacji i powrót do punktu wyjścia. Na drugim biegunie są zadania bardzo złożone, np. realizacja określonego celu bez precyzowania sposobu działania. Wtedy robot sam wybiera trasę, reaguje na nieoczekiwane zagrożenia itd.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu