10 stycznia sekretarz stanu w Federalnym Ministerstwie Obrony Republiki Federalnej Niemiec Thomas Hitschler udzielił informacji na temat przyszłości artylerii rakietowej niemieckich sił zbrojnych.

Informacje zawarł w odpowiedzi na zapytanie grupy posłów do Bundestagu, należących do opozycyjnej koalicji CDU/CSU. O ile wiadomo, że przekazane Siłom Zbrojnym Ukrainy artyleryjskie wyrzutnie rakietowe M270/MARS II mają być zastąpione izraelskimi systemami Elbit PULS, o tyle ramy czasowe i kosztorys programu nie są jeszcze znane. Wiadomo jednak, że plan dotyczący zamówienia powinien zostać złożony do Komisji Budżetowej Bundestagu przed tegoroczną przerwą wakacyjną (zgodnie z niemieckim prawem, wspomniana komisja ocenia każdy zakup o wartości powyżej 25 mln EUR). Wiadomo również, że pozyskanie pięciu wyrzutni zostanie zrealizowane we współpracy z Królestwem Niderlandów i stanowić ma ono wstęp do docelowej, znacznie szerszej umowy w ramach projektu Systemu Ognia Pośredniego Dalekiego Zasięgu (Zukünftige System Indirektes Feuer großer Reichweite, ZukSysIndFgRw). Dzięki niemu Bundeswehra ma pozyskać system artyleryjski o zasięgu do 300 km (w przyszłości więcej), który będzie występował na szczeblu korpusu i dywizji. Pierwszych pięć niemieckich PULS-ów, po zintegrowaniu z niemieckimi systemami dowodzenia, będzie wykorzystywana do szkolenia.

Tyle oficjalne informacje. W samym zapytaniu wspomnianym wyżej grupa pod przewodnictwem posła Jensa Lehmanna podała w wątpliwość obowiązujący plan rozwoju niemieckiej artylerii. Ma on być realizowany, zdaniem polityków CDU/CSU, zbyt opieszale. Wskazali oni, że mimo kończącego się drugiego roku wojny na Ukrainie, Niemcy „na każdym kroku prowadzą testy i badania”, co, zdaniem niemieckiej opozycji, świadczy o tym, że rząd i Bundeswehra „są zbyt zajęte sprawami pokojowymi, zaś ograniczenia budżetowe uniemożliwiają realizację konkretnych postanowień”. Co do samych PULS-ów, wg przedstawicieli CDU/CSU, wyrzutnie dotrą do Niemiec dopiero w 2028 r., zaś gotowość operacyjną osiągną one dopiero po 2030 r. Według opozycyjnych posłów jest to dowód na to, że rząd kanclerza Olafa Scholza nie podchodzi poważnie do zmian w globalnym środowisku bezpieczeństwa i popełnia błąd, oszczędzając kosztem Bundeswehry.