Wczesnym popołudniem 24 grudnia, niedaleko Liège w Belgii, S/Ldr Evan Mackie z 274. Sqn – nowozelandzki as, który w tym czasie miał już na koncie 15 zwycięstw indywidualnych i 2 zespołowe (wszystkie zdobyte na Spitfire’ach nad Afryką Północną i Włochami) – dostrzegł w dole dwa spadające w płomieniach samoloty. Należały do formacji Typhoonów z kanadyjskiego 440. Sqn, którą zaatakował pojedynczy Fw 190A-9.
Pilotem Focke-Wulfa okazał się Hptm. Wolfgang Kosse, Staffelkapitän 13./JG 3 – weteran bitwy o Francję w 1940 r., który później walczył z rosyjskim lotnictwem na Dalekiej Północy, następnie, latając w składzie Sturmstaffel 1, rozbijał wyprawy amerykańskich bombowców ciężkich. Typhoony, które zestrzelił w tamto wigilijne popołudnie, były jego 27. i 28. zwycięstwem. Nie nacieszył się nimi długo. Mackie odrzucił podskrzydłowe zbiorniki i ruszył do ataku. Kosse, nawet jeśli zauważył przeciwnika, nie zdołał nawiązać walki z Tempestem, który runął na niego, jak grom z jasnego nieba – zginął pod gradem 20-milimetrowych pocisków z działek.
W tym samym czasie 3. Sqn, lecąc w stronę rejonu walk w Ardenach, niedaleko Malmedy napotkał dziesięć samolotów myśliwskich Bf 109 i F/L Keith Thiele celną serią odstrzelił jednemu skrzydło. F/O R. Dryland wrócił do Volkel dwa dni później. Zameldował, że zestrzelił Fw 190D, ale chwilę później strąciła go artyleria przeciwlotnicza. Doczekał zmroku i brnął w śniegu, aż przekroczył linię frontu i napotkał amerykański patrol.
Rankiem 25 grudnia pilotom Tempestów przyszło się zmierzyć z jeszcze jednym nowym przeciwnikiem. Niedaleko Liège W/Cdr John Wray (dowódca 122. Skrzydła) i jego skrzydłowy, P/O R. J. Verran z 80. Sqn, ostrzelali bombowiec odrzutowy Ar 234 z 9./KG 76. Pilot Arado, Lt. Alfred Frank, rozbił samolot przy próbie awaryjnego lądowania w Teuge. Po południu w rejonie Akwizgranu P/O J. H. Stafford i F/O R. D. Bremner z 486. Sqn przechwycili Me 262. Ostrzelany przez nich odrzutowiec, wlokąc za sobą smugę białego dymu z lewego silnika, przewrócił się na grzbiet. Zanim się rozbił, w ostatniej chwili wyskoczył z niego pilot. Bardzo podobny raport złożył, po starciu z Me 262 w tym samym miejscu i o tym samym czasie, pilot Spitfire’a z 403. Sqn. Niemal na pewno w obu przypadkach przeciwnik był ten sam – Fw. Hans Meyer z I./KG 51, który nie przeżył tego starcia.
Dwa dni później (27 grudnia), przy pięknej, słonecznej pogodzie, Tempesty stoczyły szereg udanych potyczek. Krótko przed południem, w rejonie Düren/Euskirchen, piloci 274. Sqn zgłosili zestrzelenie dwóch z 8 przechwyconych Bf 109, przypuszczalnie z JG 27. W samo południe w pobliżu Rheine 80. Sqn rozbił formację Fw 190, zgłaszając zestrzelenie czterech, najprawdopodobniej z 14./JG 54.
Niecałą godzinę później ośmiu pilotów 486. Sqn, wykonując rutynowy patrol, pojawiło się w okolicy Münster. Tam, zawczasu ostrzeżeni przez kontrolę naziemną, zobaczyli niezwykły widok – formację 60 Fw 190D-9 krążących w pobliżu lotniska Münster-Handorf. Były to samoloty z wszystkich czterech Staffeln III./JG 54, która tego dnia wykonywała pierwszą (od czasu przezbrojenia w nowy typ myśliwca) misję bojową w pełnym składzie – osłonę odrzutowych Arado z 9./KG 76 powracających z akcji nad Ardenami. Chociaż Niemcy mieli miażdżącą przewagę liczebną, ich słabością była duża liczba niedoszkolonych pilotów.
Nowozelandczycy zdążyli zająć dogodną pozycję do ataku, zanim Kommandeur Hptm. Weiss otrzymał z ziemi ostrzeżenie o ich obecności. Wtedy popełnił fatalny w skutkach błąd – nakazał zwrot całej Gruppe, odwracając ją tyłem do skrytego „w słońcu” przeciwnika. Lt. Peter Crump, doświadczony pilot frontowy i dowódca 10./JG 54, próbował ratować sytuację. Wykręcił ostrym wirażem w stronę przeciwnika, ale było już za późno. Tempesty zanurkowały do ataku na 10. Staffel, który zapewniał górną osłonę reszty Gruppe, dziesiątkując zdezorientowanych nowicjuszy Crumpa. On sam wziął na cel samolot Jacka Stafforda, który tak zapamiętał ten pojedynek:
Był bardzo blisko. Widziałem go przez szybę jego wiatrochronu. Zataczaliśmy ciasne kręgi, jeden za drugim. Nie mógł odłożyć dość dużej poprawki. Kilka razy strzelał do mnie i prawie przeciągnął. Gdybym wyrównał, jestem pewny, że natychmiast by mnie dopadł. Krążyliśmy tak na tyle długo, że zagotował się płyn w chłodnicy i zachlapał wiatrochron. Wlokłem za sobą smugę białego dymu. Nagle ścigający mnie Niemiec znikł. Niecałą minutę później wywołał mnie przez radio „Bev” Hall. Umierał.
Na widok dymu z chłodnicy Tempesta Crump musiał uznać, że pokonał Stafforda, ponieważ zmienił cel i zestrzelił samolot F/O Bevana Halla, który zginął. Był jedyną stratą 486. Sqn w tym starciu.
Nowozelandczycy po pierwszym ataku roztropnie wycofali się. Niemcy stracili pięć samolotów; trzech pilotów zginęło, dwóch zostało rannych. Fw. Karl Dähn nie wydostał się z kokpitu. Oblt. Paul Breger wyskoczył ze spadochronem, o który zaczepił spadający Tempest Halla, zapalając czaszę; Breger nie przeżył upadku. Ponadto zginął Fw. Walfried Huth z 12. Staffel.
Dla pilotów III./JG 54 to starcie było szokiem, który poważnie odbił się na ich morale. Lt. Nibel odnotował w swoim dzienniku:
Nasza formacja kompletnie się rozsypała. Nie było żadnej „powietrznej bitwy”, tylko dzikie zamieszanie. Nieprzyjaciel miał nad nami przewagę liczebną dziesięć do jednego. Wróciliśmy do bazy grupkami po dwie do czterech maszyn.
W rzeczywistości to Niemcy mieli przewagę ponad 7:1! Gwoli prawdy, zadanie wykonali – wszystkie osiem Ar 234, które nadleciały podczas starcia myśliwców, wylądowało bez strat.
Po dniu przerwy spowodowanym trudnymi warunkami atmosferycznymi, 29 grudnia ponownie doszło do serii zaciekłych potyczek. Krótko przed południem na zachód od Osnabrück czterech pilotów 3. Sqn wpadło między dwie grupy Bf 109 i Fw 190, każda licząca po ok. 20 samolotów. Niemcy zaatakowali z przewagą wysokości. F/L Keith Thiele zestrzelił jednego Bf 109, ale po chwili, osaczony ze wszystkich stron, musiał salwować się ucieczką. Przepadli dwaj piloci 3. Sqn. F/L Malcolm Edwards rozbił się w pobliżu Spelle, ginąc na miejscu. F/O Kenneth Slade-Betts przyziemił na lotnisku Rheine-Hopsten, gdzie zamordował go Standartenführer Bollenrath, dowódca ochrony tej bazy Luftwaffe.
Po południu w tej samej okolicy, na południe od jeziora Dümmer, osiem Tempestów z 56. Sqn wpadło na grupę ok. 50 myśliwców. Także tym razem najprawdopodobniej były to Fw 190A ze IV./JG 54 oraz Bf 109G i K z III. i IV./JG 27, stacjonujących w pobliskich bazach – odpowiednio Vörden, Hesepe i Achmer. Po tym starciu 56. Sqn zgłosił zestrzelenie trzech Fw 190 (w tym dwa F/O James Payton), ale stracił dwóch pilotów (zginęli F/O K. Watts i F/Sgt L. Jackson).
Noworoczny atak Luftwaffe na przyfrontowe lotniska aliantów (operacja „Bodenplatte”) w wielu miejscach nie poszedł zgodnie z planem. Tak było w Volkel, gdzie oprócz Tempestów stacjonowało 121. Skrzydło Typhoonów. Ich bazę miał zaatakować pułk myśliwski JG 6 – I. i II. Gruppen wyposażone w Fw 190 oraz III. Gruppe w Bf 109, łącznie ok. 100 samolotów. Błędy nawigacyjne sprawiły, że rankiem 1 stycznia 1945 r. nad Volkel dotarło zaledwie ok. 10% tych sił, w dodatku dopiero, kiedy większość Tempestów była już w powietrzu, wykonując przydzielone im na ten dzień zadania. Wezwane do obrony własnej bazy, zaczęły wybijać kłębiące się wokół myśliwce Luftwaffe.
Pierwsi weszli do akcji piloci 3. Sqn, przechwytując samoloty JG 6 szukające Volkel. W rejonie Helmond zestrzelili po dwa Bf 109 i Fw 190. Niedługo później w tej samej okolicy kolejny Bf 109 padł ofiarą pilotów 56. Sqn. Także 486. Sqn wpadł na Niemców na południe od swojej bazy, między Eindhoven, Helmond i Venlo, zestrzeliwując cztery Fw 190 i jednego Bf 109. Ponadto na północ od Münster F/O Garland z 80. Sqn zestrzelił dwa Fw 190. Łączy wynik tego starcia wyniósł 12:0 dla Tempestów – jedyną stratą 122. Skrzydła był P/O R. Pottinger z 3. Sqn, zestrzelony przez artylerię przeciwlotniczą nad Dülmen. Tymczasem JG 6, nie dość, że nie wykonał zadania, to jeszcze poniósł koszmarne straty – 17 zabitych i 6 wziętych do niewoli (wśród nich Kommodore Obstlt. Kogler, a także Kommandeur III. Gruppe oraz dowódcy 5., 9. i 11. Staffeln).
Efekt potyczek stoczonych 4 stycznia był podobny – 3. Sqn zgłosił zestrzelenie dwóch Bf 109 (w rejonie Osnabrück) i jednego Fw 190 (okolice Hengelo), natomiast 80. Sqn trzech Fw 190 (rejon Rheine). Dla 486. Sqn wyjątkowo pechowy okazał się 13 stycznia. Dywizjon poproszono o zapewnienie osłony amerykańskiej 1. Armii w Ardenach. Tam dostali się pod ogień artylerii przeciwlotniczej sojuszników, którzy notorycznie strzelali do „swoich” (trzy tygodnie wcześniej właśnie w ten sposób zginął George Preddy, największy as Mustangów). S/Ldr Umbers i P/O W. A. Kalka wyszli cało – pierwszy przyziemił awaryjnie, drugi wyskoczył ze spadochronem – ale F/L L. J. Appleton został ciężko ranny. Umbers wpadł na lokalne stanowisko dowodzenia z taką furią, że musiał zostać fizycznie powstrzymany przez żandarmów, by nie doszło do rękoczynów.
Amerykanie bywali równie kłopotliwi w powietrzu. S/Ldr Spurdle wspominał, że podczas jednego z patroli zostali zaatakowani przez Mustangi USAAF.
Dopadłem tego, który się na mnie zasadził. Wystraszyłem go tak, że pewnie narobił w spodnie, strzelając przed niego raz z jednej, raz z drugiej strony, podczas gdy on wił się i miotał, bezradny wobec kompletnie górującego nad nim Tempesta. W końcu zrównałem się z nim i pogroziłem pięścią durnemu gnojkowi. Mieliśmy serdecznie dosyć ich zwyczaju strzelania do wszystkiego, co popadnie. Powinniśmy byli strącić kilku dla przykładu. Zresztą, jeden z naszych pilotów namalował na swojej maszynie, w jednym rzędzie z czarnymi krzyżami, białą gwiazdę, ale kazano mu ją usunąć.
Kolejną potyczkę w powietrzu Tempesty stoczyły 14 stycznia. Rankiem F/L H. A. Crafts z 274. Sqn w pobliżu Hamm dopadł He 219 z 3./NJG 1, którego załoga, Lt. Reinhold Lehr i jego radiooperator, nie przeżyła tego spotkania. Tego dnia Jagdwaffe rzuciła większość swoich sił przeciwko amerykańskiej wyprawie bombowej i została rozgromiona przez Mustangi eskorty. Wracające do baz niedobitki były po drodze nękane przez patrolujące myśliwce 2. TAF (w sumie, do końca dnia Niemcy stracili 176 samolotów). Krótko przed południem w rejonie Paderborn i Gütersloh F/L David Fairbanks, w tym czasie służący w 3. Sqn (gdzie awansował na dowódcę sekcji), zestrzelił po jednym Bf 109 i Fw 190. Kolejny, popołudniowy patrol w rejon Gütersloh, siłami 56. Sqn, przyniósł pilotom tego dywizjonu zestrzelenie dwóch Fw 190. Tymczasem około południa piloci 486. Sqn w okolicy Münster zestrzelili dwa Bf 109. Jednego z nich pilotował Lt. Walter Kopp z 10./JG 26, który zginął. Ponadto F/L Keith Thiele z 3. Sqn na lotnisku w Detmold rozstrzelał dwa transportowe Ju 52/3m.
W południe 22 stycznia 56. Sqn włączył się do potyczki niemieckich myśliwców z Mustangami nad Neede i F/O W. R. MacLaren zgłosił zestrzelenie jednego Bf 109. Do większych starć doszło nazajutrz. Do południa, w rejonie między Warendorf i Gütersloh, kolejno walczyły trzy dywizjony 122. Skrzydła, zgłaszając 13 zestrzeleń: 56. Sqn cztery Fw 190 i jednego Ju 52/3m (który usiłował wystartować z lotniska w Güthersloh), natomiast 80. i 274. Sqn po dwa Bf 109 i Fw 190. Ponadto F/O R. V. Dennis i F/L F. L. McLeod z 56. Sqn, krążąc nad lotniskiem w Achmer, zobaczyli przemykającego tuż nad ziemią Me 262. Dogonili go, korzystając z prędkości nagromadzonej w locie nurkowym. McLeod stwierdził w raporcie:
Atakując pod kątem 40 stopni, otworzyłem ogień i natychmiast zaobserwowałem trafienia. Przytrzymałem spust przez ok. trzy sekundy. Zobaczyłem płomienie i odbiłem w bok. Nieprzyjacielski samolot podjął próbę awaryjnego lądowania. Jego kadłub i prawy silnik paliły się. „Przestrzelił” lotnisko, na którym chciał przyziemić. Zawadził ogonem o ziemię, wyrwał w górę, po czym uderzył dziobem w pole i eksplodował.
Najprawdopodobniej pilotem tego odrzutowca był Oblt. Hans Holzwarth z 12./KG 51, który zginął, rozbijając się niedaleko Hopsten.
Po południu dywizjony 122. Skrzydła kontynuowały udane wypady za linię frontu. W rejonie Hesepe, Achmer i Bramsche piloci 80. zestrzelili po jednym Bf 109, natomiast 56. Sqn zaliczył sobie jeszcze dwa Fw 190 przechwycone w okolicy Rheine. Focke-Wulfy, z którymi walczyli tego dnia, należały m.in. do III./JG 54. W walce z Tempestami zginęło, co najmniej dwóch pilotów tej Gruppe – Uffz. Günther Langer i Ofw. Ludwig Goos – natomiast Uffz. Hermann Rathje i Fw. Arnfried Köhler, chociaż zestrzeleni, uszli z życiem. Lt. Peter Crump wspominał:
Na czele formacji leciał Dortenmann [dowódca III./JG 54 – T.S.]. Znajdowaliśmy się na wysokości ok. 6000-7000 m, kiedy zobaczyłem po lewej nieprzyjacielskie myśliwce i zameldowałem o nich przez radio. Sytuacja była na tyle groźna, że postanowiłem natychmiast zaatakować, zgłaszając to przez radio. Wykonałem zwrot w stronę przeciwnika, tracąc z oczu resztę naszej Gruppe. Nagle mój skrzydłowy Ofw. Goos i ja znaleźliśmy się sami w środku „gniazda szerszeni” – ośmiu, dziesięciu Tempestów. Zaczęliśmy nabierać wysokości, ale Tempesty ruszyły za nami, wspinając się szybciej niż myślałem, że to możliwe. Czułem się, jakbym siedział w Stieglitzu [Fw 44, szkolny dwupłatowiec Luftwaffe – T.S.].
W końcu, nie mogąc wymyślić niczego innego, rzuciłem samolot w korkociąg. Zawołałem do Goosa, żeby zrobił to samo, zanim ściągnąłem do siebie drążek sterowy i wpadłem w niekontrolowany lot nurkowy. Ten manewr nie pozwalał przeciwnikowi utrzymać się za mną i wycelować. Poza tym w takim momencie często zakładał, że mnie zestrzelił. Kiedy stacjonowałem nad kanałem La Manche, nieraz używałem tego manewru jako ostatniej deski ratunku przeciwko Spitfire’om. Aby odzyskać kontrolę nad samolotem, wystarczyło wszystko puścić, ustawić stery w neutrum i dać pełną moc silnika. Ofw. Goos najwyraźniej nie powtórzył mojego manewru i zgubiłem go. Ja się wymknąłem.
Focke-Wulf Goosa zarył w podmokłą łąkę obok wioski Herzebrock, kilka kilometrów na południe od Güthersloh – na tyle głęboko, że szczątki pilota udało się wydobyć dopiero w 1950 r. Tego dnia piloci Tempestów zgłosili 19 zestrzeleń, bez strat własnych. Rankiem następnego dnia (24 stycznia) nad Rheine piloci 80. Sqn zaskoczyli w kręgu nadlotniskowym trzy Bf 109 i zestrzelili dwa.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu