Zaczynamy od propozycji odwiedzenia miejsca, do którego dostęp jest najłatwiejszy z naszego kraju, a do tego wszystkie atrakcje można zaliczyć w jeden dzień. Chodzi tu o Wolgast i Peenemünde, oddalone od Świnoujścia
o około 50 km.
Peenemünde leży na północno-zachodnim krańcu wyspy Uznam, nad cieśniną Peenestrom. Od 1935 r. było tajną lokalizacją, znaną tylko nielicznym. Obecnie znajduje się tam Historisch-Technisches Museum, w którym można zobaczyć pozostałości po ośrodku, gdzie odbywała się m.in. produkcja i testy rakiet balistycznych Vergeltungswaffe-2, czyli V2. Oprócz makiety V2 można tam obejrzeć także wyrzutnię pocisków skrzydlatych Fieseler Fi-103 (V1), zdobytą przez Aliantów pod koniec wojny we francuskim Calais. W marcu 2006 r. została ona sprowadzona do muzeum, gdzie ją wyremontowano i zrekonstruowano, a na jej szynę startową trafił model „latającej bomby” V1. Do niedawna w muzeum znajdowało się też sporo artefaktów morskich, głównie wyposażenia i uzbrojenia okrętów Volksmarine. Większość z nich trafiła do, opisanego w poprzednim numerze, Marinemuseum Dänholm. Pozostał natomiast największy z nich, i to na wodzie.
Jest nim okręt rakietowy Hans Beimler proj. 1241RE, znany bardziej pod natowską nazwą Tarantul I. Była to piąta, ostatnia jednostka pozyskana w ZSRR dla floty Honeckera. Nie nasłużyła się długo – zaczęła w październiku 1986 r., a skończyła 4 lata później. Beimler to jedyna Tarantula w Europie, którą można oglądać w charakterze muzeum. Nasze ostatnie – Metalowiec i Rolnik – zostały sprzedane w prywatne ręce, które przekażą je za granicę lub jeśli się to nie uda, zapewne potną na złom. Jeśli więc ktoś nie odwiedził ich w czasie Dni Morza, bądź podobnych imprez, może zobaczyć jak wyglądały, właśnie w Peenemünde. Okręt cumował przy budynku fabryki, jednego z głównych w muzeum, ale ostatnio przeholowano go na drugą stronę basenu portowego, gdzie stanowi „filię” placówki. Można zwiedzać na nim większość pomieszczeń, w tym główne stanowisko dowodzenia. Beimler był nieco „zapuszczony” i jest sukcesywnie przywracany do porządku. Szczegóły na jego temat, cennik biletów i godziny otwarcia są na www.tarantul-peenemunde.de
Po drugiej stronie wspomnianego basenu stoi kolejna rzadkość – tym razem na skalę globalną – radziecki rakietowy okręt podwodny proj. 651, znany w NATO jako Juliett. Odzyskanie niepodległości przez Kraje Bałtyckie, zastało sporo starych, wycofanych jednostek Floty Bałtyckiej. Wśród tej „spuścizny”, w Lipawie, znalazło się kilka okrętów podwodnych proj. 613, 629, 641 i 651. Zostały one „wzięte na celownik” przez fińskiego przedsiębiorcę, który dostrzegł tkwiące w nich komercyjne możliwości. W połowie 1994 r. Łotysze sprzedali m.in. dwie „Julie”: B-77 i B-124. Pierwsza dotarła do USA. Do 2003 r. działała jako obiekt muzealny, by potem trafić do… Hollywood! Stocznia w Halifaksie dokonała przebudowy, upodabniając ją na atomową jednostkę proj. 658 (sic!) z rakietami balistycznymi tak, aby mogła odtwarzać tytułową rolę K-19 w filmie „The Widowmaker”. Później okręt przywrócono do oryginalnej postaci i wystawiono ponownie, w Collier Point Park w Providence, gdzie w wyniku zaniedbań, zatonął w 2007 r. Po podniesieniu trafił na złom. Tym sposobem B-124 z Peenemünde pozostała ostatnią „Julią” na świecie (inne rozebrano lub zgniły w miejscu zatonięcia w Rosji).
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu