Pod względem ilości wystrzeliwanych rocznie rakiet kosmicznych (często około setki) przez długie lata Rosja znacząco wyprzedzała konkurentów. W ostatnich latach nastąpiło jednak gwałtowne, by nie rzec katastrofalne załamanie rosyjskiego programu kosmicznego. Jak się przejawia i co jest jego przyczyną?
Przez dziesięciolecia ZSRR eksploatował trzy kosmodromy. Do służby wchodziły kolejno Bajkonur (od 1957 r.), Kapustin Jar (od 1962 r.) i Plesieck (od 1966 r.). Na pierwszym zostały zbudowane kompleksy startowe dla wszystkich typów rakiet kosmicznych, używanych w Związku Radzieckim. Były to w kolejności powstawania – R-7 i jego pochodne (Sputnik, Wostok, Woschod i wszystkie modyfikacje Sojuza), rozliczne odmiany rakiet Kosmos, Cyklon, Proton, N-1, Energia i Zenit, a także skonwertowane rakiety balistyczne, jak np. Dniepr, Rokot i Strieła. Z Kapustinego Jaru startowały do 2008 r. wyłącznie odmiany rakiet Kosmos, obecnie zaprzestano jego użytkowania w tym charakterze. W Plesiecku swe orbitalne starty rozpoczynały rakiety zbudowane na bazie R-7, a także Kosmos, Cyklon i Rokot.
W końcu lat 90. XX wieku została podjęta próba stworzenia nowego kosmodromu na Dalekim Wschodzie, który nazwano Swobodnyj. Po przeprowadzonych w ciągu dziesięciolecia zaledwie pięciu startach lekkiej rakiety Start-1, zaniechano jego planowanej rozbudowy (stąd pierwotnie miano wystrzeliwać rakiety nowej rodziny Angara), ze względu na wysokie koszty modernizacji tej dotychczasowej wojskowej bazy rakietowej. Z innej bazy rakietowej, Dombarowskij, w pobliżu Orenburga, od 2006 r. wystrzelono 10 rakiet Dniepr, jednak pomimo przemianowania jej na kosmodrom Jasnyj, nie odgrywa on większego znaczenia. Przyczyną poszukiwania nowego miejsca startów była dwoista sytuacja Bajkonuru.
Choć formalnie Bajkonur należy do Rosji, to przecież rozpościera się na terenie niepodległego Kazachstanu, a za dzierżawę terenu ten każe sobie słono płacić – 115 milionów USD rocznie. Niestety pomimo rozległego terytorium Rosja ma niewiele miejsc, nadających się na kosmodrom – w zasadzie Plesieck, z którego można latać zarówno na orbity okołobiegunowe, jak i o mniejszym nachyleniu do płaszczyzny równika, oraz właśnie Daleki Wschód. Poważnym minusem pierwszej lokalizacji są bardzo surowe warunki klimatyczne (głównie mrozy i śnieżyce), drugiej zaś znaczna odległość od politycznego i przemysłowego centrum kraju. W tej sytuacji zdecydowano się na budowę wyrzutni rakiet Angara w Plesiecku, pomimo oczywistego ograniczenia ich nośności w przypadku wynoszenia satelitów na orbitę geostacjonarną.
W przyszłości rolę jego oraz Bajkonuru miał przejąć jednak nowy kosmodrom Wostocznyj, który zdecydowano wybudować niemal dokładnie w miejscu Swobodnego. Jednak jego stworzenie nie tylko ciągle odsuwa się w czasie, ale pochłania znacząco więcej, niż planowano, środków finansowych. Co gorsza, znaczna ich część ginie – część pochłaniają procesy korupcyjne, część jest po prostu kradziona. Mimo surowych kar – kosmodrom jest oczkiem w głowie prezydenta Putina – proceder, choć w mniejszej skali, trwa nadal. Problemem są nie tylko znikające fundusze, ale i ciągłe zmiany dyrektyw, co do rakietowej przyszłości Rosji. Rodzaje rakiet, które miałyby stamtąd startować, zmieniają się co kilka miesięcy, jak w kalejdoskopie, a przecież nie istnieje coś takiego, jak uniwersalna wyrzutnia, musi być ona przygotowana pod konkretną rodzinę nosicieli.
W chwili obecnej na kosmodromie funkcjonuje tylko jedna wyrzutnia i to wcale nie dla Angary, czy planowanej rakiety o dużym udźwigu, lecz dla nieśmiertelnego Sojuza. Jednak częstotliwość startów z niej jest żenująco niska – pierwszy miał miejsce wiosną 2016 r., drugi (zresztą nieudany) jesienią 2017 r., ostatni zaś dotychczas na początku bieżącego roku. Mimo zapowiedzi, dotyczących znacznego zwiększenia częstotliwości startów, w tym roku można się spodziewać co najwyżej jeszcze jednego, a w przyszłym – jedynie dwóch.
Do podanych przyczyn, ostatnio doszła jeszcze jedna, wskazująca na słabe rozpoznanie geologiczne rejonu wyrzutni. Otóż w ostatnich tygodniach okazało się, że trzeba poważnie umocnić teren pod nią, który zaczął się zapadać, ponieważ występują tam puste przestrzenie, powstałe po wymyciu podziemnych solnisk. Wkrótce ma się rozpocząć budowa dwóch stanowisk startowych dla rakiet rodziny Angara – pierwsze, dla lżejszych odmian ma być gotowe w 2021 r., drugie, dla cięższych, rok później. Znając jednak dotychczasowy postęp prac przy ich powstawaniu, dotrzymanie tych terminów jest dalece nierealne.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu