Gdy w 1961 r. Polska zgadzała się na zakup w ZSRR uzbrojenia rakietowego dla Marynarki Wojennej, w pakiecie, razem z bardzo udanymi w tamtym czasie małymi okrętami rakietowymi i systemem P‑15, wzięto również wyposażenie dla jednostki nadbrzeżnej z mobilnym systemem 4K87 Sopka. O ile jednak zakup systemu okrętowego był wtedy „strzałem w dziesiątkę”, to stworzenie jednostki nadbrzeżnej bardzo szybko okazało się dość drogim niewypałem.
Decyzje z wiosny 1961 r. o rakietyzacji armii państw członków Układu Warszawskiego podjęte podczas narady sygnatariuszy tego paktu w Moskwie bardzo szybko zaczęto wdrażać do realizacji. Ustalono warunki zakupu, przygotowano i wysłano na szkolenie przyszłą kadrę dowódczą planowanej jednostki, a także ustalono miejsce dyslokacji.
Wyposażenie przyszłego dywizjonu kosztowało Polskę 9,7 mln zł dewizowych. W cenie były: 2 wyrzutnie, 18 rakiet (w tym 2 szkolne), makieta płatowca, 3 stacje radiolokacyjne oraz niezbędny sprzęt zabezpieczający. Dla porównania,
początkowo kwotę o 200 tys. zł wyższą ustalono za jeden kuter rakietowy proj. 205 z zapasem 8 rakiet P‑15. Co prawda kilka miesięcy później Rosjanie jednostronnie narzucili wyższą cenę za jedną Osę, niemniej był to bezwzględnie pierwszy argument za uznaniem zakupu systemu nadbrzeżnego 4K87 Sopka za niezbyt udaną transakcję.
W październiku i listopadzie 1961 r. polskie wybrzeże objechała wspólna polsko-radziecka komisja techniczna, która miała dokonać wyboru miejsca dyslokacji nowej jednostki, jak również dogodnych rejonów stanowisk startowych na czas wojny. Pracami komisji kierował radziecki (a jakże!) gen. mjr artylerii Wiaczesław W. Masłow. Skupiono się na trzech lokalizacjach. Pierwszą, patrząc od zachodu, były Międzyzdroje, a ściślej mówiąc teren położony około 2 km na wschód od tego uzdrowiska, znany też jako garnizon Janogród (od imienia komendanta Garnizonu Świnoujście, kpt. Jana Gruba – przyp. red.), a pod koniec lat 40. XX w., gdy MW dopiero zajmowała w tym rejonie potrzebne jej grunty, nazywany po prostu Kawczą Górą. Na początku lat 60. ulokowana była tam 17. Bateria Artylerii Stałej (17.BAS) m.in.
z 4 armatami kal. 130 mm i radarem kierowania ogniem typu Załp‑B oraz 11. Punkt Obserwacji Technicznej (11.POT), wykorzystujący radar obserwacji ogólnej typu LOT.
Pozycje dla radarów i wyrzutni zaplanowano na klifie o wysokości 105 m n.p.m., około 300 m od brzegu morza. Ustalono, że radar wstępnego wykrywania celów mógłby lokalizować obiekt wielkości krążownika z odległości 35,6 Mm, a niszczyciela 33,8 Mm. „Widzialność” radarów śledzenia i kierowania miała być podobna. Dla wyrzutni przewidziano miejsca oddalone odpowiednio o 108 i 258 m od radaru typu S‑1M, na wysokości 82 i 67 m n.p.m. Stanowiska przechowywania rakiet miały znajdować się około 250 m od wyrzutni. Komisja we wnioskach końcowych stwierdziła, że lokalizacja jest dobra i… pojechała do Ustki.
W Ustce wybrano tereny na zachód od miasta, położone pomiędzy obiektami Ośrodka Szkolenia Specjalistów Morskich i 9.BAS (o wyposażeniu identycznym jak 17.BAS) z jednej strony a poligonem wojskowym i lądowiskiem dla Samodzielnej Eskadry Lotnictwa Rozpoznawczego WOP w Wicku Morskim. Dla radarów i wyrzutni zaplanowano miejsca odległe około 1000 m od morza, na wysokości 20‑30 m n.p.m. Odległości „widzenia” celów wyliczono na 27‑24 Mm dla krążownika i 25‑22 Mm dla niszczyciela. Wyrzutnie od radaru S‑1M planowano rozstawić w odległości 165 i 230 m.
Trzecią lokalizacją wizytowaną przez komisję było Rozewie, tereny położone na wysokim na około 40‑50 m n.p.m. klifie, w pobliżu funkcjonujących już obiektów 34.BAS (znów z armatami kal. 130 mm). Szacowane wykrywanie radarowe krążowników wyliczono na 28‑33 Mm,
a niszczycieli 26‑31 Mm. Dla wyrzutni zaplanowano stanowiska oddalone o 200 i 211 m od radaru S‑1M. Przy tej lokalizacji komisja zwróciła uwagę na drogę, oddaloną o około 200 m od miejsc posadowienia radarów i wyrzutni. Drogi, która jak zdawkowo napisano „zabezpiecza transport i dojazdy do innych stanowisk startowych”. Dziś nie wiadomo do końca co oznaczają te słowa, czy w pobliżu przewidziano zapasowe stanowiska bojowe dla sprzętu, czy chodziło raczej o zmianę lokalizacji, np. do Ustki czy Międzyzdrojów. Co ciekawe, droga ta o mały włos nie została zamknięta dla ruchu cywilnego w czasie, gdy wybierano lokalizację obiektów dla 34.BAS. Wtedy decydenci w mundurach twierdzili, że jest ona położona za blisko obiektów wojskowych i może ułatwiać ich penetrację przez niepowołane osoby.
Komisja zakończyła swoje prace 26 listopada 1961 r. Decyzji żadnych nie rekomendowała, te pozostawiła Dowództwu Marynarki Wojennej (DMW). Ostatecznie na miejsce stałej dyslokacji formowanego dywizjonu wybrano Ustkę, a pozostałe dwie były zapasowymi rejonami na wypadek wojny. Wszystkie trzy razem pozwalały w razie potrzeby objąć ochroną najwrażliwsze punkty naszego wybrzeża. Trzeba przecież pamiętać, że kupowaliśmy system mobilny, zdolny do samodzielnej zmiany miejsca postoju.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu