Siły Zbrojne RP dysponują dziś 239 śmigłowcami różnych typów (dane na podstawie Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, szczegóły w tabeli), które na przestrzeni ostatnich lat trafiły do eksploatacji poprzez zakupy w ZSRS i Rosji, polskim przemyśle oraz jako grant administracji Stanów Zjednoczonych. Ostatnimi zrealizowanymi zakupami w tej kategorii sprzętu były śmigłowce szkolne PZL-Świdnik SW-4 (lata 2006–2010, 24 egzemplarze) i transportowe Mi-17-1W (lata 2010–2011, pięć maszyn). Zakup tych ostatnich w Federacji Rosyjskiej był wynikiem pilnej potrzeby operacyjnej związanej z rosnącym zaangażowaniem Wojska Polskiego w misji NATO ISAF Afganistanie. W ostatnich latach kolejne ekipy kierujące resortem obrony dostrzegały coraz bardziej palącą potrzebę wymiany generacyjnej wojskowych wiropłatów i podjęły – niestety nie uwieńczone do dziś sukcesem – próby przezwyciężenia kryzysu w tej kategorii sprzętu poprzez zakup fabrycznie nowych śmigłowców. Najważniejszą był przetarg na nowe wiropłaty wielozadaniowe, które miały trafić do Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej, 7. Eskadry Działań Specjalnych i Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych. Ogłoszony w 2012 r., dotyczył początkowo 26 maszyn. W 2013 r. zwiększono skalę planowanego zamówienia do 70 wiropłatów, a ostatecznie – w kwietniu 2015 r. – Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało o wyborze śmigłowca Airbus Helicopters H225M Caracal i zadeklarowało zakup 50 maszyn. Decyzja ta i warunki zakupu śmigłowców spotkały się z szeroką krytyką, w tym opozycji politycznej, która po zwycięstwie w wyborach w październiku 2015 r. przejęła władzę w kraju. Chociaż prowadzone od września 2015 r. pomiędzy dostawcą maszyn i Ministerstwem Rozwoju negocjacje offsetowe, będące warunkiem zawarcia umowy na dostawę sprzętu, kontynuowano, to widoczne było, że nowe kierownictwo resortu obrony traktuje całe przedsięwzięcie jak kukułcze jajo. Ostatecznie negocjacje zakończyły się niepowodzeniem, o czym poinformowano publicznie 4 października 2016 r., a całe postępowanie zamknięto. Od tego momentu, ówczesne kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej z Antonim Macierewiczem na czele, deklarowało przeprowadzenie przyspieszonego zakupu kluczowych rodzajów śmigłowców – CSAR dla 7. Eskadry Działań Specjalnych i ZOP/CSAR dla Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Rozpoczęcie obu postępowań ogłoszono 20 lutego 2017 r. i miały mieć one tryb pilny – jak się okazuje, pomimo upływu ponad roku, nadal zwycięzcy nie zostali wskazani, nie mówiąc o podpisaniu umów na dostawę.
Przez cały ubiegły rok MON wielokrotnie wskazywało także na inne potrzeby zakupowe dotyczące wojskowych śmigłowców, które były elementem analiz. Mowa tu przede wszystkim o śmigłowcach bojowych Kruk, które mają zastąpić Mi-24D/W i o programie Perkoz, zakładającym zakup wielozadaniowych śmigłowców lekkich, mających stać się następcami Mi-2. Od początku wskazywano, że zapas resursu pozwoli na dalsze utrzymanie Mi-8/17 w eksploatacji, których następca miał zostać wybrany w kolejnej dekadzie.
Prawdziwą „bombą” można zatem nazwać wystąpienie wiceministra Wojciecha Skurkiewicza, który 10 maja w Sejmie przedstawił obecne plany resortu dotyczące wymiany parku śmigłowców. Po pierwsze ograniczono, deklarowane wcześniej, środki na ten cel – z 7,2 mld PLN (do 2022 r.) do 4,7 mld PLN. Po drugie widać całkowitą zmianę podejścia nowego kierownictwa resortu do problemu. Zamiast „szybkich” zakupów możemy spodziewać się, już częściowo realizowanej, polityki maksymalnego wydłużenia resursów znajdujących się w linii wiropłatów (o czym dalej). Wszystko przy ogólnym zużyciu sprzętowym na poziomie 70% dostępnych resursów.
Zakup śmigłowców dla Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej od wielu lat uznawany był za pilny – miało to związek z wyeksploatowaniem maszyn Mi-14PS i koniecznością ich wycofania ze służby z racji braku możliwości dalszego przedłużania resursu. Aby ratować sytuację, do zadań poszukiwawczo-ratowniczych dostosowano dwa przeciwpodwodne Mi-14PŁ, które otrzymały oznaczenie PŁ/R. Pozostała ósemka Mi-14PŁ miała być stopniowo wycofywana ze służby, co przewidziano na lata 2017–2018. Po anulowaniu zakupu Caracali przewidziano rozpisanie nowego przetargu na osiem maszyn morskich w wersji ZOP/CSAR, ostatecznie w obecnym etapie postępowania znajdują się dwaj potencjalni oferenci – WSK PZL-Świdnik S.A. (reprezentujący koncern Leonardo) oraz konsorcjum Airbus Helicopters SAS i Heli Invest Sp. z o.o. Services Sp. K.A. Pewnym zaskoczeniem był brak trzeciej oferty wstępnej – konsorcjum Polskie Zakłady Lotnicze Sp. z o.o. i Sikorsky Aircraft Corporation. Według nieoficjalnych informacji powodem były wymagania zamawiającego, które wykluczały z grona potencjalnych zwycięzców śmigłowiec rodziny S-70B Seahawk.
Pomimo faktu, że od uruchomienia nowego postępowania minęło sporo czasu, obecnie trwa aktualizacja dokumentacji dotyczącej śmigłowca będącego przedmiotem postępowania. Z całą pewnością tak enigmatyczna odpowiedź Inspektoratu Uzbrojenia wynika z deklaracji MON, która dotyczy potrzeby pilnego zastąpienia nie wykruszających się Mi-14PŁ i PŁ/R, lecz maszyn Kaman SH-2G Super Seasprite. Cztery śmigłowce tego typu trafiły do Polski w latach 2002–2003, jako uzupełnienie wyposażenia pary fregat typu Oliver Hazard Perry. Podobnie jak one pochodziły z nadwyżek sprzętowych US Navy, ale w przeciwieństwie do okrętów były najnowszymi egzemplarzami wyprodukowanymi na zamówienie Departamentu Obrony. Niewielkie zainteresowanie zagranicznych odbiorców maszynami tego typu spowodowało jednak, że firma Kaman zrezygnowała z kontynuacji programu wsparcia eksploatacji SH-2G, co uderza nie tylko w Polskę, ale także w Egipt, Peru i Nową Zelandię.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu