Ponadto, w ciągu ostatnich dwóch dekad znacznie zintensyfikowano wysiłki mające na celu stworzenie pilotów sztucznej inteligencji (AI – Artificial Intelligence) przeznaczonych do zastosowań wojskowych. W sierpniu 2023 r. zastępca sekretarza obrony USA Kathleen Hicks ujawniła, że zupełnie nowy amerykański program wojskowy Replicator ma na celu rozmieszczenie tysięcy autonomicznych systemów uzbrojenia, w tym wiele autonomicznych bezzałogowych systemów powietrznych. I to wszystko ma się dziać nie za kilka lat a w ciągu dosłownie najbliższych 18 do 24 miesięcy! Tempo tych zapowiadanych rewolucyjnych zmian musi budzić uznanie ale i niedowierzanie: czy w takim tempie da się to wszystko co zaplanowano wykonać? Jesteśmy przyzwyczajeni śledząc to co dzieje się w środowisku związanym z modernizacją sił zbrojnych do tego, że wszystkie bardziej istotne przemiany w tym obszarze potrzebują czasu. A tu zmiany mają się odbywać we wprost zawrotnym tempie jak na standardy jakie są nam dotąd znane.
Po wielu latach zwiększania kosztów pozyskania kolejnych generacji odrzutowych samolotów myśliwskich i cyklu życia myśliwców musiał nastąpić przełom w dotychczasowym myśleniu. W końcu zrozumiano, że dalej nie da się tak funkcjonować. Nikt nie jest w stanie budować dalej silnej floty złożonej jedynie z coraz droższych oraz coraz bardziej skomplikowanych platform. W takiej sytuacji mając na uwadze wyzwania jakie czekają siły powietrzne należało w tym względzie dokonać rewolucyjnych zmian. Program Replicator ma koncentrować się przede wszystkim na stworzeniu nowych narzędzi charakteryzujących się tym, że można będzie je stosować po znacznie niższych niż to było dotąd możliwe kosztach. Druga ważna cecha nowego pomysłu polega na tym, że w przypadku wystąpienia niekorzystnych scenariuszy amerykańscy wojskowi byliby w stanie podczas działań bojowych poświęcić tego typu platformy. Szczególne wtedy kiedy będzie trzeba tak zrobić, w zamian za osiągnięcie bardzo ważnego celu operacji.
Wykorzystanie autonomicznych pilotów przez załogowe do tej pory samoloty myśliwskie, które mogą kosztować nawet ponad 100 milionów USD każdy, to zupełnie inny poziom dyskusji o przyszłości lotnictwa wojskowego. Wybierając nową rewolucyjną drogę rozwoju USAF biorą pod uwagę bardzo ważne korzyści, w tym zwiększenie możliwości bojowych, przyśpieszenie tempa reagowania na pojawiające się zagrożenia, przewagę strategiczną nad innymi siłami zbrojnymi i zmniejszone ryzyko utraty życia przez pilotów zasiadających w tradycyjnych kokpitach bojowych odrzutowców. W ciągu ostatniej dekady znacznie wzrosły możliwości autopilotów, ponieważ dostępne są coraz lepsze sensory i szybsza technika obliczeniowa. Teraz nowoczesny bojowy odrzutowiec może już mieć dziesiątki tysięcy czujników elektronicznych odpowiedzialnych za zbieranie terabajtów danych podczas lotu. Jednak wprowadzenie nowych autopilotów wiąże się z wieloma zagrożeniami, co ilustruje wprowadzenie przez koncern Boeing na pokłady samolotów komunikacyjnych systemu MCAS (Maneuvering Characteristics Augmentation System).
Po 2010 r. zainteresowanie wojska samolotami pilotowanymi za pośrednictwem sztucznej inteligencji zaczęło wzrastać. Kulminacją tego wzrostu było skorzystanie z algorytmu AI po raz pierwszy przez Siły Powietrzne USA. Wszystko po to aby w 2019 r. można było zastosować „sztucznego” drugiego pilota podczas lotu testowego samolotu rozpoznawczego Lockheed U-2. W związku z potrzebą wykonania takiego nietypowego zadania został opracowany algorytm ARTUµ. To pionierskie zadanie zostało zrealizowane przez niewielki zespół naukowców wywodzący się z Laboratorium Federalnego U-2 Dowództwa Walki Powietrznej. Wybiegający daleko w przyszłość projekt zakończył się pełnym powodzeniem. W 2020 roku amerykańska Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych w dziedzinie Obrony (DARPA – Defense Advanced Research Projects Agency) ogłosiła, że w symulowanych zawodach walki powietrznej prowadzonych w ramach programu ACE (Air Combat Evolution) przeprowadzonych z wykorzystaniem symulatora samolotu myśliwskiego F-16, specjalnie w tym celu zastosowany został model AI, który pokonał podczas zaaranżowanej walki doświadczonego pilota myśliwca F-16.
Od tego czasu sprawy zaczęły robić się jeszcze bardziej interesujące. Na początku bieżącego roku agencja DARPA ujawniła, że model AI opracowany dla potrzeb programu ACE z powodzeniem pilotował już podczas lotu samolot myśliwski F-16. Wiele lotów wykonano z wykorzystaniem pilota AI na pokładzie specjalnie zmodyfikowanego w tym celu myśliwca F-16 (X-62A VISTA). Loty testowe z zastosowaniem AI wykonywano w bazie lotniczej sił powietrznych Edwards AFB. Pomimo bardzo dobrych wyników tych testów, wciąż jest jeszcze za wcześnie na to, aby ogłosić rychłe nadejście powszechnie stosowanych autonomicznych pilotów bojowych sztucznej inteligencji.
Wszystkie dotychczasowe testy przeprowadzono w warunkach kontrolowanych. Jednak w rzeczywistych scenariuszach bojowych należy uwzględniać wiele różnych niekorzystnych czynników operacyjnych. Możemy spodziewać się tego, że w najbliższym czasie do kokpitu samolotu będą wkładane coraz bardziej wyrafinowanie aplikacje AI, ale piloci samolotów myśliwskich nie powinni się jeszcze martwić o swoją pracę. Wciąż ich jest jeszcze za mało w stosunku do potrzeb.
W każdym bądź razie z tego co można już dzisiaj zaobserwować trwa już w najlepsze transformacja amerykańskich sił powietrznych i to na wielu odcinkach. Nikt już spokojne nie czeka jak na zbawienie na zmiany generacyjne w zakresie wyposażenia samolotów myśliwskich w nowe możliwości i jeszcze skuteczniejsze uzbrojenie. Tak jak to miało miejsce przez ostatnie dziesięciolecia. Już teraz potrzebne są poważne zmiany w tworzeniu ugrupowana bojowego złożonego z różnego typu platform powietrznych. Coraz bardziej będzie się liczyła ilość platform, czyli „masa”, a nie już tak bardzo ich jakość. Przynależność do generacji już nie będzie tak bardzo odgrywać wiodącej roli.
W USAF trwa bardzo niekorzystna tendencja zmniejszania się liczby odrzutowych samolotów bojowych z pilotem na pokładzie. Dlatego zmiany w konstruktywnym myśleniu i zbudowaniu realnej do wdrożenia w życie wizji przyszłości muszą być głębokie. A efektem zmiany myślenia ma być poprawa zdolności lotnictwa tu i teraz, a nie za kolejne dziesiątki lat. W tym wszystkim chodzi w dużej mierze o pieniądze, których nie ma teraz i będzie ich zawsze za mało w stosunku do potrzeb. Drugi ważny czynnik to wieloletni zastój w procesie szkolenia nowego narybku dla od lat tych samych czyli dużych potrzeb nowych zastępów pilotów. W USA stale jest wolnych 2000 etatów czekających na pilotów. Brakuje zarówno personelu załogowego jak i tego bez załogi na pokładzie, czyli pilotów BSP. Pomimo tego, że w ośrodkach szkoleniowych sięgnięto odważnie po nowe technologie mające za zadanie usprawnić skostniały od lat proces szkolenia pilotów przygotowywanych dla potrzeb coraz bardziej wymagających standardów obowiązujących w USAF.
W Stanach Zjednoczonych chyba już nikt nie liczy na pozytywny przełom w tej trudnej dziedzinie polegającej na kosztownym szkoleniu narybku dla jednostek operacyjnych. I, że dożyjemy czasów, kiedy to będzie nadmiar pilotów. W związku z tym w USA trzeba się będzie pogodzić z tym, że pilotów zasiadających w tradycyjnych kokpitach samolotów myśliwskich będzie wciąż brakowało i coś z tym drogim i jak się okazuje bardzo trudnym problemem należy pilnie zrobić. Szczególne, że sytuacja robi się z punktu widzenia potrzeby zapewnienia bezpieczeństwa na świecie coraz poważniejsza. Jeżeli dojdzie do pełnoskalowej konfrontacji do jakiej przygotowują się obecnie siły zbrojne Stanów Zjednoczonych, to będzie wiele problemów. O wiele trudniej od potrzeby zapewnienia nawet niezbędnej ilości sprzętu latającego będzie siłom powietrznym zapewnić dobrze wyszkoloną armię pilotów gotowych do obsadzenia myśliwców.
Nie tylko w USA myśli się poważnie o przyszłości lotnictwa znacznie dalej niż tylko na najbliższe lata. Dużo się mówi oraz pisze o europejskim Systemie Lotnictwa Bojowego Przyszłości (FCAS – Future Combat Air System). To właśnie od tego złożonego z wielu elementów i dopiero tworzonego systemu w przyszłości będzie zależało również bezpieczeństwo Polski. To znacznie coś więcej niż tylko nowy system obrony powietrznej. Ma on w przyszłości stanowić wielką szansę dla Europy na wzmocnienie autonomii obronnej oraz ustanowienie i rozszerzenie własnego łańcucha dostaw produktów high-tech.
Takich inicjatyw sięgających daleko w przyszłość jest na świecie oczywiście więcej. Ale warto obserwować to co dzieje się w ramach programu francusko-niemiecko-hiszpańskiego mającego na celu zbudowane systemu uzbrojenia nowej generacji (przyszłego europejskiego bojowego systemu powietrznego, bo to dzieje się tuż obok nas). W ramach tej ambitnej inicjatywy wciąż rodzą się nowe pomysły. Te wszystkie nowości są warte bliższego zapoznania ze względu na swoją oryginalność i brak podobnych rozwiązań w przeszłości.
Jest to duża europejska inicjatywa mająca na uwadze zdolności sił powietrznych ale również nie bez znaczenia jest rola w tym międzynarodowym przedsięwzięciu przemysłu. Bo tylko wspólny zryw kilku europejskich liczących się na świecie ośrodków przemysłu lotniczego jest w stanie w przyszłości konkurować z nowymi pomysłami rodzącymi się w Stanach Zjednoczonych (NGAD) czy w Chinach. A w Europie niewiele się w tym względzie ostatnio działo na takim wysokim poziomie. Wielokrotnie się już w Europie przekonano o tym, że nie jest łatwo pracować w wielonarodowych zespołach ale efekt końcowy takich działań może przynieść wiele korzyści uczestnikom tego wyzwania, poprawić poziom bezpieczeństwa, oraz wzmocnić przemysł lotniczy na starym kontynencie.
Po to aby można było budować nowe samoloty w ramach programu FCAS potrzebny jest chociażby nowy europejski silnik. Dlatego niemiecka firma MTU Aero Engines wraz z francuskim partnerem Safran Aircraft Engines oraz z hiszpańskim ITP Aero utworzyła europejski zespół ds. silników dla wojska – EUMET (European Military Engine Team). Zrobiono to w celu wspólnego opracowania i zastosowania nowych technologii oraz zbudowania demonstratorów lotniczych jednostek napędowych, zaprojektowanych głównie w celu spełnienia wymagań związanych z tworzeniem sięgającego daleko w przyszłość systemu FCAS. Ten system ma wejść do służby w granicach 2040 r.
Wymagania dla nowego europejskiego silnika NEFE (Next European Fighter Engine) zachęcają do sięgnięcia po innowacyjne technologie potrzebne do rozwoju jednostek napędowych dla najnowszych samolotów myśliwskich. Wśród tych wymagań jest niska sygnatura radarowa, ochrona przed cyberatakami i efektami elektromagnetycznymi. Silnik NEFE jest nadal w fazie badań i wyboru właściwych dla realizacji tego zadania technologii. Wszyscy zainteresowani tym sięgającym daleko w przyszłość programem liczą na to, że w latach 2027-2032 zostanie zaprezentowany demonstrator tego nowego silnika.
Kolejnym kluczowym elementem FCAS jest zbudowanie rodziny europejskich bezzałogowców towarzyszących europejskim bojowym odrzutowcom kolejnej generacji. Wiadomo, że Europa nie zaangażowała się w budowę swojego samolotu myśliwskiego 5 generacji. Trwa już jednak od kilku lat budowa wspólnego europejskiego Eurodrone, czyli dwusilnikowego BSP zaliczanego do kategorii średnia wysokość oraz duża długotrwałość lotu (MALE – Medium Altitude Long Endurance). Teraz przyszedł czas i nadarzyła się dobra okazja na skorzystanie z doświadczeń zebranych wspólnie przez państwa europejskie w połowie poprzedniej dekady, kiedy to realizowano prace nad BSP odpowiadającym potrzebom XXI wieku, czyli europejskim nEUROnem i brytyjskim Taranisem.
Zobacz więcej materiałów w pełnym wydaniu artykułu w wersji elektronicznej >>
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu