Wyprodukowane dla klientów cywilnych śmigłowce wielozadaniowe S-70 trafiły m.in. do użytku w służbach porządku publicznego Kolumbii, Meksyku, Turcji, Arabii Saudyjskiej, Polski oraz Stanów Zjednoczonych. W latach 1993-2001 trzy egzemplarze wykorzystywały także władze Hongkongu. W 2015 r. amerykańska agencja FAA wprowadziła nowe przepisy, które spowodowały rozwinięcie nowej gałęzi programu S-70 – konwersji pochodzących z nadwyżek sprzętowych Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych śmigłowców UH-60 Black Hawk do użytku cywilnego.
Według oficjalnych danych, pod koniec 2017 r. liczba śmigłowców tego typu, które trafiły w ten sposób do użytkowników cywilnych przekroczyła 140 egzemplarzy – ich operatorami (w liczbie około 30) zostały przede wszystkim firmy świadczące usługi transportowe, przeciwpożarowe oraz montażowe. Dzięki temu cywilne S-70 trafiły m.in. do Republiki Południowej Afryki (firma Leading Edge Aviation), a także Australii (StarFlight Australia) – w obu przypadkach stosuje się je do zadań przeciwpożarowych z prostym rozwiązaniem w postaci podwieszanego kosza na środki gaśnicze. W ubiegłym roku liczba używanych śmigłowców UH-60 Black Hawk oferowana na sprzedaż spadła, co było wynikiem skierowania wycofywanych z amerykańskiej armii śmigłowców tego typu w ramach programu FMF m.in. do Afganistanu.
Pomimo tak trudnego rynku (szczególnie pod względem kosztów zakupu) firma Sikorsky Aircraft Corp. (która od 2015 r. jest częścią koncernu Lockheed Martin) określiła w strategii promocyjnej S-70i także zdobycie rynków cywilnych. Początkowo sukcesy były niewielkie – pojedynczy śmigłowiec dla policji został kupiony przez władze jednego ze stanów w Meksyku, a trzy inne trafiły do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Arabii Saudyjskiej. Przełomem stała się dopiero końcówka 2017 r., kiedy doszło do rozstrzygnięcia trzech przetargów w Kalifornii – łącznie producent sprzedał dwanaście S-70i z opcją na trzy kolejne, wszystkie w wariancie przeciwpożarowym określanym jako S-70i Firehawk.
Pierwszym klientem stało się hrabstwo Los Angeles, które zamówiło dwa egzemplarze, drugim miasto San Diego (jeden egz.), a ostatnim Departament Leśnictwa stanu Kalifornia (wszystkie pozostałe). Wszystkie w wariancie bazowym zostały zmontowane w zakładach PZL Mielec Sp. z o.o. i przetransportowane drogą morską do Stanów Zjednoczonych – tam, po formalnym odbiorze i nadaniu lokalnej rejestracji, trafiają do podmiotu zajmującego się przebudową i adaptacją do wersji Firehawk. Dotychczas wszyscy klienci zdecydowali się na ofertę firmy United Rotorcraft, dla której obecne zlecenia pozwalały na utrzymanie programu przynajmniej do końca 2020 r.
Co ciekawe, niezależnie od zleceń ze strony klientów w Stanach Zjednoczonych, producent wraz z partnerami stara się pozyskać użytkowników S-70i także w innych częściach świata, w tym w Europie – wśród potencjalnych odbiorców na Starym Kontynencie śmigłowców S-70i Firehawk wymienia się Portugalię, Hiszpanię, Włochy oraz Grecję, a więc obszary gdzie tradycyjnie występuje duża liczba pożarów. Być może lista ta obejmie także Polskę, ponieważ cały czas toczy się dyskusja odnośnie zakupu dla Straży Pożarnej kilku wyspecjalizowanych śmigłowców przeciwpożarowych.
Wykonanie docelowej konfiguracji trwało niemal dwa lata. W trakcie zrealizowanych prac śmigłowce przeszły przebudowę kabiny transportowej oraz kokpitu. Jednak pierwszym krokiem było naniesienie docelowego malowania w zakładach United Rotorcraft w Decatur w Teksasie. Dopiero potem śmigłowce skierowano do Engelwood w Kolorado (miało to miejsce we wrześniu 2018 r.).
Przestrzeń ładunkowa może służyć do transportu dwunastu pasażerów (ratowników, strażaków, cywili) bądź poszkodowanych na noszach. Jest tak, ponieważ śmigłowce ratownicze w Kalifornii pełnią również rolę maszyn ewakuacji medycznej ofiar wypadków. Z tego też względu standardowo otrzymują one wciągarkę o udźwigu 272 kg.
Ponadto śmigłowce otrzymały podkadłubowy hak transportowy o udźwigu 4000 kg do przenoszenia zasobników gaśniczych Bambi (rozwiązanie rezerwowe), reflektor-szperacz oraz bogatszy zestaw świateł pozycyjnych. Kabina pilotów otrzymała rozbudowane układy łączności i nawigacji, co wynika ze specyfiki eksploatacji. Dodatkowo jej konfiguracja pozwala na pilotowanie śmigłowca przez jednego pilota.
Głównym elementem konfiguracji Firehawk jest demontowany (w zależności od potrzeb operacyjnych) podkadłubowy zasobnik na środki gaśnicze. Ma on pojemność 3785 l, dodatkowo dysponuje on układem pobierania wody w zawisie, który może napełnić zasobnik w czasie 60 s. Aby wykonać jego instalację trzeba było zmodyfikować podwozie główne, które musiało zostać podwyższone – projektantem i wykonawcą tego elementu przebudowy była firma Kawak Aviation Technologies z Oregonu.
Dzięki posiadanym parametrom technicznym, S-70i Firehawk bije na głowę śmigłowce dotychczas wykorzystywane w zadaniach przeciwpożarowych – Bell 412 różnych wersji mogą zabrać podkadłubowe zasobniki o pojemności 1400 l, natomiast UH-1H (stosowane przez Departament Leśnictwa stanu Kalifornia) mogą przenosić 1200-litrowe podwieszane kosze lub podkadłubowe zasobniki o pojemności 1360 l. Ważny pytaniem jest: jak doszło do sukcesu programu S-70 Firehawk?
Obecnie służby porządku publicznego w wielu miejscach na świecie realizują projekty związane z modernizacją sprzętu – w przypadku śmigłowców widać wyraźny kres możliwości eksploatacyjnych Bell UH-1, które były sprzedawane z nadwyżek sprzętowych amerykańskiej armii w latach 80. ubiegłego wieku, a także cywilnych modeli Bell 212 i 412.
Widać to choćby na przykładzie hrabstwa Los Angeles – pierwszy śmigłowiec przeciwpożarowy S-70 Firehawk, na zasadzie testów operacyjnych, wypożyczono od producenta w 1998 r. na okres czterech miesięcy. Wyniki były na tyle zadowalające, że zdecydowano się uruchomić program zakupów – w latach 1998-2004 hrabstwo kupiło trzy S-70A Firehawk. W kolejnych latach cztery Bell 412EP, średnio każdy ze śmigłowców uzyskuje nalot na poziomie 300 godzin rocznie.
Dwa S-70i Firehawk, które hrabstwo Los Angeles ma otrzymać w latach 2019-2020 i które zastąpią dwa najbardziej zużyte śmigłowce Bell 412 (mające nalot nie mniejszy niż 8000 godzin), zostały zamówione 7 września 2017 r., a formalne przekazanie miało miejsce 13 grudnia tego samego roku. Kolejne miesiące zostały poświęcone na przebudowę oraz szkolenie personelu latającego i technicznego. W wyposażeniu hrabstwa pozostał jeszcze jeden śmigłowiec potrzebujący wymiany (Bell 412HP dostarczony w 1992 r. mający wylatane około 8300 godzin), a rosnąca liczba pożarów wymaga zwiększenia potencjału.
W grudniu 2019 r. władze hrabstwa poinformowały, że rozpoczęły negocjacje z nieokreślonymi podmiotami w sprawie zakupu kolejnych dwóch S-70 Firehawk. Obecnie brak jest szczegółów, czy mowa jest o kolejnych fabrycznie nowych S-70i z zakładów PZL Mielec, czy też o płatowcach pochodzących z nadwyżek sprzętowych Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych (w styczniu 2019 r. sąsiednie hrabstwo Ventura kupiło trzy śmigłowce HH-60L, dwa z nich zostaną przebudowane do standardu Firehawk przez United Rotorcraft, trzeci zaś posłuży dla nich jako źródło części zamiennych. Maszyny przeszły już przegląd w zakładach firmy Sikorsky w Huntsville oraz przemalowanie w docelowe barwy.
Podobnie w Los Angeles sytuacja rozwinęła się w mieście San Diego. 27 lutego 2018 r. władze podpisały umowę z Sikorsky Aircraft Corp. w sprawie zakupu pojedynczego egzemplarza S-70i i jego przebudowania do standardu Firehawk – decyzja ta została poprzedzona porównaniem z innymi konstrukcjami dostępnymi na rynku (Airbus H215 oraz Bell 412EP). Ostatecznie śmigłowiec trafił do eksploatacji pod koniec 2019 r. i dołączył do dwóch innych wiropłatów – Bell 212HP (egzemplarz wyprodukowany w 1980 r.) oraz Bell 412EP (wyprodukowany w 2008 r.), które łącznie realizują nalot na poziomie 1000 godzin w roku. Obok wsparcia operacji przeciwpożarowych służą także do ewakuacji poszkodowanych z wypadków komunikacyjnych w rejonie miasta.
Podobnie jak w przypadku hrabstwa Los Angeles sprawdziła się polityka promocyjna producenta zakładająca posiadanie kilku (bazowych) płatowców mogących zostać dostarczonych klientowi w krótkim czasie. San Diego podpisało kontrakt 27 lutego, a już 16 lipca śmigłowiec przekazano zamawiającemu – formalne odbiór miał miejsce w zakładach firmy Sikorsky w Coateville, gdzie trafił z Mielca drogą morską. W kolejnych miesiącach przeszedł proces naniesienia docelowego malowania, a później (najdłużej trwający) zabudowy docelowej konfiguracji Firehawk.
Jak na razie ostatnim klientem na śmigłowce przeciwpożarowe S-70i Firehawk stał się Departament Leśnictwa stanu Kalifornia, który poszukiwał następców dla starych (pochodzących z lat 1963-75) śmigłowców UH-1H, które zostały zakupione w 1981 r. Otwarte postępowanie przetargowe doprowadziło do starcia dwóch konstrukcji, których budowa (częściowo) odbywa się w Polsce – S-70i Black Hawk (montowane w zakładach PZL Mielec Sp. z o.o.) oraz AW189. Ostatecznie komisja przetargowa zdecydowała się na ofertę Air Methods/United Rotorcraft, które oferowały właśnie S-70i. Umowa opiewa na dziewięć śmigłowców z opcją na trzy kolejne – wszystkie w konfiguracji z podkadłubowym zasobnikiem na środki gaśnicze. Najprawdopodobniej rozszerzenie kontraktu o trzy dodatkowe S-70i nastąpi w bieżącym roku.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu