Jerzy Iwanow-Szajnowicz urodził się 14 grudnia 1911 r. w Warszawie. Był synem rosyjskiego płk. Władimira Iwanowa i warszawianki Leonardy Szajnowicz. Kiedy małżeństwo rodziców się rozwiodło matka później drugi raz wyszła za mąż, za Greka, kupca z Batumi, Janisa Lambrianidisa i przeprowadziła się do Salonik, gdzie w 1925 r. zamieszkał także Iwanow. Jego dwie sportowe pasje od młodych lat to pływanie i żeglarstwo. W 1935 r. uzyskał obywatelstwo polskie.
Po zdaniu matury studiował na uniwersytecie Louvain w Belgii, kończąc studia w październiku 1938 r. jako magister nauk. Specjalizował się w etnologii, etnografii, polityce i gospodarce belgijskiego Konga. Ostatni rok przed wybuchem wojny był słuchaczem studium Instytutu Agronomii Zamorskiej w Paryżu. Gdy 31 lipca 1939 r. otrzymał decyzją rady profesorskiej tytuł agronoma ziem zamorskich, zamierzał wyjechać do Konga.
Iwanow-Szajnowicz był poliglotą i znał aż 5 języków obcych: angielski, rosyjski, francuski, niemiecki i grecki. To był jeden z jego wielkich atutów w związku z późniejszą jego rolą.
Wybuch wojny zastał Jerzego w Grecji i przekreślił wcześniejsze jego plany. Po klęsce wrześniowej zamierzał walczyć w szeregach polskiej armii odtwarzanej na Zachodzie. Jego językowe umiejętności przydały się, gdy zaangażował się w akcje ułatwiające polskim uchodźcom wojskowym wyjazdy do Francji i Palestyny, pracując w polskiej placówce wojskowej w Salonikach. Początkowo jednak jego własne starania o przyjęcie do wojska nie powiodły się.
W kwietniu 1941 r. wyjechał z uciekinierami wojennymi na pokładzie frachtowca Warszawa do Palestyny, chcąc dołączyć do szeregów żołnierzy Brygady Karpackiej. W Jerozolimie działała w tym czasie Ekspozytura „T” (Oddziału Informacyjno-Wywiadowczego) – polska komórka wywiadowcza. Zdecydowano, że Iwanow-Szajnowicz, po starannym przeszkoleniu jako agent wywiadu i dywersant, zostanie przerzucony do okupowanej Grecji. Zwerbował go już w 1940 r. kpt. Tadeusz Szefer – ówczesny pracownik placówki Oddziału II w Atenach do zadań najpierw kontrwywiadowczych. Iwanowa-Szajnowicza (po jego wyjeździe do Palestyny) szkolił od maja 1941 r. mjr Edmund Piechowiak, pracujący w Ekspozyturze „T” Oddziału II jako zastępca szefa (od 1 maja 1941 do 31 maja 1943 r.), później sam został szefem polskiego wywiadu na Bałkanach. On zapoznał Iwanowa z techniką wywiadu, organizacją i uzbrojeniem armii niemieckiej, SS, SA i formacji Todta.
We wrześniu 1941 r., po uzgodnieniu z wywiadem brytyjskim kwestii przerzutu do Grecji (miał go tam przewieźć okręt podwodny HMS Thunderbolt), Iwanowa-Szajnowicza w towarzystwie oficera brytyjskiego, odesłano do Kairu. Iwanow otrzymał radiostację, szyfry i środki finansowe na okres pół roku działalności. Brytyjski okręt przewiózł agenta do Grecji w październiku 1941 r. Jednak, cytując słowa mjr. Piechowiaka, Ekspozyturę „T” spotkało wkrótce gorzkie rozczarowanie. Po dłuższym okresie czasu miała dotrzeć do nich wiadomość (za pośrednictwem placówki w Stambule), że na wybrzeżu Iwanow-Szajnowicz zakopał radiostację, szyfry i pieniądze, po czym nie mógł później ich odnaleźć. Teoretycznie było możliwe, że wrogi patrol z psami mógł odnaleźć to, co Iwanow ukrył, ale Piechowiak nie uwierzył temu tłumaczeniu.
Jego zdaniem Brytyjczycy skłonili już wcześniej agenta do wyłącznej współpracy z nimi (konkretnie SIS – Secret Intelligence Service lub SOE, Kierownictwo Operacji Specjalnych) i nie postąpili uczciwie, bo wówczas nie wchodziło w grę werbowanie personelu bez powiadamiania drugiej strony. Współpraca służb wywiadowczych (zgodnie z umowami) miała polegać na wzajemnym zaufaniu i partnerstwie. Tymczasem okazało się, że Iwanow rzeczywiście został zaangażowany do współpracy przez kmdr. Bolbiego i otrzymał kryptonim 033B. I do SOE wyłącznie miał wysyłać meldunki i dla nich wykonywać zadania wywiadowczo-dywersyjne.
Mariusz Borowiak, cytując wspomnienia Piechowiaka, przedstawił zrozumiałą wtedy irytację członków Ekspozytury „T” na to co się stało. Nie próbował jednak wniknąć w to, co mogło sprawić, że Iwanow-Szajnowicz zgodził się na współpracę z wywiadem brytyjskim właśnie w taki sposób. Przyczyna tego stanu rzeczy mogła być dość prosta. Gdy Brytyjczycy wystosowali wobec niego ofertę współpracy wyłącznie z nimi, przyszły „agent nr 1” nie mógł tej oferty odrzucić wprost. Miał bowiem świadomość, że tylko oni mogą przerzucić go do Grecji. Zdecydowana odmowa mogła sprawić, że przedstawiciele SIS czy SOE mogli jego przerzut uniemożliwić lub znacząco opóźnić. Iwanow-Szajnowicz chciał walczyć z Niemcami i nie zamierzał czekać dłużej. Prócz tego Brytyjczycy mogli go przekonać, że działając pod ich kierownictwem wyrządzi Niemcom znacznie poważniejsze szkody, wspierany na przestrzeni dłuższego czasu środkami przysyłanymi przez SOE do Grecji, a przeznaczonymi na rozwój jego siatki wywiadowczo-dywersyjnej. Jeśli dla Iwanowa-Szajnowicza przyszła skuteczność jego działań była najważniejszym priorytetem, mógł uznać sprawę nielojalności wobec Ekspozytury „T” za „mniejsze zło” i zgodzić się współpracować z Brytyjczykami na ich warunkach.
Ci pozyskując Iwanowa skorzystali jeszcze na tym z innej strony. Informacje wywiadowcze z Grecji agent przysyłał bezpośrednio do nich, bez pośrednictwa sojuszniczych służb wywiadowczych. To pozwalało Brytyjczykom reagować szybciej na meldowane posunięcia Niemców. Prócz tego dość niechętnie dzielili się oni pozyskiwanymi informacjami z sojusznikami – zazwyczaj robili to wówczas, gdy nie było wyjścia. Wiele tajemnic starali się jednak zachowywać dla siebie.
Mimo tej nielojalności Iwanowa-Szajnowicza względem tych, którzy go przygotowali do działań wywiadowczo-dywersyjnych, liczyło się jednak przede wszystkim to, że swoimi działaniami szkodził później Niemcom, tak jak najlepiej potrafił. Niemcy zajęli przecież Polskę – kraj w którym się urodził, jak również Grecję, w której wiele lat mieszkał. Dlatego walcząc przeciwko okupantom zyskał później miano bohatera dwóch krajów.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu