Zaloguj

M270 MLRS i M142 HIMARS – zarys rozwoju cz. 2

Wyrzutnia M142 HIMARS batalionu artylerii US Marine Corps strzelająca bojowym pociskiem serii GMLRS podczas ćwiczeń.

Wyrzutnia M142 HIMARS batalionu artylerii US Marine Corps strzelająca bojowym pociskiem serii GMLRS podczas ćwiczeń.

W poprzedniej części artykułu rozpoczęliśmy przybliżanie historii systemu M142 HIMARS. Kluczowym zagadnieniem nie jest jednak zamiana nośnika wyrzutni na lżejszy. Istotą było opracowanie zupełnie nowej amunicji rakietowej, w którą uzbrojono także dotychczasowe wyrzutnie M270 MLRS. W rezultacie amerykańska polowa artyleria rakietowa z „wymazywacza hektarów” (ang. grid remover/buster) stała się „snajperskim pociskiem z 70 km” (ang. 70 km sniper round), że użyjemy, w wolnym tłumaczeniu, określeń amerykańskich artylerzystów.

Ewolucja amunicji rakietowej do M270/M142 jest o tyle szczególnym przypadkiem, że zamiast rozszerzenia możliwości bojowych, doszło do ich zmiany. Jeszcze gdy był produkowany 227 mm pocisk M30 GMLRS DPICM, można było mówić o wzroście – nadal istniała możliwość rażenia tych samych kategorii celów – tylko z większej odległości. Tak obecnie MLRS/HIMARS to systemy rakietowe wyłącznie do precyzyjnego zwalczania celów punktowych o stałych współrzędnych w warunkach przeciwdziałania słabej OPL lub przy jej braku. I właśnie system M142 HIMARS w tej fazie rozwoju kupiło Ministerstwo Obrony Narodowej.

Trajektoria GMLRS jest korygowana, zatem stabilizacja wyrzutni nie jest konieczna przy strzelaniu, co sprzyja „eksperymentom”, jak odpalenie wykonane przez artylerzystów Marines z pokładu okrętu desantowego USS Anchorage (LPD 23) typu San Antonio w październiku 2017 r.

Od „stalowego deszczu” do zmiany klimatu

Oceny pierwszych epizodów bojowego użycia systemu MLRS i pocisków M26 były entuzjastyczne, zarówno ze strony US Army, jak i British Army. Zwracano uwagę na skuteczność głowic kasetowych z podpociskami M77, którym nadano przydomek „stalowy deszcz”. Jego „opad” był szczególnie skuteczny podczas ognia kontrartyleryjskiego, kiedy pojedyncza salwa baterii MLRS potrafiła wyłączać z walki oddziały irackiej artylerii, z obezwładnieniem których miało problemy lotnictwo, mimo wielokrotnych nalotów w warunkach dominacji w powietrzu. Uświadamia to pole rażenia pojedynczej głowicy kasetowej pocisku M26, która pokrywała podpociskami M77 obszar 40 000 m2 (wg innych danych 20 000 m2) z nasyceniem ok. 161 sztuk/ha. Pole rażenia głowicy pocisku M39 wynosiło 33 000 m2 przy dystrybucji aż 300 podpocisków M74/ha, jednak o mniejszej skuteczności niż M77.
Siła rażenia MLRS była tak duża, że Brytyjczycy mieli przydzielać pojedyncze wyrzutnie do plutonów czołgów i bwp w roli swoistej artylerii szturmowej, strzelającej na najkrótszy możliwy dystans. Coś à la rosyjskie TOS-1/A, pomijając istotne różnice w konstrukcji amunicji tych ostatnich.
Jednak od czasu operacji „Desert Storm” klimat wokół amunicji kasetowej uległ wyraźnej zmianie. Otacza ją infamia na miarę min przeciwpiechotnych. Zresztą w zasadzie z tego samego powodu. Podpociski, które nie wybuchły, a zalegają na dużych obszarach, stają się przygodnymi minami przeciwpiechotnymi, których ofiarą pada lokalna ludność cywilna, często nieświadoma zagrożenia. Dla przykładu odsetek niewybuchów podpocisków typu M42/M46 wynosi 3–13%, a M77 5–23%. Tłumacząc sprawę skrótowo, zapalniki takich podpocisków są narażone na nieprawidłowe działanie m.in. ze względu na niedostateczny ruch obrotowy podpocisków (częsty problem w artylerii rakietowej), zbyt miękkie podłoże, zły kąt uderzenia (wskazany przedział 65–90°), a lista jest dłuższa. Olbrzymia liczba uwalnianych podpocisków potęguje problem.
Choć Stany Zjednoczone nie są stroną „Konwencji o zakazie użycia amunicji kasetowej” (tzw. deklaracja z Oslo z 2008 r.), jak większość państw europejskich (w tym Niemcy, Francja, Włochy i Wielka Brytania, która wycofała z użycia pociski M30, choć bojowo stosowała je jeszcze w Afganistanie), to jednak wspomniany charakter wojen w Iraku i Afganistanie wymuszał zmiany doktryny. Z przyczyn częściowo humanitarnych, a częściowo operacyjnych (niewybuchy to też zagrożenie dla własnych żołnierzy, ograniczające swobodę manewru). Dlatego w 2001 r. ówczesny sekretarz obrony William Cohen zatwierdził wymóg, aby wszystkie typy podpocisków Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych, produkowane od 2005 roku podatkowego miały odsetek niewybuchów poniżej 1%. Przepisy te nie obejmowały wcześniej wyprodukowanych podpocisków. Zostawiono też furtkę w postaci ewentualnej zgody na odstępstwo dla jakiegoś przyszłego typu podpocisku, który nie spełniałby kryterium niezawodności. Praktyka pokazała, że amerykańska zbrojeniówka nie radziła sobie z zapewnieniem niecałego procenta niewybuchów przy ówczesnych wysokościach kontraktów. I nigdy tak niezawodne podpociski nie powstały (wyjątkiem są samonaprowadzające się podpociski przeciwpancerne, które podobno osiągają taki próg, ale jako amunicji „inteligentnej” deklaracja z Oslo ich w ogóle nie dotyczy – taka broń jest nadal rozwijana, eksportowana itd.). Jeśli chodzi o M30, to był to przykład takiego właśnie wspomnianego odstępstwa, gdyż dopuszczono 2% niewybuchów przy strzelaniu na odległość 20–60 km i 4% poniżej 20 i powyżej 60 km.
25 czerwca 2008 r. sekretarz obrony Robert Gates rozszerzył politykę swoich poprzedników, dodając wymóg osiągnięcia odsetka niewybuchów poniżej 1% przez wszystkie podpociski do 2019 r., inaczej po tym terminie będą utylizowane.
W listopadzie 2006 r. zakończono testy pocisków M30 z podpociskami M101 z wynikiem średniego odsetka niewybuchów M101 w wysokości 1,5%. Oficjalnie w grudniu 2007 r. zamówiono ostatnie M30. Przynajmniej dla Pentagonu, gdyż dostawy na eksport trwały w kolejnych latach (M30 kupowały państwa Półwyspu Arabskiego), choć podobno zamówienia wpłynęły wcześniej. W grudniu 2008 r. zrezygnowano z kolejnych zamówień M30 dla Pentagonu i skupiono się wyłącznie na wersji M31 i M30A1 AW. Dostawy M30 DPICM definitywnie zakończono w połowie 2009 r. Na koniec 2007 r. Pentagon wykazywał zapas 1518 pocisków M30. M30 produkował Lockheed Martin w zakładach w Camden w Arkansas. Zapalniki dostarczała firma BT Fuze Products (wcześniej zwana Bulova Technologies), część L-3 Communications.
Dodajmy, że produkcją podpocisków od M42 do M101 (a także modeli wyłącznie do amunicji artylerii lufowej, pominiętych w artykule) zajmowała się sieć państwowych, „armijnych” fabryk (tzw. Army Ammunition Plant, część zarządzanych przez firmy prywatne, jak np. Day&Zimmermann). Żadna z nich nie produkowała podpocisków samodzielnie. Jednak kluczową rolę odgrywały zakłady Lone Star Army Ammunition Plant (LSAAP) nieopodal miasta Texarkana w Teksasie, miejsce końcowej produkcji podpocisków. LSAAP oficjalnie zamknięto 30 września 2009 r. (tereny zakładu poddano rekultywacji), co zbiega się z zakończeniem dostaw kasetowych pocisków M30.
Jednak sytuacja znów diametralnie zmieniła się, kiedy 30 listopada 2017 r. ówczesny zastępca sekretarza obrony Patrick Shanahan (dziś sekretarz obrony) ogłosił porzucenie wdrożonej polityki odnośnie broni kasetowej. W ten sposób anulowano zapowiedzianą utylizację podpocisków, które nie spełniają wymogu odsetka niewybuchów poniżej 1%. Obecnie pociski M30 stanowią rezerwę wojenną.
Ciekawe dane przyniósł tegoroczny raport dla Kongresu Stanów Zjednoczonych odnośnie amerykańskiej broni kasetowej. I tak ponad 80% jej zapasów to amunicja artyleryjska US Army. Odsetek niewybuchów w przypadku M30/M101 wynosi 5%. Panaceum na powyższą sytuację ma być wspomniany trzeci wariant GMLRS, czyli M30A1 GMLRS Alternative Warhead (AW), zamiennik M30 GMLRS DPICM.

Pierwszy próbny start prototypowego pocisku ATACMS 26 kwietnia 1988 r.  na poligonie WSMR.

Pierwszy próbny start prototypowego pocisku ATACMS 26 kwietnia 1988 r.
na poligonie WSMR.

24 kwietnia 2012 r. Lockheed Martin otrzymał kontrakt o wartości 79,4 mln USD na skonstruowanie wersji GMLRS Unitary Alternative Warhead (AW). 22 maja 2013 r. dokonano pierwszych próbnych odpaleń prototypowych pocisków w ramach fazy Engineering, Manufacturing and Development (EMD) na poligonie WSMR (White Sands Missile Range).
28 lipca 2014 r. Lockheed Martin poinformował, że wersja AW pomyślnie przeszła testy państwowe i dostała zgodę na produkcję wielkoseryjną, którą rozpoczęto w maju 2015 r., a we wrześniu 2016 r. M30A1 AW osiągnął wstępną gotowość operacyjną (IOC). Pociski M30A1 AW i M31 mają 90% wspólnych części, co ułatwia produkcję i obniża jej koszt.
Poddostawcą głowicy jest Orbital ATK (obecnie Northrop Grumman Innovation Systems). Zamiast odłamkowo-burzącej, jak w M31, w której eksplodujący ładunek kruszący (materiał wybuchowy PBXN-109) rozrywa korpus głowicy bojowej na odłamki, w M30A1 AW zastosowano materiał wybuchowy PBXN-110, który otacza 180 000 kulek z węglika wolframu. W momencie eksplozji stają się one odłamkami. Jest to rozwiązanie, jakie wcześniej zastosował IMI Systems w jednolitych głowicach pocisków EXTRA czy Predator Hawk systemu Lynx. PBXN-110 to silniejszy materiał
wybuchowy niż PBXN-109 (prędkość detonacji 8330 m/s w porównaniu z 7600 m/s), co wynika z jego składu chemicznego – 88% masy to oktogen (reszta to lepiszcze polimerowe, plastyfikator, stabilizator), przez co nadaje kulkom wolframowym większą prędkość. Natomiast skład PBXN-109 to w 64% heksogen, 20% proszek glinu i lepiszcze, plastyfikator oraz stabilizator. Przez to lepiej sprawdza się jako materiał kruszący i zapewne jest tańszy w produkcji.

Przemysł zbrojeniowy

 ZOBACZ WSZYSTKIE

WOJSKA LĄDOWE

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Wozy bojowe
Artyleria lądowa
Radiolokacja
Dowodzenie i łączność

Siły Powietrzne

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Samoloty i śmigłowce
Uzbrojenie lotnicze
Bezzałogowce
Kosmos

MARYNARKA WOJENNA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Okręty współczesne
Okręty historyczne
Statki i żaglowce
Starcia morskie

HISTORIA I POLITYKA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Historia uzbrojenia
Wojny i konflikty
Współczesne pole walki
Bezpieczeństwo
bookusercrosslistfunnelsort-amount-asc