Transatlantyki Piłsudski i Batory, bliźniacze statki żeglugi pasażerskiej, które miały ponad 160 m długości i pojemności brutto blisko 14 300 BRT, były najwspanialszymi i największymi transatlantykami, jakie kiedykolwiek pływały pod polską banderą. Pierwszy z nich, po blisko dwóch latach od podpisania w Warszawie umowy na budowę pary motorowców – pomiędzy dyrektorami Polskiego Transatlantyckiego Towarzystwa Okrętowego (PTTO) Mariusem Pliniusem i Aleksandrem Leszczyńskim a przedstawicielem włoskiej stoczni Cantieri Riuniti dell’Adriatico (CRDA) w Monfalcone (nad Zatoką Triesteńską), kpt. Augusto Cosulichem, wszedł do eksploatacji w sierpniu 1935 r. Natomiast pierwszym dowódcą został 46-letni kpt. ż.w. Mamert Stankiewicz (ur. 1889), który dowodził wcześniej statkiem pasażerskim Polonia.
14 września 1935 r. Piłsudski wszedł oficjalnie po raz pierwszy do portu w Gdyni. W latach 1935-1939 pływał regularnie na linii Gdynia-Nowy Jork-Gdynia. Jeszcze w listopadzie 1935 r. ciężko chorego Stankiewicza, po powrocie do Gdyni z drugiej podróży przez północny Atlantyk, zastąpił na stanowisku kpt. ż.w. Eustazy Borkowski (1887-1960, słynny „Szaman morski” – przyp. red.). Ale po wyleczeniu Stankiewicz objął ponownie dowództwo. Jako jednostka wycieczkowa Piłsudski odbywał rejsy wycieczkowe do fiordów Norwegii, odwiedzał porty w Rydze, Tallinnie, Helsinkach i Sztokholmie lub podróżował z Nowego Jorku do miejsc bardziej atrakcyjnych – Nassau i Hawany oraz Panamy i Kingston na Jamajce. Ostatnie 4 lata w dwudziestoleciu międzywojennym były bardzo pracowite dla Piłsudskiego.
W lipcu 1939 r. Mamert Stankiewicz udał się na urlop do Zakopanego, a na Piłsudskim zastąpił go starszy brat, kpt. ż.w. Jan Stankiewicz (ur. 1888-1949), który po zwolnieniu w stopniu komandora porucznika w 1933 z Marynarki Wojennej służył w Marynarce Handlowej (od listopada 1934 r. na Polonii). 11 sierpnia Piłsudski opuścił Gdynię wyruszając w kolejny rejs liniowy do Stanów Zjednoczonych. Nigdy więcej, jak się wkrótce okazało, nie odwiedził macierzystego portu. 20 sierpnia statek przybył do Nowego Jorku, w „atmosferze ogromnego napięcia
i niepokoju spowodowanych spodziewanym wybuchem wojny, na pokład przyjęto bardzo niewielką liczbę pasażerów udających się do Europy oraz ładunek maszyn przeznaczonych dla fabryk
w Centralnym Okręgu Przemysłowym”, a 3 dni później udał się w drogę powrotną.
Jan Stankiewicz podjął decyzję o kontynuowaniu rejsu (postanowił zmienić trasę, rezygnując ze zrozumiałych powodów z przejścia przez Kanał Kiloński) i skierowaniu jednostki w pobliżu północnych brzegów Danii i przez cieśninę Sund popłynąć do Kopenhagi, a dalej do Gdyni. Planu tego nie udało mu się zrealizować.
1 września, gdy statek znajdował się jeszcze na Atlantyku, na jego pokład dotarła informacja, iż Niemcy napadły na Polskę. Wiadomość ta wywołała zrozumiałe poruszenie wśród załogi i pasażerów, a Jan Stankiewicz zdecydował się zawinąć do Kopenhagi, gdzie zamierzał czekać na dalsze polecenia od armatora. Tymczasem 2 września, gdy Piłsudski minął cieśninę Pentland, oddzielającą archipelag Orkadów od północnej Szkocji, nad statkiem zaczął krążyć brytyjski wodnosamolot. Jego pilot próbował zawrócić polski statek z obranego kursu, jednak znaki te nie zostały odczytane przez marynarzy. Niebawem jednak w bliskim sąsiedztwie transatlantyka pojawił się brytyjski krążownik lekki, którego dowódca wyjaśnił Stankiewiczowi o celowości schronienia się do któregoś z portów Zjednoczonego Królestwa.
Zgodnie z poleceniem Piłsudski przeszedł do ujścia rzeki Tyne, następnie po wzięciu pilota popłynął w górę rzeki i zatrzymał się w portowym mieście Wallsend, w pobliżu Newcastle-on-Tyne, gdzie zacumował 4 września. Na pokład statku weszli teraz przedstawiciele władz brytyjskich, informując zdenerwowanych pasażerów o tym, że rejs na Piłsudskim jest przerwany. Jednak zapewniono ich, iż zostaną wyokrętowani w ciągu kilku dni. Natomiast załoga otrzymała kategoryczny zakaz opuszczania statku aż do odwołania. Napiętą atmosferę potęgowały niepomyślne informacje z walk na terenie Polski. Teraz przez następne trzy tygodnie Piłsudski czekał na pierwszy rejs morski w warunkach wojennych.
Równocześnie trwały rozmowy z polskim dyplomatą w Londynie, Karolem Poznańskim (od 1920 r. pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Warszawie), i Home Office (brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych) próbującymi znaleźć właściwe rozwiązanie. Sprawy skomplikowały się jeszcze bardziej, gdy 3 września Wielka Brytania wypowiedziała wojnę Niemcom. Kolejne tygodnie wojny morskiej uzmysłowiły pierwszemu lordowi Admiralicji Winstonowi Churchillowi, potrzebę pilnego pozyskania różnych transportowców dla przewożenia żołnierzy. W tych okolicznościach pojawiła się szansa dla Piłsudskiego.
Sytuację tę wykorzystał jeden z dyrektorów Linii Gdynia-Ameryka (GAL), Duńczyk Plinius, który na dwa tygodnie przed wybuchem wojny wyjechał z Polski do Kopenhagi, a stamtąd w połowie września udał się do Londynu. W porozumieniu z ambasadą polską spowodował, że Admiralicja brytyjska wzięła w czarter polskie motorowce Piłsudski i Batory (ten drugi 5 września 1939 r. przybył do Nowego Jorku; od 2 stycznia 1940 w Glasgow, rozpoczął służbę jako statek transportowy). Polskie transatlantyki dysponowały doskonałymi maszynami (prędkość 18- -20 w.), co było najlepszą bronią przed U-Bootami na Atlantyku. Teraz należało Piłsudskiego poddać odpowiedniemu remontowi, by mógł przewozić około 2000 osób.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu