Ponad 140-letnia firma stoczniowa Friedrich Lürssen Werft GmbH z podbremeńskiego Vegesack, choć jest spółką akcyjną, wciąż pozostaje interesem rodzinnym. W jej zarządzie zasiada przez cały czas któryś z potomków Friedricha. W najnowszej historii specjalnością Lürssena jest budowa luksusowych megajachtów, w tym wielkich jednostek o długości ponad 140 m, jak również małych i średnich okrętów, głównie dla odbiorców zagranicznych. Z Deutsche Marine stocznię wiąże jednak, realizowany w ramach grupy ARGE F125 wespół z ThyssenKrupp Marine Systems AG, kontrakt na budowę 4 awangardowych fregat typu F125, a także serwis i remonty okrętów będących w służbie. Obecnie spółka ma 9 zakładów w Niemczech. Z punktu widzenia tego artykułu istotne są dwie najnowsze lokalizacje.
Wspomniany przy okazji wstępu patrolowiec, to jednostka powstała na dużego mocy kontraktu, o którym świat dowiedział się na początku 2015 r. Saudyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych złożyło zamówienie u Lürssena na budowę... 48 patrolowców dla tamtejszej Straży Granicznej za około 1,4 mld euro. Liczbę tę tworzą także bardzo małe, kilkunastometrowe jednostki i łodzie. Te ostatnie, jako podwykonawca, zbuduje włoska stocznia FB Design z Annone di Brianza. Natomiast niemiecka firma realizuje zamówienie w jednym ze swoich najnowszych nabytków – Peene-Werft w Wolgaście (40 km od Świnoujścia), który pozyskał w maju 2013 r. od P+S Werften GmbH.
Gdy 26 stycznia 2015 r. podała do wiadomości informację o rozpoczęciu budowy pierwszego okrętu, w Niemczech akurat trwała gorąca dyskusja na temat zasadności eksportu uzbrojenia do krajów realizujących kontrowersyjną politykę, także w zakresie praw człowieka, m.in. Arabii Saudyjskiej, Egiptu, czy Kuwejtu. Krótko przed tym Saudowie dokonali egzekucji szyickiego duchownego i kilkudziesięciu podejrzanych o wspieranie Al-Ka’idy. Pojawiły się głosy, że rząd federalny powinien zawiesić realizację umowy – zdaniem wyznawców teorii spiskowych były one napędzane przez zagraniczną konkurencję, w tym przede wszystkim francuską (zresztą Kership – joint venture DCNS i Piriou – realizuje inny kontrakt dla tego kraju, na dostawę 30 patrolowców o dł. 30 m). Machina jednak ruszyła i oczywiście nie mogło się to obyć bez aprobaty Berlina. Federalna Rada Bezpieczeństwa, z kanclerz rządu Angelą Merkel, na czele wydała zgodę na wykonanie umowy argumentując, że okręty nie są stricte wojskowe, lecz raczej policyjne i w tym sensie ich sprzedaż przyczyni się do wzmocnienia ochrony granic saudyjskich. Nie bez znaczenia był też fakt, że rodzina królewska Sunni wspomaga koalicję w walce z terrorem, jak również jest odbiorcą niemieckiej techniki wojskowej (np. w 2011 r. Rijad kupił 200 czołgów podstawowych Leopard 2A7+). W końcu fakt zabezpieczenia miejsc pracy dla stoczniowców w poenerdowskim Wolgaście nie mógł być obojętny dla Berlina.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu