Geneza powstania Dywizjonów Orłów przypomina nieco historię Latających Tygrysów w Chinach1. W obu przypadkach obywatele USA, neutralnego wówczas kraju, spontanicznie włączyli się do walki z Państwami Osi. Motywy działania przyszłych „Orłów” były podobne. Niektórzy wierzyli, że należy bronić uciśnionych przed agresorem. Większość jednak po prostu chciała latać myśliwcami i przeżyć wielką przygodę. Wszyscy znali i podziwiali dokonania swoich rodaków w poprzedniej wojnie światowej – Eddiego Rickenbackera (czołowego amerykańskiego asa) i pilotów Escadrille Lafayette, którzy wyruszyli za ocean, by walczyć dla Francji z lotnictwem kajzera.
Dla wielu przyszłych pilotów Dywizjonów Orłów wstąpienie do takiej ochotniczej jednostki było często jedynym sposobem na zrealizowanie swoich marzeń. Ówczesny, bardzo restrykcyjny system rekrutacji korpusu lotniczego amerykańskiej armii odrzucał wielu kandydatów, ze względu na ich wykształcenie, wiek, stan cywilny czy inne „niedoskonałości”. George Carpenter, jeden z przyszłych asów 4. Fighter Group (FG), odpadł podczas szkolenia, ponieważ po otrzymaniu zastrzyku przeciwtężcowego zasłabł. Z kolei Reade Tilley, późniejszy as Spitfire’ów, dowiedział się, że przy wzroście 190 cm jest za wysoki, by latać myśliwcami. Zagospodarowaniem takich jak on zajął się płk Charles Sweeny, były weteran walk na froncie zachodnim w latach 1914-1918, najpierw w szeregach Legii Cudzoziemskiej (był pierwszym Amerykaninem, który otrzymał Legię Honorową, najwyższe francuskie odznaczenie), następnie w US Army.
Sweeny nienawidził wszelkich totalitarnych reżimów, dlatego w 1920 r. przybył do Warszawy, by organizować pomoc dla Polaków walczących z bolszewikami2. Później był m.in. doradcą wojskowym lojalistów w wojnie domowej w Hiszpanii. Gdy wybuchł kolejny globalny konflikt, mieszkał w Paryżu (przypuszczalnie był agentem francuskiego wywiadu), gdzie natychmiast zaczął organizować nową Lafayette Escadrille. W USA był dobrze znaną i popularną postacią, dlatego bez trudu zwerbował pierwszych chętnych. Oświadczył im, że zostaną wyszkoleni w bazie francuskiego lotnictwa w Maroku, następnie pojadą do Finlandii, by pomóc Finom odeprzeć inwazję Związku Radzieckiego i dopiero gdy zdobędą doświadczenie bojowe, wrócą do Francji walczyć z Niemcami!
Te nader ambitne plany pokrzyżowała kapitulacja Francji w czerwcu 1940 r. Kolejni ochotnicy przybywali z USA po krótkiej służbie w kanadyjskim RCAF, który przygarnął wielu kandydatów odrzuconych w ich własnym kraju. Z Kanady przemycano ich do Wielkiej Brytanii. Chociaż formalnie cały ten proceder był nielegalny – za służbę w obcej armii groziło nawet więzienie, a pierwszych ochotników ścigało FBI – z czasem władze wszystkich tych krajów zaczęły przymykać oko. Sytuacja na świecie jasno wskazywała, że prędzej czy później Stany Zjednoczone będą zmuszone włączyć się w ten konflikt i wtedy każdy amerykański lotnik zdolny przekazać swoim rodakom zdobyte na wojnie umiejętności będzie bezcenny.
Mimo to nie obyło się bez sytuacji absurdalnych. Kilkunastu przyszłych „Orłów” przed ich wstąpieniem do RAF zobligowano, przypuszczalnie przez pomyłkę, do złożenia przysięgi na wierność Jego Królewskiej Wysokości. Trzech z nich zrobiło później karierę w amerykańskich siłach powietrznych. Carroll McColpin został generałem, a Reade Tilley i Oscar Coen pułkownikami. Kiedy jednak wiele lat po wojnie i przejściu w stan spoczynku wystąpili o wydanie im paszportów, dowiedzieli się, że to niemożliwe, ponieważ w świetle prawa nie są już amerykańskimi obywatelami!
W Wielkiej Brytanii, która latem 1940 r. stanęła przed groźbą niemieckiej inwazji, amerykańscy ochotnicy momentalnie stali się ulubieńcami mediów i opinii publicznej. Widziano w nich awangardę potężnych sił, które przybędą zza oceanu na odsiecz. W RAF podejście do nich było bardziej konserwatywne, podobnie zresztą jak do wszystkich innych obcokrajowców. Pierwszy dywizjon amerykańskich pilotów – 71. Sqn RAF – aktywowano 19 września 1940 r., u schyłku bitwy o Anglię, ale jeszcze przed długi czas trzymano go w odwodzie.
Pierwszym dowódcą dywizjonu był Brytyjczyk (podobnie jak dowódcy obu eskadr, oficer wywiadu i cały personel naziemny). To stanowisko otrzymał S/Ldr Walter Churchill, weteran walk nad Francją i Anglią. Spośród jego amerykańskich podkomendnych, pięciu służyło wcześniej, podczas bitwy o Anglię, w brytyjskich dywizjonach Spitfire’ów: Arthur Donahue w 64. Sqn, Andrew Mamedoff, Vernon Keough i Eugene Tobin w 609. Sqn, a Phillip Leckrone w 616. Sqn. Pozostali jednak, nawet jeśli posiadali cywilne licencje pilota, musieli się jeszcze dużo nauczyć – przede wszystkim latania „na instrumenty” (bez widoczności ziemi). Wielu pochodziło z Kalifornii i Teksasu, gdzie takie zjawiska pogodowe, jak pokrywa chmur gruba na kilka tysięcy metrów występowały bardzo rzadko, podczas gdy nad Anglią były wręcz normą. Ponadto większość z nich nigdy wcześniej nie służyła w wojsku. Byli na bakier z dyscypliną i chociaż nosili mundury, nie potrafili nawet salutować.
Początkowo 71. Sqn dysponował jedynie trzema Brewster Buffalo – mało udanymi myśliwcami amerykańskiej produkcji, z którymi RAF najwyraźniej nie wiedział, co zrobić. Arthur Donahue był tak rozczarowany tym, co zastał, że zażądał możliwości powrotu do brytyjskiego dywizjonu. Pozostali czterej weterani bitwy o Anglię zostali; wszyscy zginęli jeszcze przed końcem 1941 r. W końcu sfrustrowani piloci 71. Sqn, za cichym przyzwoleniem S/Ldr Churchilla, po prostu zdemolowali swoje Buffalo. Z premedytacją wyłamali w nich golenie podwozi podczas lądowania, następnie zażądali „prawdziwych” myśliwców. Wówczas, w listopadzie 1940 r., otrzymali Hurricane’y Mk I – nienajnowsze, ale w tym czasie nadal użytkowane operacyjnie w RAF.
Dywizjon stracił pierwszego pilota 5 stycznia 1941 r. – P/O Leckrone zginął staranowany przez inny samolot podczas lotu ćwiczebnego w szyku. W tym samym miesiącu, po awansie S/Ldr Churchilla na wyższe stanowisko, dowodzenie 71. Sqn przejął Amerykanin, S/Ldr William Taylor (były pilot US Navy, który miał za sobą służbę na lotniskowcach Royal Navy). Dywizjon pod jego komendą rozpoczął służbę operacyjną 5 lutego 1941 r. Stacjonując w Kirton-in-Lindsey, wykonywał loty patrolowe nad Morzem Północnym i osłaniał przybrzeżne konwoje. Wkrótce potem poległ kolejny pilot i weteran RAF – 15 lutego, niedaleko Skegness, P/O Keough poprowadził klucz Hurricane’ów do ataku na Dorniera Do 17 i zginął, rozbijając się w morzu.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu