Dotychczas NASA (National Aeronautics and Space Administration, Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej), gdy chciała mieć statek kosmiczny, to samodzielnie go projektowała, a jego wykonaniem zajmowała się firma zewnętrzna, która wygrywała kontrakt. Jednak na każdym etapie jego detalicznego projektowania, produkcji, testowania i eksploatacji, agencja sprawowała wnikliwą kontrolę, sam statek był również jej własnością.
Jednak, jak każda zbiurokratyzowana instytucja, z czasem zatraciła możliwość sprawnego wykonania kolejnego projektu, a brak jasnej wizji kierunków dalszego rozwoju i co za tym idzie finansowania, powodował że jedynie tracono kolejne miliardy dolarów na tworzenie bezużytecznych grafik, stosów dokumentacji, a w najlepszym wypadku makiet statków kosmicznych i ich rakiet nośnych. Jeszcze przed zakończeniem eksploatacji wahadłowców postanowiono, że w ciągu kilku lat muszą powstać minimum dwa różne załogowe statki kosmiczne (po tragicznych doświadczeniach z utratą dwóch promów wraz z załogą, jeden system byłby zawodny), które pozwolą USA na stały dostęp do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Alternatywą było ciągłe finansowanie Rosji, jedynego partnera, posiadającego sprawny system transportu załóg w postaci statków rodziny Sojuz.
Rosja jest jednak partnerem nieprzewidywalnym i nie tylko stale podnosi cenę za „bilet”, ale stwarza też poważne problemy natury militarnej i politycznej, jak chociażby aneksja Krymu. Nakładanymi przez USA sankcjami można objąć szereg osób czy przedsiębiorstw, ale nie da się przecież zatrzymać eksploatacji laboratorium kosmicznego. Zatem jedynym rozwiązaniem było sięgnięcie po najbardziej optymalne rozwiązanie, jakim jest partnerstwo państwowo-komercyjne.
Crew Dragon to stacja kosmiczna z kabiną wielokrotnego użytku, która jednak w lotach dla potrzeb NASA, nie będzie używana ponownie.NASA już zresztą w 2006 r. uruchomiła oparty na takich zasadach program zaopatrywania ISS, nazwany COTS (Commercial Orbital Transportation Services), który doskonale sprawdził się w praktyce (statki Dragon i Cygnus). Warunki brzegowe dla nowego statku nie były zaporowe – miał być przynajmniej 4-osobowy, posiadać możliwości dostarczania i zwożenia z powrotem ładunków o masie co najmniej 500 kg, zapewnić załodze nieprzerwany ratunek od chwili wejścia do kabiny do jej opuszczenia przez 24 godziny na dobę przez okres nie krótszy, niż 210 dni (siedem miesięcy) – to ostatnie oczywiście w warunkach połączenia z ISS. NASA nie narzucała firmom żadnych rozwiązań, ani też żadnych nie wykluczała.
Tak w 2009 r. powstał wieloetapowy, konkursowy program doświadczalny CCP (Commercial Crew Program). Program CCP obejmował trzy fazy:
W fazie pierwszej na nagrody przeznaczono zaledwie 50 mln USD. Nie będzie to dziwne, gdy zobaczymy zadania, które należało wykonać, by je uzyskać – nie były to projekty statków, a jedynie jego kilku podsystemów, czy też rozwiązań technologicznych, ewentualnie można je było traktować jako wparcie dla firm, co wywołało zresztą wśród innych protesty. Pieniądze zostały rozdysponowane w następujący sposób:
W drugiej rundzie przyznano łącznie 269,3 mln USD. Beneficjenci musieli w ciągu 12-14 miesięcy wykazać się realizacją powierzonych zadań. Zostały nimi firmy:
W trakcie trwania tej fazy dwie firmy dostały rozszerzone dofinansowanie na wykonanie zadań w ramach kontraktów – SNC 25,6 mln, Boeing zaś 20,6 mln USD. Dodatkowo doszło do podpisania trzech niezależnych umów pomiędzy NASA a firmami:
Finalistami trzeciej rundy CCiCap (dawniej nazywanej CCDev3) zostali:
Podobnie, jak i poprzednio, firmy dostały w trakcie trwania rundy dodatkowe fundusze od NASA – pierwsza 15 mln USD, a dwie pozostałe po 20 mln USD.
Od 2012 r., niezależnie od biegnących programów, rozpoczęto kolejne rundy współzawodnictwa, obejmujące certyfikację powstających statków zgodnie z wymaganiami NASA:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu