USS Norfolk powstał w wyniku „awaryjnego” programu zwiększenia zdolności US Navy w zakresie zwalczania okrętów podwodnych, zainicjowanego tuż po zakończeniu II wojny światowej. Jego podstawą były analizy konstrukcji i próby, w owym czasie niezwykle nowoczesnych, niemieckich okrętów podwodnych zdobytych przez Aliantów zachodnich po kapitulacji III Rzeszy. Oprócz elektrobootów typu XXI, osiągających w zanurzeniu maksymalną prędkość 17 w., w ich ręce wpadły także jednostki napędzane turbinami Waltera (można je uznać za praprzodków współczesnych okrętów z napędem AIP), zdolne do krótkotrwałego rozwinięcia pod wodą prędkości nawet 25 w. Brytyjscy i amerykańscy analitycy uznali, że jeśli takie okręty zostałyby użyte masowo, bez większych problemów mogłyby przechylić szalę zwycięstwa w bitwie o Atlantyk na korzyść Niemiec. Ich wysoka prędkość podwodna sprawiała, że nie tylko wiele typów uzbrojenia i specjalistycznego wyposażenia detekcyjnego, skutecznie wykorzystanego onegdaj przez Aliantów do walki z wilczymi stadami Dönitza, można było uznać za przestarzałe, a tym samym także setki zbudowanych już w czasie wojny, wyposażonych w nie korwet, fregat czy niszczycieli eskortowych o prędkości poniżej 25 w., które do efektywnej walki z nowymi zagrożeniami były po prostu zbyt powolne. Ta konstatacja, również w kontekście rozpoczynającej się właśnie zimnej wojny, przysporzyła amerykańskim admirałom wielu bezsennych nocy. I chociaż w ręce nowego głównego przeciwnika – ZSRS – nie wpadł żaden turbinowy okręt podwodny, to na terenie sowieckiej strefy okupacyjnej Niemiec znalazły się oddziały biura konstrukcyjnego Ingenieurbüro Glückauf w Blankenburgu i Halberstadt (aczkolwiek miasta te zdobyte zostały wcześniej przez wojska brytyjskie i amerykańskie, a pozostali w oddziałach biura pracownicy, a także znajdujące się tam wartościowe dokumenty zostały przejęte przez wywiad techniczny tych państw – przyp. red.), biorące udział w ich rozwoju, jak również zakłady Bruener-Kanis-Raeder w Dreźnie, w których produkowano turbiny Waltera. W sowieckie ręce dostało się też kilka gotowych i dziesiątki znajdujących się w budowie w Gdańsku okrętów podwodnych typu XXI. Amerykańscy analitycy zakładali. że dzięki zdobyczom wojennym Sowieci szybko zaadaptują niemieckie zaawansowane rozwiązania w tej dziedzinie i wkrótce zaczną produkować udoskonalone klony najnowocześniejszych U-Bootów Kriegsmarine. W 1948 r. na Zachodzie założono, że w 1951 r. Wojenno-Morskoj Fłot (dalej – WMF) ZSRS będzie dysponował 26 okrętami podwodnymi o napędzie turbinowym, 60 szybkimi okrętami podwodnymi wyposażonymi w chrapy (powstałych na drodze ewolucji typu XXI) i 130 okrętami podwodnymi starszych typów. Największą panikę wzbudzały jednak, zawarte w zdobytych niemieckich dokumentach, wizje według których, po wdrożeniu nowych metod produkcji i przy pełnej wojennej mobilizacji, do 1960 r. miano zbudować aż… 2000 okrętów podwodnych nowych typów. Jakie byłyby konsekwencje, gdyby Sowietom udało się te plany zrealizować chociażby tylko w połowie!
Amerykańscy planiści za najlepsze kontrposunięcie uznali przyspieszony rozwój własnych wyspecjalizowanych okrętów do zwalczania okrętów podwodnych, wyposażonych w zaawansowane systemy hydrolokacyjne, zdolne – w przeciwieństwie od wszystkich ówczesnych eskortowców będących w służbie – skutecznie wykrywać i śledzić nowe okręty podwodne, także gdy ich nosiciel poruszałby się z dużą prędkością. Ze względu na potrzebę wcielenia znacznej liczby takich jednostek, zakładano budowę dwóch ich typów, należących do różnych kategorii cenowych. Tak zwani zabójcy (hunter-killers) mieli służyć do ofensywnej walki z okrętami podwodnymi, a mniej kosztowne eskortowce (escorts) miano wykorzystywać głównie do ochrony konwojów. Wymagania dla zabójcy z sierpnia 1946 r. mówiły o okręcie o prędkości maksymalnej 35 w., zdolnym do utrzymania 30 w. na wzburzonym morzu, co miało według ówczesnych analiz wystarczać do walki z okrętami przeciwnika rozwijającymi pod wodą prędkość rzędu 25 w. Miała go także cechować zdolność do szybkiego uzyskania wysokiej prędkości i duży zasięg. Efektywnemu działaniu systemów hydrolokacyjnych miały sprzyjać: zespół napędowy wytwarzający hałas o mniejszym natężeniu i niskoobrotowe śruby (sześcioskrzydłowe zdaniem JFS 1965-66), które jednak, z racji znacznej średnicy, wymuszały zastosowanie kadłuba o względnie dużym zanurzeniu. Oczywiście, okręty miały również otrzymać bardzo silne uzbrojenie przeciwko okrętom podwodnym. Główną siłę miały tworzyć 4 stałe wyrzutnie z jednostką ognia składającą się z 12 samonaprowadzających się torped nowego typu o dużym zasięgu i głębokości biegu (czas ich przeładowania miał nie przekraczać 15 minut), które uzupełniać miały miotacze rakietowych bomb głębinowych (dalej – rbg). Tymczasowo tę rolę spełniać miały 3 systemy RUR-4 Weapon Able, niebawem zwane Alpha, każdy z 36 sztukami amunicji gotowymi do natychmiastowego użycia i dalszymi 500 w magazynach pod pokładem. Zapas środków bojowych do wszystkich typów uzbrojenia miał pozwolić na przeprowadzenie 20 ataków, a systemami przeciwpodwodnymi miano kierować z centrali umieszczonej w pobliżu bojowego centrum informacyjnego (BCI).
Uzbrojenie artyleryjskie miało spełniać funkcje pomocnicze, zaś same okręty działać pod osłoną samolotów i innych, bardziej uniwersalnych, jednostek eskortowych US Navy. Obejmować miało jedynie 2 nowego typu zdwojone 76 mm automatyczne armaty uniwersalne w wieżach, określane jako 3”/70, albo – jako rozwiązanie przejściowe – mniej skuteczne, ale już produkowane, także zdwojone, typu 3”/50.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu