Doprowadzenie programu rozwoju Pilicy zgodnie z umową z Ministerstwem Skarbu Państwa do końca, jest z pewnością sporym sukcesem i powodem do satysfakcji przede wszystkim dla Zakładów Mechanicznych Tarnów S.A. (ZMT), jako przemysłowego spiritus movens całego projektu, a także Wydziału Mechatroniki i Lotnictwa Wojskowej Akademii Technicznej (WMiL WAT) jako ośrodka naukowego, który zaprojektował prefigurację dzisiejszej Pilicy. Choć, oczywiście, obecna konfiguracja Przeciwlotniczego Systemu Rakietowo-Artyleryjskiego (PSR-A) Pilica powstała dzięki współpracy i wyrobom wielu firm polskiego przemysłu obronnego, o czym napiszemy bardziej szczegółowo w dalszej części artykułu.
Obecna postać systemu Pilica to nie tylko wynik analiz i badań koncepcyjnych zainicjowanych na WAT. Jest to także rezultat wymagań sformułowanych przez Szefostwo Wojsk Obrony Przeciwlotniczej MON (obecnie Szefostwo Wojsk OPL Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych) odnośnie zasadniczych parametrów taktyczno-technicznych przyszłego systemu, który ma zapewnić obronę przeciwlotniczą bardzo krótkiego zasięgu (ang. VSHORAD) bazom lotniczym Sił Powietrznych RP. To właśnie wojsko wskazało m.in. kaliber 23 mm, jako preferowany dla komponentu artyleryjskiego Pilicy. Wiązały się z tym pewne koncepcyjne spory, gdyż polski przemysł pracował równolegle nad podobnym rozwiązaniem – wyłącznie artyleryjskim – w którym „efektorem” są holowane armaty 35 mm. Chodzi o system ZSSP-35 Hydra (lider projektu PIT-RADWAR S.A.), wykorzystujący licencyjne, jednolufowe armaty Oerlikon KDA. Wojsko wskazało jednak na kaliber 23 mm z szeregu przyczyn. Wśród najważniejszych można przede wszystkim wymienić komplementarność uzbrojenia zestawu artyleryjskiego-rakietowego, w którym kierowane pociski rakietowe Grom/Piorun są podstawowym orężem oddziałującym na środki napadu powietrznego przeciwnika na dalszych odległościach (ok. 5 km). Natomiast armaty 23 mm spełniają wobec nich rolę uzupełniającą na dystansie 1–2 km, na którym większy kaliber, wobec niższej sumarycznej szybkostrzelności, nie daje wyraźnej przewagi, a nawet wręcz przeciwnie. Mniejszy kaliber armat to także mniejsza siła odrzutu przy strzelaniu i lżejszy zestaw, na którym można zainstalować głowicę optoelektroniczną do wykrywania, śledzenia i celowania, przez co liczba kanałów celowania/ognia jest równa liczbie jednostek ogniowych (przeciwlotniczych zestawów rakietowo-artyleryjskich, PZRA). Lżejsza i mniejsza jednostka ogniowa to także możliwość transportu na pokładzie samolotów transportowych Airbus C295M Sił Powietrznych, co również stanowiło wymóg przyszłego użytkownika. Nie są to jedyne zalety (patrz ramka Charakterystyka PSR-A Pilica) zastosowania w PZRA armat 23 mm, ale te najważniejsze, których jednostka ogniowa uzbrojona w armatę 35 mm nie mogłaby spełnić (zbyt duża siła odrzutu, znaczna masa i wymiary, mniejsza mobilność taktyczna i strategiczna, brak głowicy obserwacyjno-celowniczej na ZSSP-35). Nie bez znaczenia był też argument pragmatyczny o dysponowaniu przez Wojsko Polskie znaczącą liczbą armat 23 mm i zestawów artyleryjsko-rakietowych na ich bazie oraz zapasów amunicji do nich.
W tym miejscu warto zwrócić uwagę na pewien istotny szczegół konstrukcyjny Pilicy. Mimo że w ubiegłych latach, częściowo poprzedzających okres prac nad Pilicą, w ZMT skonstruowano kilka wersji rozwojowych licencyjnej armaty plot.
ZU-23-2 (np. ZUR-23-2KG Jodek-G z aktualnej oferty firmy z Tarnowa), to w Pilicy jednostkę ogniową skonstruowano z wykorzystaniem oryginalnej armaty ZU-23-2. Pomijając egzemplarze w arsenale Wojska Polskiego, to ich rozpowszechnienie na świecie jest ogromne, co daje Pilicy potencjał eksportowy jako oferty modernizacyjnej. Jednostka ogniowa Pilicy otrzymała nazwę ZUR-23-2SP (Jodek-SP).
Na przestrzeni lat, kiedy system Pilica był opracowywany, zmianie ulegały rozwiązania techniczne, w tym rozważane i testowane zespoły. A w konsekwencji także zmieniała się lista firm i podmiotów zaangażowanych w powstawanie systemu. Ta ewolucja najbardziej widoczna jest na przykładzie jednostki ogniowej. Ponad pięć lat temu, gdy zaprojektowano „model funkcjonalny” jednostki ogniowej – a prace koordynował WAT – wykorzystywał on m.in. układy zasilania i napędy konstrukcji Zakładu Automatyki i Urządzeń Pomiarowych Arex Sp. z o.o., czy starszą i prostszą głowicę (moduł, wg nomenklatury producenta) optoelektroniczną PCO S.A. typu ZMO-2 Horus. Wraz z powołaniem w 2010 r. konsorcjum (patrz ramka z kalendarium programu Pilica), w jego składzie pierwszoplanową rolę po stronie przemysłowej – jako integratora – zaczęły odgrywać Zakłady Mechaniczne Tarnów. W ciągu kolejnych dwóch lat jednostka ogniowa ewoluowała w kierunku „demonstratora technologii”, o bardzo bliskiej konfiguracji do drugiego egzemplarza demonstracyjnego – prototypu, de facto wzorca do produkcji seryjnej.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu