Plany uruchomienia produkcji nowej generacji czołgów ciężkich o znacznie wyższych parametrach nie doczekały się realizacji z przyczyn ekonomicznych oraz doktrynalnych – nowoczesne wozy tej klasy miały być znacznie droższe od czołgów średnich, a ich rola na „atomowym” polu walki wydawała się mniej istotna.
Ostatecznie uruchomiono produkcję seryjną tylko jednego nowego czołgu – T-10, który stanowił udane połączenie rozwiązań z IS-3 i IS-4. Produkowano je relatywnie niedługo, bo od 1956 do 1965 r. i na niewielką skalę.
Plany wobec służby liniowej T-10 były początkowo bardzo ambitne. W każdej dywizji pancernej i zmechanizowanej miał być pułk czołgów ciężkich, uzbrojony w 44 czołgi i 21 dział samobieżnych. A ponieważ dywizji było 107, to zapotrzebowanie na czołgi ciężkie wynosiło 4708 wozów. Do tego trzeba by dodać sporą liczbę pojazdów, przeznaczonych do szkolenia, pewna liczba gotowych czołgów powinna stanowić zapas-uzupełnienie wozów traconych w wypadkach. Łączna liczba 5000 czołgów była by więc sensownym minimum.
Praktyka była zupełnie inna. Pierwsze seryjne czołgi kierowano do dwóch jednostek: 5. Gwardyjskiej Armii Zmechanizowanej i 7. Samodzielnej Dywizji Pancernej. Obie stacjonowały w Białoruskim Okręgu Wojskowym i obie już wcześniej służyły jako swego rodzaju jednostki eksperymentalne, do których kierowano najnowszy sprzęt, by sprawdzić, jak funkcjonuje w wojskowej praktyce. Trzecią jednostką stał się pułk czołgów ciężkich 42. Gwardyjskiej Dywizji Pancernej stacjonujący na Ukrainie. Pierwsze wozy dotarły do jednostek w 1955 r. (42. dywizja miała ich pod koniec 1956 r. dziesięć).
12 marca 1957 r. zapadła decyzja o formowaniu ciężkich dywizji pancernych, a w każdej miało być po 200 czołgów T-10. Do 1958 r. sformowano osiem takich dywizji: 5., 13., 14., 17., 18., 24., 25. i 34. W większości przypadków były to wcześniejsze „zwykłe” dywizje pancerne o tych samych numerach, ale np. 13. Ciężka Dywizja Pancerna powstała w wyniku przemianowania 9. Dywizji Pancernej. Równocześnie zamierzano stopniowo likwidować istniejące w dywizjach pułki czołgów ciężkich, w pierwszej kolejności miało to miejsce w armiach, w których pojawiły się ciężkie dywizje pancerne.
Już pod koniec 1967 r. zdecydowano o przezbrojeniu ciężkich dywizji pancernych w czołgi średnie. Czołgi T-10 kierowano natomiast stopniowo do dość mało znanych jednostek – samodzielnych batalionów czołgów podporządkowania armijnego. Większość z nich była rozmieszczona na terytorium NRD i miała pełnić rolę czysto defensywną: w warunkach bojowych czołgi miały zająć wyznaczone im pozycje wzdłuż granicy i bronić ich z miejsca na podobieństwo schronów bojowych. Sprawę przemyślano do tego stopnia, że załoga została ograniczona do 3 żołnierzy: kierowca najpierw doprowadzał czołg na pozycję, a potem działał jako ładowniczy.
Co ciekawe, wozy pozostawały podobno w wysokiej gotowości, były koszarowane z pełną jednostką ognia itd. Takich batalionów było w NRD około 20, a każdy liczył etatowo 70 czołgów ciężkich. W przytłaczającej większości były to T-10 i T-10M, uzupełniane przez IS-3M. Bataliony funkcjonowały w takiej postaci do końca 1976 r., potem należące do nich czołgi ciężkie przeniesiono do jednostek szkolnych (np. do 97. pułku w Altengrabow), a później stopniowo wycofywano do Związku Radzieckiego. Ich głównymi bazami składowania były: 5. dywizja na Białorusi i 42. na Ukrainie.
Dość tajemnicza jest kwestia obecności T-10M na Węgrzech. Dysponował nimi m.in. 37. gwardyjski pułk czołgów należący do 19. Gwardyjskiej Dywizji Pancernej stacjonujący w Esztegom i będący częścią Południowej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej. Ostatecznie czołgi ciężkie T-10M zostały wycofane z uzbrojenia armii rosyjskiej decyzją prezydenta z 23 września 1997 r. Jedyną uczelnią, kształcącą dowódców T-10 była szkoła (gwardyjska!) w Ulianowsku. W 1965 r. było w niej 50 czołgów T-10.
Jedyną operacją bojową, w której uczestniczyły T-10, była Operacja „Dunaj”, czyli „bratnia pomoc” udzielona Czechosłowacji w 1968 r. Na pewno wzięły w niej udział czołgi należące do 11. Gwardyjskiej Dywizji Pancernej należącej do 1. Gwardyjskiej Armii Pancernej Grupy Wojsk Radzieckich w Niemczech i stacjonującej w Dreźnie. Jej sprzęt fotografowano głównie na ulicach Pilzna. Sądząc po znakach taktycznych, do Czechosłowacji wjechały także T-10M należące do co najmniej jeszcze jednej dużej jednostki pancernej, być może była to 9. Dywizja Pancerna (do 1965 r. 13. Ciężka Dywizja Pancerna), której do lata 1968 r. nie zdołano w całości pozbawić czołgów ciężkich.
Tak się złożyło, że większość wersji T-10 i pojazdów pochodnych nie weszła do produkcji seryjnej. Wyjątek stanowiły nośniki specjalne, ale z czołgu pozostawały w nich zwykle tylko: układ jezdny (nierzadko znacząco zmodyfikowany) oraz układ napędowy. Głównym twórcą tych wersji i pojazdów pochodnych było biuro konstrukcyjne przy Leningradzkiej Fabryce Kirowskiej (LKZ).
Oprócz wymienionych wyżej wersji doświadczalnych, które posłużyły wprost do modernizacji seryjnych czołgów, powstało kilka pojazdów eksperymentalnych, które z różnych powodów nie stały się dawcami rozwiązań dla czołgów z rodziny T-10. I tak w 1957 r. z powodzeniem przebadano odlewany ze staliwa 75Ł przedni pancerz kadłuba czołgu. Wykazał odporność balistyczną lepszą od konstrukcji spawanej za sprawą zastosowania zmiennych kątów nachylenia górnej i dolnej jego części. Rozwiązania nie wdrożono jednak na T-10, ale wykorzystano w konstrukcjach kolejnych czołgów ciężkich. W latach 1958-59 testowano także różne rodzaje burtowych ekranów ochronnych – były to płaskie, bądź ustawione ukośnie płyty stalowe, aluminiowe oraz ekrany z siatki. Stwierdzono ich dużą efektywność (ochrona przed przebiciem pancerza burtowego) za cenę znaczących zniszczeń samych ekranów. Ostatecznie ekranów w żadnej postaci nie wdrożono na czołgach T-10.
Obiekt 753 był wariantem T-10 z nocnymi przyrządami obserwacyjno-celowniczymi. Budowę dwóch prototypów rozpoczęto w CKB-2 CzKZ pod kierunkiem P. Isakowa na podstawie decyzji Rady Ministrów nr 2927-1119 z 28 czerwca 1954 r. Dokumentację opracowano w połowie 1956 r. i wstępne próby wozów z numerami fabrycznymi 5506A003 i 5507A02 zakończono na początku następnego roku. Najpierw komplet aparatury przewożono w kilku skrzynkach, przymocowanych do tylnego pancerza wieży, ale na początku 1958 r. zastąpiono je jednym dużym pojemnikiem, dopasowanym kształtem do tylnej części wieży (na pierwszy rzut oka przypominał rozbudowaną niszę wieży). Po wprowadzeniu poprawek jeden z wozów przeszedł kolejne próby w kwietniu 1958 r. Na ich podstawie postanowiono zaopatrzyć wcześniej wyprodukowane T-10 w takie przyrządy, a dokonywano tego podczas remontów kapitalnych aż do końca lat 70. ub. wieku.
Obiekt 734A był hybrydą kadłuba T-10A z wieżą T-10M z licznymi udoskonaleniami. Był napędzany silnikiem W12-6B o mocy 551 kW. Znacząco, bo do 1300 l zwiększono zapas paliwa (T-10 zabierał 930 l, a T-10M – 950). Osiągnięto to dzięki zwiększeniu liczby zbiorników wewnętrznych do siedmiu, a zewnętrznych do czterech. Jeden dodatkowy zbiornik wewnętrzny umieszczono w przedziale napędowym, gdyż zachowana transmisja bez hydraulicznego wspomagania zajmowała mniej miejsca. Dwa kolejne, o pojemności 125 l umieszczono
w przedzie kadłuba, po prawej stronie kierowcy, w postaci zbiorników-stelaży amunicyjnych. Dwa dodatkowe zbiorniki zewnętrzne umieszczono w tyle kadłuba, w miejscu świec dymnych.
Zmieniono także przełożenie reduktorów burtowych, dzięki czemu prędkość maksymalna wzrosła do 54 km/h. Zewnętrznie pojazd wyróżniał się brakiem kopułki wentylatora na wieży i nieobecnością reflektorów podczerwonych. Obiekt 734A był najcięższym z seryjnie produkowanych T-10, gdyż ważył 51,2 t. Próby poligonowe wykazały, że zmodyfikowany układ napędowy jest niedopracowany i zawodny, a suma osiągów odpowiada bardziej T-10B, niż T-10M, znacząco większy jest jedynie zasięg. Z tego powodu Obiekt 734A pozostał prototypem.
Na Obiekcie 272O konstruowanym od 1959 r. planowano przetestowanie kompleksu aktywnej obrony Opłot-MO, którego efektorem był sześciolufowy, rotacyjny karabin maszynowy kal. 14,5 mm zamontowany na wieży zamiast KPW. Miał on zestrzeliwać zbliżające się pociski kumulacyjne wykrywane przez koherentno-dopplerowski radiolokator pracujący w zakresie milimetrowym z blokiem anten połączonych z instalacją karabinu maszynowego.
Oficjalnie prace sankcjonowała decyzja nr 174-622 z 18 lutego 1960 r., a uczestniczyły w nich: WNII-100, NII-61, NIIBT, Kazański Instytut Lotniczy i Akademia Wojsk Pancernych. Masa instalacji wynosiła tylko 350 kg. Karabin nie był stabilizowany i otwierał ogień automatycznie, gdy cel znajdował się w odległości ok. 100 m od czołgu. Zbudowano i przetestowano karabin maszynowy wraz ze stanowiskiem, ale jego skuteczność uznano za niewystarczającą.
Dlatego w WNII-100 zbudowano eksperymentalne stanowisko z lotniczym sześciolufowym działkiem AO-19 kal. 23 mm. Przetestowano je pod koniec 1961 r. Natomiast prób wykrywania celów i naprowadzania na nie działka nawet nie rozpoczęto. Zamiast tego uwagę skoncentrowano na alternatywnym rozwiązaniu, a mianowicie użyciu systemu TKB-588, składającego się z 12 wyrzutni niekierowanych rakiet odłamkowych kal. 107 mm. Cele wykrywał radiolokator z obrotową anteną nadawczą na szczycie wieży i nieruchomymi antenami odbiorczymi przy każdej wyrzutni. Dalsze prace w tym kierunku doprowadziły do stworzenia w 1965 r. pierwszego aktywnego systemu obrony Dikobraz, ale nie był on testowany na T-10.
W ZSRR już w 1949 r. postanowiono opracować czołgowy dalmierz radiolokacyjny. Projekt Tajga zakończył się jednak fiaskiem, gdyż cała konstrukcja okazała się zbyt duża (np. antena miała wymiary 1240x200 mm) i zbyt delikatna.
Temat wrócił w 1955 r., gdy radiodalmierz Klon zaczął opracowywać leningradzki Instytut budowy przyrządów lotniczych. Na wstępnym etapie wykorzystano lotniczy radiolokator RP-1 Izumrud, ale okazało się, że fale zakresu centymetrowego są zbyt silnie zakłócane przez przeszkody terenowe. W przypadku T-10 próby zastosowania dalmierza radiolokacyjnego wiązały się z rezygnacją z zastosowania klasycznego dalmierza na wieżyczce dowódcy, gdyż jego obudowa nie mogła obracać się swobodnie, gdy na sąsiednim włazie był zamontowany obrotnik przeciwlotniczego karabinu maszynowego. Na dodatek radar zakresu milimetrowego zapewniał większy zasięg i dokładność pomiaru, niż dalmierz optyczny.
Równolegle pracowano nad nowym dalmierzem optycznym TPD, który konstruowano jeszcze dla IS-7. Projekt czołgu T-10 z takim dalmierzem powstał w 1954 r. jako Obiekt 269. Dwa lata później zarządzono montaż dopracowanego dalmierza na T10M. Aparatura Skała-II miała zostać zainstalowana na Obiekcie 284. Radar skonstruowany w Nowosybirskiej Fabryce Aparatury został zamontowany na czołgu dopiero na początku 1962 r. Dysponował on trybem selekcji celów ruchomych, a docelowo (Skała-III) miał także służyć do naprowadzania pocisków kierowanych. Próby fabryczne prototypu zakończono w połowie 1965 r. Równolegle w LITMO pracowano nad dalmierzem radiolokacyjnym Lilia zakresu 4-milimetrowego. Prace kontynuowano i później, ale
już bez związku z T-10.
Pod koniec 1952 r. zgodnie z poleceniem Rady Ministrów nr S-24258 w OKBT przy LKZ rozpoczęto analizę możliwości zastosowania do napędu czołgów ciężkich „wysokotemperaturowej” turbiny gazowej. Napęd miało opracować Specjalne Biuro Konstrukcji Turbin, działające w Leningradzie. Nie zaczynano od zera, ponieważ w ZSRR znalazła się dokumentacja prac, prowadzonych w tej dziedzinie w III Rzeszy.
Stworzono wstępny projekt Obiektu 730 z takim silnikiem, co wymagało znaczących zmian w przedziale napędowym i wpływało na zmianę środka masy całego pojazdu. Ostatecznie szczegółowych prac konstrukcyjnych nie podjęto wskutek krytycznej oceny celowości montażu w czołgu typowej turbiny lotniczej. Zarządzono natomiast kontynuację prac w dziedzinie napędu turbinowego, mających zaowocować stworzeniem dedykowanych turbin dla pojazdów.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu