Jak sama nazwa wskazuje, nie jest to impreza handlowa, jak np. salony Eurosatory czy MSPO, choć proeksportowa promocja rosyjskiego sprzętu wojskowego jest jednym z jej istotnych celów. Chociaż przedsięwzięcie pod taką nazwą ma krótką, bo zaledwie czteroletnią historię, zdążyło już ugruntować swoją pozycję na światowym rynku – na żadnej innej imprezie na świecie nie demonstruje się takiej liczby sprzętu i nie organizuje ostrych strzelań z broni konwencjonalnej niemal wszystkich kategorii. W tym roku w ekspozycji statycznej było 295 pojazdów należących do Ministerstwa Obrony FR, kolejnych 288 uczestniczyło w pokazach dynamicznych.
Do pełni sukcesu brakuje Armii jedynie znaczącej obecności firm zagranicznych. Trudno oczywiście liczyć na przeciwników z NATO, ale skuszenie do większego udziału firm z Chińskiej Republiki Ludowej, Indii i Islamskiej Republiki Iranu byłoby znaczącym sukcesem. Chwilowo, oprócz Chin, są obecne, i to w niewielkim wymiarze, przedsiębiorstwa z Białorusi, Kazachstanu, Armenii…
Dla rosyjskich firm zbrojeniowych Armija jest świetną okazją do prezentacji swych produktów. Wskutek sankcji nie mogą one uczestniczyć w największych imprezach w Europie, a eksponowanie szerokiego spektrum sprzętu na lokalnych imprezach w krajach tzw. Trzeciego Świata jest często uznawane za zbyt kosztowne. Sektor lotniczo-rakietowy ma od niemal 30 lat swoją własną imprezę wystawienniczą – MAKS, natomiast producenci sprzętu dla wojsk lądowych od kilkunastu lat próbowali szczęścia uczestnicząc w konkurujących ze sobą, lokalnych imprezach w Omsku i Niżnym Tagile oraz wystawach-efemerydach w Moskwie.
Rosyjski przemysł obronny ma niewątpliwie czym się chwalić. Od ponad 10 lat otrzymuje znów zamówienia od rządu, a rozmiary produkcji na potrzeby wewnętrzne są wystarczające dla rozwinięcia rentownej produkcji. W ostatnich latach dość bolesny był wpływ sankcji zagranicznych, wskutek czego do Rosji przestały docierać liczne, zaawansowane komponenty. Na krótką metę opóźniło to szereg programów i spowolniło modernizację SZ FR. Na dłuższą metę dla przemysłu powstała nowa okazja – „importozamieszczenije”, czyli podjęcie produkcji zamienników importowanych do niedawna komponentów. Nowe produkty mogą być nieco gorsze i droższe od zagranicznych, ale zbyt na nie jest gwarantowany. W najbliższych latach Rosja nie stanie się samowystarczalna, ale już obecnie widoczny jest wielki postęp w dziedzinach, które jeszcze kilka lat temu były zdominowane przez „łatwy” import.
Poważnym problemem jest zapewnienie przemysłowi zbrojeniowemu rynków eksportowych. Rosja straciła niemal wszystkich europejskich klientów przemysłu ZSRR i wielu odbiorców pozaeuropejskich. Ostatnio nastąpiło załamanie eksportu do Indii, eksport do Chin systematycznie maleje. Iran ciągle raczej straszy sąsiadów wizją zakupów w Rosji niż je realizuje. Okazjonalni klienci, jak Wenezuela Chaveza są nieliczni i niepewni. Próby odzyskania niektórych starych rynków są ryzykowne, np. Egipt „kupuje” rosyjską broń korzystając z gigantycznego rosyjskiego kredytu, choć wiadomo, że tak samo było w latach 60. i na początku lat 70., a potem potomkowie faraonów nie dość, że zerwali polityczno-militarny sojusz z ZSRR, to jeszcze przestali spłacać raty. Podobnie przepadły kredyty udzielone Libii, Irakowi… Kraje afrykańskie nie kupują wiele, Ameryki Południowej – niemal nic. Eksport broni do Turcji to „interes wysokiego ryzyka” – wymaga 100% kredytowania, a polityczne interesy obu krajów są na dłuższą metę sprzeczne, czyli ewentualny sojusz może mieć tylko charakter krótkoterminowy. Także Pakistan nie będzie w stanie zastąpić Indii, jeśli w ogóle stać go będzie na zakupy nowoczesnej broni w Rosji. To wszystko oznacza nieuchronny znaczący spadek zysków z eksportu.
Niezależnie od nadania Armii rangi głównej imprezy o profilu militarnym w Rosji i organizacji jej „wystaw filialnych” w innych miastach, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że nie wszystkie rosyjskie firmy są przekonane do zasadności prezentacji na niej wszystkich swych osiągnięć. Urałwagonzawod i Traktornyje Zawody ciągle liczą na odzyskanie pozycji przez salon w Niżnym Tagile, wielkie firmy elektroniczno-rakietowe: KRET, KTRW i Ałmaz-Antiej koncentrują się na organizowanym co dwa lata lotniczo-kosmicznym MAKSie…
Na tegorocznej Armii było jednak dość nowości, by skupić na imprezie uwagę światowych analityków. Część z nowości była po raz pierwszy demonstrowana publicznie, inne były zupełnymi niespodziankami.
Nowa generacja sprzętu pancernego ciągle znajduje się w centrum uwagi komentatorów i analityków. Krótko przed rozpoczęciem Armii-2018 w mediach pojawiły się półoficjalne informacje o niezadowoleniu Ministerstwa Obrony ze wszystkich (sic!) typów nowych wozów bojowych w obecnej konfiguracji. Najwięcej zarzutów zgłoszono podobno wobec czołgu podstawowego T-14, a dotyczą one niemal wszystkiego: silnika, układu jezdnego, automatu ładowania i systemu kierowania ogniem. Zarzutów wobec bojowych wozów piechoty i transporterów Kurganiec i Bumierang jest podobno mniej, a wobec działa samobieżnego Koalicija-SW – najmniej. Najprawdopodobniej te przecieki są elementem rozgrywek między przemysłem a wojskiem. Ten pierwszy chciałby jak najszybciej rozpocząć produkcję pojazdów w obecnej konfiguracji (i zacząć otrzymywać pieniądze za ich dostawy), a potem ewentualnie poddać je modernizacji (i znowu dostawać za to pieniądze). Wojskowi chcieliby, aby pojazdy najpierw zostały zmodyfikowane, potem gruntownie przetestowane, następnie zapewne kolejny raz poprawione i dopiero wtedy skierowane do seryjnej produkcji. Trudno nie zgodzić się z tym drugim podejściem do zagadnienia, a głównym winowajcą obecnego stanu rzeczy jest nie kto inny a prezydent Władimir Putin, który zarządził, aby nowy sprzęt był gotowy na defiladę zwycięstwa w 2015 r. Termin realizacji zadania był niemal nierealny i wszyscy musieli zgodzić się, że da się w tym czasie przygotować jedynie rodzaj demonstratorów koncepcji. Kłopot polega na tym, że gdy już takowe powstały, wielu uznało je za gotowy produkt i „koniec problemu”. Podczas Armii problemy techniczne i rozdźwięki bagatelizowano, podpisano nawet umowę na dostawę 132 pojazdów
z rodziny Armata. Mają to być czołgi, bwp i wozy inżynieryjne. Za czasów ZSRR byłaby to liczba wystarczająca do uzbrojenia jednego pułku czołgów (trzy bataliony czołgów i jeden zmechanizowany na bwp). Obecnie będzie to zapewne sprzęt dla brygady, która zostanie obarczona zadaniem jego wszechstronnego wypróbowania i oceny. Dopiero potem będzie mogła rozpocząć się prawdziwa produkcja seryjna. Podczas Armii dyrektor Urałwagonzawoda Alieksander Potapow poinformował, że dotąd wyprodukowano ok. 30 pojazdów z rodziny Armata.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu