W czerwcu kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej dwukrotnie deklarowało, że w ciągu najbliższych tygodni uczestnicy postępowania mają otrzymać zaproszenia do składania ofert ostatecznych w przetargu na śmigłowce do zwalczania okrętów podwodnych, wyposażonych dodatkowo w sprzęt medyczny pozwalający na prowadze-nie akcji poszukiwawczo-ratowniczych (ZOP/SAR).
To zaś miałoby, zdaniem polityków, otworzyć drogę do podpisania kontraktu na dostawę nieokreślonej liczby (czterech bądź ośmiu) maszyn do końca roku. Może to być jednak trudne ze względu na kalendarz i sezon wakacyjny, który zawsze nieco ogranicza tempo prac w takich przypadkach.
Cały czas wskazywany jest problem następcy pokładowych wiropłatów Kaman SH-2G Super Seasprite. Nieoficjalnie, użytkownicy takich maszyn z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej nie ukrywają, że najlepszą opcją byłyby śmigłowce Leonardo AW159 Wildcat, których zakup do minimum ograniczyłby potrzebę adaptacji fregat typu Oliver Hazard Perry Marynarki Wojennej do bazowania nowych maszyn.
Z powyższą kwestią powiązana jest, ponoć znów zyskująca zwolenników, opcja zakupu używanych fregat tego typu w Australii (co może zostać oficjalnie rozstrzygnięte w czasie planowanej na sierpień wizyty prezydenta Andrzeja Dudy na antypodach) – wśród ich atutów można wymienić powiększony pokład lotniczy i integracja ze śmigłowcami Sikorsky SH-60B Seahawk, które mogłyby znaleźć się w pakiecie wraz z okrętami. Według części źródeł australijskich sprawa jest jednak dyskusyjna – wiropłaty były intensywnie eksploatowane przez niemal 30 lat od dostawy (czyli od drugiej połowy lat 80.), a po przedwczesnym wycofaniu SH-2G(A) Super Seasprite w 2007 r., ich obciążenie jeszcze wzrosło. Dodatkowo wersja dla Australii różniła się od standardowej dla US Navy, co przyczyniło się do tego, że przez dziesięciolecia służby nie przechodziły poważnych modernizacji wyposażenia. Ewentualny zakup tych maszyn wiązałby się ze znacznymi wydatkami, związanymi z doprowadzeniem ich do stanu używalności i unowocześnieniem przestarzałego wyposażenia, bez pomocy procedury FMS. Jak pokazały doświadczenia amerykańskie związane z programem MH-60R, niewielka różnica kosztów przy planowanej długości okresu eksploatacji spowodowała, że stare SH-60B trafiły na składowisko AMARC, a konsorcjum Sikorsky/Lockheed Martin otrzymało wieloletni kontrakt na produkcję fabrycznie nowych MH-60R. Stąd też teoretycznie źródłem wiropłatów mogłyby być zapasy Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych – na pustyni w Arizonie są zmagazynowane obecnie 64 SH-60B/F Sea-hawk, jednak część z nich (zapewne te w najlepszym stanie) ma wkrótce trafić do nowych użytkowników – mowa tu o Hiszpanii, Izraelu i Straży Wybrzeża Stanów Zjednoczonych.
Co ciekawe, pomimo deklaracji polityków, potencjalni dostawcy wiropłatów nie mają pojęcia, czego mogą spodziewać się w zaproszeniu do składania ofert ostatecznych. Dobrą ilustracją zamieszania wokół tej kwestii były tegoroczne targi Balt-Military-Expo, na których spośród dwóch spodziewanych oferentów obecny był tylko jeden – koncern Leonardo. Dodatkowo na jego stoisku prezentowany był model dużej maszyny AW101, a w rozmowach przedstawiciele Leonardo Helicopters twierdzili, że obecnie proponują Polsce AW101, a jak zapoznają się z oficjalnym zaproszeniem do udziału w dalszym etapie postępowania, w którym zawarte mają być aktualne wymagania dla wiropłata, wtedy dopasują do nich własną ofertę. Wyraźnie pokazuje to, że nie tylko lokalni obserwatorzy działań MON mają problemy z nadążeniem za pomysłami resortu. Otwarte pozostaje także pytanie, czy zmiana warunków nie otworzy furtki do powrotu do rywalizacji konsorcjum Lockheed Martin, mającego ciągle w swojej ofercie „komercyjne” S-70B Seahawk (m.in. sprzedawane w ostatnich latach do Brazylii i Singapuru), a także MH-60R, oferowane za pośrednictwem programu FMS. Widmo zamknięcia linii montażowej tych maszyn powoduje jednocześnie, że Amerykanie szukają nowych rynków zbytu – m.in. mowa o Niemczech, Tajwanie i Wietnamie.
Otwarty pozostaje jeszcze problem wyboru następcy darłowskich Mi-14PŁ i PŁ/R, które przechodzą obecnie wydłużenie resursów w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 S.A. w Łodzi. W tym przypadku na terenie 44. Bazy Lotniczej w Darłowie pozostała droga pamiątka po zamkniętym postępowaniu na zakup maszyn Airbus Helicopters H225M Caracal w postaci niedokończonej infrastruktury, którą zamówiono w grudniu 2015 r. Chodzi o nowe hangary wraz z płaszczyznami postojowymi i zapleczem socjalnym, które miało zbudować konsorcjum firm
IDS-BUD S.A. i AJM Sp. z o.o. Ich budowa została wstrzymana, o czym poinformowano 2 lipca.
11 czerwca Inspektorat Uzbrojenia poinformował o zakończeniu procedury zakupu śmigłowców CSAR/SOF dla 7. Eskadry Działań Specjalnych z Powidza. Tym samym zakończono jedną z dwóch „pilnych” procedur zakupów nowych wiropłatów, które ogłosiło poprzednie kierownictwo resortu w lutym 2017 r., po zamknięciu negocjacji dotyczących zakupu 50 maszyn Airbus Helicopters H225M Caracal. Zamawiający odwołał zaproszenie do składania ofert ostatecznych, co ciekawe jeszcze pod koniec maja w Inspektoracie Uzbrojenia trwała aktualizacja dokumentacji dotyczącej śmigłowców będących przedmiotem postępowania. Według założeń planowano zakup ośmiu maszyn, a o powyższe zlecenie miały rywalizować trzy oferty: WSK PZL-Świdnik S.A. (AW101), konsorcjum Airbus Helicopters i Heli Invest Sp. z o.o. Servces S.K.A. (H225M) oraz Polskie Zakłady Lotnicze Sp. z o.o. (S-70i Black Hawk International). Nowe wiropłaty miały zastąpić obecnie eksploatowane Mi-17-1W, które pomimo że należą do najnowszych w SZ RP (dostarczone w latach 2010–2011), są intensywnie wykorzystywane przez operatorów Wojsk Specjalnych, mają za sobą udział w misji w Afganistanie i znaczący nalot. Powyższej decyzji można było się spodziewać po majowym wystąpieniu wiceministra Wojciecha Skurkiewicza, w którym nie wspomniał o planach zakupu nowych wiropłatów dla eskadry z Powidza.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu