12 maja minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych, że w planach kierowanego przez niego resortu jest zamówienie nowej partii czołgów T-84 Opłot dla Sił Zbrojnych Ukrainy.
Zapowiedź padła przy okazji wizyty w obwodzie charkowskim, w którego stolicy mieści się ‒ czy raczej, ze względu na wojenne zniszczenia, mieściła się ‒ Fabryka im. W.O. Małyszewa (dawniej Charkowska Fabryka Parowozów, ChPZ), produkująca w czasach sowieckich tysiące czołgów. Po uzyskaniu niepodległości przez Ukreainę wytwarzanie czołgów, choć w nieporównanie mniejszych ilościach, kontynuowano – głównie na eksport. Najnowszy w ofercie, choć obiektywnie niezupełnie już dziś nowoczesny, był T-84 Opłot. Reznikow miał okazję do przejażdżki wspomnianym czołgiem. Zgodnie z krótkim komunikatem, zapaść miała decyzja o tym, że Ministerstwo Obrony Ukrainy zleci państwowemu przedsiębiorstwu Ukroboronprom produkcję czołgów T-84. Reznikow napisał, że „jest przekonany, że w pancernej koalicji to ukraiński czołg powinien być na czele”. Jego zdaniem „na froncie musi być pancerna pięść, bo najważniejszą wartością jest zachowanie życia naszych obrońców”.
Informacja wydaje się być ukierunkowaną raczej na podniesienie morale wojska i przemysłu. Obecnie nie jest możliwe wznowienie produkcji czołgów T-84 i to z kilku powodów. Najbardziej oczywistym jest trwająca wojna, która utrudnia (choć nie uniemożliwia w pełni) prowadzenie produkcji zbrojeniowej na terenie państwa ze względu na trwające rosyjskie ataki lotnicze i rakietow. Same zakłady produkcyjne w Charkowie, nie tylko Fabryka im. Małyszewa, są przeważnie zniszczone, choć podobno część ich wyposażenia i załóg udało się ewakuować przed wybuchem wojny. Tym niemniej, ich odbudowa, o ile okaże się możliwa, zajmie wiele czasu, więc perspektywa ewentualnego uruchomienia produkcji Opłotów na rzecz Sił Zbrojnych Ukrainy jest raczej odległa. Kolejnym problemem jest sam Opłot jako konstrukcja ‒ do wybuchu wojny nie udało się w pełni skompletować i przetestować prototypu czołgu zupełnie pozbawionego podzespołów pochodzenia białoruskiego i rosyjskiego (stosowanych np. w czołgach zamówionych przez Tajlandię). Obecnie sytuacja materiałowa ukraińskiego przemysłu obronnego jest zaś zdecydowanie trudniejsza, niż przed 24 lutego 2022 r.
Wreszcie sami ukraińscy komentatorzy wskazują, że Opłot jest czołgiem nieperspektywicznym. Wywodzi się z T-80, który wszedł do służby w drugiej połowie lat 70., w czołgu ‒ nawet zukrainizowanym ‒ zastosowanych musiałoby być wiele rozwiązań albo kłopotliwych dla Ukrainy jako przyszłego członka NATO (jak 125 mm armata z amunicją rozdzielnego ładowania), albo przestarzałych technicznie (kompozycja opancerzenia czołgu) lub technologicznie (silnik 6TD-2/3). Wprawdzie ukraińscy komentatorzy wskazują, że jeszcze za czasów istnienia ZSRS, które kontynuowano z różnym skutkiem w niepodległej Ukrainie, w ośrodku charkowskim powstawały projekty, a nawet prototypy znacznie bardziej perspektywicznych i nowoczesnych czołgów, jak Obiekt 490 czy Obiekt 477 (a w pewnym sensie nawet „zwesternizowany” T-84-120 Jatagan), ale samodzielne opracowanie nowego czołgu dla Sił Zbrojnych Ukrainy może przerastać osłabiony przemysł ukraiński. Znacznie bardziej prawdopodobna, o ile wystarczy na to środków, wydaje się współpraca z partnerem zachodnim. Stosunkowo mało ambitne z punktu widzenia Ukrainy, lecz bardzo zaawansowane i perspektywiczne rozwiązanie proponuje niemiecki Rheinmetall AG, oferując produkcję czołgu KF51 Panther. Chętnych do ukraińskiego pancernego „tortu” z pewnością będzie jednak więcej, w tym państwa spoza NATO, Kijów będzie miał wiec w czym wybierać ‒ o ile wystarczy środków i woli.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu