Zaloguj
reklama Rekord
reklama Rekord

Federacja Rosyjska odpaliła na Ukrainę pocisk manewrujący z imitacyjną głowicą jądrową

Strategiczny pocisk manewrujący Ch-55SM z głowicą jądrową (na zdjęciu w wersji szkolnej). Ch-55SM ma dodatkowe, odrzucane, konforemne zbiorniki paliwa montowane po bokach korpusu co najbardziej odróżnia ją od „zwykłego” Ch-55. Fot. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej.

18 listopada w godzinach porannych, Centrum Komunikacji Strategicznej Sił Zbrojnych Ukrainy (STRATCOM), powołując się na ukraiński portal „Defense Express”, poinformowała, że Siły Powietrzno-Kosmiczne Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej odpaliły na cel na terenie Ukrainy pocisk manewrujący z imitacyjną głowicą jądrową.

Według „Defense Express”, jeden z rosyjskich pocisków manewrujących, zestrzelonych 17 listopada przez ukraińską obronę przeciwlotniczą nad Kijowem, był typu Ch-55 lub Ch-55SM, ale w jego szczątkach nie znaleziono głowicy bojowej lecz imitator… ładunku jądrowego.

Do tej pory Rosja odpalała na cele w Ukrainie pociski manewrujące 9M728 z lądowych systemów 9K720 Iskander-M, 3M14 i 3M54 okrętowych 3S14 Kalibr oraz lotnicze Ch-101 i Ch-555, odpalane z bombowców Tu-160 oraz Tu-95MS. Wszystkie przenosiły konwencjonalne burząco-odłamkowe ładunki bojowe o masie do 500 kg, aczkolwiek nie jest tajemnicą, że z systemów tych mogą być odpalane również pociski z ładunkami jądrowymi.

Szczątki przedniej części zestrzelonego pocisku manewrującego z widocznym obłym obiektem – prawdopodobnie imitatorem ładunku jądrowego. Fot. Defense Express

Lotnicze pociski Ch-101 i Ch-555 to konwencjonalne odmiany rakiet strategicznych, odpowiednio Ch-102 oraz Ch-55/Ch-55SM, uzbrojonych w głowice jądrowe (termojądrowe). Co ważne, konwencjonalne odmiany nie powstają poprzez zwykłą zamianę ładunku jądrowego na odłamkowo-burzący w procesie przygotowania rakiety do lotu, lecz są to pociski zbudowane od podstaw jako konwencjonalne – muszą mieć nieco inną budowę wewnętrzną. Wynika to kilku powodów. Strategiczne pociski manewrujące zostały zbudowane przez obydwa supermocarstwa w czasie zimnej wojny do atakowania celów w głębi terytorium przeciwnika, przy czym miały być odpalane spoza zasięgu systemów obrony przeciwlotniczej ‒ w odległości bezpiecznej dla platformy startowej. Dlatego by zapewnić jak największy zasięg ich ładunki bojowe musiały być jak najmniejsze i najlżejsze. Stosowane w pociskach manewrujących ładunki jądrowe to stosunkowo niewielkie i lekkie konstrukcje, o masie ok. 130÷150 kg, ale zapewniające równoważnik trotylowy wybuchu jądrowego do ok. 250 kiloton.

Głowica burząco-odłamkowa jednego z pocisków Ch-101 zestrzelonych nad Ukrainą. Zdj. Administracja Obwodu Kirowhradzkiego.

Konwencjonalne wersje powstały do atakowania ważnych celów na zapleczu przeciwnika, ale by zapewnić odpowiednią siłę rażenia ich uniwersalne ładunki bojowe – najczęściej burząco-odłamkowe – musiały być znacznie cięższe niż 130÷150kg, a przy tym większe gabarytowo. Większa masa ładunków, z uwagi na odpowiednie wyważenie pocisku, wymusza ich zabudowę w innym miejscu w korpusie rakiety – nieco bliżej skrzydeł. Ponadto konwencjonalne wersje pocisków manewrujących miały zmienione układy naprowadzania by zapewnić odpowiednią dokładność trafienia. W ich przypadku precyzja rzędu ±50÷100 m, akceptowalna przy użyciu ładunku jądrowego, była dalece niewystarczająca. Z tych właśnie względów wersji konwencjonalnych pocisków manewrujących nie można „zrobić” poprzez prosta zamianę ładunku bojowego, lecz muszą one być wytwarzane osobno.

Termojądrowy ładunek bojowy W-80 stosowany w amerykańskich pociskach manewrujących AGM-86B ALCM i BGM-109A Tomahawk. W-80 ma masę 130 kg, średnicę maksymalną ok. 34 cm, długość ok. 80 cm i ekwiwalent trotylowy do 150 kT. Rosyjskie ładunki TK-66 stosowane w pociskach Ch-55/Ch-55SM maja podobne charakterystyki gabarytowo-masowe. Fot. Departament Obrony Stanów Zjednoczonych.

Odpalenie przez Rosję pocisku Ch-55/Ch-55SM z imitatorem ładunku jądrowego można różnie zinterpretować. Pierwsze co przychodzi na myśl to… przesłanie, a może raczej ostrzeżenie, że następne mogą przenosić prawdziwe ładunki jądrowe. Ale by takie przesłanie dotarło do adresata i zostało właściwie zrozumiałe musi zostać spełnionych kilka warunków ‒ pocisk z imitatorem musi zostać zestrzelony, fakt że przenosił imitator rozpoznany, a informacja o zdarzeniu dostarczona do adresata. Spełnienie pierwszego warunku uzależnione jest od sprawności i skuteczności ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, a w obecnych warunkach również i szczęścia. Warunki zostały spełnione. Czy to faktyczne było ostrzeżenie – wydaje się to być bardzo mało prawdopodobne.

Strategiczny pocisk Ch-55SM z głowicą jądrową (z lewej) i jego konwencjonalny wariant Ch-555 (z prawej). Większa i cięższa głowica bojowa Ch-55 wymusiła zastosowanie dodatkowych powierzchni nośnych na nosie pocisku dla skompensowania przesunięcia środka parcia aerodynamicznego, a także użycie precyzyjniejszego systemu kierowania z optycznym korelatorem, którego okno widoczne jest na spodzie części nosowej pocisku. Fot. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej.

Druga myśl, jaka przychodzi na myśl, to przypuszczenie, że Rosji kończą się konwencjonalne pociski manewrujące. Przemysł nie jest w stanie, w szybkim tempie dostarczyć wymaganych komponentów i przebudować strategicznych Ch-55 na Ch-555 więc buduje się je ad hoc wstawiając w miejsce przeznaczone na głowicę jądrową naprędce sklecony ładunek burzący. Użycie takich rakiet ma sens, ale pod warunkiem, że będą nimi atakowane cele o dość dużych rozmiarach, np. elektrownie, ciepłownie, duże stacje rozdzielcze, lub terroryzowane miasta, bo nie można w ich przypadku liczyć na precyzyjne trafienie w małowymiarowy obiekt, z powodów które wyżej podano. Użycie w tym konkretnym przypadku inercyjnego/neutralnego imitatora głowicy (być może już konwencjonalnej) mogło być testem np. dokładności uderzeń takich pocisków lub też wynikiem bałaganu w pracy personelu naziemnego przygotowującego pociski do użycia bojowego.

Trzecia opcja to użycie pocisków strategicznych z imitatorami głowic jako wabików, celów pozornych odpalanych tylko po to by nasycić przestrzeń powietrzną jak największą ilością obiektów z nadzieją, że większa liczba prawdziwych pocisków dotrze do wyznaczonych celów, a ukraińska obrona przeciwlotnicza na zestrzeliwanie „niegroźnych” wabików straci kolejne, bardzo cenne rakiety. Wbrew pozorom nie jest to bardzo kosztowny sposób wykorzystania cennych rakiet. Składowane od wielu lat w magazynach pociski manewrujące mają swój okres przydatności do użycia, więc wykorzystanie w charakterze celów tych, którym okres użytkowania się skończył lub wkrótce minie, jest dobrym sposobem na pozbycie się ich bez ponoszenia kosztów na utylizację.

Jak na razie trudno jednoznacznie określić, która opcja przyświecała Rosjanom. Być może dowiemy się tego już wkrótce.

Krzysztof Nicpoń

Teldat

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przemysł zbrojeniowy

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Siły Powietrzne

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Samoloty i śmigłowce
Uzbrojenie lotnicze
Bezzałogowce
Kosmos

WOJSKA LĄDOWE

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Wozy bojowe
Artyleria lądowa
Radiolokacja
Dowodzenie i łączność

MARYNARKA WOJENNA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Okręty współczesne
Okręty historyczne
Statki i żaglowce
Starcia morskie

HISTORIA I POLITYKA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Historia uzbrojenia
Wojny i konflikty
Współczesne pole walki
Bezpieczeństwo
usertagcalendar-fullcrosslisthighlightindent-increasesort-amount-asc