– Wojska Obrony Terytorialnej od początku funkcjonowania rozwijają realne zdolności bojowe. O większości z nich mogliśmy usłyszeć w kontekście obrony Ukrainy. To, co my postanowiliśmy zmienić w naszym modelu przygotowań do działań, sprowadza się w zasadzie do trzech aspektów. Po pierwsze zwiększenia nasycenia kompetencjami z zakresu systemu rażenia, po drugie organizacji i budowy kompetencji ratowniczych i po trzecie rozwijania świadomości obronnej poprzez objęcie programem przysposobienia wojskowego instytucji krytycznych dla systemu odporności państwa – mówi generał broni Wiesław Kukuła, Dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej.
Łukasz Prus, ZBiAM: Za sprawą konfliktu zbrojnego na Ukrainie wielką karierę zrobił termin „lekka piechota”. Po operacji obronnej na obrzeżach Kijowa oraz w wielu innych miejscach Ukrainy był on odmieniany przez ekspertów wojskowych przez wszystkie przypadki. Jak Pan Generał ocenia udział w wojnie rosyjsko-ukraińskiej oddziałów określanych właśnie mianem „lekkiej piechoty”? I czy polskie Wojska Obrony Terytorialnej można zaliczyć do tej grupy? Jakie wnioski z przebiegu wojny dla dalszego rozwoju WOT już dzisiaj można wyciągnąć?
Generał Wiesław Kukuła, Dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej: Wojnę musimy postrzegać całościowo i kontekstowo. Jesteśmy pokoleniem, które jej nie doświadczyło dlatego w pewnym sensie spowijała nas „mgła teorii”. Dobrym tego przykładem jest fałszywy paradygmat małej, świetnie wyposażonej, ale, co podkreślano, skutecznej armii. Wojna obronna Ukrainy umożliwia nie tylko odbudowanie poprawnego postrzegania procesów obronnych, ale i zweryfikowanie dotychczas wdrażanych rozwiązań czy też głoszonych teorii. Zanim się zakończy usłyszymy jeszcze o wielu kluczowych dla wojny zdolnościach – dzisiaj jest nim system rażenia, w szczególności artyleria i wojska rakietowe. W pierwszej fazie konfliktu była to piechota, którą z racji wyposażenia i taktyki działania potocznie nazywano lekką. W tym miejscu muszę jednak ponownie zauważyć, że system walki musi być kompleksowy. Swoją misję wypełnia w nim zarówno lekka piechota, artyleria, obrona przeciwlotnicza czy lotnictwo. Każdy z tych elementów pełni swoją rolę na określonym etapie działań. Ale też brak jednego z tych elementów może poważnie ograniczyć całościowe zdolności obronne. Analitycy zawsze poszukują słabych punktów obrony. Dam przykład małej, w pełni zawodowej armii. Nawet jej najlepsze wyposażenie i wyszkolenie nie zrekompensuje podstawowych ułomności. Brak dostatecznej możliwości kontroli terenu i nasycenia go systemami ułatwi przeciwnikowi swobodę manewru i dostęp do infrastruktury krytycznej. Ograniczone możliwości rotacji nielicznych sił relatywnie szybko wyczerpią ich energię, co doprowadzi do załamania morale. Wreszcie słabsze niż w armiach powszechnych więzi ze społeczeństwem ułatwią przeciwnikowi oddziaływanie informacyjne, a tym samym kształtowanie oczekiwanej przez niego percepcji sytuacji. Pominę stan odporności państwa z takiej wielkości armią w systemie obronnym.
Wracając do sedna pytania o lekką piechotę, to „pojemne” określenie sprytnie ukrywa istotę zmian, które zachodzą. Współczesny żołnierz jest w istocie cyfrowym wojownikiem, który ma do dyspozycji dalece zminiaturyzowane systemy łączności i dostęp do wysoce efektywnych systemów rażenia. Zarówno bezpośrednio - czego przykładem mogą być przenośne systemy Javelin, Grom i Warmate - czy też pośrednio, poprzez naprowadzanie efektorów, czyli artylerii, systemów rakietowych, a nawet lotnictwa. A wszystkie te kompetencje może budować na coraz bardziej efektywnych czasowo i rozproszonych szkoleniach. To olbrzymia zmiana, która kompletnie na nowo definiuje formację piechoty i doktrynę jej użycia. Oczywiście, „cyfrowa infanteria” wciąż posiada swoje ograniczenia, głównie związane z manewrowością oraz ograniczoną odpornością na ogień przeciwnika. Nie ma jednak możliwości, by mogła zostać zastąpiona czy też ograniczana ilościowo. Jest wprost przeciwnie – jest relatywnie tania, jej nawyki nie są drogie do zbudowania i podtrzymywania, a co najistotniejsze - niezbędna do obrony wcale nie małego terenu Polski. Właśnie w taki sposób zaprojektowano Wojska Obrony Terytorialnej. Wnioski z przebiegu wojny obronnej Ukrainy potwierdziły słuszność przyjętych przez nas założeń. Wskazały jednak również potrzebę przyspieszenia działań w zakresie rozwijania zdolności w obszarze rażenia, ratownictwa i budowy systemu przysposobienia wojskowego społeczeństwa.
To dosyć ogólna i abstrakcyjna odpowiedź. Chciałbym zejść do poziomu konkretów. Jakie zdolności, realne zdolności bojowe, powinny być dzisiaj rozwijane w Wojskach Obrony Terytorialnej, aby formacja ta była w stanie walczyć i zwyciężać z przeciwnikiem walczącym w sposób, jaki dzisiaj na Ukrainie prezentują Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej?
Wojska Obrony Terytorialnej od początku funkcjonowania rozwijają realne zdolności bojowe. O większości z nich mogliśmy usłyszeć w kontekście obrony Ukrainy. To, co my postanowiliśmy zmienić w naszym modelu przygotowań do działań, sprowadza się w zasadzie do trzech aspektów. Po pierwsze, zwiększenia nasycenia kompetencjami z zakresu systemu rażenia, po drugie, organizacji i budowy kompetencji ratowniczych i po trzecie, rozwijania świadomości obronnej poprzez objęcie programem przysposobienia wojskowego instytucji krytycznych dla systemu odporności państwa. Zwiększenie zdolności do rażenia zamierzamy osiągnąć poprzez zbudowanie własnych ośrodków szkolenia z Javelin i Warmate w Centrum Szkolenia WOT w Toruniu. Tam też będzie realizowany kurs przygotowujący instruktorów brygad OT odpowiedzialnych za szkolenia wysuniętych obserwatorów ognia, którzy będą obecni na tym etapie od szczebla plutonu lekkiej piechoty. Ponadto rozpoczęliśmy prace koncepcyjne nad utworzeniem pododdziałów haubic w brygadach obrony terytorialnej. Ich zadaniem będzie wypełnienie pewnej luki w systemie rażenia formacji. Będą to najprawdopodobniej wysoce mobilne haubice o zasięgu około 20 km, zapewniające precyzyjne rażenie. Systemy antydostępowe w konflikcie symetrycznym poważnie ograniczają możliwość powietrznej ewakuacji medycznej. W praktyce oznacza to, że rośnie potrzeba rozwijania kompetencji ratowniczych na najniższych szczeblach działań oraz konieczność budowy efektywnej ewakuacji medycznej drogą kołową i niekonwencjonalną. Równie ważne jest przygotowanie potencjału cywilnej służby zdrowia, która lokalnie powinna być przygotowania do roli rozszerzonego poziomu drugiego ewakuacji medycznej. Ten fakt oraz obowiązujące przepisy dotyczące sposobu i zakresu udzielania pomocy przez ratowników pola walki stanowią spore wyzwanie. Ale, jak już wiemy, wnioski z Ukrainy "obaliły już wiele pomników”. Kompetencje medyczne to nie jedyne zdolności ratownicze, którymi chcemy się powszechnie posługiwać. Poszukiwanie i ratownictwo miejskie - w tym odnajdywanie i wydobywanie ludzi i sprzętu z gruzowisk - jest również jednym z realizowanych w WOT projektów. W perspektywie potencjalnej wojny obronnej krytyczne jest rozwijanie odporności państwa, zapewnienie jego funkcjonowania oraz wsparcie ludności. Jeśli jako punkt odniesienia przyjąć państwa skandynawskie, rola formacji takich jak WOT w procesach budowy odporności jest kluczowa. Żołnierze, którzy na co dzień są pracownikami różnych instytucji, są nie tylko „białkowym” interfejsem łączącym Siły Zbrojne z nimi, ale również liderami spraw obronnych w miejscu pracy i lokalnej społeczności. Celem naszego działania jest sformalizowanie i wsparcie procesów, które rozwijają świadomość obronną w kluczowych instytucjach, ale również budują kompetencje wojskowe obywateli. W efekcie musimy zoperacjonalizować ideę powszechności obrony i skutecznie ograniczać silosowość w podejściu do tych procesów. Proszę jednak zauważyć, że większość opisywanych procesów jest już wdrażana w WOT od kilku lat – grupy niszczycieli czołgów, psy poszukiwawczo-ratownicze czy USAR zapoczątkowaliśmy w oparciu o prognozy. Jak się okazuje, bardzo trafne.
Od blisko roku żołnierze OT są zaangażowani w zapewnianie bezpieczeństwa na pograniczu polsko-białoruskim. Jak pan ocenia udział żołnierzy OT w działaniach, które były i wciąż są tam prowadzone? To kryzys o charakterze hybrydowym, a WOT zostały stworzone m.in. do przeciwdziałania właśnie takim zagrożeniom.
Tak, udział w takich operacjach to właśnie pierwotne przeznaczenie Wojsk Obrony Terytorialnej, przy czym musimy mieć na uwadze to, że pierwszą linię wsparcia dla Straży Granicznej na najbardziej zagrożonym odcinku – Podlasia - przez długi czas stanowili żołnierze wojsk operacyjnych. Działania bezpośrednio na tym odcinku granicznym realizowaliśmy dopiero po pewnym czasie, wcześniej prowadząc operację „Silne Wsparcie”, której celem było zapewnienie bezpieczeństwa oraz wsparcie bezpośrednie ludności zamieszkującej pas przygraniczny.
Jesteśmy na etapie wdrażania wniosków uzyskanych z operacji na granicy. Na podstawie decyzji Ministra Obrony Narodowej rozpoczęliśmy formowanie dwóch nowych brygad OT o charakterze stricte granicznym, które będą zbliżone do odpowiednika przedwojennego Korpusu Ochrony Pogranicza. Mam na myśli brygady nadbużańską i przemyską. Brygady te będą specjalizować się we wsparciu Straży Granicznej w działaniach przeciwinfiltracyjnych i przeciwdywersyjnych zabezpieczających granicę na wschodzie. Nie jest wykluczona też budowa kolejnej brygady, która będzie miała takie same zadania na odcinku Podlasia i województwa warmińsko-mazurskiego. Będziemy przy tym wdrażać naszą filozofię połączenia biologii i technologii, czyli połączenia działań odpowiednio wyszkolonych żołnierzy wyposażonych z jednej strony w nowoczesną technologię np. bezzałogowe statki powietrzne, z drugiej strony korzystających z koni czy psów poszukiwawczo-ratowniczych. Mamy już próbkę możliwości działania takich zespołów. Są bardzo obiecujące.
Wykorzystanie przez WOT bezzałogowców to punkt, w którym stykają się różne płaszczyzny działań, ponieważ pozyskiwany materiał nie służy wyłącznie do rozpoznania, ale też do działań informacyjnych. Konflikt na Ukrainie pokazuje, jak duże znaczenie mają tego rodzaju działania w infosferze. Czy w ramach WOT planowane jest rozwijanie kompetencji i zdolności do prowadzenia operacji także w tym obszarze?
Drony angażujemy w działania i szkolenie od wielu lat. Niemniej nigdy nie realizowaliśmy ich wykorzystania z taka intensywnością jak na granicy. Przyniosło to szereg efektów. Po pierwsze, umożliwiało rozpoznanie i kontrolę sytuacji taktycznej w czasie rzeczywistym. Po drugie, zapewniło nam zgromadzenie obszernego materiału dowodowego. Po trzecie, wspierało działania ratownicze, jakie Straż Graniczna, Policja i Wojsko Polskie prowadziły w celu ratowania życia nielegalnych imigrantów. Wreszcie część materiału była udostępniana opinii publicznej celem informowania. Ten aspekt jest bardzo ciekawy. Proszę zwrócić uwagę na Ukrainę, gdzie skutecznie udało się połączyć obrazy pozyskane z sensorów, zwykle przesyłane przez żołnierzy, z przekazem strategicznym budowanym przez państwo. Wydaje mi się, że działania prowadzone przez cywilne i wojskowe struktury ukraińskie
w sferze informacyjnej mają – obok decyzji kluczowych jak np. ta dotycząca pozostania w Kijowie prezydenta i rządu – ważny wpływ na przebieg całej wojny obronnej. W mojej ocenie udało się im w domenie informacyjnej już dziś odnieść bezprecedensowe sukcesy. Na poziomie strategicznym zbudowało to niezwykle wspierający kontekst. To bardzo ważne, by właściwie pojmować istotę działań realizowanych w wymiarach niefizycznych. Operacje w domenie informacyjnej czy cybernetycznej nie obronią terenu, ale mogą zapewnić pozytywną zależność - sprzyjające uwarunkowania, które umożliwią efektywne prowadzenie działań w domenach fizycznych – na lądzie, w powietrzu i wodzie.
Dlatego nie zaniedbujemy tego obszaru również w WOT. W tym aspekcie naszych zdolności bardzo dużo czerpiemy z wzorców izraelskich. Chyba dzisiaj nie ma państwa na świecie, które nie uczyłoby się tej sztuki od Izraela. Na Ukrainie również możemy obserwować potężny wpływ doświadczeń Sił Obronnych Izraela w zakresie komunikowania w czasie konfliktu.
Czy w ramach WOT funkcjonują już lub są budowane struktury specjalizujące się właśnie w operacjach informacyjnych?
Jedną z pierwszych decyzji po przyjęciu w podporządkowanie WOT Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki było utworzenie w tej strukturze cyklu kształcenia z zakresu operacji informacyjnych. W każdej brygadzie formujemy również tzw. Zespół Dokumentowania Działań. To grupa żołnierzy wyspecjalizowana w dokumentowaniu audio-wizualnym, które może być wykorzystane jako treść informowania. Ponadto na szczeblu dowództwa funkcjonuje struktura przeznaczony do prowadzenia działań w domenie informacyjnej. Są to zespoły, przygotowane do pracy w czasie pokoju, jak i wojny. Działania informacyjne są więc systemowo wplecione w zdolności Wojsk Obrony Terytorialnej. Nasi żołnierze mają świadomość, że ich telefony odpowiednio użyte mogą stanowić potężne narzędzie nie tylko komunikacji, ale i walki informacyjnej. Dzisiaj realizację takiej filozofii obserwujemy zresztą na Ukrainie, gdzie zrozumiano, że odpowiednio przygotowane i bezpiecznie użytkowane urządzenia takie jak smartfony, mogą być bardzo efektywnym środkiem komunikacji czyniącym z żołnierzy i obywateli sensory. Zwłaszcza dla młodych żołnierzy jest to naturalna forma komunikacji o praktycznie nieograniczonych możliwościach, szczególnie w porównaniu z tradycyjną radiostacją wojskową. Siły operacji informacyjnych Federacji Rosyjskiej prowadzą wiele działań by przekonać nas, że smartfony nie są bezpiecznym narzędziem i powinniśmy w czasie wojny zaprzestać korzystania z nich. Tymczasem rozproszona infrastruktura sieci GSM/LTE cechuje się wysoką odpornością na zniszczenie, a odpowiednio przygotowane smartfony mogą być niezwykle intuicyjnym środkiem łączności zapewniającym szyfrowanie i odpowiednią szybkość transmisji. W wielu państwach NATO realizowane są projekty, które operacjonalizują ten fakt. Ich głównymi odbiorcami mają być siły operacji specjalnych i formacje obrony terytorialnej.
Za sprawą kryzysu na granicy oraz wojny na Ukrainie tematyka militarna nie schodzi z pierwszych stron gazet i czołówek programów informacyjnych. W jakim stopniu sytuacja bezpieczeństwa, w której dzisiaj funkcjonuje państwo polskie, wpływa na zainteresowanie służbą w WOT? I jakie są najbliższe cele dowództwa związane z rozbudową formacji?
Nasze otoczenie jest dzisiaj dosyć złożone. W życie weszła ustawa o obronie ojczyzny, która umożliwia powoływanie nowych struktur, rozbudowę osobową Sił Zbrojnych RP i zwiększenie ilości żołnierzy zawodowych. Wielu naszych żołnierzy wybiera tę drogę, przez co nie notujemy gwałtownego przyrostu liczebności WOT. Większe zainteresowanie cywilów terytorialną służbą wojskową jedynie rekompensuje te ubytki osobowe, które ponosimy na rzecz wojsk operacyjnych.
W ostatnim czasie odnotowaliśmy też wiele przypadków rezygnacji ze służby w WOT. To efekt przede wszystkim działań na granicy polsko-białoruskiej. Chodzi o to, że dla wielu żołnierzy OT wojsko nie jest pierwszym pracodawcą i często pod presją pierwszego pracodawcy muszą oni wybierać pomiędzy pełnoetatową pracą zarobkową – która jest źródłem utrzymania dla ich rodzin – a służbą w WOT. Z tego powodu wielu żołnierzy OT zdecydowało się na zakończenie służby. Ta sytuacja wymaga działań z naszej strony. Będziemy starali się wypracować sensowne porozumienie z biznesem i pracodawcami, aby możliwe było efektywniejsze łączenie przez żołnierzy pracy zawodowej ze służbą w OT.
Jeżeli chodzi o wojnę na Ukrainie i kryzys na granicy z Białorusią, to w związku z nimi oczywiście odnotowujemy wzrost zainteresowania służbą. Co ciekawe, nasileniu uległo pewne zjawisko, polegające na tym, że coraz więcej ludzi przychodzi do nas tylko po to, aby odbyć szesnastodniowe szkolenie wojskowe bez zamiaru kontynuowania służby wojskowej. Oznacza to, że dzisiaj bardzo wielu Polaków po prostu chce nauczyć się podstaw walki bez wiązania się z Siłami Zbrojnymi. Pomimo tego chcemy zachęcić tych obywateli, by związali się z Siłami Zbrojnymi poprzez podjęcie służby w aktywnej rezerwie, której obciążenie i wpływ na życie zawodowe i osobiste jest mniejsze niż w terytorialnej służbie wojskowej.
Dzisiaj stan osoby WOT wynosi około 33 tys. żołnierzy. Zakładamy, że do końca roku osiągniemy poziom 36 tys. Ostatecznie zgodnie z założeniami ustawy o obronie ojczyzny, w WOT będzie służyć 50 tys. żołnierzy OT i ok. 7,5 tys. żołnierzy zawodowych.
Panie Generale, dziękuję za rozmowę.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Jakoś trzeba uzasadnić. Odpływ z WOT.
Ble,ble,ble,ble.
A teraz zejdźmy na ziemię.
Potrzebujemy więcej strzelania dynamicznego. Nauki walki w terenie zabudowanym, pracy w sekcjach, szkoleń dla fukcyjnych, nauki obsługi innego rodzaju broni a nie tylko etatowego grota. Więcej dynamicznej taktyki z opfor'em. Szkoleń na poligonach z operacyjnymi dla wszystkich chętnych a nie tylko dla wybrańców.
Dopóki tego nie będzie, nasze szkolenia to pieniądze w błoto.
Jeszcze w odniesieniu do ubyć w związku z pracą zawodową. Ludzi trzeba szanować!!
Nie dziwię się ludziom, którzy unikają służb lub odchodzą. Dla czego? Żeby odpowiedzieć sobie na pytanie trzeba zajrzeć do art. 476 ustawy o OJ. Nie którzy dowódcy przychodzą do WOT z operacyjnych tylko po awans ale przynoszą ze sobą patologie zachowań z tamtej jednostki.
No i szkoda że pan generał nie może się zmaterializować jako d-ca w każdym batalionie...